Daily Archives 2 lipca 2012

(nie)Perfekcyjna pani domu

2 lipca 2012 Dla domuKuchnia  6 komentarzy


Mam wenę.


Zmierzam w kierunku kuchni.


Otwieram lodówkę.


W takiej chwili kurczak nie jest tylko kawałkiem ubitego drobiu. Widzę upieczoną, delikatną kieszonkę, która skrywa wędzonego oscypka z żurawiną albo porzeczkami. Karton z mlekiem już nie jest pamiątką po zakupach w najbliższym dyskoncie. Widzę wysoką, grubą szklankę, wypełnioną białym płynem ze wzburzoną pianką i czekoladowym sosem na dnie. Spoglądam w stronę spiżarni i czuję, jak poziom radości błyskawicznie rośnie niczym drożdżowe ciasto w piekarniku. Jedno wiem na pewno, to będzie dzień kulinarnych eksperymentów.


Wykładam na blacie produkty, które mi wydeptały ścieżki w myślach i obmyślam ciekawe połączenia. Zacieram dłonie i chwytam palcami deskę i ostry nóż. Jego ostrze lśni niczym zakończenie miecza króla Artura. Dziś sztućce będą moimi wiernymi giermkami. W powietrzu wirują płatki prowansalskich ziół przemieszane ze szczyptą bazylii. Pozbawiam marchewki odzienia i kroję je w długie paski, które nieudolnie przypominają frytki. Okraszone solą, pomalowane olejem, lądują w piekarniku. To nie będzie kolejny kandyzowany przysmak, ale wyśmienita mieszanka słodyczy, która współgra z antagonistycznymi kryształami z Wieliczki.


Cała pachnę smażonym kurczakiem. Ten aromat przeszywa mnie na wskroś, plącze włosy, wchodzi pod ubranie i otula przyjemnym ciepłem. Nie mam nic przeciwko takim kulinarnym czułościom.  Mniemam, iż Ginewra raczyła Lancelota własnoręcznie przygotowanymi potrawami i czerpała z tego tyle uciechy, co ja.


Pozostaje mi teraz nakryć mój niestety nie okrągły stół i zawołać domowników na rodzinny posiłek. Jak dobrze, że jadalnia nie jest połączona z kuchnią. Przygotowanie dań wciąga mnie dogłębnie. Wśród wirujących garnków, patelni i przypraw zdrowy rozsądek odchodzi na bok. Perfekcyjna pani domu załamałaby nade mną ręce.  Nigdy nie przygotowuję jednego dania, zawsze podaję je w towarzystwie i dorzucam pracochłonny deser. Potrafię zamienić kuchnię w pobojowisko. Wszyscy się dziwią ile naczyń zużywam do przygotowania obiadu.


Ginewra miała nade mną przewagę- służbę, która sprzątała jej komnaty. Nienawidzę porządkowania mojego bałaganu. Dziwi mnie, że czystej kuchni nikt nie podziwia, za to stertę brudnych garów każdy namiętnie krytykuje. Rozglądam się w poszukiwaniu dobrej wróżki, niech pomacha kawałkiem patyka i naprawi moją kuchnię. Czary-mary pojechały na wakacje. Zostałam sama z niebotycznym bajzlem.


Lecz oto on, dziedzic Lakmy podąża w moją stronę. Z daleka kusi aromatem konwalii i obiecuje mi pomoc w ogarnięciu mojego królestwa.



Czytaj dalej