Daily Archives 3 lipca 2012

Czy warto kupić dziecku zjeżdżalnię?

3 lipca 2012 Dla domuDla dziecka  22 komentarzy


Moje dziecko nie jest chowane pod kloszem. Nie jestem zachwycona, jeśli Młoda próbuje pocałować swojego czworonożnego pupila, albo jego towarzyszkę życia, ale nie robię z tego powodu tragedii. Nie załamuję rąk, gdy córka opuszcza plac zabaw z poplamioną bluzką, brudnymi od piasku spodenkami. Pozwalam jej popełniać błędy, lecz z boku bacznie ją obserwuję.


Nie mogę pojąć zachowania matek, które wykrzykują za swoją pociechą ,,Nie biegnij, bo się przewrócisz", ,,Nie siadaj na tym, bo się pobrudzisz", ,,Nie zrywaj kwiatków, bo je piesek obsiusiał"...


Niestety coraz mniej rodziców czy opiekunów aktywnie uczestniczy w zabawach maluchów. Przychodzą na plac zabaw, zajmują miejsce na ławce, wyjmują gazetę, książkę, komórkę, a nawet netbooka, i mają w nosie cały świat.


Tymczasem dzieci, albo tworzą zgrane grupki, albo walczą o terytorium. Prawdziwym polem bitwy jest piaskownica.  Wojna o łopatki, wiaderka i grabki pochłania wiele ofiar- piaskowych zamków i babek. Niezadowolone z podziału zabawek maluchy, albo te, które nie uznają dzielenia się swoim sprzętem, potrafią być naprawdę agresywne. Niejednokrotnie rozdzielałam uderzające się po głowach panienki. Najbardziej zaskakujący jest jednak moment, w którym niezainteresowani dotąd rodzice bronią racji swojego dziecka, nie wnikając w to, co jest przyczyną kłótni i po czyjej stronie leży wina.


Nie wstydzę się wejść ze swoim dzieckiem do piaskownicy, asystować podczas kopania wielkiego dołka. Zawsze asekuruję moją córeczkę, gdy wdrapuje się na zjeżdżalnię. A jak wracamy do domu to śpiewamy sobie ,,Kulfon, Kulfon. Co z ciebie wyrośnie", albo ,,Kolorowe kredki" i utrwalam z Młodą nowo poznane słowa.


Mijamy matki, które pchają wózki ze swoimi pociechami. Większość z nich jest nieobecna. Zapewne myślą o tym, co przygotować na obiad, jak zorganizować resztę dnia. Ale niestety, przeważnie to ich maluszki, takie mało kontaktowe, nieśmiałe, przestraszone stoją w kącie placu zabaw i gdy jakieś żywiołowe dziecko (na przykład moja córa, która najchętniej każdego dzieciaka by przytuliła, pogłaskała i wycałowała) podchodzi, by złapać za rękę i zaprosić do zabawy, wpadają w histerię, odpychają, a nawet potrafią uderzyć.


Wiem, że Młoda potrzebuje kontaktu z innymi dziećmi, ale przeraża mnie stan placów zabaw w moim mieście i zachowanie ich najmłodszych użytkowników. Dlatego sukcesywnie urządzam przytulny zakątek w ogrodzie. Prócz basenu jego największą atrakcją jest zjeżdżalnia.



Czytaj dalej