Kategoria Kosmetyki

Co można zrobić z wygraną 6 w totka?

16 sierpnia 2013 Kosmetyki  17 komentarzy

Siedzę na brzegu kanapy, ściskając w dłoni lekko zniszczony kupon. Zniecierpliwiona wpatruję się w ekran telewizora. Komentuję zbyt długi blok reklamowy, który szczególnie teraz wyprowadza mnie z równowagi. Jeszcze się łudzę, jeszcze karmię nadzieją, że oto właśnie nadszedł ten wieczór, kiedy całe moje życie wywróci się do góry nogami. Przecież taka kumulacja trafia się niezmiernie rzadko.


Wreszcie dostrzegam kolorowe piłeczki, które wpadają do bębna losującej maszyny. Chwila oczekiwania rozciąga się niczym klasyczna mozzarella na wyjętej z pieca pizzy. W końcu prowadzący odczytuje cyfry na kulistych przedmiotach, które zostały wessane do przezroczystego tunelu.


Nie słyszę trąbiącego za oknem samochodu, odgłosu rozbitego na podłodze kubka, który przez przypadek strąciłam ze stołu. Zdaje się, że na chwilę straciłam słuch. Spoglądam na wydrukowane na kuponie czarne znaczki, porównuję je z tym, co wyświetla ekran telewizora. Czynność tę powtarzam dopóki program nie zostanie zastąpiony kolejną reklamą. Powoli dociera do mnie łomot podnieconego serca. Wycieram spoconą dłoń o spodnie po czym zaczynam krzyczeć.


- Jasny gwint! Trafiłam szóstkę w totka!



Czytaj dalej

Czerwony Kapturek i Akcja- REGENERACJA

13 sierpnia 2013 Kosmetyki  15 komentarzy

Przez las gęsty, złowrogo wyglądający, w podskokach szło dziewczę urocze. Dzielnie pokonując drogę nierówną, bogatą w lisie nory, wilgotny mech i wywieszone między drzewami pajęczyny, ściskało w dłoniach wiklinowy kosz pełen smakowitych wiktuałów. Od czasu do czasu panienka o gibkiej kibici poprawiała opadający na okrągłą twarzyczkę kaptur w kolorze królewskiej purpury. I zamiast trzymać się znanego szlaku, wiodącego do chatki babci, która ostatnimi czasy zaniemogła, zaaferowana bajecznym krajobrazem młoda podróżniczka, zboczyła w stronę krzaczków z dorodnymi jagodami.


Tymczasem w gęstych zaroślach czaił się potwór włochaty. Nie, żeby umyślnie śledził Czerwonego Kapturka, bo takie imię nosi nasza bohaterka, której mamusia podczas chrzcin zaszalała, powód jego obecności był całkiem prozaiczny. Poprzedniego wieczora nażarł się zwierz nieświeżych grzybów, z których to przygotował sobie jajecznicę. Ponieważ główne składniki kolacji pochodziły z kradzieży (wszakże przepiórcze, niewyklute pisklaki smakują niczym najwspanialsze rarytasy), wobec powyższego faktu przyroda musiała się zemścić. Począł więc wilk cierpieć z powodu niestrawności i zgagi. Gnany za potrzebą, skorzystał z publicznej toalety, jednak nim zdążył odczuć jakąkolwiek ulgę, usłyszał zbliżające się ku niemu kroki.


czerwony-kapturek-jpeg-jpg


Czytaj dalej

Pianką na włosy

30 lipca 2013 Kosmetyki  23 komentarzy

Tuż przed urlopem zapragnęłam choć odrobinę zmienić swój wygląd. Ponieważ nie miałam w planach żadnej spektakularnej metamorfozy, postanowiłam skorzystać z najprostszego i najszybszego sposobu, jakim była koloryzacja włosów. Skrupulatnie zapoznałam się z asortymentem ulubionej drogerii, podyskutowałam z sympatyczną ekspedientką, która nie skąpiła czasu i energii, by przedstawić mi pokazowe materiały pokrytych farbami kosmyków. Wreszcie dokonałam wyboru. Czy był on jednak słuszny? A może teraz okropnie żałuję domowej koloryzacji?


DSC_0033


Czytaj dalej

Zaróżowiły się szpony me zadbane

29 lipca 2013 Kosmetyki  13 komentarzy

Nie spodziewałam się takich rezultatów po zastosowaniu produktu rodzimej firmy. W czym tkwi wyjątkowość lakieru do paznokci, który został stworzony przez kartuskiego producenta? Czy kolejny raz przekonałam się, iż niska cena może iść w parze z zaskakująco wysoką jakością?


 DSC_0022

Czytaj dalej

Jak księżyc w pełni, jak morska latarnia

26 lipca 2013 Kosmetyki  42 komentarzy

Rynek kosmetyczny zalały kremy typu BB, istotny jest jednak fakt, iż popularna nazwa/skrót obejmuje więcej niż jeden rodzaj kosmetyków. Zatem możemy  mieć do czynienia z Beauty Balm Perfector lub z Blemish Balm Cream. Ten pierwszy z nich od kilku tygodni gości w mojej toaletce. Zauroczona pierwszą wersją garnierowskiego produktu (o której napisałam TUTAJ), postanowiłam nabyć preparat stworzony z myślą o skórze tłustej i mieszanej. Choć mogłoby się wydawać, iż Upiększający krem 5w1 powtórzy sukces swojego przeciwnika, na własnej twarzy przekonałam się, że daleko mu do ideału.


DSC_0017


Czytaj dalej

Król Midas i złote mydło

25 lipca 2013 KosmetykiMiejsca  16 komentarzy

Lubił otaczać się bogactwem. Traktował je jak powietrze, bez którego nie potrafił funkcjonować. Od wielu lat powtarzał, że matka powinna mu dać na imię LUKSUS. Byłoby ono adekwatne do jego upodobań. Żądza posiadania materialnych dóbr przypominała studnię bez dna. Midas napawał wzrok licznymi dziełami sztuki, które ozdabiały jego imponującej wielkości pałac. Kroczył stopami odzianymi w ręcznie haftowane pantofle po miękkich, puszystych dywanach. W czasie, gdy jego szyja uginała się pod ciężarem mosiężnych, kunsztownie zdobionych łańcuchów, na dłoniach możnowładcy można było zobaczyć najpiękniejsze pierścienie i sygnety, jakie kiedykolwiek stworzyła istota ludzka.


Midas nie ograniczał się jedynie do trwałych kosztowności. Gustował również w jedzeniu, które nie było dostępne dla jego poddanych. Jego kucharz przyrządzał najróżniejsze owoce morza, piekł ciasta o wyszukanych smakach, podawał na drogocennej tacy zmyśle warzywa. Pewnego dnia Jego Wysokość zażyczył sobie, by jego nadworni czarodzieje stworzyli szlachetny kosmetyk, którego cena przekraczałaby granice zdrowego rozsądku…



Czytaj dalej

Szeryf Mary Jane i czekoladowo-miętowy balsam do ust

24 lipca 2013 KosmetykiMiejsca  Jeden komentarz

Mary Jane, odkąd na jej piersi zalśniła gwiazda szeryfa, stała się wzorem dla żeńskiej części społeczności miasteczka Little Teksas. Kiedy zachodziła potrzeba, wyjmowała dwie, imponujących rozmiarów spluwy, którymi manewrowała tak sprawnie, jak jej rówieśnice władały pędzelkiem do różu. Mimo odwagi, sprytu i zapierających dech w piersiach jeździeckich umiejętności, była prawdziwą pięknością. Nawet tak odpowiedzialne stanowisko nie przyćmiło jej płci, czyniąc z niej niebezpiecznego przeciwnika. Tam, gdzie innych zawodziła logika, Mary Jane używała osobistego uroku. Któż mógł się oprzeć wdziękom pani szeryf? Zwłaszcza wtedy, gdy odkładała na wieszak obcisłe spodnie, koszulę i marynarkę, by po relaksującej kąpieli w metalowej wannie, móc przywdziać strojną sukienkę.


Tym razem uroda i umiejętności mogły jej nie wystarczyć. Bowiem do miasteczka przybył nieproszony gość.



Czytaj dalej

Operacje plastyczne kontra czar Magicznych Indii

18 lipca 2013 Kosmetyki  10 komentarzy

Nóż. Nie, skalpel. Zdecydowane, głębokie cięcie. Zwinne ręce chirurga. Krew, tryskająca na wszystkie strony. Boli i to bardzo. Czuję pulsującą, zwiększającą swoją objętość nieprzyjemną falę. Staram się odnaleźć jej początek, źródło z którego wypływa. Myśli zaprząta mi nieznośne szarpanie moich wnętrzności. Prawdopodobnie wszystko miało swój początek w okolicach mostka. Jednakże zaczyna promieniować na całą klatkę. Już wiem, gdzie znajduje się epicentrum bólu. To moje piersi! Co się z nimi dzieje? Ktoś wyrządza mi krzywdę! Z wielką wprawą rozciąga skórę, oddzielając mięso od tkanki tłuszczowej i gruczołów, dzięki którym kiedyś w tych miejscach ruszy domowa produkcja mleka. A teraz wkłada w otwartą przestrzeń jakiś obcy obiekt. Zimna, galaretowata substancja ląduje tam, gdzie powinny znaleźć się odstające, jędrne atrybuty kobiecości. Identyczna sytuacja spotyka drugą pierś. Czekam w napięciu na dalsze kroki rzeźnika, który się dobrał do mojego ciała.


Naciąganie skóry przypomina drastyczne pakowanie prezentu. Pudełko musi robić dobre wrażenie, być zapowiedzią ekscytacji, na jaką może liczyć obdarowany. Ale w tym przypadku wcale nie chodzi o ozdobny papier, wstążki, kokardki i bilecik z informacją o darczyńcy. Coś ostrego, niewielkiego, cienkiego łączy płaty otwartego ciała. Zaciskam zęby. Czuję wypychające się spod powiek łzy, które za wszelką cenę próbują zamanifestować swoją obecność na policzkach. Co za koszmar! Czy to się dzieje naprawdę? Mam nadzieję, że nie leżę na prawdziwym łóżku na sali operacyjnej. Niech mnie ktoś uszczypnie!


260317_art


fot. fot: PAP/EPA


Czytaj dalej

Jedwabne włosy Pocahontas

17 lipca 2013 KosmetykiMiejsca  10 komentarzy

Dotąd mięsiste i wilgotne liście bujnej roślinności widocznie zwijały się z bólu. Niezaspokojone od wielu tygodni pragnienie to właśnie im najbardziej dało się we znaki. Chowały się w cieniu swych większych braci i sióstr, nie mając jakichkolwiek wyrzutów sumienia, ani siły na to, by prężnie funkcjonować, jako płuca niezdobytej dżungli. A przecież wszelkie żywe istoty pokładały w nich swoje nadzieje. Kiedy wysychały rzeki, gdy chmury nie wypuszczały ze swoich ramion deszczu, to właśnie one dostarczały ludziom i zwierzętom zaklętej w liściach i owocach wody.


Nad koronami drzew unosiła się niewidzialna dla oczu zwykłych śmiertelników mgła. Przemierzała każdy milimetr zieleni, przysłuchując się szeptom, modlitwom i złorzeczeniu ofiar klęski nieurodzaju. Dusze, którym nie udało się zagnieździć w nowym ciele, z troską spoglądały na znajome twarze, dzikie łapy i więdnące łodygi. Wiedziały, że to właśnie od nich zależą losy dzikiej krainy. Bez pośpiechu popłynęły w stronę szałasu szamana. Ten zaś, niczym otwarta świątynia, wpuścił je do środka. Słyszał, chociaż do niego nie mówiły, widział, chociaż pozostawał jedynym oddychającym stworzeniem w swym prymitywnym domu, czuł, chociaż od nadmiaru bodźców nie był w stanie określić z czym dokładnie ma do czynienia.


Suche drwa. Dziesiątki ściętych gałęzi, zaczęły tworzyć stos, który szaman ułożył w centralnym punkcie wioski. Bose stopy bliskich mu osób, wydeptały wiele ścieżek wokół nierozpalonego jeszcze ogniska. Najpiękniejsze, najmniej zniszczone należały do córki wodza. To właśnie Pocahontas była wcieleniem tego, co w całej dżungli było najcenniejsze. I kiedy już stanęła obok nieśmiało tlących się drewienek, szaman zaintonował pradawną pieśń, której słowa podpowiadały mu duchy. Agresywne, wygłodniałe płomienie zaczęły się pastwić nad ogromnym stosem. Żar i gryzący dym nie przegoniły jednak tłumnie nadciągającej ludności. Zbudzony ze snu wiatr, zaczął tarmosić obrzmiałą powierzchnię chmur, dając początek prawdziwej ulewie. Rzęsista, mokra kotara okryła swym jestestwem całą dżunglę. Gdy mieszkańcy wioski w popłochu chowali się do swych chat, Pocahontas wraz z szamanem trwała na posterunku, pozwalając wielkim, wściekłym kroplom spływać po jej hebanowych włosach.


fot. http://sakimichan.deviantart.com/art/Pocahontas-290715923

Czytaj dalej

Masakra na ślubie córki maharadży

11 lipca 2013 Kosmetyki  5 komentarzy

W ciągu godziny przed pałacem maharadży wyrósł gęsty las, w którym role drzew odgrywali tłumnie zebrani poddani z głowami skierowanymi w stronę nadjeżdżającego władcy. Tylko jeden człowiek potrafił wywrzeć na nich ogromne wrażenie, tylko lokalnemu krezusowi udało się osiągnąć szczyt popularności. Sławę i poważanie wśród maluczkich zawdzięczał licznym bogactwom, zaś respekt pomagał mu wzbudzić słoń. Ogromne zwierzę pociągowe opuszczało swój bezpieczny azyl, gdzie zazwyczaj w ciągu dnia skupiało się na pochłanianiu pół tony jedzenia i obsypywaniu swego masywnego ciała piaskiem i wodą. Dziś jednak monstrualnych rozmiarów istota przywdziała wyjściowy strój, by wzbudzić grozę wśród podziwiających ją gapiów.


Gruba, dokładnie oczyszczona skóra słonia, została przysłonięta drogocennymi materiałami, które zwracały uwagę przechodniów kunsztownymi haftami oraz połyskującymi w słońcu nićmi. Przytłoczone nadmiarem ozdób zwierzę próbowało schłodzić rozgrzane ciało, wprawiając w ruch ogromne uszy. Falujące płaty skóry, przebite złotymi kolczykami, dawały poczucie subtelnego chłodu. Słoń kroczył dumnie z pokorą dźwigając na swoim grzbiecie wymyślny howdah. Potężna konstrukcja była dowodem wielkiego kunsztu jej autora, który korzystając z nieograniczonego budżetu przyszłego właściciela, tego wzbudzającego zazdrość przedmiotu, udowodnił swoją kreatywność.


W centralnym miejscu wyścielanego jedwabiem howdahu siedział maharadża, od czasu do czasu wyjmując z dłoni postaci, wyrzeźbionych z kości słoniowych, kity włosów, którymi odganiał się od natrętnych much. Uśmiechnięte oblicza zastygłych w bezruchu białych kobiet, zachęcały lud do serdecznych gestów, skierowanych w stronę władcy. Wielki pan od czasu do czasu podnosił dłoń, pozdrawiając żądnych sensacji gapiów. To miał być wspaniały dzień, prawdziwe święto. Zupełnie, jak wtedy, gdy pierwszy raz zasiadł na misternie zdobionym tronie. Oto jego jedyna córka zmieniała stan cywilny, wychodziła za mąż za największego przyjaciela maharadży.


 dasara1

Czytaj dalej