-
Miodela, praktyczna forma i pyszne muffinki
-
Trybuny Amfiteatru Flawiuszów dzielnie dźwigały ciężar tysięcy gapiów, którzy jak zahipnotyzowani wpatrywali się w walczących na śmierć i życie gladiatorów. Nawet ryk przechadzających się po arenie tygrysów wzbudzał mniejsze zainteresowanie od dwóch odzianych w skąpe zbroje mężczyzn. Ulubieniec publiczności, którego twarz schowana była pod srebrnym hełmem w kształcie dzikiego kota, pewny zwycięstwa, nacierał na pozornie niegroźnego przeciwnika. Masywne ciało, niepamiętające już dawnych, jędrnych kształtów, dzierżyło w jednej z rąk imponującą tarczę, w drugiej zaś masywny, bogato zdobiony na rękojeści miecz. I kiedy już miał zadać decydujący cios, wielka brama, strzegąca wejścia do podziemi Koloseum, z impetem obnażyła swoje wnętrze.
Niespodziewany powiew wiatru wzburzył pokrytą grubą warstwą piasku podłogę. Kilka z ziaren trafiło zacnego gladiatora prosto w twarz, oślepiając na chwilę. Moment przewagi wykorzystał jego przeciwnik, który ujrzawszy zbliżający się w jego kierunku złoty rydwan, wzniósł broń swoją ku górze, po czym ruszył, wydając z siebie przerażający okrzyk.
Najpotężniejsza budowla, duma Wiecznego Miasta zadrżała. Srebrne ostrze z trudem przebiło się przez skórzany ochraniacz gladiatora, boleśnie raniąc jego ciało w okolicy pokrytych tłuszczem żeber. Zza trybun słychać było niedowierzanie. Faworyt igrzysk uległ przeciwnikowi. Chociaż przez chwilę próbował utrzymać równowagę, odepchnąć ostrą broń, w końcu padł na kolana. W szczerych oczach, ozdobą których były orzechowe źrenice, prócz bólu pojawiła się również ulga. Uczucie, które po latach walk przyszło niespodziewanie, jak wynik ostatniego starcia. Gladiator ostatkiem sił spojrzał w kierunku zwycięzcy, oczekują na znak Cezara, na jego opuszczony w dół kciuk.
I kiedy wydawało się, że oto nadszedł kres jego wędrówki, nadjechał złoty rydwan. Zanim pokonany zdążył po raz ostatni zaczerpnąć powietrza, jego przeciwnik oddał mu niezamierzony pokłon, okraszony kałużą czystej, pulsującej krwi. To jeden ze szpikulców, przymocowanych do koła pojazdu zadał cios, który w jednej chwili zmienił losy pojedynku…
Czasami marzę o takim ekstra wyposażeniu, które mogłabym zamontować w spacerówce. Nie miałabym wyrzutów sumienia, pozostawiając ślad na karoseriach aut, których właściciele bezmyślnie blokują chodniki, zmuszając tym samym nie tylko mnie, matkę z wózkiem, do przemieszczania się po jezdni. Teraz, kiedy nadeszła odwilż, prócz slalomów między zaparkowanymi na trasach dla pieszych samochodami, muszę jeszcze szukać schronienia przed wjeżdżającymi z impetem w przepełnione błotem kałuże piratami. Jednak nawet oni nie byli w stanie wybić mi z głowy półtoragodzinnej wyprawy do miasta, której celem była nowa cukiernia i moje ukochane ogromne, wilgotne, sycące czekoladowe muffinki.
Teraz cel mojej podróży przeszedł do lamusa. Odkąd mam swoją formę do pieczenia tych przepysznych słodkości nie marzę o zemście na utrudniających mi spacery kierowcach
Miłością do muffinek zaraziła mnie oczywiście Nigella. Były jednym z pierwszych wypieków, które przygotowałam dla Pana Męża zaraz po tym, jak wcisnął mi na palec GPS. Wystarczyło opanować kilka podstawowych przepisów, by potem móc je swobodnie modyfikować wedle uznania i posiadanych w domu składników. Ponieważ dotąd korzystałam z tradycyjnych, babeczkowych foremek, musiałam znaleźć sobie zdrowszą alternatywę. Dlaczego wizja kupowania gotowych słodkości miała okazać się korzystniejsza? Otóż kupując na sztuki przeważnie kończyło się na pochłonięciu dwóch sporych rozmiarów muffinek. Gdybym je miała upiec z pewnością nie ograniczyłabym się do kilku słodkości. Teraz jednak nie mam już tej wymówki i mogę zajadać się nimi kiedy tylko zechcę i ile tylko dusza zapragnie.
Prócz praktycznej, mieszczącej 12 otworów formy na muffinki od EMAKO, odkryłam również idealne wypełnienie moich słodkości. Bowiem doskonała muffinka musi odznaczać się lekko gąbczastą strukturą, powinna być wilgotna i mocno czekoladowa. Efekt ten potęguję przy pomocy Miodeli.
Sądziłam, że Miodoczekolada nie ma sobie równych. Jednakże, gdy posmakowałam połączenia miodu, czekolady oraz orzechów ostatecznie zmieniłam zdanie. Od Nutelli i wszelkich jej odmian wyróżnia się przede wszystkim smakiem. Bowiem kluczowym dodatkiem nie jest cukier w swojej czystej postaci, tyko aromatyczny miód, dozowany w mniejszej ilości, co sprawia, iż Miodela nie jest tak bardzo słodka, ani mdła. Perfekcyjne wyważenie komponentów spowodowało, że w zgrabnym 220g słoiczku, który dostępny jest za niecałe 9zł, znalazłam smaczną alternatywę nie tylko dla słodkiego wykończenia kanapek, ale również genialny dodatek dla wypieków.
Na korzyść Miodeli przemawia aksamitna konsystencja, która nie wymaga podgrzania. Ten orzechowo-czekoladowy krem można bezpośrednio nakładać ze słoiczka na pieczywo (to jeden ze sposobów, by śniadanie, które Nadia zazwyczaj przeżuwa przez godzinę, zniknęło w mgnieniu oka z talerza) albo podjadać łyżeczką. Ja zaś, uwielbiam nadziewać nim muffinki. Jestem bardzo rozczarowana faktem, że wynalazek CD Miodów został niedoceniony przez lokalnych sprzedawców i w żadnym znanym mi stacjonarnym sklepie nie mogę go nabyć. Jedynym sposobem na to, by nadal obecny był w mojej kuchni jest złożenie zamówienia w internetowym sklepie CD Miodów TUTAJ.
Oto mój zmodyfikowany przepis na przepyszne wypieki, które zdecydowanie prócz słodkiego wspomnienia pozostawiają po sobie ślad obecności w biodrach
Na 12 mocno czekoladowych muffinek, które idealnie wkomponują się w blaszaną formę o wymiarach 36 x 27 x 3cm potrzebujemy:
- 150g masła (odradzam margarynę)
- ¾ szklanki cukru
- pół szklanki kakao
- ¾ szklanki mąki
- łyżeczkę proszku do pieczenia
- 2 duże jajka
- cukier waniliowy (najlepszy domowej roboty)
- odrobinę soli
- ¾ szklanki 12% śmietany
- 12 łyżeczek Miodeli od CD Miodów
Nastawiamy piekarnik na 180 stopni.
W misce ubijamy jajka z oba cukrami oraz solą. W rondelku rozpuszczamy masło. Gdy zmieni swą konsystencję, dosypujemy kakao i dokładnie mieszamy, aby oba składniki połączyły się, tworząc czekoladową polewę. Zdejmujemy garnuszek z ognia i pozostawiamy jego zawartość do ostygnięcia.
Kiedy już masło z rozpuszczonym kakaowym proszkiem osiągną pokojową temperaturę, dolewamy je do miski z jajkami, cukrami i solą, a następnie mieszamy. W trakcie pracy miksera, dosypujemy na zmianę wymieszaną z proszkiem do pieczenia mąkę oraz dodajemy śmietanę.
Gotową masę przelejemy do formy, którą wcześniej polecam wyłożyć papierowymi kokilkami. Do mojej blachy dołączonych było aż 60 kolorowych i cieniutkich papierków, które nie tylko ozdobią muffinki, ale również zapobiegną ich przywieraniu do powłoki. Robię to z przyzwyczajenia, ponieważ moja forma posiada właściwości non stick.
Każdy z otworów, o średnicy 6cm, wypełniam do połowy surowym ciastem. Na środku kładę łyżeczką odmierzoną górkę Miodeli. Następnie przykrywam orzechowo-miodowo-czekoladowy krem pozostałą ilością masy. Produkt CD Miodów stanowić będzie słodkie serce moich przekąsek. Formę wkładam do piekarnika. Muffinki spędzą tam 20 minut.
Gotowe słodkości zachwycą Was nie tylko smakiem, strukturą i wnętrzem. Wedle uznania możecie je ozdobić polewą, albo cukrowymi pisakami. Jeśli posiadacie czekoladowe groszki, warto zanurzyć je w surowym cieście. Nie rozpuszczą się, nie opadną na jego dno, za to utworzą chrupiącą skorupkę muffinki.
Zamiast wykładać muffinki na talerzu, warto zainwestować w paterę, chociażby taką ze stali nierdzewnej, która każdej nieostrożnej pani domu posłuży dłużej od tradycyjnych, pięknych szklanych praktycznych dekoracji. Trójpoziomowa konstrukcja pięknie wyeksponuje babeczki, muffinki, ciasto domowej roboty, a także świeże owoce.
——————————————————————————————————————————-
Miodelę można zamówić tutaj: http://www.pocztamiodowa.pl/towar,id-14,miodela_krem_czekoladowy.html
Formę kupicie tutaj: http://emako.pl/product-pol-247-Forma-na-muffiny-duze-babeczki-12-sztuk-W-komplecie-60-foremek-.html
Paterę nabędziecie tutaj: http://emako.pl/product-pol-12-Patera-ze-stali-nierdzewnej-3-poziomy-na-ciasta-torty-owoce-.html
P.S.- Ula już zwróciła uwagę na szkarłatne pazurki Nadii. Mam czyste sumienie. Moje dziecię zostało ozdobione przez babcię
Niedługo pokażę Wam, jak zrobić kawowe muffinki w kształcie różyczek. W sam raz na tłusty czwartek
Tymczasem zapraszam Was do polubienia profilu CD Miodów na Facebooku KLIK
Oraz profilu Emako KLIK
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
ale mi smaku narobiłaś
Taki miałam zamiar
skoro taki sprawdzony przepis to musze kiedyś spróbowac chociaż w tym moemencie nie mam ani papilotek ani formy czas kupic
Świetnie wyszły!
Zapraszam Cię do zabawy, nie mogę wkleić linka, ale na moim blogu zobaczysz szczegóły
o wow, te małe babeczko-ciasteczko- różyczki wyglądają bombowo,ciekaw ujestem jak smakuje ta miodela…
Jest przepyszna. Serio, całkiem inna od Miodoczekolady. No i możesz zjeść pół słoiczka i Cię nie zemdli.
Uwielbiam babeczki:D A do tego te różyczki wyglądają uroczo:)
I zaskakująco szybko znikają
Jak zobaczyłam Miodelę od razu przypomniały mi się Czekodżemy sprzed lat
Muffinki na pewno rewelacyjne, ja nigdy nie piekłam nie mam foremek ;(
Dlatego zachęcam do nabycia takiego produktu
Pięknie napisane,nigdy nie lubiłam piec ciast ani ciasteczek.Bo u mnie w domu nikt tego nie je.Dzieci za bardzo nie przepadają za słodkościami,wolą zjeść owoc albo gorzką czekoladę.Ale mnie raz w miesiącu nachodzi taka ochota na słodycze,jak patrze na te zdjęcia to mam ochotę zjeść wszystkie.Aż się w końcu złamie i wypróbuje twój przepis.
Polecam, polecam. A dzieciaczkom możesz przemycić w muffinkach kawałki jabłek
Gdzie to Pani kupuje? Jak Pani wpadła na to? Genialne!
Miodelę możesz zakupić w sklepie CD MIodów (link znajdziesz w tekście), zaś formę w sklepie Emako, adres znajdziesz w recenzji. Cieszę się, że przypadły Ci do gustu. Pozdrawiam