-
Misja Rodzinka
7 grudnia 2015 Dla domu, Dla dziecka, Dodatki, Książka
-
Nikt nie obdarzył nas prawem wyboru ojca i matki, rodzeństwa, czasu, w jakim pojawiliśmy się na tym świecie. Jednakże mamy znaczny wpływ na wybór życiowego partnera, ilość potomków oraz stopień zażyłości pomiędzy poszczególnymi członkami rodziny.
Podstawowa komórka społeczna, w skład której wchodzimy, jaką staramy się na nowo stworzyć, może być naszą ostoją, powodem do dumy, motywacją do sukcesywnego podnoszenia poprzeczki, do pokonywania własnych słabości, do osobistego rozwoju, ale również źródłem nieszczęść, rozczarowań, strachu.
Według Alexa Haley’a ,,Rodzina stanowi, na każdym możliwym poziomie, łącznik z naszą przeszłością i most do naszej przyszłości”.
Czy podejmiecie się misji, której celem jest lepsze poznanie bliskich osób, wybaczenie tym, którzy sprawili Wam przykrość, podziękowanie tym, którzy poświęcili masę czasu, cierpliwości i zaangażowania do tego, byście wyrośli na dobrych ludzi, wspomnie obecnych już tylko na wyblakłych zdjęciach?
Jestem dzieckiem-niespodzianką, bardzo późno pojawiającą się w życiu moich rodziców. Stąd też dane mi było poznać seniorów wyłącznie jednego z rodów. Jednakże jestem o tyle szczęśliwa, że w odpowiednim czasie wykazałam zainteresowanie historią przodków, na tyle, by poznać intrygujące opowieści.
Wyruszając w podróż do przeszłości, nie ograniczyłam się do uzupełnienia podstawowych danych, tworzących drzewo genealogiczne. Z zainteresowaniem pochłaniałam wspomnienia babci, która posiadała dar erudycji i nieco ubarwiała minione wydarzenia, czyniąc je jeszcze ciekawszymi.
Jednakże nie zamierzałam użyć błękitnej książki, stworzonej przez Johna-Paula Flintoffa oraz Hariett Green do tego, by odświeżyć wspomnienia. Chciałam uczynić z niej nietypowy album, rodzinny pamiętnik, który pomoże mi uzmysłowić kilka ważnych kwestii.
Zaopatrzona w kolorowe długopisy, pisaki, notatki i zdjęcia, przystąpiłam do przemienienia wspomnianego egzemplarza w bardzo osobistą rzecz. Korzystając z podpowiedzi męża i córki, wypełniałam poszczególne strony, zapełniając je wykresami, obrazkami, komentarzami.
Największą trudność sprawiły mi pytania otwarte. Wówczas musiałam zdobyć się na brutalną szczerość, Oszukiwanie samej siebie nie wchodziło w rachubę. Mijało się również z przyświecającym mi celem. By dotrzeć do sedna sprawy, musiałam wrócić do wspomnień, doświadczeń, które nie zawsze były miłe. Celne uwagi krewnych również sprowokowały mnie do głębszej refleksji.
Przygodę z Misją rozpoczęłam od zdefiniowania mojego stosunku do rodziny i umiejscowienia siebie w rodzinnym kręgu. Razem z córką i mężem namalowaliśmy nasze nietypowe, genealogiczne drzewa.
Sięgnęłam pamięcią do odległych wspomnień, powołując do życia tych, których odwiedzam już tylko na cmentarzu (ojciec, babcia, dziadek). Z jednej strony było to dość wzruszające doświadczenie, z drugiej zaś, stało się pretekstem do wznowienia rozmowy o śmierci, do uświadomienia pięcioletniej córce faktu, iż przemijanie jest czymś normalnym, z czym musimy się pogodzić. Nim jednak to nastąpi, powinniśmy odpowiednio wykorzystać możliwości, szanse, stawiane nam przez los.
Udało mi się odtworzyć zbliżone sceny ze starych i wykonanych niedawno fotografii, na których ubrana byłam w białą suknię. Na obu zdjęciach towarzyszyła mi mama. Pierwsze poprzedzało komunię, drugie zaś ślub kościelny.
Ciekawym eksperymentem okazało się zadanie, w trakcie którego córka z mężem mieli opisać wykonywane przeze mnie czynności. Na karteczkach wymienili zarówno to, czym zawodowo się zajmuje, jak i to, co czyni ze mnie matkę oraz żonę. Starałam się im niczego nie sugerować, zdać się na ich osąd. Nie zdziwił mnie fakt, iż głównie kojarzę im się z przygotowywaniem posiłków.
Rodzina nie jest wiecznym tworem, nie charakteryzuje ją NIESKOŃCZONOŚĆ. W każdej chwili może zostać rozbita poprzez rozwód małżonków, śmierć osoby dorosłej lub dziecka. Jeśli posiada solidne filary, stawi opór burzom, tragediom, kryzysom. Jednak jej członkom musi na sobie zależeć.
Książka o błękitnej okładce pomogła mi zweryfikować system pielęgnowanych wartości.
Odpowiedzialni ludzie zdobywają wykształcenie, podejmują zatrudnienie, świadomie łączą się w pary. Mogą powołać na ten świat kolejne pokolenie, adoptować dzieci, opiekować się cudzym potomstwem, lub znaleźć szczęście w życiu we dwójkę.
Rodzina powinna dawać siłę do walki o lepsze jutro, do pokonywania własnych słabości, mobilizować do działania, do wspólnego odkrywania otaczającego świata. Warto wypracowywać kompromisy, godzić się na ustępstwa. Jednakże jednostronne starania mogą spełznąć na niczym.
Jestem matką- chcę wyposażyć córkę w podstawową wiedzę o życiu. Daję jej prawo do popełniania błędów, do wyciągania wniosków, oceny sytuacji, wyboru przyjaciół. Wpajam jej zasady, szacunek do drugiego człowieka, rozbudzam pasje, odkrywam jej talenty i zachęcam do spełniania marzeń. Tyle mogę jej dać na początek długiej, życiowej drogi. To znacznie więcej niż sama dostałam. Jednakże tylko od niej zależy czy z tego skorzysta i kim będzie w przyszłości.
Genów, nazwiska można się wyprzeć, zmienić środowisko, odciąć od korzeni. Nie chcę być Kevinem, który dopiero wtedy, gdy został sam w domu, docenił rodzinę, panią Rose, toczącą wojnę z małżonkiem o majątek, dzieci, zwierzęta.
Misja Rodzinka to prawdziwe wyzwanie dla tych, którzy nie boją się duchów przeszłości, tajemnic, prawdy o samych sobie. To prawdziwa podróż do dzieciństwa, kopalnia wiedzy o bliskich osobach i przede wszystkim kreatywna zabawa, angażująca dzieci i dorosłych.
Misja Rodzinka
Johna-Paul Flintoff, Harriet Green
Kraków 2015
Wydawnictwo Literackie
Półka: egzemplarz recenzencki
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Ciekawa pozycja szkoda, że tak mi czasu brakuje. Może kiedyś podejmę się wypełnienia tej misji