-
Tak słodko mi :)
-
Tematem dzisiejszego wpisu miały być kosmetyki, ale zważywszy na fakt, że połowę dnia spędziłam w kuchni nad pewnymi słodkościami, postanowiłam zmienić plan działania i podzielić się z Wami sprawdzonym przepisem na pączki. Jego autorką jest właścicielka bloga Moje Wypieki.
Dotąd nie zdarzyło mi się, by przygotowanie potraw czy przekąsek wykonanych na podstawie jej pomysłów zakończyło się fiaskiem.
Zapraszam na puszyste pączki z wiśniowym lukrem.
WCZEŚNIEJ
Jak zwykle po zarwanej nocce zostałam przywołana do porządku przez Nadzię, która z impetem wparowała do mojej sypialni, ciągnąc za sobą żółtą kołderkę. Kiedy usadowiła się obok mnie na łóżku, zażądała ulubionej wyliczanki o sroczce, która kaszkę warzyła, po czym skutecznie wybiła mi z głowy dalszą drzemkę.
PÓŹNIEJ
Sporządzając zaczyn zorientowałam się, że w żadnej z kuchennych szafek nie uchowała się ani kropla spirytusu, niezbędnego do wykonania drożdżowego ciasta. Pognałam do sklepu i z taka lekką nieśmiałością poprosiłam o przezroczystą buteleczkę. Czy Wy również krygujecie się kupując alkohol?
Zaopatrzona w niezbędne składniki, przystąpiłam do dzieła.
Do wykonania ponad trzydziestu pączków potrzebowałam:
- 1 kg mąki pszennej
- 10 dag drożdży świeżych
- 100g cukru
- 500 ml mleka
- 6 żółtek
- 1 całe jajko
- 100 g masła
- opakowanie cukru wanilinowego
- kieliszek spirytusu
- sok i skórka otarta z połowy pomarańczy
- szczypta soli
Zaczynamy od przygotowania zaczynu. W połowie szklanki mleka rozpuszczamy drożdże, dodając do nich łyżkę cukru oraz dwie łyżki mąki. Powyższe komponenty łączymy z sobą. Przykrywamy naczynie i odstawiamy je w ciepłe, spokojne miejsce, aby jego zawartość podwoiła swoją objętość.
W międzyczasie ucieramy jajko oraz żółtka z pozostałą ilością cukru, soku z połowy pomarańczy oraz jej startą skórką. Pamiętajcie, aby zawczasu cytrusa potraktować wrzątkiem.
W rondelku rozpuszczamy masło. Gdy tylko obniży swoją temperaturę, przelewamy je do połączonych z cukrem i sokiem jajek. Następnie przez sito przesiewamy mąkę, dodajemy cukier waniliowy, spirytus, resztę mleka, sól i porządnie mieszamy. Na samym końcu przelewamy drożdżowy zaczyn i łączymy z sobą wymienione składniki.
Ciasto ugniatamy, wtłaczając w nie jak największą ilość powietrza. Powinno być gładkie, sprężyste i odchodzące od rąk. Tworzymy z niego kulę, chowamy w garnku, przykrywamy i pozwalamy rosnąć przez przynajmniej kwadrans.
W dalszej kolejności dzielimy ciasto na kilka części. Każdą z nich rozwałkowujemy na stolnicy na placek o grubości ok 1cm i wycinanym z niego (za pomocą szklanki) kółka. Przykrywamy je ściereczką i pozwalamy podwoić swoją objętość.
Na dnie głębokiej patelni rozpuszczamy przynajmniej 3 kostki smalcu. Czekamy, aż tłuszcz osiągnie wysoką temperaturę i zaczynamy smażyć pączki. Gotowe smakołyki muszą być brązowe z obu stron.
Pączki wykładamy na talerze pokryte papierowymi ręcznikami, które wchłoną nadmiar tłuszczu. W zależności od upodobań możecie je nadziać dżemem, czekoladą, oblać tradycyjnym lukrem, albo zmiksowaną wiśniową konfiturą, co też sama uczyniłam.
Do wyeksponowania słodkiego zwieńczenia popołudnia idealnie nada się patera ze stali nierdzewnej. Moja pochodzi ze sklepu Emako. Dzięki trzem poziomom i sporej powierzchni (średnica najmniejszego okręgu wynosi 16cm, średniego 21cm, największego zaś 25cm) można na niej ułożyć wiele pączków.
Mieści się w zajmującym niewiele miejsca płaskim kartonie, a z jej rozłożeniem jak i poskładaniem poszczególnych elementów poradzicie sobie bez jakichkolwiek problemów. Mało tego, nawet nie musicie skorzystać z pomocy śrubokrętu- wystarczy nóż z szerszym ostrzem. W kilka chwil zbudujecie mierzącą 37m praktyczną ozdobę stołu.
Patera jest niezwykle lekka, stabilna, z łatwością usuwa się z niej zanieczyszczenia, pozostałości po lukrze, polewach. W odróżnieniu od klasycznych szklanych dekoracji ta patera przetrwa bez uszczerbku na wyglądzie upadek ze stołu, albo niejedną małżeńską kłótnię
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Twoje pączusie jeszcze lepiej niż moje wyglądają.. ale jestem dzisiaj obżarta.. jak mops…
Za to ja z chęcią spałaszowałabym Twoje faworki
Apetyczne
A ja nie umiem smażyć w głębokim tłuszczu, zawsze jest coś nie tak
Kochana, spróbuj na smalcu. Gosia chyba gdzieś podałą patent na skórkę chleba, dzięki której sprawdza się temperaturę tłuszczu.
Tak, to stary sposób. Innym jest dodanie kawałka surowego ziemniaka do oleju (w trakcie smażenia, co jakiś czas podmieniając go na nowy). Ma to zapobiegać przepalaniu się tłuszczu. Do smażenia wybieramy oleje rafinowane (tłoczone na ciepło) i przede wszystkim zwracamy uwagę na tabelę na etykiecie – im więcej kwasów jednonienasyconych, tym olej bardziej nadaje się do smażenia – ma wyższy punkt dymienia. Smażenie na smalcu ma wielu przeciwników, ale w rzeczywistości nie taki smalec straszny jak go malują
Buziaki
A jeśli chcemy smazyć na oliwie z oliwek, to tylko na tej najtańszej, z wytłoczyn” i to wcale nie dlatego, że innej szkoda
Świetna patera, smakowite pączki
Zdecydowanie za dobrze Ci wyszły
zazdrosna jestem
Pyszne, Kochana
Oj tam, oj tam
Żartowałam oczywiście. Pączusie wyszły wspaniale, a co do alkoholu, to w sumie nie mam większych oporów, ale może to dlatego, że chyba nie zdarza mi się kupować spirytusu w osiedlowym monopolowym
Smacznego wieczoru, Moja Droga
Ale apetycznie wyglądają! Fajny ten lukier.
Mam w domu baaardzo duże zapasy.
Ja alkohol ostatni raz kupowałam chyba z 5 lat temu
Wyglądają bardzo apetycznie
A patera jest rewelacyjna.:)
Dziękuję za miłe słowa
ach pączki uwielbiam
smaka robisz
To zapraszam, jeszcze z 10 zostało
Za pączkami aż tak nie przepadam,ale faworki! Mniam:D
Nie miałam siły, żeby je dzisiaj zrobić
Wyglądają pysznie!
I takie były
Haha mam CIĘ!!
Tłusty czwartek spędzamy u WAS!