Blogowe bajki- O Psysiu i tolerancji

17 lutego 2013 Dla dzieckaDodatki  8 komentarzy

Monotonne życie pluszowych maskotek zostało zdezorganizowane przez nowego przybysza. Mieszkańcy sosnowej półki zorganizowali jawne posiedzenie, w czasie którego próbowali zmierzyć się z zaskakującą sytuacją. Zabawkom, przyzwyczajonym do swojego towarzystwa, niezwykle trudno było pogodzić się z obecnością kogoś, kto wyglądem oraz zachowaniem odbiegał od ogólnie przyjętych kanonów. Jego inność wzbudzała skrajne uczucia począwszy od zainteresowania na niezrozumieniu skończywszy.

Ostatecznie, wśród licznych pytań padło to najistotniejsze. Lecz zanim opuściło mięciutki pyszczek brunatnego niedźwiedzia, musiało zwrócić na siebie uwagę. W tym celu król maskotek, chcąc zerwać z wizerunkiem sympatycznego misia, stanął na tylnych łapach i rzekł dość teatralnym, tubalnym głosem:

- Kim ty właściwie jesteś, co? Nie przypominasz żadnego znanego mi zwierzęcia.

Speszony i przytłoczony nagonką na swoją osobę Psysiu, westchnął cichutko, spuścił wzrok, po czym nieśmiało odpowiedział:

- Ręce, które mnie uszyły razem z ustami nazwały mnie owcoświnką.

2005_01080014

Wśród zabawek słychać było szepty pełne niedowierzania. Rumaki z przejęciem wystukiwały kopytami nerwowe rytmy, wiewiórka z bobrem przecierały oczy ze zdumienia. Nawet zazwyczaj małomówny lis nachylił się w stronę szarego kota, dopytując czy aby na pewno dobrze usłyszał. Wtedy też niedźwiedź przemówił ponownie:

- Nie można być jednocześnie dwiema istotami na raz. Jesteś albo świnką albo owcą. Musisz się zdecydować- oświadczył stanowczo.

- Ale ja właśnie taki się urodziłem- odpowiedział zakłopotany Psysiu-Ręce, które mnie uszyły dały mi zakręcony niczym sprężynka ogon oraz ryjek, podobno typowy dla pewnego hodowlanego ssaka. Jeśli chodzi o atrybuty owcy to tak, jak ona mam krótką szyję, niewielkie racice, a moją głowę pokrywa gęsta, biała wełna.

- Zapomniałeś o tej gustownej sukience- wtrącił z nutką ironii lis.

- Jesteś chłopcem czy dziewczynką?- dodała pluszowa kurka.

- Mam na imię Psysiu i nadal jestem jagnięciem.

Jeszcze długo po tej rozmowie zabawki nie mogły ochłonąć z wrażenia. Postanowiły odseparować się od przybysza. Nie potrafiły zrozumieć dlaczego powiększył grono przyjaciół małej Nadii i kto mógł wpaść na tak absurdalny pomysł, aby powołać go do życia.

Psysiu zaś nerwowo gładził swój szary krawat, bogato upstrzony różowymi kłębuszkami. Próbował uspokoić spłoszone serce, które nakazywało mu powrót do miejsca, w którym został stworzony, do przytulnej pracowni, w której panował odgłos pracującej maszyny do szycia i skrawki porozrzucanego materiału. Spoglądał na swoje ubranko. Jego największą ozdobą były różnokolorowe kwiaty, niemalże identyczne rosły na łąkach i położonych wysoko górskich halach. Wiedział o tym, choć nigdy nikt go tam nie zabrał. Pamiętał oddech niespokojnego wiatru, usiłującego przegonić z nieba kłębiaste obłoki. Słyszał nawoływanie pasterskiego psa, który dbał o to, by żadna z owiec nie odłączyła się zanadto od stada.

Przed oczami miał również przytulny chlewik, sporych rozmiarów mamę, hojnie karmiącą go ciepłym mlekiem. Z rozrzewnieniem wspominał położoną nieopodal domu kałużę, w której to zażywał błotnych kąpieli, chłodząc grubą skórę przed palącymi promieniami lipcowego słońca. Pamiętał głos gospodarza, który czule głaskał go po łbie, a czasami nawet drapał za uchem.

Psysiu był pewny jednego- jego tożsamość nie jest łatwa do określenia. Bowiem czuł, że zarazem jest i owcą i świnką, jagnięciem i warchlakiem.

Mijały kolejne dni, podczas których nowa maskotka często towarzyszyła małej Nadii w trakcie popołudniowych herbatek, codziennych spacerów, a nawet stała się jej ulubionym kompanem, przy którym sen przychodził szybciej.

Zazdrosnym pluszakom trudno było pogodzić się z tą sytuacją. Tęskniły za zainteresowaniem dziewczynki, wyczekiwały chwil, w których to powrócą do jej łask. I chociaż większość z nich czuła się bezsilna i zamierzała skrócić dystans dzielący ich od nieproszonego przybysza, cwany lis nie chciał odpuścić. Bardzo zależało mu na tym, by pogrążyć konkurencyjną zabawkę.

Pewnego razu roztargnionej mamie zdarzyło się nie domknąć okna w dziecięcym pokoju. Sprytny rudzielec doszukiwał się w tym swojej szansy. Przyczajony czekał aż jego właścicielka odłoży na półkę Psysia. Kiedy niespodziewany podmuch wiatru wdarł się do wnętrza pomieszczenia, zwierzątka wpadły w popłoch.  Próbując znaleźć bezpieczne miejsce, przeciskały się w głąb półki. Ktoś nadepnął kotku na ogon, kurce potargał piórka na skrzydłach. Tylko Psysiu z zaskakującą jak na niego pewnością siebie, podszedł bliżej na skraj mebla, przyglądając się tańczącej firance. W tej samej chwili, gdy do owcoświnki podszedł miś, który chciał zwrócić Psysiowi uwagę, że nie powinien zachowywać się tak nieostrożnie, niespodziewanie nadbiegł lis.

Jego rude łapki zamierzały strącić na dno podłogowej przepaści dziwnie wyglądającą zabawkę. Sądził, że dzięki temu na zawsze pozbędzie się niewygodnego konkurenta. I kiedy tak zamachnął się jedną ze swych zwinnych kończyn, miś ochronił swoim ciałem wystraszonego Psysia.

Cały pokój opanowała złowroga przerażająca cisza. Zbyt szybko bijącym małym sercom towarzyszyły jęki przerażonych maskotek. Miś zachwiał się. Przez moment usiłował odzyskać równowagę. Ostatkiem sił zdążył wyszeptać  w kierunku owcoświnki POMOŻ MI, po czym runął w dół.

Sporych rozmiarów niedźwiedź spadając miał przed oczami spieszącego ku niemu Psysia, który niestety nie zdążył z ratunkiem. W jego pluszowej głowie kłębiły się natrętne myśli, wśród których prym wiodły niedowierzanie i wielkie rozczarowanie zachowaniem tego, którego od lat uważał za swojego przyjaciela. Zanim zdążył sobie przypomnieć wszystkie szczęśliwe chwile, spędzone w towarzystwie rudego lisa, jego ciężkie ciało z hukiem dotknęło podłoża i przeturlało się pod sosnowy mebel. Kiedy tak leżał bezwładny i zasmucony, do drzwi dziecięcego pokoju zaczęły zbliżać się kroki jego właścicielki.

Mała Nadia przywitała swoje maskotki krótką relacją o dopiero co odbytym spacerze, nie zauważając braku obecności jednej z nich. Beztrosko wyciągnęła rączki w kierunku Psysia, którego zamierzała zaprosić na podwieczorek. Nie zdążyła jednak opuścić swojego pokoju, gdy pluszak po prostu wypadł jej z rąk. Zdziwiona dziewczynka schyliła się, chcąc podnieść kompana zabaw i przez przypadek spostrzegła leżącego pod meblem misia. Ten zaś obserwował owcoświnkę, która po kryjomu machała do niego jedną z granatowych racic.

- Misiu!- Krzyknęła Nadia- A jak ty się tutaj znalazłeś? Zdajesz sobie sprawę z tego, że gdyby nie Psysiu nie miałabym pojęcia, że zniknąłeś z półki?

Późnym wieczorem, przed kąpielą, Nadia odniosła swoją owcoświnkę na półkę. Kiedy Psysiu dołączył do pozostałych zabawek, milczący dotąd miś, którego strasznie bolały plecy, postanowił wreszcie przemówić:

- Mogłeś pozwolić mi tam leżeć przez bardzo długi czas. Mogłeś sprawić, że nasza właścicielka zapomni o mnie. A jednak wykazałeś wielką odwagę, decydując się na dość przerażający skok. Chociaż przeraża mnie twój niepokojący wyraz oczu i nie wyglądasz jak żadne normalne zwierzę, dostrzegłem w tobie prawdziwego przyjaciela, który nie opuścił mnie w potrzebie.

Twarz Psysia pojaśniała. Na jego bladym licu pojawił się szczery uśmiech.

- Ty zaś lisie- miś zwrócił się do rudego kolegi- pokazałeś, że w imię egoistycznych pobudek jesteś zdolny do strasznych czynów. Byłeś dla mnie kimś ważnym, sądziłem, że mogę ci ufać. Nie masz w sobie ani odrobiny tolerancji. Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie ci wybaczyć.

Winowajca podkulił ogon, w czeluściach futra zatopił długi ryjek. Maskotkom przez chwilę wydawało się, że stał się jeszcze bardziej rudy niż dotychczas.

————————————————————————————————————————–

Mój Psysiu pochodzi z eMKowego Zoo KLIK

Marzena, jego pomysłodawczyni i autorka, stworzyła podobnego zwierzaka- cyfrowego prosiaczka, żeby owcoświnka nie czuła się na świecie taka samotna.

Jeżeli szukacie niebanalnej zabawki w rozsądnej cenie, zajrzyjcie na bloga Marzeny. Jestem przekonana, że zakochacie się w jej maskotkach.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

Tagi:  

8 komentarzy w Blogowe bajki- O Psysiu i tolerancji

  • Ula K. says:

    Genialna bajka o Psysiu który stał się bohaterem ;)
    Ja także zachęcam do zaglądnięcia na bloga Marzeny – zwierzaki są cudne! Co prawda nie mamy Psysia tylko zwykłą „Suzi owcę” – jednak równie uroczą :D

  • Mamiczka says:

    Cudo!

  • eM Ka says:

    Ta opowieść przerosła moje najśmielsze oczekiwania!!!
    wstydzę się teraz bardzo,że tak słabo wierzyłam w bohaterstwo naszego Psysia:):)

  • nikollet85 says:

    Pysiuświanka jest cudniasty :)
    Współczuję braku neta,mam nadzieje, że problem szybko minie i wrócisz do nas :)

  • Lusia says:

    Mam nadzieję, że szybko do nas wrócisz ;)
    Opowieść jest po prostu rewelacyjna, bardzo pobudziła moją wyobraźnię.;)

  • Andzia6668 says:

    ten z karwatem podoba mi się najbardziej :)

  • Marta says:

    jest superaśny. Taki „cudak” mis :)

  • Anka says:

    Nareszcie jakaś bajka terapeutyczna z ikrą i talentem , a nie – jak większość – przegadane, ckliwe wypociny. Tak trzymać!

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>