-
Buciki Ren But
29 kwietnia 2013 Dla dziecka, Dodatki
-
Nocą tylko echo nie boi się odezwać, przemierzając korytarze potężnego zamku. Zmienia głosy jego mieszkańców, wydobywa okropności z tego, co na pozór wydaje się być zupełnie nieszkodliwe. Potęguje stukot obcasów starej ochmistrzyni, stwarzając wrażenie towarzyszącego jej tłumu. A kiedy niespodziewany przeciąg z impetem zatrzaśnie drzwi od jednej z komnat, mieszkańcom zdaje się, jakby w całym skrzydle nastąpiło poruszenie.
Tę niespokojną noc księżniczka Zuzanna zamierzała spędzić głęboko schowana pod ogromną kołdrą. Dochodzące z niewielkiej odległości grzmoty, napawały ją tak przytłaczającym lękiem, że nawet nie była w stanie poprosić swej drzemiącej piastunki o to, by zapaliła świece. I chociaż starała się przegonić uporczywe myśli, w których to widziała złowrogą błyskawicę, która przecinając spowite mrokiem niebo, uderzyła prosto w zamkową wieżę, dochodzące zza okna odgłosy skutecznie przeganiały wciąż nienadchodzący sen.
Poranny gwar był dobrą wróżbą, oznaczał szczęśliwe zakończenie nocnej katorgi. Księżniczka z ochotą opuściła puchatą kryjówkę i nieodzianymi w trzewiki stopami po cichu podreptała w stronę dębowej szafy. Zważając na chrapiącą piastunkę, ostrożnie uchyliła drzwi mebla po czym wyciągnęła z niego jedną ze skromniejszych sukien. Mimo czterech wiosen, które dopiero przyszło jej przeżyć, doskonale poradziła sobie z mimo wszystko skomplikowanym odzieniem. Następnie podeszła do toaletki i zabrała z niej srebrny grzebyk. Jej długie, gęste włosy niemalże dopominały się kilku zdecydowanych ruchów w wykonaniu swego biżuteryjnego przyjaciela.
Chłód posadzki nieprzyjemnie drażnił bose stopy księżniczki, przypominając setki niewidzialnych mrówek, boleśnie kąsających delikatną skórę. Zuzanna pospiesznie odnalazła stojące w kącie zniszczone trzewiki, po czym opuściła swoją komnatę. Przemierzając korytarz, jak zwykle z uwagą przyglądała się wiszącym na ścianach portretom jej przodków. Pozdrawiała skinieniem głowy nobliwe damy, męską część rodu witała niskim ukłonem. W końcu dotarła do przestrzennej sali, w której spożywano posiłki.
- Zuzanno, jak ty wyglądasz!- przywitał ją pełen dezaprobaty głos matki.
- Co ona ma na sobie?- zawtórowała zdziwiona siostra księżniczki.
Na policzkach Zuzanny pojawiły się ogromne rumieńce, będące oznaką wstydu i zakłopotania. Dziewczynka utkwiła wzrok w czubkach swych zniszczonych bucików, małymi dłońmi zaś wygładzała fałdy znoszonej sukienki. W tej samej chwili do sali wkroczył książę Maurycy, pan wiekowego zamku, ukochany władca Słonecznej Doliny. Tylko on znał motywy, które odcisnęły piętno na zachowaniu jego młodszej córki. Tylko on podzielał jej przywiązanie do prostoty, skromności i tego, co jest niezbędne do życia. Zachęcającym gestem przywołał Zuzannę do siebie, po czym pogładził ją po jasnych włosach.
Zamkowe komnaty skrywały liczne tajemnice. Mieściły się w nich dzieła sztuki, broń, mogąca rozgromić najokrutniejszego wroga, a także pamiątki, przypominające księciu o jego przeszłości. Bowiem zanim pojął za żonę majętną pannę, nim przywdział koronę i zasiadł na brązowym tronie, wiódł żywot prostego, ale niezwykle utalentowanego i dzielnego szewca. Władał dzielnie nie tylko narzędziami, tworząc buty, po które zjeżdżały się damy z całego królestwa, lecz przede wszystkim dzierżył w dłoniach miecz, który podczas jednej z bitew przyniósł mu sławę i uznanie w oczach samego króla.
Książę Maurycy nie zapomniał swych rzemieślniczych umiejętności, nie odtrącił igły na rzecz insygniów władzy w Dolinie. W jednym z pomieszczeń urządził skromną pracownię, do której czasami zaglądał. Tego dnia postanowił zaszyć się w niej na kilka godzin. Gdy tylko usłyszał łoskot zamykających się za nim drzwi, na których widniał szyld REN BUT, odnalazł interesujące go materiały, po czym z ochotą zabrał się do tworzenia bucików.
Z pieczołowitą starannością wykonał dwie pary dziecięcego obuwia. Pierwsza z nich wyróżniała się ciemnogranatową powierzchnią, która otulała niewielkie stópki, chroniąc je przed wciąż niezbyt wysokimi wiosennymi temperaturami.
Na tle, przypominającym barwę pozbawionego gwiazd nieba, swą obecność zaznaczyły subtelne, kwiatowe ornamenty. Biel, różne odcienie różu oraz subtelna, pastelowa zieleń tworzyły obraz budzącej się do życia łąki.
Akcentem, kontrastującym z tą jakże uporządkowaną kompozycją, była lamówka, wykonana z biało-niebieskiej kratki. Solidny materiał zapewniał idealny fason obuwia, a także cyrkulację powietrza, by nawet zabiegane nóżki ukochanego dziecka księcia, mogły swobodnie oddychać.
Filarem bucików okazała się gumowa podeszwa, zapobiegająca niechcianym upadkom, tak częstym w zamku, którego podłogi wykonano ze śliskich płyt. Jej kolor stanowił powtórzenie dominującej barwy kwiecistego motywu. Bezpieczeństwo książęcych stópek gwarantowała również usztywniana piętka. Całość zwieńczona została dodatkiem funkcjonalnej klamry, przez którą poprowadzona została zapinka, zakończona rzepem.
Maurycy świadomie zrezygnował ze sznurówek. Takie rozwiązanie wydało mu się o wiele praktyczniejsze, chociaż mniej eleganckie.
Drugie buciki przygotował z myślą o nadchodzących upałach. Uznał, że oliwkowy beż, którego największą ozdobą stały się urocze kropeczki, wywoła radość na twarzy Zuzanny. Nie mógł się powstrzymać i również w tym przypadku wykorzystał kwiatowy akcent, przyczepiając wykonanego ze skóry białego kwiatka w widocznej części obuwia.
Ponownie skorzystał ze sprawdzonego rozwiązania, jakim była skórzana wkładka, idealnie dopasowana do kształtu stópki, która nawet podczas intensywnego chodzenia pozostanie na swoim miejscu. Przewiewne buciki pozwalały maleńkim paluszkom wyglądać w stronę słońca. Komfort dziecięcych nóżek gwarantowały również półokrągłe otwory, umiejscowione po bokach bucików. Dwie klamry i dwie rzepowe zapinki pozwalały dopasować obuwie do części ciała nowej właścicielki.
Pozornie nierzucające się w oczy detale, jak solidne łączenie części bucików, antypoślizgowe podeszwy, ozdobione szlaczkami lub odciskami zwierzęcych łapek oraz solidne sczepienia pozwolą Zuzannie beztrosko podróżować po Dolinie. A kiedy już z nich wyrośnie, po dokładnym wyczyszczeniu wilgotną szmatką swych materiałowych trzewików, będzie mogła przekazać je młodszej koleżance, co miała w zwyczaju czynić.
Niesłychana radość wypełniła komnatę księżniczki Zuzanny. Praktyczny, ale jakże uroczy prezent od księcia, sprawił, że to skromne dziecko zyskało pewność siebie. Ojcowskie zapewnienie, iż nowa właścicielka wyjątkowych bucików przeżywać w nich będzie niezwykłe przygody, napełniło małoletnie serce aż po brzegi prawdziwym szczęściem.
W roli bohaterów dzisiejszego opowiadania wystąpiły dwie pary ekologicznych bucików marki Ren But:
http://www.smykowakopalnia.pl/obuwie_wczesnodzieciece-7383i
http://www.smykowakopalnia.pl/obuwie_wczesnodzieciece-8299i
Można je nabyć w Smykowej Kopalni http://www.smykowakopalnia.pl/obuwie_wczesnodzieciece-8299i w atrakcyjnych cenach, które nie tylko nie zrujnują domowego budżetu, co wręcz są nieadekwatne do wysokiej jakości obuwia.
Producent bucików- firma Ren But zyskała moją przychylność wyjątkowym asortymentem oraz licznymi wyróżnieniami, które świadczą o tym, że jej podejście do klientów zasługuje na uznanie. Imponujący dobytek nagród, możliwość pochwalenia się certyfikatami ,,Zdrowej Stopy” oraz aktywne wspieranie sportu i przykładanie wagi do zasad uczciwej konkurencji sprawia, że z dumą zakładam mojej córci buciki z logo Ren But.
W domu Nadzia często zakłada przewiewne buciki-sandałki:
Buciki Ren But towarzyszą Nadii podczas nauki jazdy na rowerze:
Obuwie Ren But jest tak lekkie i wygodne, że unosi swego właściciela nad ziemią
Z pewnością każdej młodej damie oraz małoletniemu kawalerowi buciki przypadną do gustu.
Zobaczcie sami, że zdejmowanie i zakładanie bucików Ren But wcale nie jest skomplikowane:
Serdecznie zapraszam Was do zapoznania się z aktualną ofertą firmy oraz do polubienia jej profilu na Facebooku: KLIK
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Nadzia coraz bardziej do mamy podobna… Śliczna dziewczynka A buciki cudne, najbardziej podobają mi się sandałki i 24 też mają (ostatnio tylko się wkurzyłam w sklepie, bo nic nie znalazłam w odpowiednim rozmiarze). ps. zazdroszczę, że Młoda w ogóle siedzi podczas spaceru w wózku – ja niestety nawet nie mam po co karety zabierać, bo żmija ani myśli w niej siedzieć
Kochana, wózka użyłyśmy wyjątkowo na potrzeby sesji. Normalnie biegamy ,,luzem”
W takim razie troszkę mi ulżyło Nie jestem sama.
Mam pytanie. Czy wydałaś może jakąś książę dla dzieci ?
Jesteś cudowna
Pozdrawiam i czekam na kolejną Twoją notkę.
:* Alicjo, póki co jedna z firm miała wydać ebooka z moją baśnią. Niestety innej opcji nie przewiduję.
Ładne butki
Nie znałam tej firmy. Muszę popatrzeć, co tam mają ciekawego A Nadia urocza!
widziałam u siebie ich firmowy sklep ale nigdy nie weszłam, teraz na pewno się wybiorę
Nadka w siódmym niebie pozująca do zdjęć – cudna jest
Urok i wdzięk Nadia ma po mamie A do tego pozuje jak prawdziwa modelka Tak się zaczytałam, że przypaliłam kotlety… Co do butków- sandałki prezentują się bardzo wygodnie Chyba sprawię takie same Martynce Pozdrawiam :*
Miałam napisać, że te sandałki są przepiękne, ale jak zobaczyłam cudny uśmiech Twojej córci, zakochałam się w nim i co tam sandałki
śliczne są te buciki Wyglądają naprawdę uroczo
My musimy kupować w sklepach stacjonarnych, bo J. ma wysokie podbicie i musimy mierzyć, ale butki naprawdę śliczne.
ładne
ale ksiezniczka w swoich zlotych pantofelkach;)