Czy warto chodzić do CYRKU? CYRK ZALEWSKI

21 marca 2014 Dla dzieckaDodatkiMiejsca  7 komentarzy

Przyznaję, byłam zagorzałą przeciwniczką kolorowych namiotów, pod których kopułą rozgrywały się przedstawienia. Od wielu lat CYRK kojarzył mi się z wytresowanymi zwierzętami, które ku uciesze publiczności wypełniały polecenia trenera. Jeśli zasłużyły na oklaski, otrzymywały nagrodę w postaci smakołyka. W przeciwnym wypadku słyszały odgłos strzelającego w powietrzu bicza. I chociaż kiedyś CYRK był jedynym sposobem na to, by  przyjrzeć się z bliska dzikim przedstawicielom fauny, jedyną okazją na to, aby  zobaczyć niezwykłe akrobacje, wygłupy klaunów, dla mnie był równoznaczny z morderczymi ćwiczeniami, pozornie kontrolowanym niebezpieczeństwem oraz igraniem z życiem zarówno ludzi jak i zwierząt.

To był impuls. Opowiedziałam córce o niezwykłej rozrywce, która zawitała do naszej mieściny. Ten jeden raz postanowiła ulec jej prośbom. Szczęśliwym trafem udało mi się zdążyć na przedstawienie, które wraz z Nadią zaserwowała nam grupa artystów zrzeszona pod szyldem ,,Cyrk Zalewski”.

DSC_0064

Ogrodzony teren poza sporym namiotem ochraniał również wybieg dla zwierząt, przenośne toalety oraz mini bar z zimnymi przekąskami. Stłoczeni mieszkańcy mojego miasta cierpliwie czekali w kolejce przed okienkiem kasy. I chociaż cyrk, jak głosiły zamieszczone na plakatach obwieszczenia, miał być ogrzewany, muszę przyznać, że nie pomogło mi ani intensywne klaskanie, ani bliskość reflektorów. Po prostu okropnie zmarzłam. Jednego na pewno nie żałuję- zakupu miejsc w loży. Gdybym nie zdecydowała się na ulokowanie nas w pobliżu areny nie mogłabym przeżyć bliskiego kontaktu z oswojonymi wielbłądami.

DSC_0002

CENY

Dzieci do lat 10 w towarzystwie rodziców mogły uczestniczyć w przedstawieniu za darmo. Pełnoletni widzowie musieli zapłacić za bilet 70zł. Uważam, że jest to uczciwa i adekwatna do jakości przedstawienia cena. Pobieranie opłaty od naszych małoletnich pociech byłoby nie tylko niestosowne, ale również odstraszające rodziców, mając na uwadze fakt, iż maluchy najzwyczajniej w świecie mogą nie wysiedzieć do końca programu. Dziesięć złotych trzeba było dopłacić, jeśli chciało się usiąść w loży. Koszt niewielki, a w odbiorze przedstawienia robił kolosalną różnicę. Młodzież do lat 17 płaciła jedynie 20zł za wejście.

Pozostałe ,,atrakcje” jak chociażby zdjęcie z wytresowanymi pudlami, przejażdżka na wielbłądzie, program przedstawienia wiązały się z kolejnym wydatkiem. Nawet za toaletę trzeba było uiścić 2zł. Ponieważ do cyrku trafiłam prosto z pracy (głodna i zmęczona) nie mogłam przejść obojętnie obok budki z popcornem. Niewielka porcja wyniosła mnie 10zł. Cóż, kolorowa ferajna musi na siebie zarobić i nie mam nic przeciwko takim praktykom.

KLIMAT

fot. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=645253615536397&set=pb.294711123923983.-2207520000.1395346744.&type=3&theater

Zarówno oświetlenie, nagłośnienie, oprawa muzyczna, jak i sami prowadzący spisali się na medal. Przez cały czas odnosiłam wrażenie, iż uczestniczę w niezwykłym przedsięwzięciu. Umiejętne stopniowanie napięcia, podtrzymywanie kontaktu z widzami oraz ciekawy program z pewnością należą do atutów wspomnianej trupy cyrkowej. Pracownicy techniczni błyskawicznie zmieniali wystrój areny, przygotowując grunt pod kolejne show. Oprócz jednego epizodu, związanego z laserową niespodzianką, nie miały miejsca żadne nieprzewidziane zastoje, luki w programie. Nawet klaun Versace i jego gagi okazały się przezabawne. Należę do osób, które trudno rozśmieszyć. Moje poczucie humoru jest bardzo specyficzne. Sympatyczny przebieraniec potrafił doprowadzić mnie do łez. Ba, nawet mojego męża wykorzystał do pomocy w charakterze… wieszaka ;)

ATRAKCJE

fot. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=657786474283111&set=pb.294711123923983.-2207520000.1395346452.&type=3&theater

Przedstawienie podzielono na dwie części. Pierwszą połowę wypełniły pokazy zwierzęcej tresury. Nadia piszczała z zachwytu na widok dobrze ułożonych koni, wytresowanych psów oraz zachwycała się ogromnymi wielbłądami. Ja zaś próbowałam się zanadto nie wzruszać widokiem zmęczonych ,,pupili”. Choć ich wyczyny zrobiły na mnie ogromne wrażenie, podziwiałam pracę, jaką wykonały pod czujnym okiem swoich opiekunów, najzwyczajniej w świecie było mi ich żal. Tak po prostu. Nie lubię patrzeć na to, kiedy zwierzaki mechanicznie wykonują polecenia.

fot. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=657791504282608&set=pb.294711123923983.-2207520000.1395346452.&type=3&theater

fot. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=649848825076876&set=pb.294711123923983.-2207520000.1395346463.&type=3&theater

Podobały mi się podniebne akrobacje zgrabnej pani, której głowę zdobił imponujący pióropusz. Z prawdziwą gracją zaprezentowała szalenie skomplikowany układ z wykorzystaniem cienkiego koła. Z zapartym tchem podziwiałam pokaz laserów, okiełznanych przez samego właściciela cyrku. Zabawa z kolorowymi smugami światła przywodziła na myśl kinowy hit- Matrix. Nie mniejsze emocje towarzyszyły mi podczas kibicowania kierowcy roweru. Jeśli sądzicie, iż prowadzenie jednośladu jest banalnie proste, spróbujcie jazdy w uniesionym nad ziemią koszyku.

fot. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=661827033879055&set=pb.294711123923983.-2207520000.1395346452.&type=3&theater

fot. https://www.facebook.com/cyrkzalewski/photos_stream

Początek drugiej połowy przedstawienia zapowiadał się obiecująco. Rozległe rusztowanie zdradzało kolejny punkt programu. Spodziewałam się atletów odzianych w przylegające do ciała kostiumy. Tymczasem na scenę wkroczyli… robotnicy. Jak dobrze, że nie widzicie wypieków na mojej twarzy, które pojawiają się na samo wspomnienie tego występu. Otóż grupa ,,fizycznych pracowników” sprawiła przyjemność żeńskiej części publiczności, prezentując zmysłowy striptiz ;) Oczywiście, zważywszy na fakt, iż na widowni znajdowały się dzieci, pokaz nie przekroczył granic dobrego smaku. Ale, co udało się zobaczyć, na długo zapadnie mi w pamięci. W każdym razie umięśnieni, dobrze zbudowani i zwinni lekkoatleci zaprezentowali prawdziwie ,,drążkowy majstersztyk”. Nie mogłam oderwać oczu od fruwających w powietrzu ciał, które precyzyjnie omijały się nawzajem, unikając kolizji. To dopiero była gratka!

fot. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=650648291663596&set=pb.294711123923983.-2207520000.1395346463.&type=3&theater

Największym zaskoczeniem okazała się jednak diabelnie niebezpieczna kula. Wykonana z żelastwa okrągła klatka wzbudzała strach samym faktem istnienia. Kiedy na scenie pojawił się motocyklista z niedowierzaniem obserwowałam, jak pozwala zamknąć się w pułapce. Z rozdziawioną szczęką śledziłam jego poczynania. Emocje sięgnęły zenitu, gdy w kuli znalazło się kolejnych dwóch rajdowców. Mknąc po ścianach kuli jakimś cudem nie doprowadzili do brzemiennej w skutkach katastrofy. Ale dopiero umieszczenie w centralnym punkcie pułapki dziewczyny, która stojąc w miejscu wykonywała swobodne ruchy rękoma, skutecznie podniosło mi poziom adrenaliny. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, iż owa niewiasta zostanie potrącona, albo zmasakrowana przez warczące maszyny…

WRAŻENIA

DSC_0066

To był niezapomniany wieczór, który zmienił moje zdanie o CYRKU. Chociaż nadal niechętnie odnoszę się do prezentowania zwierzęcych umiejętności w trakcie przedstawień, wolę oglądać magiczne sztuczki (chociażby w wykonaniu zgrabnej pary, która w zaskakujący i nierozszyfrowany przeze mnie sposób zaprezentowała bogatą garderobę) oraz mrożące krew w żyłach akcje ze sportowcami. Generalnie, nasza rodzinna wycieczka okazała się kapitalnym sposobem na wspólne spędzenie czasu. I chociaż opisane atrakcje przeżywaliśmy w ubiegłym tygodniu, na długo zapewniły nam tematów do rozmów.

DSC_0071

Jeśli szukacie wrażeń, chcecie uczestniczyć w świetnie wyreżyserowanym przedstawieniu, zrelaksować się, pośmiać, ale również przeżyć momenty grozy, CYRK ZALEWSKI powinien spełnić Wasze oczekiwania. Miejcie na uwadze fakt, iż nie każdy maluch wytrzyma pod kopułą namiotu, cierpliwie i w skupieniu obserwując to, co się dzieje na arenie. Nadia co prawda była zafascynowana zwierzętami, mniej przypały jej do gustu inne atrakcje. Pamiętajcie również, że wyjście do CYRKU wiąże się nie tylko z zakupem biletów. Dodatkowe atrakcje, świecące gadżety, przekąski kosztują znacznie więcej niż w przeciętnym sklepie. Polityka CYRKU zabrania również uwieczniania przedstawienia na zdjęciach, filmach, czy dźwiękowych nagraniach. Dlatego też zamieszczone w dzisiejszym wpisie zdjęcia (o ile nie zostało to opisane) pochodzą z profilu CYRKU ZALEWSKIEGO na Facebooku.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

7 komentarzy w Czy warto chodzić do CYRKU? CYRK ZALEWSKI

  • Alicja says:

    Jak byłam mała to rodzice mnie zabierali często do cyrku, ale zawsze strasznie się bałam, szczególnie klaunów :) Został mi gdzieś ten uraz do słynnych namiotów i już bym nie poszła ;)

  • Kiti says:

    Ja kilka razy byłam w cyrku, ale zaś już nie chodziłam bo rodzice mnie nie zabierali, bo zwierzęta były nieciekawe i takie zwyczajne.

  • Kruszynka says:

    Wiadomo, że te dodatki to też są drogie, ale jak trzeba to trzeba. Z pewnością ciekawe takie przedstawienie.

  • Ja od 2 tylko do Zalewskiego chodzę inne cyrki mnie nie interesują.
    córka była w zeszłym roku na innym a później ze mną w Zalewskim to bez porównania a ceny podobne.

  • weronika says:

    uwielbiam chodzić do cyrków, uwielbiam te z Japonii i Chin, a także te Nasze rodzime. Pozostając w temacie polecam obejrzeć „Cyrk Motyli” to tylko 20 minut- znajdziesz na youtube, a historia opowiada o niesamowitej sile i woli życia. Ja się wzruszyłam i popłakałam :-)

  • patulka says:

    Dla mnie cyrk ma w sobie coś magicznego.

  • miraga says:

    My na razie nie byliśmy, raczej córcia za długo nie wysiedzi.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>