Czy warto kupować lalki Barbie?

9 grudnia 2012 Dla dziecka  17 komentarzy

Pasjonatka rzeczy niebanalnych stanęła przed zadaniem ocenienia trywialnej zabawki. Głowiła się nad tym, jak ugryźć temat, by nie wyrządzić krzywdy swą opinią sprzedawcy, który bez zarzutów wywiązał się z transakcji. Próbowała dostrzec w produkcie ukryte piękno, zasięgnęła rady ośmioletniej siostrzenicy, podpatrywała własną córkę w trakcie zabawy. Wreszcie była gotowa do szczerego wyznania.

Maleńka Roszpunka mieści się w dorosłej dłoni. Jednak mimo swej niewielkiej postury nie jest wcale taka krucha. Próbowałam wyrwać jej ręce i pozbawić ją głowy, co w praktyce nie było łatwym zadaniem. Oczywiście bez problemu mogłam ponownie zamontować powyższe elementy. Ręce zabezpieczone są przezroczystą gumką, skrzyżowaną na plecach, która jednocześnie chroni ozdobne rękawki namalowanego gorsetu, przed zsuwaniem się i zgubieniem w trakcie zabawy. Zarówno nogi jak i ręce należą do ruchomych części zabawki i wykonane zostały z elastycznego plastiku. Ze względu na jedno ugięte kolano oraz ciężką fryzurę, Roszpunka nie jest w stanie samodzielnie utrzymać się w pionie. Nawet w pozycji siedzącej wymaga wsparcia w postaci podparcia ręką.

Strój lalki składa się z namalowanych fioletowych butów, wspomnianego gorsetu, zdejmowanych rękawów oraz trzech różnokolorowych długich spódnic. Wszystkie zapinane są na nieestetyczne rzepy. Ponadto na ciele Roszpunki umieszczony jest numer seryjny oraz kraj produkcji- Chiny… Cóż, byłabym hipokrytką, pisząc, iż Nadia posiada zabawki pochodzące wyłącznie z krajów UE, ale naprawdę musiałam na ten fakt zwrócić Waszą uwagę.

Największą ozdobą Roszpunki są jej długie, lśniące włosy. Przyznam, że nawet zazdroszczę jej tej czupryny.  Zwróciłam uwagę na to, że zostały równomiernie rozmieszczone na głowie tak, by nie było gołych placków, prześwitów łysiny. Jednak już w trakcie zabawy fryzura zaczyna sprawiać kłopot, kosmyki niemiłosiernie się plączą, zahaczają o ręce lalki, owijają wokół szyi, co skutkuje wyrwaniem kilku blond egzemplarzy. Najlepszym rozwiązaniem jest zatem zaplecenie warkocza. Z pomocą przychodzi tutaj dołączona do zestawu maleńka szczotka. Szkoda tylko, że producent nie pomyślał o ozdobach do włosów, gumkach, spinkach, kokardkach.

Lalka mimo tego, że jest naprawdę ładna i nie eksponuje przesadnie kobiecych atrybutów, posiada ograniczone możliwości użytkowania. Prócz zmiany okrojonej garderoby dziecko może zabawić się w fryzjera-stylistę. Z jednej strony takie czynności kształtują małą motorykę naszej pociechy (gimnastyka dziecięcych palców) z drugiej pozwalają na odrobinę kreatywności. Roszpunka z powodzeniem zmieści się w każdym domku dla lalek, ze względu na swoje wymiary można ją zabrać na spacer, schować w tornistrze, a nawet w kieszeni kurtki. Jednak na tym jej zalety się kończą.

Kiedy byłam małą dziewczynką, moje rówieśnice marzyły o lalkach firmy Mattel. Posiadanie oryginalnej zabawki z Peweksu było oznaką luksusu, pomagało wyróżnić się na tle małoletniego towarzystwa, sprawiało, że właścicielka takiego przedmiotu czuła się wyjątkowo. Zdaję sobie sprawę z tego, że czasy były inne, do rodzica nie przychodziło się z argumentem ,,bo wszyscy mają to ja też chcę”. Prezent kojarzący się z ,,lepszym światem” dostawało się od święta, a jego zdobycie nie było tak proste jak dziś.

Swoją pierwszą lalkę Barbie dostałam na komunię od mojej siostry. Moja mama nigdy nie kupiła mi tego typu zabawki. W kupowane od rosyjskich handlarzy podróbki zaopatrywała mnie babcia. Byłam dla nich bezlitosna. Odcinałam im nogi, goliłam głowy na łyso. Tylko prezent od siostry zrobił na mnie wrażenie. Chodziło nie  tylko o to, że lalka faktycznie została perfekcyjnie wykonana, co o dołączony do zestawu terenowy motor, który podbił serca moich kolegów.

Pierwowzór lalki- bohaterka filmu ,,Zaplątani” oraz jej zabawkowa wersja.

Nadia ma jedną lalkę typu Barbie, którą dostała od swojej chrzestnej. Zabawka leży głęboko schowana na dnie szafy, dziecko nie wykazywało nią zainteresowania.

Jak widzicie, lalka jest naprawdę malutka. Szkoda, że na stronie sklepu nie podano jej rzeczywistych wymiarów.

W Roszpunce Młodej spodobały się tylko włosy. Poświęciła zabawce chwilę uwagi pod moją baczną obserwacją (ze względu na małe elementy i ryzyko zakrztuszenia, produkt nie jest przeznaczony dla maluchów poniżej 3 roku życia), po czym oddała mi ją i wróciła do swoich ważnych, dziecięcych zajęć. Pierwsze co zrobiłam to, jak już wspomniałam, zaczęłam zaplatać lalce długi warkocz. Tak mnie to wciągnęło, że nawet Pan Mąż zaczął mruczeć pod nosem, że chyba się z powołaniem rozminęłam. Potem zaś nie widziałam żadnej możliwości na spożytkowanie zabawki. Dopiero, gdy odwiedziła mnie moja ośmioletnia siostrzenica, dowiedziałam się, jak jeszcze można wykorzystać Roszpunkę.

Imponująco długie włosy w kolorze blondu z rudymi pasemkami, które są niestety bardzo niesforne. Dzięki temu lalka naprawdę pasuje do klimatu filmu- jest w 100% zaplątana ;)

Otóż, takie miniaturowe lalki sprawdzają się w roli eksponatów nie tylko dziecięcych kolekcji. Małe i te całkiem duże kobietki po prostu czerpią satysfakcję z kupowania nowych egzemplarzy. Nie wydaje mi się to dziwne, zważywszy na to, że ludzie zbierają znaczki, monety, te jednak mają jakąś wartość, która z biegiem lat wzrasta i może zaowocować w razie sprzedaży sporą kwotą gotówki.

Nie lubię masowo produkowanych zabawek, które kupuje się tylko i wyłącznie z chęci posiadania. Zdaję sobie sprawę z tego, że być może za kilka lat rówieśnicy Nadii będą na niej wywierać presję, na podstawie której przynależność do danej grupy uzależniona będzie od posiadania konkretnych przedmiotów. Dlatego uważam, że należy wpajać dziecku już od najmłodszych lat, że oryginalność, własny styl i swoje zdanie, a także otaczanie się niebanalnymi rzeczami jest czymś cennym, o co warto zabiegać. Jeśli zabawka nie posiada żadnych funkcji terapeutycznych, nie zawiera w sobie chociażby edukacyjnego pierwiastka, nie intryguje, nie wzbudza ciekawości młodego człowieka, to jaki jest sens w jej posiadaniu?

Roszpunka jest teraz jedną z najbardziej rozreklamowanych lalek. Jestem przekonana o tym, że za jakiś czas, gdy minie moda i zainteresowanie wiążące się z tą postacią, dziewczynki znajdą sobie nowy obiekt zainteresowania, a lalka trafi na śmietnik, bo nie należy do produktów, które przekazuje się z pokolenia na pokolenie. Chociaż i tak wizualnie prezentuje się lepiej od tych zombie i potworów, które cieszą się ogromną popularnością wśród uczennic szkoły podstawowej, źle mi się kojarzy. Barbie reprezentuje sobą sztuczne piękno, idealne proporcje, które nie występują w naturze.

Mała Roszpunka dostępna jest w 3 wariantach, każdy kosztuje 36zł (!). Jeśli nie zdecydujecie się na jeden z nich składając zamówienie, wówczas trafi do Was losowo wybrany zestaw. Lalka została dostarczona w opakowaniu, które uniemożliwiało swobodne przemieszczanie się elementów zestawu. Zarówno Roszpunka jak i jej akcesoria, zostały przytwierdzone do kartonika plastikowymi zabezpieczeniami. Czepiając się szczegółów pragnę zauważyć, iż zaprezentowana na zdjęciu, które znalazłam na stronie sklepu, Roszpunka posiada na głowię koronę tudzież diadem. W opakowaniu naszej lalki nie znalazłam takiej ozdoby.

————————————————————————————————————————————–

Mój początkowy dylemat wiążący się z tym jaki charakter powinna mieć recenzja absolutnie nie wpłynął na ocenę sklepu Zabawki dla dziecka. W jego asortymencie znajdziecie oryginalne produkty renomowanych marek, wiodących producentów, posegregowane według wieku, płci oraz właściwości przedmiotów. Pracownik odpowiedzialny za kontakt z klientem niezwłocznie odpisuje na wszelkie maile. Przez 7 dni w tygodniu można składać zamówienia przez telefon ( w godzinach 9-21). Na nabywców czekają liczne promocje oraz ciekawe informacje o produktach w formie artykułów. Towar jest oczywiście nowy, wysyłany w ekspresowym tempie. Płatności można dokonać za pośrednictwem systemu PayU, karty kredytowe Visa, Mastercard. Ponadto sklep Zabawki dla dziecka posiada swoje konto na portalu aukcyjnym, gdzie, jak możecie zauważyć otrzymuje wyłącznie pozytywne komentarze od kontrahentów. Dodatkowym atutem są konkurencyjne i przystępne ceny. Moją uwagę zwróciły w szczególności ogrodowe akcesoria i mini place zabaw. A co Wy znaleźliście interesującego w Zabawkach dla dziecka?

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

17 komentarzy w Czy warto kupować lalki Barbie?

  • nikollet85 says:

    No i tu trochę różnimy się w zdaniach. Z racji tego, że moja córka jest juz duża
    zabawka przypadła jej do gustu.
    Może to prawda, że jej atutem sa długie włosy, bo to najwieksza jej zaleta.
    A rola lalki to zabawa- najlepiej z innymi małymi lalkami.
    Posiadamy 2 domki dla lalek, 7-czy 8 kompletów mebelek do nich, i chyba ze 20 mini lalek, także owa Roczpunka dołączyła do pozostałych nabutków, jako księżniczka zamknięta w wieży.
    Jednak cena tej lalki jest lekko przesadzona- my swoje pozostałe kupowaliśmy za niecałe 6-max 10 zł. Tutaj przegięli , no ale cóż.. Oryginalność kosztuje.
    Może jak Nadia podrośnie za kilka dobrych lat zacznie się lalka bawić, albo lalka wyjdzie zupełnie z mody.
    Moja starsza córka już teraz zażyczyła sobie lalke (moim zdaniem szkaradną) z MONSTER HIGH…
    Taka niestety moda…

    • li_lia says:

      No właśnie nie rozumiem tego zamiłowania do brzydoty. Potworne lalki, lalki z trumnami, karawanami…Nadka idzie w moje ślady, jest typową chłopczycą ;)

  • Yulia says:

    Moja córka na razie nie jest zainteresowana lalkami, ma kilka, ale szmacianek-pewnie w przyszłości będę zmuszona jej kupować te okropne różowe Barbi, bo będzie taka moda, zobaczymy, coś mi się zdaje, że temat zacznę zgłębiać za jakieś 2 lata. Na tę chwilę woli auta.

    • li_lia says:

      Moja pociągi ;)

  • dorota says:

    No a ja jestem do tyłu z tymi nowościami :)

  • Marta P says:

    Warto, nie warto… trudno odpowiedzieć na to pytnie. Słusznie ujęłaś, że w dzisiejszych czasach by przynależeć do grupy często trzeba mieć pewne rzeczy.Moja córka ma 7 lat, druga 3. Natalka ma barbie, Iga gdy tylko widzi reklamę – prosi – „mamo kupisz? „… Przemilczmy…
    Ale prrzyznajmy – takie zabawki kuszą, są piękne, ładnie zaprezentowane. Każda dziewczynka o takiej marzy. Ale najczęściej zabawa Barbie itp. zabawkami trwa chwilę, potem ląduje w pudełku, szafce – zapomniana. Bo przecież jest już kolejne jej wcielenie, które by sięchciało posiadac…

    • li_lia says:

      To tak jak z lakierami do paznokci. Cieszą przez chwilę dopóki w drogerii nie znajdę nowego koloru…

  • wiola says:

    Pamiętam moją Barbie, miałam tylko jedną i dostałąm ja jak miałam z 10 lat. To było marzenie wszystkich moich koleżanek. Jeszcze gdzieś jest na strychu u mamy.

    • li_lia says:

      Ciekawe czy Amelce przypadnie do gustu.

  • Margaretka says:

    Niełatwo wybrać dobrą zabawkę dla starszego dziecka, maluch zadowoli się edukacyjną wieżą, książeczką czy innym przedmiotem o tzw. charakterze edukacyjnym. To wszystko jest nakręcane przez firmy, a my często nieswiadomie ulegamy modzie na zabawki dydaktyczne czy modne. Ile w tym prawdy? Trudno powiedzieć. Czy przekładane kulki z Ikei za prawie 50 zł. lepiej nauczą koordynacji ruchowej niż kostka z dziurkami i dopasowanymi do nich klockami? Raczej nie. Temat ważny i trudny. A im starsze dziecko, tym większe dylematy. Znam z własnego doświadczenia…
    Słusznych wyborów i radości na twarzy dziecka :)

    • li_lia says:

      Dziękuję Kochana. Ciężko jest tak po omacku dostarczać Młodej nowych zabawek, jeśli działą się wyłącznie intuicyjnie i w oparciu o porady znalezione w Internecie.

  • Iwona N. says:

    Rozumiem w pełni Twoje rozterki i wahania. Do tej pory byłam raczej przeciwna kupowaniu Barbie, nie lubię zabawek (albo raczej nie lubię kupować takich zabawek dla dziewczynek), które w zasadzie niczego nie uczą, są same dla siebie i tylko ,,wyglądają”. Marcysia nie była długo zainteresowana żadnymi lalkami, ale klocków mamy sześć dużych kompletów :) , puzzle królują, szmacianki – dostała mnóstwo, ale bawiła się jedną-dwiema. Od kiedy Marcysia poszła do przedszkola, zauważyła, że inne dziewczynki przynoszą Barbie w ,,dniu zabawek”, bawią się – wiadomo, też chciała – ulegliśmy – dostała na Mikołaja Barbie Panią Młodą. Żeby było sprawiedliwie – Lenka też – Barbie Księżniczkę. I tutaj ujawniają się różnice. Marcysia potrafi godzinami ,,odstawiać scenki”, ,,rozmawiać”, przebierać, czesać, zabawiać ,,dzieci” (mają też małe laleczki), a Lenka – jeżeli jest z Marcysią, chwilę się ,,powczuwa”, jeżeli jest sama, Barbie służy jej jako ozdoba na biurko… Marcysia ma sześć lat, Lenka dwa i pół.

  • Margaretka says:

    Pieni się dość dobrze, u mnie nie wysuszył skóry, a używałam już kilka razy, z tym ,że ostatnio codziennie się czymś smaruję po kąpieli, co wcześniej robiłam 2 razy w tygodniu.
    Mowa o peelingu Luksja z żurawiną :) Pozdrawiam :)

    • li_lia says:

      Dziękuję, ze u mnie odpowiedziałaś :)

  • Pastelle says:

    Dziewczynki od zawsze bawia się lalkami. Młodsze karmią swoje dzidziusie, starsze ubierają, odtwarzają znane z własnego doświadczenia czynności, a jeszcze starsze kolekcjonują, urządzają śluby i inne szopki. Barbie zdecydowanie nie jest zabawką dla dziewczynek poniżej 5 roku życia. Zauważyłam nawet, że zainteresowanie tego typu lalkami wzrasta dopiero w okolicy 6 roku życia (Klaudia i jej koleżanki właśnie wtedy zaczęły „umieć” się nimi bawić z rozmysłem). Pewnie dzieje się to wtedy, gdy świadomość dziecka zaczyna się zmieniać – mam pewną teorię na ten temat, ale to zbyt obszerna sprawa, by tu o tym teraz pisać.
    Kwestia urody tych lalek i kultu sztucznego piękna to już zupełnie inna historia – czasem mam wrażenie, że to my, dorośli sami nakręcamy się takimi perełkami, bo nie widzę, by na dzieci, z którymi mam kontakt miało większy wpływ to, że Barbie ma równe sterczące piersi, kształtny tyłek i nogi po samą ziemię… Co do sprawy „brzydkich lalek” typu Monster High… Była moda na Hannah Montana, Była na High school musical (też były kolekcje lalek Barbie przypominające postaci z tych „filmów”), a teraz przyszła pora na szkaradki – ktoś świetnie wypromował tę bajkę i zrobił interes życia na gadżetach filmowych. Ludzie są cholernie podatni na trendy i dobrze dopasowana reklamę. Poza tym wiadomo, że dziewczynki w tym wieku interesują się takimi mrocznymi klimatami – nie pamiętacie jak to było?

    • li_lia says:

      Kochana, być może odbiegam od normy, ale ja w dzieciństwie od lalek wolałam rower, łażenie po drzewach i zabawę w detektywów ;)

    • Pastelle says:

      No tak, dla mnie też lalki nie były najważniejsze na świecie. Kochałam samochody, szczególnie stary, metalowy wóz policyjny, klocki, później książki i wycieczki rowerowe za miasto (dobrze, że moja mama tego nie czyta), ale miałam je, Barbie również. Była śniadą, długowłosą szatynką, w srebrzystej sukni pokrytej różowym tiulem i satynowej pelerynie. Pamiętam nawet, że dostałam ją na gwiazdkę (znalazłam ją przypadkiem schowaną w szafie pod sufitem) pochodziła rodem z Peweksu i bardzo ją sobie szanowałam, choć jej jakość w porównaniu do lalek produkowanych dzisiaj pozostawiała wiele do życzenia. Nie pamiętam jednak, bym pragnęła wyglądać tak jak ona, czy zazdrościła jej idealnych kształtów… Moja córka ma ich kilkadziesiąt i ani jednego kompleksu na punkcie swojego wyglądu z tego względu… Dziś ma niespełna 12 lat, a ja zastanawiam się co kupić jej pod choinkę, bo jest na tyle „dojrzała”, że zabawkami się już nie interesuje, a zbyt dziecinna, by ucieszyć się z czegoś typowo kobiecego, sagę zmierzchu dostała na mikołajki, a telewizor wydaje mi się „odrobinę” zbyt drogi…
      Dziś świat jest zupełnie inny, w tym my i nasze dzieci również. Żyjemy inaczej, szybciej, może i jesteśmy bardziej świadomi pewnych faktów, ale tez potrzebujemy więcej rzeczy i szybko uzależniamy sie od nich. Narzekamy, że zasypuje się nas reklamami tandetnych bubli, pełnymi sprytnych chwytów marketingowych, ale sami również je wykorzystujemy, by wybić się spośród wielu podobnych do nas na rynku.
      Nie do końca rozumiem tego demonizowania pewnych rzeczy – barbie, teletubisiów, kubusia puchatka i innych, o których pewnie nie mam nawet pojęcia.
      Wybacz, Kochana, że pozwoliłam sobie tak się rozpisać, ale czasem brakuje mi inteligentnego rozmówcy, używającego zdań złożonych do pogadania o czymś innym niż o pracy i interesach… :*

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>