-
Hop Hop Banieczko!
16 grudnia 2012 Dla dziecka
-
,,Cudze chwalicie, swego nie znacie”- codziennie przekonuję się o mocy tego powiedzenia. Cieszę się niezmiernie, jeśli mogę odkryć rodzimego producenta, który w swoją pracę oraz jej efekty inwestuje zaangażowanie, serce i pasję. Kiedy wyżej wymienione czynniki idą z sobą w parze dany produkt jest wręcz skazany na sukces. Dowodem potwierdzającym moje słowa niech będzie recenzja niezwykłych mydlanych baniek.
Słowo daję, pamiętam, jakby to było wczoraj. Półmetek wakacji, temperatura przekracza granice absurdu. Z powodzeniem można smażyć jajka na rozgrzanych płytkach nierównego chodnika. Moja sporo starsza siostra wygrzewa się na ustawionym w ogrodzie leżaku. Od czasu do czasu krzyczy do mnie, że w końcu dostanę wilka od siedzenia na zacienionych i zimnych schodach. Obok mnie kuca jej trzyletni syn. Wtedy jeszcze mówił mi po imieniu, nie ciociował. Obserwuję, jak zmęczony upałem pies ciężko dyszy, schowany pod jednym ze świerków. Młody co chwilę szturcha mnie łokciem, mrucząc pod nosem ,,Nudzi mi się”. W końcu wpadam na pomysł- będziemy puszczać banki!
Lecę do domu, na łeb, na szyję. Wiem, że nie jestem sama. Słyszę podążające za mną natrętne kroki siostrzeńca. Wpadam do kuchni. Przetrząsam szuflady w poszukiwaniu słomek. Znajduję torebkę wypełnioną białymi rurkami ozdobionymi różnokolorowymi paskami. Wyjmuję dwie sztuki. Następnie sięgam po nożyczki i nacinam nimi końcówki słomek, które po wygięciu tworzą wiatraczki. Ruszam w stronę zlewu. Sięgam po Ludwika (wówczas królował wśród płynów do mycia naczyń). Każę Młodemu odmaszerować do łazienki i przynieść kubki na wodę do płukania zębów. Znika mi z oczu przejęty nowym przedsięwzięciem. Gdy wraca wlewam do kubków solidną porcję Ludwika, którą rozcieńczam wodą. W dalszej kolejności wręczam siostrzeńcowi słomkę i udajemy się na schody, znajdujące się na froncie domu.
Uczę go różnych technik tworzenia baniek. Pokazuję z jaką intensywnością dmuchać, by otrzymać całkiem spore egzemplarze. Ale on i tak musi to zrobić po swojemu. Gdyby zlitował się nad nami wiatr, mógłby ponieść nasze bańki aż na posesję sąsiada, albo pozwoliłby im przekroczyć granicę ulicy. A tak, towarzyszki naszej zabawy opadają na wybrakowany beton i bezgłośnie pękają.
Bawimy się jeszcze przez chwilę, po czym na podwórko wpada moja koleżanka. Mówię Młodemu, żeby wylał swoją porcję płynu i poszedł do swojej mamy, ja tymczasem wsiadam na rower i udajemy się z koleżanką na przejażdżkę. Młody tymczasem zapomina o mojej sugestii. Drepcze do salonu swojej rodzicielki, trzymając w dłoni czerwony kubeczek i słomkę.
W centralnej części pokoju, dosunięte do ściany stoi ogromne akwarium. Rybek w nim co niemiara. Do wielkich szyb przykleiły się glonojady, które doskonale wywiązują się ze sprzątania domowego akwenu. Skalary dumnie pokazują swoje prążkowane ciała, gdzieś w oddali nieśmiało przepływa para welonów. Całym towarzystwem wydaje się być niezainteresowany rekin brzanka. Generalnie rybek jest około 30 sztuk. Są prawdziwą dumą mojej siostry. Młody stoi jak zahipnotyzowany. W końcu podchodzi do akwarium, odchyla szybkę i wlewa do środka rozcieńczony płyn. Głośno chodząca pompka natychmiast rusza do ataku. Na powierzchni wody pojawiają się pierwsze bąbelki. Młody pędzi do kuchni. Przynosi ze sobą całą butelkę Ludwika, której zawartość ląduje w wodzie…
I to były ostatnie bańki w życiu Młodego, a widok zapewne był ekscytujący. Dodam, że zabawę siostrzeńca przeżyło 5 rybek, głównie gupików. Oczywiście, domyślacie się, kto został obciążony odpowiedzialnością za to zdarzenie?
Tymczasem moja córka uwielbia zabawę z bańkami. Regularnie kupujemy mały kanister z płynem i uzupełniamy jego niedobór w takich tradycyjnych buteleczkach z plastikowym patyczkiem, na zakończeniu którego umiejscowiony jest okrąg. Nie korzystam z rozcieńczanych płynów do mycia naczyń- nie spełniają naszych oczekiwań.
Kiedy dotarła do mnie paczka od producenta płynów do tworzenia baniek- TUBAN, wiedziałam, że nie mogę zawieść oczekiwań osoby, która wybrała mnie do ich przetestowania.
Dostałyśmy z Nadią zestaw Hop Hop Bańki. Testowałyśmy go przez kilka dni na raty. Młodą trudno było przekonać do założenia wielkich rękawiczek, za to wyrywała mi kolorowe słomki. Jednak najlepiej wychodziło jej dmuchanie przez dołączone do butelki ,,dmuchatory”.
W skład wspomnianego zestawu wchodzą następujące elementy:
- 2 rękawiczki- zielona i czerwona, rozmiar standardowy, idealnie pasuje na kobiecą dłoń
- 2 słomki- w kolorze żółtym oraz czerwonym- wielkość niestandardowa, znacznie przewyższająca tradycyjne gadżety do zimnych napojów
- 2 płyny- jeden posiada żółtą drugi czerwoną nakrętkę, kolor cieczy przypomina rozgazowanego szampana, zapach zaś nawiązuje do słodkich landrynek.
Plastikowe ,,dmuchacze” posiadają dwa otwory- owalny (większy) oraz okrągły. Przez oba wydostają się bańki. Ale to dzięki słomkom można wyczarować imponujących rozmiarów bańki.
Na czym polega zabawa z zestawem Hop Hop Bańki
Nietrwałe bąbelki możemy wytworzyć za pomocą rurek bądź przyczepionych do nakrętek butelek z płynem ,,dmuchaczy”. Największa frajda jest jednak, gdy skorzystamy z pierwszego wariantu. Pamiętajcie tylko o pewnej zasadzie- im większa bańka tym szybciej pęknie. Pisząc łopatologicznie- dmuchamy delikatnie, aż wyjdzie nam bańka najlepiej o wielkości zaciśniętej pięści. Następnie podrzucamy ją delikatnie w powietrzu i pozwalamy jej opaść na rękawiczkę. Dotychczas ulotne i krótkotrwałe piękno bańki zostaje uchwycone na dłuższą chwilę. Teraz można spróbować podrzucać, odbijać bańkę, a nawet nią żonglować niczym cyrkową piłeczką. Tylko od nas zależy czy będzie to spokojna, pełna skupienia czynność czy wręcz przeciwnie szalona zabawa, w której zwycięży ten, kto odznaczy się większą zręcznością.
Zalety płynów:
- wydajność- przy umiejętnym dmuchaniu jedno zamoczenie słomki czy też plastikowego gadżetu uwalnia masę baloników
- kolor- nasunęło mi się wyrażenie, które idealnie oddaje piękno baniek- feria barw. Naprawdę bańki przypominają wytwory tęczy, wielokolorowe baloniki cieszą oko i wywołują radość na twarzy dziecka
- wytrzymałość- w zależności od podłoża i wielkości bańki nie pękają przy zetknięciu z rękawiczkami, dywanem, obrusem, tylko odbijają się od nich
- pękanie- zwykłe bańki, wytworzone z rozcieńczonego płynu do mycia naczyń, szamponu czy takiego płynu ze sklepu typu ,,wszystko po 5zł” w trakcie dmuchania pękają i rozpryskują się na wszystkie strony. Bańki stworzone przy użyciu płynów Tuban zachowują się zupełnie odwrotnie
- bezpieczeństwo- płyny firmy TUBAN spełniają wymogi normy PNEN-71 dotyczącą bezpieczeństwa zabawek
Wady:
- etykiety płynów nie zawierają informacji o pojemności buteleczek
- cena 30zł- tutaj akurat płacimy za patent, bowiem, jeśli przyjmiemy, że w opakowaniu znajdują się dwie buteleczki o łącznej ilości 120ml płynu (pojedyncza butelka 60ml kosztuje w sklepie TUBAN 3zł), rękawiczki to wydatek poniżej 5 zł, wartości rurek nie potrafię oszacować, ale wydaje mi się, że koszt wytworzenia jednej nie powinien przekraczać złotówki, to w sumie wyjdzie nam poniżej 15zł.
Jeśli chodzi o dołączone do zestawu rękawiczki to niczym nie różnią się od tradycyjnych ocieplaczy damskich dłoni, które można nabyć w sklepie. Ale dzięki temu, że dołączone są do zestawu nie trzeba fatygować pani sprzedawczyni albo poświęcać swojej znoszonej pary. A dzięki temu, że każda została oddzielnie zapakowana i wyróżnia się intensywnym kolorem, można zasugerować dziecku, iż są one magicznym przedmiotem. Oczywiście działa to w przypadku młodszych pociech. Starsze z pewnością będą chciały spróbować ile kryje się w tym prawdy i zaczną eksperymentować z innymi rękawiczkami.
Grube i długie słomki zostały wykonane z elastycznego materiału. Tak jakby ktoś połączył gumę z plastikiem. Dzięki temu nie odkształcają się, nie pękają, a po zgięciu wracają do pierwotnej formy.
Pomysł na niecodzienne wykorzystanie baniek uważam za niesamowicie udany. Pozwala on na zorganizowanie domowych, albo podwórkowych zawodów, co wiąże się ze zdrową rywalizacją. Chociaż za kilka dni skończę 28 lat, puszczając bańki i odbijając je od rękawiczki, znów poczułam się, jak tamta mała dziewczynka.
Zestaw HOP HOP Bańki kupicie TUTAJ w cenie 30zł.
Serdecznie dziękuję producentowi za udostępnienie mi recenzenckiego egzemplarza do przeprowadzenia testów. A Was Moi Drodzy zachęcam do polubienia strony firmy TUBAN na Facebooku TUTAJ
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Ewuniu to Ty jesteś rocznik 84? Heheh, między nami raptem kilka miesięcy różnicy:)
Bańki naprawdę fajne, ąz żałuję, że się nie załapałam do tych testów.
A co do karmienia… ma bym juz chciala przestać, tylko mała nie chce i ciągle się upomina o „sisia”..
Tak Kochana, pochodzę z orwellowskiego magicznego roku 84
Kinguś, niebawem będzie nowy nabór do testów. Trzymam kciuki, aby Cię wybrali.
No ale jakość jest najważniejsza i adekwatna do ceny Plusy jakie wyczytałam, są kuszące i widzę że można używać w domu
Tak, spokojnie. Wbrew temu, co napisał producent p0łyn naprawdę nie brudzi podłogi
Trwałe te bańki
Uwielbiałam tę zabawę za młodu, też robiłam magiczny płyn z Ludwika rozcieńczonego wodą, nie raz zamiast dmuchać przez rurkę, zdarzało mi się wciągnąć płyn, wtedy już nie było tak fajnie
To przypomniałaś mi jak fajnie było dmuchać w kubek z płynem i tworzyć wodospad baniek
Na razie włoski mi nie wrastają, wszystko jest ok, krostek też nie ma. Najgorsza jest depilacja pach, bo bardzo boli, ale da się wytrzymać.
Shiny jeszcze nie dostałam, mam nadzieję, że jutro dotrze
A to paskudy, znowu nawalili.
U mnie Patryk uwielbia bańki , może się skuszę na zakup na jego urodziny, do marca niedaleko
A Amelka nie lubi banieczek?
Ja czasem do tej pory pod wpływem pewnej tęsknoty do dawnych czasów robię sobie Ludwikową mieszankę
Dziś prawdziwego Ludwika już nie ma hehe
Świetna zabawa dla dziecka, nawet ta cena 30zł mnie nie przeraziła-bo myślę,że np jest to idealne rozwiązanie na prezent
O, właśnie nie dodałam tego, że zestaw ten idealnie nadaje się na prezent.
Fajna zabawa z bańkami, od razu wróciły wspomnienia z dzieciństwa Masz bardzo miły i ciepły głos A córcia wspaniała
A dziękuję Podobno przez telefon brzmię jak dziecko
O tak, zgodzę się. Już miałam Ci to napisać, jak obejrzałam videorecenzję farby do włosów na Prekursorkach. Ale jakoś wyleciało mi z głowy Masz bardzo ładną barwę głosu, miłą i ciepłą.
A dziękuję Miłe słowa zawsze poprawiają mi humor. Zwłaszcza teraz…
Spora cena ale bańki to super zabawa
te banki sa super, sama zakupie moim maluchom taki zestawik oni uwielbiaja takie zabawy;)
ja zreszta tez przypominam sobie jak bylam mala i z rurki do picia robilam wiatraczek moczylam w wodzie z plynem i robilam banki ach…
zapraszam na rozdanie u mnie
marwiol5722.blog.pl
Natka miała świetną zabawę, a tymczasem życzę najlepszego z okazji nadchodzących urodzin Ja mam dokładnie dekadę więcej
Kochana, mamy tyle lat na ile się czujemy, prawda? I dziękuję za życzenia
Moja mała uwielbia banieczki, a leniwa mamuśka zakupiła jej taką rybkę na baterie- i nie musi dmuchać. Fajny patent też kupiliśmy nad morzem taka długa pałeczka-robi wielkie bańki-no ale oczywiście tak jak piszesz, lepiej sprawdzają sie oryginalne płyny.
Takie coś jak miecz? Mamy to Ale zaintrygowałaś mnie tą rybką
łądnie Wam idzie dmuchanie
A historyjka – niesamowita. Teraz niestety już nie da się dmuchać baniek z płynu do naczyń… Nie wychodzą
I pryskają na wszystkie strony
sama bym się chętnie pobawiła heh