-
Jak dwie krople wody
14 sierpnia 2013 Dla dziecka, Dodatki
-
Jakie jest Wasze zdanie na temat wspólnej szafy dla rodzica i dziecka? Czy wzajemne pożyczanie ubrań w dzisiejszych czasach ma rację bytu? Osobiście nie widzę przeciwwskazań, jeśli nastoletnia córka oraz jej rodzicielka posiadają identyczne figury i podobny gust, respektują cudzą własność i korzystają z niej wyłącznie mając na to pozwolenie. Inaczej kwestia wygląda, gdy mówimy o małoletnim brzdącu i nie mam tutaj na myśli wyłącznie problemów związanych ze znaczną różnicą w rozmiarach poszczególnych elementów garderoby.
Od kilku lat obserwuję pewną tendencję do zaopatrywania dzieci w dorosłe ubrania. Na ulicach można spotkać małych elegancików, wystylizowanych na gwiazdy z wybiegów i ,,ścianek”, przy których celebryci pozwalają się sfotografować. Dziewczynki paradują w pantofelkach na obcasach (wzorując się chociażby na Suri Cruz), mają nonszalancko przewiązane apaszki i torebki z kosztownej skóry. Nie wiem co mi się bardziej nie podoba- wściekłe róże, pstrokate sukienki, bluzeczki z czaszkami czy takie eleganckie, ale jednak według mnie, niewłaściwe dla wieku ubrania.
Szukałam alternatywy, która będzie satysfakcjonująca dla obu stron. Wreszcie trafiłam na pewną inicjatywę, której celem było wyposażenie szafy rodzica i dziecka w… identyczne ubrania.
Zazwyczaj stwierdzenia ,,Niedaleko pada jabłko od jabłoni” używamy w sytuacjach, które podkreślają dziedziczenie negatywnych cech po naszych bliskich przodkach. Jednak czasami zależy nam na tym, aby pokazać, jak zażyłe relacje łączą nas z pociechami. Pękam z dumy, mogąc powiedzieć: ,,Jestem mamą tej dziewczynki, która błyskawicznie przyswaja sobie wiedzę, pięknie rysuje i nie ma problemów z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami”. Młoda wykazuje zbliżone do moich cechy charakteru oraz posiada niemalże identyczne rysy twarzy. Rozważając kwestię stania się właścicielką takich samych ciuchów, jak moje dziecko, zmagałam się z pewną myślą:
Czy fizyczne międzypokoleniowe podobieństwo i geny wymagają dodatkowego podkreślenia?
Przejrzałam asortyment TYBOPI, sklepu oferującego zaprojektowaną i uszytą w Polsce odzież, i doszłam do wniosku, że to może być całkiem zabawne, ale i praktyczne rozwiązanie. Próbowałam wyobrazić sobie reakcję Nadii oraz naszego otoczenia. Usiłowałam dorobić do swojego pomysłu sensowną ideologię. Kusiły mnie skórzane kreacje, którym lekkości nadawały zwiewne halki (KLIK), mojej uwadze nie umknęły również kolekcje dla ojców i synów. W końcu wybrałam dwie, skromne sukienki, sygnowane imieniem MATYLDA.
Skontaktowałam się z osobą obsługującą sklep, podając wymiary Nadii i swoje (sukienki są szyte na miarę). Następnie pozostało mi cierpliwie poczekać, aż obie części naszej garderoby zostaną stworzone. Warto wiedzieć, że za zakupy w TYBOPI możecie zapłacić przelewem, kartą płatniczą, wybrać opcję uiszczenia wymaganej kwoty za pobraniem, lub skorzystać z innych form online, jak epłatnosci i eprzelew.
Chciałabym podkreślić, że na każdym etapie zamówienia (zarówno podczas składania jak i jego realizacji) mogłam liczyć na fachową pomoc. Kontakt ze sklepem, ustosunkowanie się do moich sugestii oraz serdeczna atmosfera zasługują na uznanie. Po kilku dniach otrzymałam paczkę, w której znajdowały się zabezpieczone przed zniszczeniem w trakcie transportu, przewiązane różową wstążeczką sukienki.
Od razu zaznaczę, iż nie gustuję w sukienkach. Naprawdę trudno jest mi dobrać taką, która nie uwydatni mankamentów mojej figury. Jestem świadoma swojej tuszy, wielokrotnie podejmowałam próby pozbycia się zbędnych kilogramów, ale brak silnej woli skazuje mnie na porażkę. Dlatego też na co dzień wybieram ,,bezpieczne” stylizacje, za którymi mogę się schować. Jeśli chodzi o Nadię, to wręcz ubóstwiam, gdy paraduje przede mną odziana w dziewczęcą kreację.
Nowe sukienki pojechały z nami na urlop do Trójmiasta.
Jestem kobietą niepraSującą. Żelazko traktuję jak wroga. Używam je wyłącznie w ostateczności. Nienawidzę zmagać się z kantami, kieszonkami, kołnierzykami, dlatego też wybieram takie ubrania, które są elastyczne i nie wymagają ingerencji wspomnianego sprzętu. Sukienki TYBOPI do takich z całą pewnością należą. Opanowałam do perfekcji rozwieszanie prania tak, by bezpośrednio po wyschnięciu nadawało się do noszenia. Identycznie postąpiłam ze wspomnianymi częściami garderoby. Nawet po wyjęciu z podróżnych toreb prezentowały się odpowiednio, mimo lekkich zagnieceń, które rozciągały się na obu ,,modelkach”. To z całą pewnością zasługa odpowiedniego materiału- 100%, wysokogatunkowej bawełny. A jeśli chodzi o pranie to muszę przyznać, że mimo częstego użytkowania i moczenia w proszku, sukienki nadal zachowują swoją pierwotną barwę i fason.
Nowe nabytki zadebiutowały w Sopocie. Trafiła nam się wyjątkowo udana, choć obfitująca w wysokie temperatury pogoda. Żar, lejący się z nieba, wymuszał zakładanie przewiewnych, niekrępujących ruchy ubrań. Stosowaliśmy zasadę- im mniej tym lepiej. Tak więc pozbawione rękawów sukienki musiały okazać się idealnym wyborem. Ich klasyczny krój pasował do lekkich sandałów, swobodnie układając się na ciele Nadii i moim. Atutem materiału, który użyto do uszycia sukienek było to, że pozwalał on zachować cyrkulację powietrza, co niewątpliwie wpływa na komfort noszenia odzieży.
fot. http://www.tybopi.pl/pl/p/Matylda-damska-niebieska-sukienka/183
Przyznam szczerze, że byłam lekko rozczarowana kolorem sukienek. Na ekranie komputera widziałam ciemny błękit bezchmurnego nieba, a rzeczywistości zaś otrzymałam barwę mającą więcej wspólnego z szarością niż z odcieniem niebieskiego, przez co obie kreacje wyglądają dość smutno i moja przypomina mi nocną koszulę. Jeśli się dobrze przyjrzycie to z pewnością zauważycie, że na zdjęciach z Sopotu sukienki wyglądają niemalże identycznie jak na oryginalnych fotografiach sklepu. Tłumaczę to grą światła i zasługą sprzętu.
Osoba odpowiedzialna za projekt naszego wzoru, zadbała o efektowne wykończenie, jakim jest gruba, solidnie wykonana koronka. Biel przełamała melancholijną szarość, nadając jej nieco ludowego akcentu. Subtelny detal w formie cieniutkiej kokardki pojawił się w centralnym punkcie dekoltu.
Nie znajduję żadnych argumentów, którymi mogłabym się posłużyć, zarzucając TYBOPI fuszerkę wykonanych produktów. Oba ubrania uszyto starannie, pozbawione są odstających nitek, podwójne szwy dodatkowo wzmacniają poszczególne miejsca, chroniąc je przed pruciem. Niewielka i w miarę dyskretna metka, na której umieszczono logo sklepu, nie drażni ciała. Na korzyść przemawia również fakt, iż sukienki uszyto wyłącznie na moje zamówienie, są więc dostosowane do wymiarów, które podałam w trakcie składania zamówienia. Dzięki temu nie musiałam się obawiać, że otrzymam ubranie, w które najzwyczajniej w świecie się nie zmieszczę.
Mamy więc rodzinną firmę, która oferuje swoim klientom ubrania dostosowane do figury, upodobań i wieku, wykonane bez zarzutów w cenie, którą zaakceptuje większość portfeli i co najważniejsze w wersji dla dzieci i dorosłych. Jakie jest zatem Wasze zdanie o identycznej garderobie (dla rodziców i ich latorośli), a przynajmniej o jej części?
Sukienki Matylda znajdziecie w sklepie TYBOPI: TUTAJ
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
hehe, ale super wyglądałyście!!! Świetnie!
Dziękuję za miłe słowa i też tak się czułyśmy
Pięknie wyglądacie. Ja z pewnością sprawię sobie takie sukienki z moją córeczką za rok lub dwa. Ale wspólna szafa z dzieckiem to nie jest dobry pomysł. Przynajmniej nie u mnie. Jestem pedantyczna aż do bólu. Wszystko w szafie i w półce mam na swoim miejscu. Nie wytrzymałabym gdyby mój mąż czy moje dziecko kilka razy dziennie coś mi tam zmieniało. Każdy musi mieć swoją własną półkę, choćby bardzo małą, ale tyko dla siebie
Otóż to, ja traktuję ubrania, jak książki- są tylko moje i nie chciałabym, aby Nadka korzystała z nich bez mojej wiedzy.
Bardzo mi się podoba ubieranie dzieci w takie same ciuchy, jak siebie, tylko że niektóre matki zdecydowanie przesadzają i stroją swoje córunie w futra, panterki, cekiny itd…
A Ty nie marudź, bo świetnie wyglądasz w sukience, bardzo kobieco
No, no, powiedzmy,
Ślicznie wyglądacie razem w tych sukieneczkach Przyznam, że w domu chyba nie miałabym odwagi ubrać się z moimi pannami w takie same sukienki, ale na wakacjach jak najbardziej
Kochana, Tybopi posiada w swej ofercie również wygodne ubrania, które sprawdzą się w domowym zaciszu.
wygladałyscie naprawdę uroczo
Młoda z całą pewnością, ja tylko za tło robiłam.
Faktycznie jak dwie krople wody
Jaka matka taka córka. Szkoda, że również te negatywne cechy po mnie odziedziczyła.
fajne sukieneczki – pasują Wam. Jak moja Natalka była mała ( dalej jest mała, ale już większa ) to czasem dobierałam ciuchy, tak by się zgrywały
Osobiście lubię stroje dla dzieci a’la dorosły – ale z umiarem. Rockowy styl u dzieci też mi odpowiada, ale to takich min 6 lat…
Różowemu też nie mówię nie
Otóż to, już mi się niedobrze robi, patrząc na te wszystkie przesłodzone ciuszki. A jeśli chodzi o styl rockowy to jestem jak najbardziej za, Niedawno kupiłam sobie pierwszego ,,pieszczocha”
Ale super wyglądacie ubrane tak samo!;)
i świetna prezentacja
Buziaki ;*
świetnie wyglądacie!:) fajny pomysł z takimi samymi ubraniami:) Pozdrawiam:)
Dziękuję, również uważam, że to całkiem udana ,,inicjatywa”.
Obie wyglądacie cudnie, chyba się skuszę na taki Zestaw Mama+Córa, u Was tak ładnie pasuje.
P.S. Jak sie nic nie ruszy, to dopiero w niedzielę na oddział, robię co mogę, nawet strych posprzątałam, a te namiętne wieczory z mężem to też nic nie pomagają. A gdzie szum fal nagrany dla mnie?-żartuję:)
Kochana, szum fal będzie. Nagrałam :* Trzymaj się i bądź dzielna.
ładnie wyglądacie
Dziękuję.
Uroczo wyglądacie
Nadzia na pewno
Świetne sukieneczki pozdrawiam
Dziękuję za miłe słowa.