-
Jak okiełznać ALFABET?
22 grudnia 2016 Dla dziecka, Dodatki, Książka
-
Ojej! Znowu te litery!
Czy one nie mogą wpaść do głowy i zamieszkać w niej na dobre?
Nie potrafię ich wszystkich zliczyć, a już tym bardziej zapamiętać.
Mamo, czy istnieje sposób na to, aby nauka alfabetu była przyjemniejsza?
Bez liter nie byłoby słów, one zaś tworzą zdania, dzięki którym opisujemy otaczający świat, wyrażamy potrzeby, zdradzamy marzenia i śmiałe plany na przyszłość.
Pierwsze etapy edukacji mogą zaważyć na dalszym, szkolnym życiu naszej pociechy. Jeśli połknie bakcyla, zapała miłością do alfabetu, pojmie i zacznie stosować zasady ortografii i interpunkcji, będzie budować złożone wypowiedzi. Umiejętność pięknego wysławiania stanie się jego mocną stroną, znakiem rozpoznawczym, powodem do dumy.
Nim jednak tak się stanie, musi opanować podstawy. Najlepiej uczynić to w taki sposób, aby dziecko kojarzyło szkolny obowiązek z przyjemną, wciągającą zabawą.
Agnieszka Myszkowska jest autorką ilustracji dwóch godnych polecenia lektur, które ukazały się nakładem Wydawnictwa Dragon. Jedną z nich opisałabym jako specyficzną księgę ćwiczeń, druga zaś jest poetycką podróżą po świecie liter, zachowujących się niczym rozkapryszone, broniące swoich racji dzieci.
Komponenty alfabetu postanowiły wyrazić zdanie na temat wagi swojego istnienia.
Każda z liter wychodziła z założenia, iż pełni najistotniejszą rolę i powinna wieść prym wśród swoich koleżanek. Kolejno przedstawiały argumenty, mające bronić danych racji. Pod uwagę nie były brane częstotliwość, popularność, konieczność użycia danej litery.
A sądziło, iż zaszczytne miano lidera przysługuje jej z samego faktu rozpoczynania ciągu graficznych zapisów głosek. B wydawało się, iż wygląd powinien zadecydować o wygranej. C do sprawy podeszło z dystansem, nieco ironicznie. D nie potrafiło zapanować nad emocjami. E się prawie rozchorowało. F i G, które słynęły z zażyłych relacji, w wyniku sporu, zapomniały o dobrych manierach. H nie uznawało żadnych argumentów. I okropnie przejęło się całą sytuacją. J wspięło się na wyżyny braku kultury. K dało popis swych krzykliwych umiejętności. L skorzystało z okazji, by choć przez chwilę dowodzić, Ł nie mogło opanować drżenia, M o całej sprawie dowiedziało się przypadkiem, N zadziwiło wszystkich stoickim spokojem i proroczym snem, O postanowiło nie uczestniczyć w awanturze, R wypominało P brak istotnego elementu, który dyskwalifikuje literę w owych wyborach, S straciło umiejętność poprawnej wymowy, T kierowało się uczuciami, U postanowiło zrzucić dystyngowaną maskę, W tylko podkręciło niezdrową atmosferę. Y nie wykazało odpowiedniej siły przebicia, było raczej przykładem rezygnacji z jakichkolwiek praw do korony. Z złamało zasadę, by nie angażować negatywnych emocji i straciło nad sobą kontrolę.
Zaistniałej sytuacji przyglądała się kilkuletnia dziewczynka. Wkroczyła do akcji, niczym rasowy rozjemca, przemawiając literom do rozsądku.
Jak zakończyła się Kłótnia liter? Czy wybrano przodownika alfabetu?
Duet Jabłoński i Myszkowska zaprezentował efekt owocnej współpracy. Autor tekstu, używając trafnych sformułowań, wciągnął czytelnika w sam środek waśni. Choć nie wyjaśnił przyczyn powstania sporu, które tak na dobrą sprawę mogą okazać się niewarte wspomnienia, sprawił, iż odbiorca jego pisemnej wypowiedzi, autentycznie wczuwał się w emocjonującą historię.
Odczytując wierszowany utwór nie sposób powstrzymać się od odgrywania ról poszczególnych komponentów alfabetu. Pełne zaangażowanie w lekturę wymaga modulacji głosu, odpowiedniej mimiki twarzy, a nawet gestykulacji. To wszystko sprawia, iż przysłuchujące się dziecko dostrzega powagę sytuacji, udzielają mu się emocje rodzica/opiekuna i zaczyna przejmować się losem liter. Ponieważ ich kwestie wpadają w ucho, efekt potęgują charakterystyczne rymy, po kilku ,,odczytach”, młody człowiek zaczyna (samodzielnie bądź z lekką pomocą) recytować tekst.
Brawa należą się również Myszkowskiej za ilustracje doskonale korespondujące z utworem. Forma idzie w parze z treścią. Nie wystarczy uwiecznić na papierze grupę powyginanych liter, aby oddać klimat utworu. Ilustratorka przyłożyła się do pracy, tworząc przemyślany, nafaszerowany uczuciami, zbiór obrazków.
Grafika wyraża przeróżne uczucia, od ekscytacji, smutku, rezygnacji, na złości i oburzeniu skończywszy. Litery przybrały formę zakreślonych znaków, do powstania których użyto różnych czcionek, rozmiarów. Są niespokojne, zbuntowane, odziane w krwistą czerwień, złowieszczą, mroczną czerń. Bywają również białe, błękitne, przezroczyste i szare. Dzięki temu ich kłótnia wygląda na autentyczną, a czytelnik nie kwestionuje jej zasadności.
Książka staje się pretekstem do podjęcia dyskusji na temat istoty alfabetu. Zachęcając pociechę do zabrania głosu, pamiętajmy, by przytaczało odpowiednie argumenty na poparcie swojej tezy.
Opisywana lektura uprzyjemni naukę, sprawi, że żak nie będzie nastawiony negatywnie do długiej edukacji. Pozwoli mu znaleźć sposób na przemienienie obowiązku w zabawę, której efektem ubocznym będą podstawy wiedzy o języku.
Kłótnia liter
Tekst: Janusz Jabłoński
Ilustracje: Agnieszka Myszkowska
Bielsko-Biała 2016
Wydawnictwo Dragon
Półka: egzemplarz recenzencki
Kolejną pozycją, godną Waszej uwagi jest księga zadań, zwana Królestwem liter. Opasły tom zabiera ucznia do świata, w którym atrybutem koronowanej głowy wcale nie jest berło, korona i tron, lecz ALFABET.
Przygoda rozpoczyna się od nadania książce indywidualnych cech jej właściciela. Należy ją podpisać i wziąć udział w wyścigówce literowej, by przygotować dłonie do ciężkiej, aczkolwiek przynoszącej odpowiednie profity pracy.
Myszkowska stosuje różne sposoby na to, by zachęcić dziecko do czynnego udziału w zabawie. Rozrzuca litery po kartkach, prosząc o ułożenie z nich konkretnych kształtów, czyni z nich elementy strojów, ciała i otoczenia. Wręcz zachęca do tego, by nie traktować poważnie alfabetu, by eksperymentować z konwencją i dać się ponieść wyobraźni.
Ilustratorka za pomocą odmiennych technik przelewa na kartki śmiałe pomysły. Nadaje nowe rangi, nowe znaczenie literom. Stawia żaka w obliczu wciągających zadań. Aby im sprostać, dziecko musi wczuć się w rolę detektywa, artysty. Udział w przedsięwzięciach wymaga skupienia, bacznej obserwacji, doszukiwania się zależności pomiędzy obrazami.
Właściciel książki może bezkarnie po niej rysować, szkicować, pozostawiać notatki na jej paginach. Nie niszczy przy tym czyjegoś dzieła, ale uczestniczy w procesie jego tworzenia, kontynuacji pierwotnych zamierzeń.
Myszkowska nie pozostawiła dziecka samemu sobie, zrzucając na jego barki niedokończone obrazki. Każda z pagin zawiera zrozumiałe polecenia, sugestie, ułatwiające działanie oraz przykłady rozwiązań. Jednak nie zapominajcie o tym, by uczestniczyć w tej zabawie, by wspomagać pociechę, służyć jej radą.
Uprzyjemnianie nauki czasem polega na ozdabianiu liter, nadawaniu im niepowtarzalnej formy, wyrazu. Dziecko angażuje się w pracę, wymyśla dialogi dla mieszkańców królestwa, dorysowuje faunę i florę, u podstaw których leżą, bądź stoją komponenty alfabetu.
Godnym podkreślenia jest fakt, iż propozycja Myszkowskiej pomaga ćwiczyć małą motorykę. Nasza pociecha oswaja się z kształtami liter, zapisuje je w różnej konfiguracji, przy okazji poznając podstawy ortografii. Bawi się także trudnymi słowami, wyrazami sprawiającymi kłopoty nawet osobom dorosłym.
Pomysły Myszkowskiej są nieszablonowe, pozwalają rozwinąć skrzydła małemu artyście. Zachęcają do kreatywnych rozwiązań, do sięgania po stare gazety, które można wykorzystać jako elementy obrazków. Na końcu książki znajdują się dodatki w postaci… liter, które można wyciąć i przykleić, uatrakcyjniając ilustracje.
Nadii bardzo spodobało się budowanie świata za pomocą liter. Wykazała się pomysłowością, tworząc stołową zastawę z elementów alfabetu, pozwalając literom bawić się w chowanego, odtwarzając sekwencję ze znanych baśni. Usystematyzowała również spółgłoski i samogłoski, układała wyrazy z podanych liter, pokonywała labirynty, rozwiązywała łamigłówki.
Gdyby za moich czasów istniały takie pomoce edukacyjne, daję sobie rękę uciąć, iż większość moich rówieśników zapałałaby miłością do ojczystego języka. I chociaż Elementarz Falskiego stanowi klasę sam w sobie, nic nie dorówna współczesnym, kreatywnym sposobom na przekazanie i utrwalenie wiedzy.
Nasz egzemplarz nie jest jeszcze skończony, córka nie uzupełniła wszystkich stron. Rozdzielam jej zadania tak, by nie ,,przeciążyć obwodów myślowych”, by nie przytłoczyć Nadii literkowym dobrobytem. Mimo wszystko, Młoda czerpie prawdziwą radość z momentów, w których prezentuje wyniki pracy. Ja zaś wiem, że oddałam w ręce pociechy odpowiednią lekturę
Królestwo Liter
Agnieszka Myszkowska
Bielsko-Biała 2016
Wydawnictwo Dragon
Półka: egzemplarz recenzencki
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Najnowsze komentarze
EWELINA: ŚWIETNY POMYSŁ. DZEKI ZA »
Natalia: chciałabym kupić są »
Barbara: Witam serdecznie »
li_lia: Dzień dobry. Niestety »