Ku uciesze GRYZMOLOGÓW- książko-tablica

30 października 2013 Dla dzieckaDodatkiKsiążka  21 komentarzy

Nie spożywaj posiłku w trakcie czytania.

Przed przystąpieniem do lektury porządnie umyj dłonie.

Zainwestuj w zakładki. Pozostawianie książki otwartej w miejscu, w którym skończyłaś śledzenie losów jej bohaterów, w pozycji ,,do góry okładką”, grozi deformacją stron.

Doceń pracę autora i nie poprawiaj długopisem, tudzież ołówkiem, błędów, które umknęły korektorowi.

Pomyśl o drzewach, które oddały swe życie, abyś mogła obcować z literaturą.

Najlepiej w ogóle nie dotykaj, nie zdejmuj z półki. Pozwól gromadzonym latami egzemplarzom obrastać kurzem. Dla świętego spokoju, dla dobra woluminów…

Tak nie można, po prostu się nie da. Jeśli Wasza pociecha ma czerpać przyjemność z korzystania z książek, z zaznajamiania się z uwiecznionymi na kartkach historiami i ilustracjami, czasami trzeba odpuścić.

Jesteście rodzicami młodego GRYZMOLOGA? W jego przypadku zakazy działają jak czerwona płachta na byka. Czy zatem istnieje skuteczny sposób na to, by ostudzić zapał niszczyciela lektur, aby z korzyścią dla domowej biblioteczki i naszych nerwów spożytkować energię i talent latorośli?

Ależ oczywiście. Zaraz go zdradzę.

 DSC_0001

Oto jest coś, co mnie zachwyca.

Czy to jest książka? A może tablica?

I po co te kredy? I gąbka malutka?

Czemu kwadratowa, a nie okrąglutka?

Czy się po niej pisze, albo też maluje?

Uczy z niej cyferek i trochę rachuje?

A jeżeli ktoś rysując się pomyli

Gąbką zmaże błąd, szybko, w jednej chwili.

Mogą z niej korzystać przedszkolaki bystre
nawet starsze dzieci, jest to oczywiste.

Zatem mamo, tato, babciu, wujku, ciociu

Kupcie ją brzdącowi, żeby już nie psocił.

 

Wielokrotnie podkreślałam, że w przypadku mojej pociechy zakazany owoc smakuje najlepiej. Dlatego też szukam dla każdej pokusy alternatywy, która sprawi, iż początkowe zainteresowanie daną niedozwoloną rzeczą, stanie się czymś niemającym większej wartości.

Skoro Młoda spróbowała ingerować w treść książek, podsunęłam jej taki egzemplarz, po którym może bezkarnie rysować. Chociaż nie jestem do końca przekonana czy słowo BEZKARNIE jest adekwatne do sytuacji. Bowiem w przypadku Mojej Pierwszej Tablicy mamy do czynienia z czymś przekraczającym zwykłe bazgrolenie.

DSC_0008

Zaczęło się całkiem niewinnie. W trakcie zakupów w ulubionym dyskoncie, dojechałyśmy wózkiem do stoiska z książkami. Akurat trafiła się promocja w postaci atrakcyjnych cen i ogromnego stosu przeróżnych egzemplarzy. Przyznam z ręką na sercu, iż w życiu nie zwróciłabym uwagi na tę książkę, gdyby nie dodatek w postaci kolorowych kred. Dlaczego? Skutecznie zniechęciła mnie tandetna okładka. Do mojej wyobraźni nie przemówił żółto-pomarańczowy kociak, bawiący się kłębkami wełny. Nawet nie spojrzałam na tytuł. Dopiero Nadia zauważyła, iż trafiłyśmy na nie byle jaki okaz. Przejrzałam pobieżnie kilka stron książki i doszłam do wniosku, iż drzemie w niej ogromny potencjał. Znając zamiłowanie córki do niebanalnych rzeczy, wiedziałam, iż to będzie naprawdę dobra inwestycja. I tak opuściłyśmy progi Biedronki, pozostawiając w jej kasie bez grosza 13zł za wspomniany egzemplarz.

DSC_0010

W domu okazało się, iż nowy nabytek ma trochę więcej wad niż brzydka szata graficzna okładki. Rynienka, mieszcząca trzy pojemniczki na kredy i gąbkę, posiadała niewygodną w użyciu przykrywkę, która po prostu z racji swej lichej przyczepności do drugiego elementu zgubiła się w ciągu kilku godzin. Także książkę muszę przechowywać w pozycji leżącej, najlepiej na kuchennym parapecie. Dlaczego akurat w tym miejscu, opowiem Wam w dalszej części recenzji.

DSC_0011

Mogłabym wiele zarzucić producentowi kred. Chociaż charakteryzują się ładnymi, stonowanymi odcieniami, występują w ilości 8 sztuk, są odpowiednio smukłe, co ułatwia rysowanie i sprawi, iż przedmioty należą raczej do grupy ergonomicznych wynalazków. Jednakże okrutnie szybko i łatwo się łamią, a przecież zbieranie kawałków plastycznych pomocy nie należy do przyjemnych czynności, prawda?

DSC_0009

DSC_0011

Mimo wszystko muszę przyznać, iż na szczęście w trakcie pisania, rysowania i ścierania nie ,,pylą”, jak typowe szkolne kredy. Podkreślę również inny istotny aspekt ich używania, otóż te dodatki do książko-tablicy nie brudzą dłoni, w takim stopniu,  jak ich popularne konkurentki.

W czym tkwi wyjątkowość opisywanego egzemplarza?

Nadia od dawna przejawiała zainteresowanie typową tablicą. Co prawda zdążyła już zniszczyć kilka ,,magicznych” tablic o właściwościach magnetycznych, jednakże wizja sprzątania sproszkowanych okruszków, zmazywania kredy z mebli, podłogi i ścian (a jakże, byłabym naiwna, wierząc, iż dzierżąc w dłoniach kredy, Młoda nie wpadnie na pomysł, aby przy ich użyciu ozdobić coś poza tablicą) przemówiła na niekorzyść takiej inwestycji. Inaczej sprawa wygląda ze specjalną książką. Obie pilnujemy, aby egzemplarz miał swojej stałe miejsce ,,spoczynku”- w tym przypadku jest to kuchnia, o czym wcześniej wspomniałam, dbamy o to, by kredy i gąbka leżały w oryginalnym pojemniczku i korzystanie z nietypowej tablicy, jak dotąd wiąże się nie tylko z przyjemnością, ale również korzystnie wpływa na rozwój mojego dziecka.

Przejdźmy do konkretów

Moja Pierwsza Tablica posiada grubą, sztywną, kartonową okładkę o zaokrąglonych rogach i śliskiej powierzchni. Wewnątrz skrywa 14 stron o niemalże identycznych ,,parametrach”. Różnicę zobaczycie nie tylko w wyglądzie, ale i w dotyku. Strony przypominają czarne tablice, dawniej występujące w polskich szkołach. Można po nich rysować kredami, dołączonymi do zestawu, a w razie jakichkolwiek pomyłek, posłużyć się gąbką, aby zmazać ewentualne błędy. Istotny jest fakt, że w tym przypadku sprawdzi się zarówno sucha jak i zwilżona wodą gąbka. Sprawdziłam obie opcje i mimo częstej eksploatacji książki, strony nie uległy zniszczeniu.

DSC_0014

To nie jest jednak banalna tablica, zamknięta w książce dla dzieci. Aby zaangażować młodego właściciela do czynnego korzystania z jej ,,zasobów”, producent przygotował interesujące zabawy, które przede wszystkim mają pomóc maluchowi poznać cyfry i utrwalić ich pisownię.

Maluch ćwiczy sprawność dłoni, próbując odtworzyć dany znak, w czym ewidentnie pomagają mu podpowiedzi w postaci szablonów. Użycie cienkich kred sprzyja poprawnej pisowni, wpływa na staranniejsze wywiązanie się z zadania. Wielokrotne powtarzanie czynności sprawia, że z biegiem czasu nie tylko zapada ona w pamięci, ale za każdym razem przynosi coraz lepsze rezultaty.

DSC_0004

Ponadto nad wspomnianymi ćwiczeniami znajdują się niedokończone obrazki, prezentujące wartość danej cyfry. W przypadku 1 mamy do czynienie z kolorową laską, jeśli przedmiotem zabawy jest 2 wówczas maluch musi pokolorować gniazdo z dwoma jajkami, kiedy dojdzie do 6 zobaczy biedronkę, na grzbiecie której znajduje się sześć kropek itp.

DSC_0006

Nie zapomniano również o niewielkiej ilości tekstu. W przypadku Mojej Pierwszej Tablicy nie ogranicza się on wyłącznie do klarownych poleceń, ale również podsuwa on dziecku skojarzenia, ułatwiające zapamiętywanie poszczególnych cyfr, poprzez odnoszenie się do przedmiotów, które je przypominają. Ton ,,narratora” zdecydowanie zachęca i do krótkiej lektury i do rozwiązywania zadań. Motywuj oraz utwierdza malucha w przekonaniu, iż poradzi sobie z każdym zadaniem.

DSC_0012

DSC_0013

Oprócz cyfr opisywany egzemplarz pomaga utrwalić również kolory i kształty. Na samym końcu książeczki znajdują się ćwiczenia sprawdzające zdobytą wiedzę i umiejętności.

DSC_0012

Nadia nie traktuje Swojej Pierwszej Tablicy jako kolejnego pretekstu do nauki. Widzę, że korzystanie z niej sprawia córce czystą przyjemność. Tak bardzo zatraca się w rysowaniu, liczeniu, że szybciej zjada obiad. A muszę Wam zdradzić, iż należy do grupy wyjątkowych niejadków i dlatego też z książki korzystamy głównie w kuchni. Ryzyko poplamienia, pobrudzenia czy zniszczenia wcale mnie nie przeraża, a Młoda nawet jeśli zdarzy jej się nabroić zupą czy drugim daniem, samodzielnie sprząta i wraca do przerwanej nauko-zabawy.

DSC_0001

Moja Pierwsza Tablica

Tytuł oryginału:  Mi primera pizarra

Projekt i ilustracje Joanna Gaca

Rok wydania: 2011

Cena: 12.99zł

Wydawnictwo Olesiejuk

Półka: książka zakupiona, nieotrzymana w ramach recenzji

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

21 komentarzy w Ku uciesze GRYZMOLOGÓW- książko-tablica

  • cyrysia says:

    Jaka rewelacyjna tablica. I jego cena również jest szalenie atrakcyjna. Moje pociechy używają zwykłej magicznej tablicy z magnesem, ale widzę, że już im się pomału nudzi, ponieważ nie wiadomo, co na niej rysować, zaś w powyższej książce są super cyferki, szlaczki itp., dlatego jest szersze pole do popisu. Muszę zatem koniecznie nabyć tę tablicę, bo mnie oczarowała.

    • li_lia says:

      Kochana, naprawdę nie będziesz żałować, a dzieci docenią taki prezent.

  • nasza-trojka says:

    Ja bym chciała taką tablice dla córci a gdzie ją można kupić ?
    bo jest super edukacyjna,. przydałaby się.
    Pozdrawiam i zapraszam do Nas jeśli chcesz :)

    • li_lia says:

      W Biedronce.

  • Gosia D. says:

    Świetna jest ;) Dziecko szybko się nauczy ,a i nie trzeba kupować setki takich ćwiczeń ;)

    • li_lia says:

      Otóż to :)

  • Asia says:

    Super! Swietny pomysł na kredę w domu, nawet się tego nie spodziewałam :D

    • li_lia says:

      Ja również. Gdyby nie Nadzia, która ją wypatrzyła w koszu z książkami, to z całą pewnością nie wiedziałabym o jej istnieniu.

  • nikollet85 says:

    normalnie musze ja miec dla mojej Laluni, jest mega swietna :)

    • li_lia says:

      Kochana, może jeszcze są w Biedronce.

  • Zebra says:

    Lecę do Biedrony! Jak już nie będzie to się popłaczę – DOSŁOWNIE – Naduśiu dziekuję Ci Skarbie,że wynalazłaś tę książkę – Niko się ucieszy – ale cichutko sza…. bo w Biedronce pewnie nie będzie już;/
    Lecę!
    Dzięki Liluniu Kochana za rec!!! :*:*:*:*
    - Szukałam czegoś takiego!-:*

    • li_lia says:

      Służę uprzejmie :)

  • Kiti says:

    Bardzo fajna, sama bym z chęcią po takiej porysowała:)

  • Kruszynka says:

    Ja miałam kiedyś taką tablicę do pisania, fajna sprawa;)

  • Zebra says:

    Bejbe – ni ma! Biedrona odfrunęła i „ni ma”! ;/

  • Kaśka says:

    Świetny gadżet:) Nie dość, że świetna zabawa to jeszcze i nauka:)

  • Kingusia ;) says:

    Aaaale fajna!
    Szkoda,że takiej nie miałam jak byłam mała :(
    Ale swoją drogą, uważam że to świetny pomysł na prezent ;)
    Buziaki ;*

  • magda says:

    swietna zabawka chetnie bysmy przygarneli:) zapraszam

  • Ania W says:

    I takie zabawki są najlepsze, przez zabawę uczą, więc oby córci służyła jak najlepiej ;-)

  • Alicja says:

    Mojej kuzynki córka ma podobne cudo, ostatnio razem się bawiłyśmy korzystając z niego :) bardzo użyteczne !

  • Ada says:

    Książka to wspaniała rzecz tylko czytać trzeba je chcieć

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>