-
Mamusia ma depresję
22 lipca 2013 Dla dziecka, Książka
-
Szukam synonimów, oddających znaczenie słowa MATKA. Do głowy przychodzą mi następujące rozwiązania: cierpliwość, zaradność, elastyczność, poświęcenie, bezwarunkowa miłość, oddanie. Wszystkie wyżej wymienione doskonale współgrają z określeniem MATKA POLKA. Tak, jak istnieją wykreowane przez media Perfekcyjne Panie Domu, tak i znalezienie kobiety, cieszącej się opinią świetnej rodzicielki nie stanowiłoby problemu. Jak jednak wygląda wnętrze pozbawionej skaz kobiety? Czy tak naprawdę przypomina mechanizm szwajcarskiego zegarka? Co się dzieje, kiedy najważniejsza osoba w życiu dziecka zaczyna chorować i nie chodzi tutaj wcale o cierpienie ciała?
,,Moja mamusia ma depresję”- tak pokrótce można by przedstawić motyw przewodni książki Gro Dahle i Sveina Nyhusa. Czy jednak nazwanie problemu jest jedyną kwestią, z którą zmierzyć musi się dziecko?
Nawet mnie często brakuje słów, aby właściwie wytłumaczyć mojej córce abstrakcyjne pojęcia. Wtedy z pomocą przychodzą książki. Zwłaszcza te, które stworzył niesamowity duet Gro Dahle i Svein Nyhus. To mistrzowie metafory, prostych słów, genialnych skojarzeń, ilustracji tak intensywnie oddziałujących na wyobraźnię, iż nie można od nich odwrócić wzroku. Włosy mamy są kolejną po Grzecznej lekturą, do której bardzo często wracamy z Nadią. Tam właśnie utrwalony w świadomości społeczeństwa wizerunek kobiety-matki, będącej wzorem do naśladowania, cieszącej się szacunkiem, posiadającej stabilny moralny kręgosłup, zostaje zachwiany, wręcz obalony.
Oto przed czytelnikiem pojawia się istota, pozornie pozbawiona wad, w którą jej pociecha jest całą sobą wpatrzona. Złotowłosa matka utożsamia swym wyglądem postać cudownej bogini, jednakże posiada pewną słabość. Kiedy opada pierwsza euforia, będąca wynikiem zachwytu nad tą jakże uroczą i pełną wdzięku kobietą, do głosu dochodzi rozsądek, podpowiadający właścicielowi książki, iż coś tu nie gra, coś zakłóca ten idylliczny obrazek.
Matka Emmy cierpi na depresję. Miewa dobre dni, podczas których bawi się z córką. Jednakże jest na tyle słaba, aby ulec chorobie, która atakuje jej duszę. Wtedy przestaje dbać o siebie, nie zważa na dziecko, nie obchodzi ją zapuszczony, brudny dom. Traci kontakt z rzeczywistością, oddając się rozpaczy. Przestaje być obecna w życiu Emmy. Nie opuszcza kanapy, która staje się niemym powiernikiem jej sekretów i łez. Nie stara się maskować choroby, nie zapewnia swojej latorośli opieki.
Tymczasem Emma z przerażeniem obserwuje zmiany, jakim poddaje się jej matka. Na początku daje upust negatywnym emocjom. Demonstruje żal, złość i niezadowolenie z powodu zachowania swojej rodzicielki. Nawet sięga po dobitne epitety, które podkreślają jej stosunek i mniemanie o nieodpowiedzialnej matce. Dziewczynka nie potrafi nazwać stanu, w jakim znajduje się dorosła osoba. Ewidentnie nie radzi sobie z zaistniałą sytuacją. Z czasem z oskarżającego świadka marazmu matki, Emma przeistacza się w osobę, która bierze odpowiedzialność za wypowiedziane słowa. Sądzi, iż swoimi czynami i sądami dodatkowo pogarsza chorobę rodzicielki. Pełna troski, wyrzutów sumienia i szczerych chęci postanawia pomóc.
To właśnie włosy, które były symbolem piękna i siły tytułowej bohaterki książki, stają się obiektem zainteresowania jej pociechy i jednocześnie metaforą kłopotów, które zaprzątają głowę kobiety. Emma sądzi, iż jeśli przywróci im dawny blask, jeśli uczyni je tak niesamowitymi, jakimi były przed przemianą, wówczas jej mama wróci. Skłębiona, pełna tajemniczych, przerażających istot czupryna stanowi dla dziewczynki prawdziwe wyzwanie. Ten mroczny las, ta kraina, w której żyją demony, strachy i inne przerażające rzeczy, nie przypomina zadbanej, lśniącej w słońcu fryzury. Włosy mamy żyją, zachowują się, jakby przejęły kontrolę nad swoją właścicielką. Stają się źródłem frustracji jej córeczki. Czy Emmie uda się wygładzić problemy jej rodzicielki? Czy odzyska swoją ukochaną mamę?
W historii o matczynej depresji i heroicznej postawie jej dziecka istotną rolę odgrywają ilustracje. Wcale nie muszą konkurować z oszczędną, ale jakże trafnie sformułowaną treścią. W książce Dahle i Nyhusa obrazy przejmują dowodzenie, doskonale zastępują narratora. Nieprzypadkowy jest tutaj również dobór kolorów. To nie chłodny błękit, czy podkreślająca nierówności czerń wiodą prym, lecz różne odcienie żółci. Uczucie chaosu, wewnętrznego rozbicia dodatkowo podkreślają niezliczone ilości kresek (włosów), które tylko z pozoru wyglądają, jakby znalazły się tam przypadkiem. Niezwykła jest również okładka. Obłąkane, pełne rozpaczy i pustki spojrzenie matki Emmy czynią tę opowieść jeszcze bardziej wiarygodną.
Włosy mamy przenoszą nas do świata, w którym dziecko zmaga się z problemem bliskiej mu, dorosłej osoby. Pokazuje jak dalece sięga oddanie młodego człowieka, który bezinteresownie, walcząc z własnymi lękami czyni, co w jego mocy, by znów czuć się bezpiecznie, by odzyskać resztki normalności. Nie zamiatajmy pod dywan trudnych spraw, do których bez wątpienia należy depresja, nie udawajmy, że one nie istnieją. Ta przejmująco pięknie wydana książka może stać się wstępem do dyskusji, która zmieni Wasze podejście do powierzchownie rozumianego macierzyństwa.
Włosy mamy
Gro Dahle, Svein Nyhus
Poznań 2010
Ilość stron: 30
Książkę zakupicie w Księgarni Trzy Sowy
Link do książki: KLIK
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Zaintrygowałaś mnie tą książką, mam wielką chęć, aby dowiedzieć się więcej!
Kochana nie pożałujesz. To naprawdę godna uwagi książka.
Smutne jest to, że skoro w recenzji nie ma ani słowa o ojcu/małzonku/partnerze to coś czuję, że i w samej książce go brak. Znów tylko matka i dziecko i samotna walka tych dwóch istot ze światem nieidealnym.
Recenzja bardzo mnie zaciekawiła, nawet do tego stopnia, że nie mając dzieci chętnie bym sięgnęła po książkę by sprawdzić, jak została przedstawiona w niej depresja.
Jednak odważę się na krytykę. Bardzo, naprawdę bardzo mi się nie podoba sformułowanie, że matka Emmy „jest na tyle słaba, by ulec chorobie” – depresja, to nie zwykła chandra, przy okazji której wystarczy powiedzieć cierpiącemu, by wziął się w garść. A wciąż i wciąż takimi „lekkimi” stwierdzeniami sprawiamy, że stany te są mylone, a depresja jako choroba, bagatelizowana.
Zaciekawiłaś mnie bardzo. Problem depresji jest bardzo głęboki i trzeba o nim mówić głośno. Ciekawa jestem perspektywy książki na problem…
Przeczytałam twoją recenzję, uważam że dobrze iż autor podjął się takiego tematu bo warto pokazywać, że macierzyńśtwo to nie jest łatwa sprawa i czasami może powodować depresję. Z tego co przeczytałam w recenzji depresja matki została pokazana w taki sposób, że to nie jest tylko jej problem ale także jej dziecka, które nie rozumie co się dzieje z jego matką która kiedyś była przecież inna. Recenzja jak zwykle bogata i widać w niej twoje zaangażowanie w napisanie dobrej recenzji
Bardzo dziękuję za obszerny komentarz Cieszę się, że mój stosunek do danego tekstu jest tak bardzo widoczny.
Hej zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award, zapraszam do zabawy
Bardzo ciekawa lektura, pozwala na przypomnienie, że depresja, to jest naprawdę trudna choroba, a nie jak niektórzy uważają „fochy i lenistwo”
Książka z pewnością jest warta uwagi nie tylko przez rodziców z małymi dziećmi. Bardzo cenię sobie pozycje i autorów, którzy nie boją poruszać się trudnych tematów, depresja jest jednym z nich. Przyznam szczerze,że z tego wydawnictwa nie widziałam żadnej książki, ale sporo osób je poleca. Książka warta zapamiętania na przyszłość.
Straszne są takie książki, ale dobrze, że powstają, gdyż dzięki nim, tak, jak piszesz, można oswoić dziecko z problemami.
taka przejmująca książka musi być naprawdę warta przeczytania. Zresztą lubię Twoje obiektywne recenzje
Dziękuję, jeśli dana lektura nie zasługuje na pochwały to naprawdę nie piszę o niej pozytywnie.