Nie zamykajcie okien życia!

1 grudnia 2012 Dla dziecka  5 komentarzy

Wiadomość o likwidacji Okien Życia, o którą zabiega ONZ, wywołała we mnie falę sprzeciwu. Komu tak naprawdę na tym zależy i jak może zakończyć się ta inicjatywa?

Okna Życia nie są młodym wynalazkiem. Najstarsze z nich odnaleziono w Rzymie, a jego korzenie sięgają XII wieku. Ich ojcem nazywany jest papież Innocent III, matką zaś potrzeba znalezienia alternatywnego sposobu na porzucanie nowo narodzonych dzieci w miejscach, które odbierały im szansę na przeżycie. Obecnie, w naszym kraju liczba Okien Życia nie przekracza 50. Usytuowane są one przy domach dziecka, zakonach, oddziałach Caritasu, szpitalnych centrach medycznych, a nawet szpitalach.

Mogę sobie wyobrazić ciężar dylematu, który przeżywa kobieta, która wie, że nie wychowa swojego dziecka. Zdaję sobie sprawę z tego, iż powodów jej decyzji może być wiele, począwszy od materialnej sytuacji, traumatycznych okolicznościach poczęcia na niedojrzałości do tego, by być matką skończywszy. Po porodzie kobieta może zostawić maluszka w szpitalu, zrzekając się praw do jego wychowania. Będąc w odwiedzinach u znajomej we włocławskiej placówce medycznej, widziałam takie miejsce. Było to łóżeczko, do którego wkłada się noworodka, umiejscowione w centralnej części korytarza, na widoku. Wyglądało jak rekwizyt z filmu, który wywołuje skrajne emocje.

Tymczasem Okna Życia zapewniają matce anonimowość. Nie musi ona podpisywać żadnych deklaracji, ujawniać swojej tożsamości, tłumaczyć się przed szpitalnym personelem, innymi pacjentkami położniczego oddziału ze swojej decyzji. Pozostawiając maluszka w Oknie Życia nie porzuca go na śmietniku czy w ustronnym miejscu, które skazywałoby go na rychłą śmierć.

Noworodek, który trafi do Okna Życia, od razu otrzymuje fachową pomoc. Zanim trafi do rąk osoby pełniącej dyżur przebywa w niewielkim pomieszczeniu, wyposażonym w wentylację oraz odpowiednią temperaturę. Osoba, która umieszcza dziecko w Oknie Życia uruchamia alarm, informujący pracowników placówki o nowym podopiecznym. Następnie maluszek w inkubatorze oczekuje na przyjazd karetki. W odróżnieniu od dzieci, które trafiają do rodzinnego pogotowia, nie musi miesiącami czekać na to, by nowi rodzice mogli go zaadoptować. Okno Życia to taka niepisana deklaracja na mocy której matka zrzeka się praw do swojego potomka, dając mu tym samym szansę na nowe, lepsze życie z zupełnie inną tożsamością.

O co zatem chodzi członkom Organizacji Narodów Zjednoczonych? Wśród argumentów, którymi motywują swoje działanie znajduje się stwierdzenie, wedle którego Okna Życia odbierają dziecku szansę na poznanie prawdy o swoich biologicznych rodzicach, o swoim pochodzeniu. Świadomość tego skąd młody człowiek pochodzi i kto go powołał na świat jest ważniejsza od szansy, jaką daje bezpieczne schronienie, miejsce, w którym niechciane dziecko zostaje uratowane przed śmiercią.

Nieprawdą jest, że świeżo upieczona matka może liczyć na wsparcie ze strony psychologa, albo szpitalnego personelu, przebywając na terenie dowolnego oddziału położniczego w naszym kraju. Przepis, na mocy którego, matki wcześniaków otrzymują szczególne wsparcie jest w zasadzie martwy. Nie wspominając już o poradniach laktacyjnych, których jest w Polsce zdecydowanie za mało. Dlatego też te kobiety, które znajdują się w poporodowym szoku, które dopada depresja, bez wsparcia bliskich osób mogą wyrządzić krzywdę sobie i maleństwu. Świadomość istnienia Okien Życia zmniejsza to prawdopodobieństwo.

Kolejny zarzut dotyczy osób sprawujących pieczę nad Oknami Życia, a konkretnie bak fachowej, medycznej kadry. Zważywszy na to, co wcześniej napisałam, pozostawię tę kwestię bez komentarza.

Problem nie tkwi w małej ilości miejsc, jakimi są Okna Życia, w kobietach, które oddały tam swoje maluszki, w dzieciach, które się tam znalazły, w przepisach, które umożliwiają taką opcję. Największą wadą systemu, w jakim żyjemy jest pseudoprorodzinna polityka, niedoinformowanie społeczeństwa o przysługujących mu prawach, możliwościach, brak odpowiedniej edukacji seksualnej, niewystarczająca wiedza z zakresu antykoncepcji, szerzenie mitów o macierzyństwie, jako stanie pozbawionym ciemnych stron.

Jaki sens zatem mają Okna Życia? Jeśli dzięki nim uratowano istnienie chociażby jednego dziecka-  ogromny.

Wykorzystane w artykule zdjęcie pochodzi ze strony:
 http://www.mmtrojmiasto.pl/257787/2009/5/8/matemblewo-okno-zycia-juz-otwarte?category=news

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

5 komentarzy w Nie zamykajcie okien życia!

  • nikollet85 says:

    Prawda jest taka, że nawet jak są okna życia, to większośc z nich są umiejscowione na widoku i te naprawdę nie maja sensu bycia. Powinny powstać- ale takie z prawdziwego zdarzenia- anonimowe. Takie ,które w żaden sposób nie zdradza tożsamości matki.
    Taka matka oddająca swoje dziecko naprawdę cierpi katusze, przecież oddaje coś co jest jej najcenniejsze.
    Lepiej tak – niż wywalić na śmietnik czy wysypisko śmieci, albo co gorsza zakopać lub schowac do zamrażalnika (kiedyś o tym czytałam).
    Likwidując okienka życia skazuje się dzieci na śmierć. Taka jet prawda…

    • li_lia says:

      Tym bardziej nie rozumiem postępowania ONZ…

  • mentoska says:

    Skandal! :(
    Już widzę co tydzień informacje o znalezionych zwłokach dziecka na śmietniku, czy morderstwach dokonanych przez matki…

    • li_lia says:

      Najgorsze jest to, że praktycznie nic nie możemy zrobić…

    • mentoska says:

      Niestety :(

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>