O latającym mieście, pajacykach i kalejdoskopie

20 grudnia 2012 Dla dziecka  6 komentarzy

Nie chciałam, aby to był kolejny typowy wstęp, zapowiadający nową współpracę. O poniedziałkowej paczce wspomniałam Wam kilka dni temu na fanpejdżu bloga na Facebooku. Jednak dopiero dzisiaj zdradzę, jakie niezwykłe przedmioty w niej znalazłam i za pomocą wywiadu przedstawię Wam osobę, która je tworzy. Zapraszam do lektury.

latajace miasto

Bohaterką mojej rozmowy jest pani Małgorzata Bojanowska, ceniony pedagog, wykładowca akademicki, architekt, autorka kolaży, pomysłodawczyni i właścicielka firmy LUKKA.

 

li_lia: O jakich zabawkach w dzieciństwie marzyli Pani rówieśnicy?

p. Małgorzata Bojanowska: Ja i mój sąsiad z dzieciństwa Jacek wiedliśmy wspaniałe życie. Było mocno podporządkowane porom roku. Wiosną i w lecie, budowaliśmy tamy na strumieniach, robiło się turbiny z ziemniaka i deseczek, cegły z gliny wypalane na słońcu, rzeźbiliśmy w korze łódki i nacinaliśmy skórkę na witkach wierzbowych. Jesienią były liście i kasztany, zimą lodowisko, śnieżki i bałwany. Od św. Mikołaja do Wigilii robiliśmy ozdoby choinkowe, wisiały na sznurku przez cały pokój, jak to było cudownie zbierać na nie wydmuszki, staniol z czekolady, malować orzechy na złoto, zawijać cukierki ( bez podjadania).

W tamtym okresie do czasów szkolnych nie marzyłam o zabawkach. Mam uczucie, że niczego mi nie brakowało. Potrafiłam już wtedy zrobić szydełkiem sweterek dla lalki, szyć na maszynie, choć trudno było dosięgnąć pedału. Ze starszym bratem budowałam domki dla ptaków. Wbijanie gwoździ, zaginanie drutu, czy piłowanie ręczną piłką to nie były mi obce czynności.

Li_lia: Która z nich i dlaczego najbardziej zapadła Pani w pamięci?

p. Małgorzata Bojanowska: Przebojem mojego dzieciństwa były plastikowe klocki niemieckiej (DDR) produkcji, jakby bardzo prymitywny początek systemu LEGO. Klocki były białe i czerwone i miały niebieskie okna i drzwi.

To była niekończąca się zabawa. Raz tylko zbudowałam dom wg wzoru. Potem moją pasją było budowanie wysokich wież do których wrzucało się metalową kulkę i spadała z pochylni na pochylnie zmieniając kierunki o 180 stopni na każdej kondygnacji. Nazywałam te budowle młynami.

Li_lia: Współcześni rodzice mają do dyspozycji portale aukcyjne, sklepy online oraz stacjonarne, w których regały uginają się od nadmiaru asortymentu. Jak dawniej radzono sobie z brakiem zabawek.

p. Małgorzata Bojanowska: Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Mam uczucie, że niczego mi nie brakowało. Miałam jeszcze jedno ulubione zajęcie to była gra w karty. Grałam ze starszym (o 9 lat) bratem i innymi starszymi dziećmi i dorosłymi. Wszystkie gry z wyjątkiem brydża były mi znane.

Li_lia: W czym tkwi wyjątkowość kreatywnych zabawek? Dlaczego warto zastąpić nimi ogólnodostępne produkowane masowo przedmioty?

p. Małgorzata Bojanowska: Na co dzień mam do czynienia z dziećmi, których  materialny poziom życia jest wyższy od przeciętnego.

Rodziców stać na kupno każdej zabawki. Jednocześnie stwierdzam , że te dzieci nie posiadają zwykłych codziennych umiejętności, jak: wiązanie sznurowadeł (buty na rzepy), nawlekanie igły, przewlekanie na prawą stronę, ani nie mają dostępu do materiałów za sprawą których dałyby upust kreatywności. Wszystko jest gotowe i każda próba zajrzenia do środka kończy się wymianą na nowy lepszy egzemplarz.

Gdzie te czasy kiedy pod okiem kogoś bliskiego kto „umie” dzieci nabywały sprawności w czynnościach manualnych co pomagało w koordynacji ręki i oka?

Staram się w moim szkolnym programie dać im spróbować postukać  młotkiem, piłować patyki złapane w imadło, robić dziury świderkiem w tekturze i drewnie, przycinać drut obcęgami, giąć go, nawlekać igły, wiązać supełki, szyć, przyszywać guziki, koraliki, wiązać sznurki zaplatać gumki recepturki,  składać proste elementy wg sztuki origami, montować przestrzenne kompozycje z domowego recyklingu.

Mamy taką zasadę, że  hot glue (klej na gorąco) jest ostatnią instancją, którą stosujemy niechętnie i tylko wtedy kiedy już wyczerpano wszelkie próby połączenia A z B.

Li_lia:  Jakie korzyści czerpią rodzice oraz ich pociechy ze wspólnego tworzenia zabawek?

p. Małgorzata Bojanowska: Kreatywni Rodzice, którzy mogą poświęcić trochę czasu swoim dzieciom nie  muszą szukać półproduktów. Sami potrafią wymyślić wspaniałą zabawę z niczego.

Jest też grupa Rodziców, którzy nie mają takich talentów, a rozumieją, że wspólna zabawa – praca łączy. Są też dzieci, które lubią majsterkować,  ale mieszkają daleko od ośrodków miejskich i kupienie artykułów papierniczych poza najbardziej podstawowymi  jest dla nich niedostępne.

Sklepy internetowe  dają szanse dostępu do materiałów, ale sprzedaż detaliczna jest nieopłacalna.

Li_lia: Proszę zdradzić moim czytelnikom, jak wyglądała pierwsza kreatywna zabawka, która wykonała Pani dla swoich córek?

p. Małgorzata Bojanowska: Pierwszy był Biały Miś z czerwonym noskiem i brzuszkiem w biało czerwone paseczki. To była ukochana przytulanka Marysi, zaczynała wtedy chodzić, a miś był w łaskach przez wiele lat. Potem zrobiłam domek dla lalek Barbie. Można  go było zawieszać na ścianie i miał wtedy dwa piętra i poddasze, lub ustawiać na podłodze i dowolnie formować, jego ściany działały jak parawan. Był uszyty z bawełny, miał aplikacje – okna, drzwi i drzewa w ogrodzie. Może ten pomysł i dzisiaj byłby atrakcyjny. Mieszkaliśmy wtedy w USA i Barbie zagościła w naszych progach, ale nie zdominowała naszych upodobań.

Li_lia: Dzieci są bardzo podatne na presję rówieśników. Często przynależność do danej grupy uzależniona jest od posiadania gadżetów, zabawek czy ubrań, które posiadają koledzy. W jaki sposób przekonać dziecko, że zabawki, które samo ,,powołało do życia” mają większą wartość od modnych w danym sezonie produktów?

p. Małgorzata Bojanowska: Dzieci można podzielić na dwie grupy. Te które lubią zrobić coś samodzielnie i te które muszą mieć gadżety. Niektórych Gadżetowców można zapalić do działania, a niektórzy są nienasiąkliwi.

Jeżeli w domu ceni się prace wykonane przez dziecko, jeżeli służy mu się pomocą przy ich powstawaniu, jest szansa, że będą miały tyle wiary w siebie, że nie będą musiały podpierać swojej osobowości gadżetowymi protezami.

2kalejdoskopy_m

Li_lia: Czy Pani studenci wiedzą o pasji, jaką jest tworzenie zabawek?

p. Małgorzata Bojanowska: Jestem gadułą lubię mówić o tym co mnie pasjonuje, wielokrotnie w moim życiu to „paplanie” przynosiło niespodziewane efekty. Coś się z czyś zazębiło, ktoś komuś pomógł, ktoś miał to czego inny poszukiwał z uporem. Nienawidziłam tej cechy u mojej mamy. Ciągle coś komuś organizowała, wpisywała się w łańcuszek ludzi dobrej woli, przeszło na mnie, dzisiaj myślę, że to nie jest wielka wada.

Li_lia: Kto testuje prototypy? I jak to w praktyce wygląda?

p. Małgorzata Bojanowska: Prototypy robię sama, potem wprowadzam je jako temat najpierw w szkole, potem na warsztatach.

W szkole prowadzę zajęcia autorskie. Ilość czasu potrzebna do wykonania pracy zależy ode mnie.

Praca na warsztatach otwartych (dla dzieci w wieku 7-12lat) wygląda inaczej. Zamiast pracy rozłożonej na etapy trzeba zorganizować ją w jednym bloku, czyli przygotować elementy oraz zaplanować pracę opartą na współpracy w grupie dzieci w różnym wieku.

Zajęcia w szkole i otwarte warsztaty  to wielkie pole doświadczalne, mam szybką weryfikację własnych pomysłów. Są tematy, które z racji atrakcyjności wracają rok po roku i w nich dokonuje się niezwykle cenna specjalizacja. Selekcjonuję materiały, ustalam procedury, przygotowuję narzędzia. Ten rodzaj doświadczeń doprowadził do podjęcia próby zaprojektowania ZESTAWÓW KREATYWNYCH.

pudelka

Li_lia: Co było pierwsze: Latające miasto, Kalejdoskop czy Pajacyki i wąż?

p. Małgorzata Bojanowska: Kalejdoskop jest moja ukochaną zabawką. W czasach mojego dzieciństwa kalejdoskop zawierał autentyczne kawałki szkła witrażowego i prawdziwe lusterka ze szkła. Wiele kalejdoskopów rozmontowałam, żeby zobaczyć jak to działa. Długo szukałam rozwiązania pozwalającego na podpatrywanie tej „sztuczki” bez konieczności zepsucia całości.

Moim zdaniem udało się. Tak więc kalejdoskop był pierwszą zabawką kreatywną, którą chciałam wyprodukować. Kreatywną ponieważ autor sam decyduje o kolorach i kształtach, które będą odbijane w lusterkach, kreatywną ponieważ o motywach i kolorach zdobiących korpus też decyduje autor.

Planuję kolekcjonowanie zdjęć wykonanych przez dzieci kalejdoskopów, jeżeli tylko zechcą się nimi podzielić. To będzie inspiracja dla tych, którzy szukają pomysłu.

Zestawy kreatywne mają więcej materiałów niż jest potrzebne do wykonania zaplanowanej zabawki. Chciałabym na mojej stronie internetowej zamieszczać inspiracje dla posiadaczy tych ekstra materiałów. To na początek będą moje pomysły, a z czasem pomysły kreatywnych dzieci.

Li_lia:  Jakich materiałów używa Pani do wyprodukowania zabawek? I co można zrobić z ich opakowaniami?

p. Małgorzata Bojanowska: Wiadomo, że w cenę zabawki musi być wkalkulowana cena opakowania. Producenci chcąc przyciągnąć Klienta wkładają dużo wysiłku w „efektowność” opakowania. Sposób wykończenia tektury, kaszerowanie, lakierowanie, hologramy, feeria kolorów, tłoczenie, wymyślne kształty. Proszę się zastanowić co pozostaje ” pod powieką” po wyjściu ze SMYKA. Wszystko krzyczy!

Obdarowane zabawką dziecko najczęściej wyrzuca opakowanie natychmiast po rozpakowaniu.

Moje podejście jest inne. Poświęciłam dużo czasu na dopracowanie tego zagadnienia. Nasze zabawki są pakowane w pudełka – szufladki, które są wykonane bardzo solidnie i mogą służyć do przechowywania drobiazgów. Jeżeli dziecko uzbiera 3 szufladki można dokupić ramę i złożyć całość w „szufladziak” – tekturową komódkę. Szufladka jest wykonana z „szarej tektury” (to nomenklatura fachowa – tektura jest jasnobrązowa), nie będzie krzyczała w pokoju dziecinnym.

Okładka na szufladkę wykonana jest z grubego papieru, bez ulepszeń, za to położyłyśmy nacisk na projekt graficzny. Te okładki to projekt graficzki – mojej córki Kasi. Okładki są jasne, stonowane, jest na nich minimum informacji i synteza zabawki. Nie chciałam, żeby okładka sugerowała końcowy wygląd zabawki. Musiałam zamieścić zdjęcie gotowego wyrobu, mam nadzieję, że jest ono zbyt małe, żeby stało się pomysłem do naśladowania.

Li_lia: Skąd wzięła się nazwa LUKKA i co ona oznacza?

p. Małgorzata Bojanowska: To na razie tajemnica, kiedyś o tym opowiem….

Li_lia:  Czy grająca w tenisa akademicka wykładowczyni prócz zajęć z Tai-chi, organizowania plastycznych wystaw i warsztatów znajduje czas na drobne przyjemności?

p. Małgorzata Bojanowska: Wszystko co robię sprawia mi przyjemność. Lubię dać się porwać tematowi. Obojętnie czym się zajmuję pochłania mnie to całkowicie. Muszę nastawiać alarm, żeby wyrwać się z „transu” nie przegapić ustalonych terminów. Mam też łatwość zmiany tematu, nad którym pracuję. To zresztą  znana metoda: ciśniesz temat, a potem odpuszczasz, po przerwie wszystko się rozwiązuje, lub znowu trzeba się przyłożyć, by posunąć się o krok do przodu.

Li_lia: Nad jaką kreatywną zabawka teraz Pani pracuje?

p. Małgorzata Bojanowska: Zaproszono mnie do przygotowania warsztatów dla grupy wiekowej 5-7 lat.

Z takimi małymi dziećmi jeszcze nie pracowałam. Poświęciłam tydzień, po kilka (8-10) godzin dziennie, żeby sprawdzić co jest rozwijające dla tej grupy wiekowej. Sprawdziłam gry, wierszyki, książki, gry komputerowe, proste układanki Origami, zabawy urodzinowe.

Opracowałam system papierowych zabawek budowanych bez kleju zawierający – dom, żaglówkę, autko, dwie huśtawki, karuzelę oraz bardzo abstrakcyjne postacie. Warsztaty chyba nie dojdą do skutku, ale temat rozwinął się wspaniale. Bardzo chciałabym, aby powstała taka zabawka.

Mam przygotowanych kilka innych pomysłów, już po fazie prototypu. Wprowadzenie kolejnych modeli do produkcji do bardzo czasochłonna i droga zabawa. Muszę to wszystko podzielić na etapy, żeby podołać.

Li_lia:  Czego mogę Pani życzyć z okazji zbliżających się świąt oraz Nowego Roku?

p. Małgorzata Bojanowska: Zdrowia. Jeśli będę zdrowa wszystko się uda.

 

———————————————————————————————————————

A teraz zobaczcie, co skryło się w mojej paczce e od pani Małgorzaty:

DSC_0001

Trzy kreatywne zestawy do stworzenia pajacyków i węży:)

DSC_0010

DSC_0013

Jesteście ciekawi tego, jak wyglądało tworzenie zabawek? Podoba Wam się takie wprowadzenie do nowej współpracy w formie wywiadu?

Zapraszam na stronę Lukka.com.pl

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

6 komentarzy w O latającym mieście, pajacykach i kalejdoskopie

  • nikollet85 says:

    Cały wywiad bardzo wciągający, fajnie jet tak poczytać o czyjejś pasji..
    Same zabawki to coś dla majsterkowiczów, co lubią „podłubać” sobie..
    Nie wiem czy potrafiłabym to złożyć…

  • Marta P says:

    ciekawe. Kreatywne zabawy – najlepsze !

  • _Lena_ says:

    Bardzo lubię takie kreatywne zabawki :)
    Współpraca zapowiada się bardzo ciekawie , czekam na Twoje opinie odnośnie otrzymanych zabawek :)

    • li_lia says:

      Ale to dopiero po świętach :)

  • miraga says:

    Ja jestem ciekawa co powstanie i kiedy.
    Bo moja córcia, to taki żywioł, że w życiu bym nic z tego nie kleciła. ;)

    • li_lia says:

      Moja też na spokojnie do tworzenia zabawek nie podeszła, także doskonale Cię rozumiem :)

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>