-
O żabce, która grała w Lotto…
17 kwietnia 2013 Dla dziecka
-
Rodzice przedszkolaków, którzy poszukują inteligentnej rozrywki dla swoich pociech, mają twardy orzech do zgryzienia. Bowiem nie sztuką jest wydać ciężko zarobione pieniądze na zabawki, które prędzej czy później wylądują w kącie lub na dnie szafy. Często jest tak, że ulegamy presji otoczenia, dajemy się uwieść magii reklamy, kupujemy coś, co w naszym mniemaniu powinno okazać się prawdziwym hitem. Tymczasem, nasze dzieci mają odmienne zdanie, a nowy gadżet niekoniecznie musi przypaść im do gustu.
Myli się ten, kto twierdzi, że znalezienie złotego środka jest banalnie proste, bowiem nie istnieje uniwersalny przepis na udaną zabawkę. Pozostaje nam zatem uczyć się na własnych i cudzych błędach, brać pod uwagę cenne wskazówki i przede wszystkim kierować się potrzebami własnego dziecka.
Edukacyjne gry Granny niejednokrotnie gościły na moim blogu. Nadal z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że cieszą się one ogromnym zainteresowaniem Nadii. Dziś jednak chciałabym opowiedzieć Wam o nowych propozycjach wspomnianego producenta.
Najbardziej zbliżonymi do siebie są Lotto Dom oraz Gdzie jest żabka? Docelową grupą ich odbiorców są maluchy w wieku od 2 do 4 lat i od 3 do 7 lat. Na kartonowych opakowaniach znajdziecie wszelkie niezbędne informacje, które nie tylko zdradzą zawartość gier, ale również przedział wiekowy użytkowników oraz liczbę osób, mogących z nich korzystać w tym samym czasie.
W Gdzie jest żabka? mamy do czynienia z 6 tablicami, o wielkości porównywalnej z rozmiarem dłoni osoby dorosłej. Na grubych, trudno wyginających się tekturkach (ten brak giętkości zniechęca dziecko do niszczenia zabawki) przedstawiono różne scenki rodzajowe: krajobraz ukazujący dokazujące nad rzeką postaci, wigilijne spotkanie z Mikołajem, wesołe miasteczko, magiczny świat bajek, zoo oraz urodzinowe przyjęcie.
Wszystkie obrazki łączy przepych detali. Ogrom ludzi, zwierząt, roślin i przedmiotów powoduje kontrolowany chaos, który niestety przytłacza młodsze pociechy. Z drugiej strony nadmiar ma pewne atuty, bowiem nie tylko dostarcza mnóstwa atrakcji (tym samym zapobiegając nudzie), co wręcz prowokuje do dyskusji. Niestety pod względem graficznym plansze pozostawiają wiele do życzenia. Obrazki nie przypały mi do gustu. Prócz ,,regulaminowego” przebiegu gry możemy zaproponować dziecku zupełnie inną zabawę.
Zacznijmy jednak od tego, co dla nowego właściciela produktu przygotował jego pomysłodawca. Prócz wspomnianych tablic w pudełku znajdziemy 36 kwadratów, powielających pojedyncze elementy opisywanych wyżej plansz. Zadaniem graczy jest zlokalizowanie na tablicach obrazków z kwadratów oraz ich zakrycie.
Aby ułatwić zabawę, tafelki dzielimy na grupy, kładziemy w pobliżu plansz tak, by nasza pociecha miała zawężone pole działania. Dla przykładu: na tablicy przedstawiającej urodzinowe przyjęcie musimy odnaleźć: księżyc, pająka, zająca, szklankę z sokiem, cukierek oraz mysz. Następnie na docelowym miejscu kładziemy kwadracik. Zabawa kończy się wraz z zapełnieniem wszystkich tablic.
Przy większej liczbie graczy możemy losować kartonik i zmobilizować pociechy do tego, by samodzielnie odnalazły niemalże identyczny obrazek na tablicy. Tym samym wprowadzamy element rywalizacji między dziećmi.
Tafelki są doskonałym sprawdzianem dla maluszków, które poszerzają zasób swoich słów. Pokazując im poszczególne kwadraciki pytamy latorośl o nazwę uwiecznionego na nich przedmiotu, jego właściwości, przeznaczenie itp. Starsze dzieci zachęcamy do budowania złożonych zdań, do dłuższych wypowiedzi, które dotyczyłyby przedstawionych na tablicach sytuacji. W ten sposób pobudzamy wyobraźnię naszych pociech, stymulujemy rozwój mowy i wzrokową analizę, a także ćwiczymy spostrzegawczość.
Powyższe propozycje są przykładami wyśmienitych zabaw, które nie wymagają dodatkowych rekwizytów. Jednocześnie korzystnie wpływają na koncentrację dziecka, angażując go do wzięcia udziału w twórczym przedsięwzięciu, będącym jednocześnie zabawą i przyjemną nauką.
Podobnymi regułami rządzi się Lotto Dom. Gra ta została stworzona z myślą o maluszkach w wieku od 2 do 4 lat. Charakteryzuje się mniejszą liczbą tabel (4) oraz tafelków (24). Na jej korzyść przemawia minimalna ilość szczegółów, ilustrujących wnętrze kuchni, salonu, łazienki oraz dziecinnego pokoju. Ponadto atutem są zaokrąglone rogi tafelków, które uniemożliwiają zadrapanie czy inne uszkodzenia ciała naszej pociechy, a już tym bardziej nie musicie obawiać się połknięcia jakiegokolwiek elementu.
Zaprezentowane na kwadracikach obrazki są niemal identyczne z ich tablicowymi odpowiednikami. W poprzedniej grze można zauważyć nieznaczne różnice. Lotto Dom uprzyjemni czas swojemu właścicielowi, ale również mogą z niego skorzystać nawet 4 osoby. Wówczas wystarczy rozdać dzieciom duże kartoniki-pomieszczenia i zorganizować zawody. Maluch, który jako pierwszy zapełni swoją tablicę kwadratami otrzyma miano zwycięzcy.
Lotto Dom prócz stymulowania spostrzegawczości zachęca dziecko do wypowiadania się na temat otaczającej go rzeczywistości. Uwiecznione na obrazkach przedmioty nie należą do abstrakcyjnych rzeczy. Są doskonale znane naszej pociesze, nawet sama z niektórych korzysta. Warto poprosić maluszka, by spróbował nie tylko nazwać, to co znalazło się na tafelkach oraz na tablicach, ale również wymagać określenia zastosowania rzeczy, zlokalizowania jej w naszym domu, wskazania kto i w jakich sytuacjach wykorzystuje ją lub do kogo należy.
Za Lotto Dom zapłacimy ok 25-26zł, natomiast Gdzie jest żabka? to wydatek w wysokości 28zł.
Jeśli zdarzy nam się zapodziać instrukcję obsługi gier na stronie producenta bez problemu znajdziemy odnośniki do potrzebnych materiałów. Każdy z nich dostępny jest w postaci dokumentu zapisanego w formacie pdf KLIK . Ponadto mimo intensywnej eksploatacji obie gry (prócz opakowań) prezentują się niemalże nienagannie. Grafika nie ściera się z tafelków ani z tablic, w dalszym ciągu zachowują swój pierwotny wygląd i kształt.
A jakie są ulubione gry Waszych pociech?
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Nie słyszałam o takich grach, ale wyglądają naprawdę super, wprost dla mojej chrześnicy Mojej kuzynki córka zawsze jak do mnie przychodzi niesie pod pachą abecadło – pociąg ze zwierzątek, każde zwierzątko jest literką.. Ale te gry są coraz bardziej niesamowite, sama bym się pobawiła
Tak, znam Moja córcia uwielbia ten pociąg
Gdzie jest żabka ma ostre końce, to nie dla nas. Podobnymi Maluch się właśnie zadrapał. Za to Lotto już mi się podoba. To z tej samej serii co mamy Przeciwieństwa.
Zgadza się Kochana, zapomniałam o tym wspomnieć. A jak wygląda grafika Przeciwieństw?
To nie tylko dla przedszkolaka mój najstarszy syn dostał te gry jak miał gdzieś 18 miesięcy i wueielbiał wyszukiwac na obrazkach elementów, później bawił sie w tworzenie zbiorów- dobierał przedmioty w sposób tylko sobie znany Teraz jest już 4 latkiem i można się z nim bawić „normalnie” tzn tak jak producent przewidział
Zapraszam do siebie
projektczlowiek.blogspot.com
Dziękuję za odwiedziny.
moja Laurka póki co jest za mla na takie gry, a Karola za duża,ale pomyslimy kiedys nad tymi grami
Fajne gry ;d Sama bym się pobawiła ;p
Super gry sama uwielbiałam takie, gdy byłam dzieckiem
my mamy puzlino i memino i antośka je lubi bardzo a te też fajnie wyglądają michaśka pewnie by była zadowolona
obydwie świetne