-
Papierowa przygoda z Tintilepkami
24 lipca 2014 Dla dziecka, Dodatki, Książka
-
Zamieszkały w czerwonym zeszycie, na kartkach sczepionych spiralką.
Już sama okładka, ze środka której na nowego właściciela spogląda roześmiane Słońce, wywołuje pozytywne skojarzenia.
Z Tintilepkami nie straszna nam nuda.
Skutecznie wypełnią wolny czas rezolutnego przedszkolaka, który zamiast pluskać w basenie i hasać w ogrodzie, siedzi z nosem przyklejonym do szyby, ze smutkiem śledząc spływające po niej krople deszczu.
Czy przyjmiecie zaproszenie do przeżycia papierowej przygody?
Fatalna aura nie sprzyja spacerom, ani tym bardziej zabawom na świeżym powietrzu. Siedzi więc moja Nadka w domu, knując co by tu z nadmiaru nudy zmajstrować. Puzzle jej się znudziły, kredki i pastele przejadły, na telewizję ma szlaban, a treść najnowszej gadającej książeczki zna już na pamięć.
Podsunęłam jej więc Tintipelki. Wpierw wkroczyłam do królestwa młodej damy, trzymając za plecami ukrytą niespodziankę. Aż zaświeciły się oczęta mego dziecka na widok nowego nabytku. Bez chwili wahania, przystąpiłyśmy do zapoznania się z wnętrzem czerwonego zeszytu, ówcześnie rozsiadłszy się na wygodnych pufach.
I zaczęła się przednia zabawa. Bowiem trudne do wymówienia przez niespełna czteroletnią pociechę słowo, będące wynikiem kreatywnego myślenia pomysłodawcy Tintiplepek, wręcz prowokuje do stworzenia własnej nowomowy. Otworzyłyśmy więc ,,wrota” do papierowej przygody, zwracając uwagę na kolorowe, pozytywnie zakręcone gotowce, które można wykorzystać w ramach inspiracji. Wystrzałowa deska do krojenia warzyw, przystojna dynia, szyszkoraper, czy zbzikowana żarówka z chęcią przybrałyby nowe nazwy i imiona. Trzeba popuścić wodze fantazji i bawić się słowami.
Kiedy już nasze brzuchy przestały skakać z rozbawienia, przyjrzałyśmy się ,,kartom pracy”. Na grubych, śliskich w dotyku, kartonowych stronach umieszczone zostały sporej wielkości obrazki. Każdy z nich przedstawiał normalny przedmiot- jedzenie, rzeczy codziennego użytku. Nie było to nic, z czym dziecko dotąd nie miało styczności, na temat czego nie mogło się wypowiedzieć, albo nie znało znaczenia bądź przeznaczenia danego przedmiotu. Na pozór zwyczajne ilustracje mogły zyskać nowy wygląd, a wszystko to dzięki dołączonym do czerwonego zeszytu naklejkom.
Dodatkami, wydrukowanymi na samoprzylepnym papierze, w postaci elementów twarzy, części garderoby oraz rekwizytów, można było dowolnie ozdabiać wspomniane obrazki, sugerując się odautorskimi podpowiedziami, lub własnym widzimisię. Jabłko, nie do końca lubiane przez wszystkie dzieci, stało się bardziej atrakcyjne, kiedy Nadia wyposażyła je w śnieżnobiały uśmiech, zaczesaną na bok grzywkę oraz lekko zezujące spojrzenie. Na sam widok płyty CD, wyróżniającej się na tle swych przeciętnych koleżanek makaronową blond czupryną, maleńkim melonikiem i zadartym nosem, niemalże turlałyśmy się po dywanie. Nie mniejsze emocje wywołała skonsternowana żarówka, przypominająca typowego kujona, któremu Nadzia przyczepiła nos o kształcie rozciągniętej landrynki.
Możliwość eksperymentowania z kształtami i kolorami, wczucia się w rolę kreatora fantastycznych stworków, zmaganie się z delikatnymi naklejkami, które niestety zbyt często się rwały, korzystnie wpływało zarówno na małą motorykę, na pobudzanie wyobraźni dziecka, a także przyczyniło się do wprawienia Nadii w doskonały nastrój. Porównywanie gotowców z tym, co stworzyła Młoda, omawianie różnic między dwiema propozycjami pomaga zrozumieć dziecku gdzie popełnia błędy, które z zastosowanych przez nie rozwiązań wydaje się być nielogiczne. Bowiem w Tintilepkach nie chodzi o bezmyślne przyklejanie dodatków gdzie tylko popadnie, ale lekko szalone, aczkolwiek niepozbawione sensu rozwiązania, które dorosłej osobie pokażą świat widziany oczami młodego człowieka.
Tintilepki zakupicie za pośrednictwem sklepu Wydawnictwa MD Moniki Dudy. Za pierwszą część Papierowej przygody zapłacicie zaledwie 7zł 50gr. Do nas dotarły w ramach stałej, recenzenckiej współpracy.
Format: 200×190 mmObjętość: 12 str + 6 stron z naklejkamiOprawa: spiralnali_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Uwielbiam takie plastyczne zabawy, które pobudzają myślenie, a i cena bardzo zachęca do zakupu.
Bardzo lubię takie zestawy ćwiczeń, a jaka frajda dla malucha.
Ale, Twoja córeczka jest już duża! Super
A jaka pomysłowa