Pożyteczne książeczki

21 października 2012 Dla dzieckaKsiążka  18 komentarzy

Dopóki nie zostałam mamą, moje wyobrażenie o byciu rodzicem było zaskakująco ubogie i w wielu przypadkach mylne.  Nie chcę, by wychowywanie mojego dziecka ograniczało się do podawania posiłków,  regularnych spacerów, dbania o higienę malucha, a co najgorsze do przesiadywania całymi dniami przed telewizorem.

Nadia jest prawdziwym wulkanem energii, wszędzie jej pełno. Spuszczona na moment z oka przesadza, albo podlewa kwiaty, ozdabia ściany swoimi hieroglifami, robi reorganizację zawartości szafy, lub inne szalone rzeczy.  Niezwykle trudno jest się jej wyciszyć  i skupić uwagę na jednej czynności. Dlatego nie ma mowy o czytaniu z nią bajek. Książki, z których teraz korzystamy mają skondensowaną treść, ale za to wyróżniają się ilustracjami i rozkładanymi obrazkami.

Jest jednak coś, co sprawia, że Młoda przestaje łobuzować i z przyjemnością zasiada do swojego małego stoliczka. Jakiś czas temu odkryłam Teczkę 2-latka, która okazała się strzałem w dziesiątkę.

Teczka 2-latka

Anna Wiśniewska

Ilustracje i projekt stron: Jolanta Czarnecka

Wydawnictwo Olesiejuk

Cena: w promocji 12.99zł w Biedronce

W przypadku materiałów z którymi teraz pracujemy, sprawdziła się zasada, by nie oceniać zawartości po okładce. Bowiem praktyczna teczka, w której zamknięto cztery książeczki, jest przesłodzona, ale wywołuje na twarzy malucha uśmiech i zachęca do zapoznania się z jej zawartością.

W środku solidnie wykonanej aktówki znalazłam 4 książeczki w formie bloków rysunkowych. Każdej z nich przewodzi inny motyw: cztery pory roku, Na wakacjach, Dziecko Słoneczko i zwierzęta, W domu.  Niestety klej, którego użyto do scalania stron pozostawia wiele do życzenia. Wystarczy zgiąć okładkę, by na dobre się z nią pożegnać.

Chociaż na pierwszy rzut oka, owe książeczki mogą wyglądać jak zwykłe malowanki, nie dajcie się zwieść pozorom. Bowiem na stronach pojawiają się obrazki, jakby ręcznie malowane, dalekie od tendencyjnych, wydrukowanych z komputera szablonów, które trzeba dokończyć, pokolorować. Dla ułatwienia dodano podpowiedzi w formie narysowanych kredek, którymi autorka rozpoczęła wypełnienie ilustracji. Atutem obrazków jest ich rozmiar oraz brak maleńkich elementów i zbędnych szczegółów. A wszystko to po to, by niewprawiona rączka dwuletniego malucha nie była zbytnio ograniczona detalami.

Prócz malowanek w książeczkach znalazłam:

- przykłady ćwiczeń ruchowych

- zagadnienia rozwijające wyobraźnię

- zadania, w których kładzie się nacisk na spostrzegawczość

- ćwiczenia z odrobiną matematyki

- pomocne wskazówki, dzięki którym poprzez zabawę córka rozwija umiejętność mówienia, pisania, zwiększa się zasób słów, które rozumie, powtarza i zaczyna się nimi posługiwać, adekwatnie do sytuacji.

Sporą atrakcją dla mojej dwulatki okazały się również naklejki, które znajdują się na samym końcu książeczek. Są one przypisane do poszczególnych stron. Cała zabawa polega na tym, by dziecko  odnalazło właściwe miejsce.

Na odwrocie każdej strony znajduje się szara sowa, która pełni funkcję przewodnika po książeczkach. Wyjaśnia ona na czym polega zadanie, z którym przyjdzie się zmierzyć dwulatkowi, rodziców zaś informuje o tym, jaki jest cel ćwiczenia i jak wpływa na rozwój pociechy.

 Gotowe malowanki, które choć wyglądają, jak dzieła jakiegoś abstrakcjonisty, można wyrwać z bloku, oprawić w ramkę, albo przypiąć do korkowej tablicy, lub do lodówki, przy użyciu magnesów. ,,Dzieł” mojego dziecka postanowiłam nie wyrzucać. Za kilka lat będą naprawdę wzruszającą pamiątką. Na papierze naprawdę przetrwają znacznie dłużej, niż obrazki na ścianach, które doprowadzają Pana Męża do łez rozpaczy.

Swój egzemplarz Teczki 2-latka zakupiłam w Biedronce. Na stronie wydawnictwa znajdziecie pozostałe pozycje z serii Dziecko Słoneczko, w równie przystępnych cenach.  Sądzę, że są naprawdę ciekawym rozwiązaniem dla rodziców, którzy poszukują sprawdzonego sposobu na pożyteczne spędzanie czasu z dzieckiem.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

18 komentarzy w Pożyteczne książeczki

  • mentoska says:

    Myślę, że taka teczka jest bardzo przydatna w rozwoju dziecka, warto kupować tego typu ćwiczenia, malowanki i zagadki, bo dziecko szybko się uczy chociażby posługiwać kredkami, ołówkami, czy też oswaja się z książkami przed pójściem do szkoły :)

    • li_lia says:

      Otóż to Justynko, choc Nadzia kredkami maluje nie tylko po ścianach i kartkach. Ostatnio ozdobiła sobie nimi twarz ;)

    • mentoska says:

      O matko! Może wizażystką zostanie? ;)

    • li_lia says:

      Kto wie, kto wie. Tatus po cichu liczy, że przejmie po nim interes. Byleby nie poszła w moje ślady. Kolejna filolożka w rodzinie byłaby tragedią.

  • angelusia says:

    Świetna propozycja dla dzieciaków. A Nadzia widzę strasznie pochłonięta malowaniem:) Pozdrawiam :)

    • li_lia says:

      Oj, tak. Z niej to chyba malarka wyrośnie ;)

  • _Lena_ says:

    Edukacja po przez zabawę, bardzo mądrze pomyślane :)
    Popieram jako Pedagog wszelkie edukacyjne gry, książeczki oraz pomoce naukowe.
    Jak widać można bez preoblemy połączyć pozyteczne z przyjemnym :)
    Pozdrawiam :)

    • li_lia says:

      Szukam w necie stro, dzięki którym można bezpłatnie i legalnie pobrać różne szablony do malowania. Znasz jakieś (prócz Bazgrosztyu)? Mogłabyś mi coś polecić?

  • mamaagatki says:

    Widziałam niedawno takie teczki dla dzieciaczków w Realu ale nie wiem czy to były te czy z jakiegoś innego wydawnictwa.
    My jesteśmy dopiero na etapie książeczek, najbardziej mała lub takie z wypukłymi i ruchomymi elementami, ma też z piszczącą świnką a nawet w kształcie torebki, która po otwarciu jest książką :)
    A w piątek właśnie w Biedronce kupiliśmy książeczkę z rozkładaną trasą, po której jeździ dołączona do książki nakręcana ciuchcia :) Naprawdę ładna, kolorowa książka z porządnymi grubymi stronami i z takim ciekawym gadżetem za 13zł

    • li_lia says:

      I Agatka ma wielką frajdę z nowej książeczki :) Kiedy ma urodzinki?
      Właśnie w koszu pełno leżało wszelakiej makulatury, ale złapałam za tę teczkę. Jeśli dobrze pamiętam, to jakiś czas temu kosztowała w biedronce ok 20zł.

  • mamaagatki says:

    Urodziny ma 13 grudnia, ale chyba w tym roku to nie piątek :P

    • li_lia says:

      W rocznicę stanu wojennego :) A kiedy przypada koniec świata?
      Oby jednak nie nastąpił tak szybko.

  • mamaagatki says:

    Mała urodziła się dokładnie w 30-tą rocznicę stanu wojennego :) A koniec świata ostatnio na 21-go zapowiadają więc chociaż roczek skończy ;)
    Koniec świata jest ostatnio ulubioną wymówką mojego męża, no wiecie teksty w stylu „nie warto tego robić/naprawiać/kupować bo w grudniu koniec świata…”. Ale mnie to wkurza :/

    • li_lia says:

      Dzisiaj też prawie odbyłam rozmowę na ten temat z uprzejmą parą, która pukała od drzwi do drzwi strasząc mieszkańców osiedla Armagedonem

  • mamaagatki says:

    A jeśli chodzi o wychowanie to podobnie jak ty uważam, że im mniej telewizji tym lepiej. Nie chcę ogłupiać swojego dziecka, żeby „mieć spokój”. Czasami oglądamy sobie piosenki dla dzieci na YT, mała przy nich „tańczy”, ale po za tym zero tv.
    Szukam teraz ciekawych klocków dla Agatki (10 miesięcy), może Ty lub dziewczyny mi coś polecicie? Myślałam o drewnianych ale mogą być też inne.

    • li_lia says:

      A co powiesz na takie ,,ekologiczne” z chrupek kukurydzianych?

  • mamaagatki says:

    Widziałam je ale jakoś nie przypadły mi do gustu, widać ja z tych zacofanych jestem ;)

    • li_lia says:

      Kochana, proszę Cię nawet tak nie mów.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>