Sposób na dwuletniego artystę

26 listopada 2012 Dla dziecka  15 komentarzy

Młoda ma dwie pasje- czytanie książek (wiadomo po kim) oraz malowanie. Kiedy musimy spędzić obie sporo czasu w kolejce do lekarza albo kasowego okienka w banku, poza paluszkowymi zabawami, o których możecie poczytać TUTAJ, mam przygotowany długopis oraz ulotki (nigdy nie robię przykrości roznosicielom), na których Nadia składa swoje podpisy. W domu zaś korzystamy z gotowych, bądź drukowanych kolorowanek. O ile cieszę się niezmiernie, że moje dziecko w kreatywny sposób ćwiczy swoje palce, czerpiąc z tej czynności satysfakcję, tak wobec naściennych hieroglifów nie potrafię przejść spokojnie.

Na szczęście znalazłam sposób na ujarzmienie mojej dwuletniej artystki.

Młoda wielokrotnie została przyłapana na zbrodni. Wystarczyło, że wyszłam z pokoju, a ona wyciągała zachomikowane kredki, ołówki, albo długopisy i ozdabiała ściany wizerunkami tajemniczych postaci.

Tutaj w trakcie remontu, gdy miała zaledwie roczek:

Kilka miesięcy temu w Pepco przeczesując dziecięcy dział, znalazłam Magiczną Tablicę. Przedmiot ten doskonale znałam z czasów swojej młodości, kiedy to był obiektem pożądania moich rówieśników.

Tablica Nadii wyposażona jest w wygodny uchwyt, który sprawdza się podczas przenoszenia. Chociaż jest dość spora, nadrabia lekką wagą. Jej magia tkwi w ukrytych pod białą powierzchnią opiłkach metalu, które przyciągane są przez magnesy, znajdujące się w plastikowym długopisie i stempelkach. Dziecko może wielokrotnie rysować na tablicy dowolne wzorki, które znikną po przeciągnięciu suwaka, oddzielającego od siebie dwie warstwy (opiłków i ekranu).

Młody artysta ma do dyspozycji specjalny długopis, który ze względów bezpieczeństwa przywiązany jest sznurkiem do tablicy, co jednocześnie zapobiega jego zgubieniu, oraz pieczątki. Gwiazdka, kółko, a także kwadrat sprawdzają się w roli rekwizytów, dzięki którym nasz potomek uczy się i utrwala nazwy występujących w przyrodzie kształtów. Są na tyle duże, że praktycznie ryzyko zakrztuszenia się czy połknięcia któregokolwiek z elementów jest znikome, co jednak nie zwalnia nas z obowiązku sprawowania pieczy nad małoletnim rysownikiem.

W tej edukacyjnej zabawce zabrakło mi zabezpieczenia na stempelki, takiego schowka, w którym mogłyby być przechowywane. Bowiem nawet dopasowane do ich kształtów otwory, ani to, że pieczątki trzymają się za pomocą magnesów, nie uchroniło ich przed zgubieniem. W tym miejscu muszę wyrazić swój podziw dla mojego dziecka, które potrafi zorganizować sobie wyśmienite kryjówki.

Doskonałym sposobem na urozmaicenie malowania jest wykorzystanie kartki papieru z gotowym obrazkiem. Przykładamy ją do powierzchni tablicy i odrysowujemy kontury przy użyciu specjalnego długopisu. Taki rysunek możemy skopiować w całości (efekt kalki), albo zaznaczyć jego kształt kropeczkami i poprosić dziecko, by dokończyło pracę.

Na zdjęciu widzicie Boba Budowniczego narysowanego samodzielnie (z ręką na sercu oświadczam, że nikt jej nie pomagał) przez Nadię.

Prócz samego faktu rysowania, dla dziecka największą atrakcją jest motyw znikania oraz możliwość poprawienia obrazków. Wbrew pozorom produkt okazał się być bardzo wytrzymały. Młodej, w wyniku niezadowolenia ze swojej artystycznej pracy, kilkukrotnie zdarzyło się rzucić tablicą o podłogę, a ta wciąż prezentuje się niemalże identycznie, jak w dniu zakupu.

W trakcie użytkowania opisywanego przedmiotu należy pamiętać, by:

- po jego powierzchni rysować wyłącznie dołączonym długopisem lub korzystać ze stempelków, zwykłe kredki, ołówki i pisaki zniszczą tablicę

- nie opierać się łokciami, nie uderzać w ,,ekran” tablicy, który pękając zrani dziecko

- przechowywać produkt z dala od grzejników, gdyż pod wpływem wysokiej temperatury ulegnie uszkodzeniu.

Za naszą tablicę- znikopis zapłaciłam w Pepco niecałe 30zł.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

15 komentarzy w Sposób na dwuletniego artystę

  • nikollet85 says:

    OOO, to i tak dużo zapłaciłaś.
    Ja właśnie przerabiam kolejną tablice którą zakupiłam za 5 zł.
    W moim domu nie wart kupowac drogich, poniewaz wystarczają na maks miesiac- i te za 30 zł i te za 5 to to samo:)
    Malowanie po ścianach właśnie przerabiam po raz kolejny. Karola malowała do 5 roku życia, wycwaniła sie do tego stopnia, że potrafiła kraść mi czarne kredki do oczu, stawać na oparciu od mojego łóżka i baaardzo wysoko malowac np dziadziusia co w rezultacie wyglądał jak słoń z trąbom..

    Laurka teraz też przechodzi okres upiększania ścian i podług, np kredkami świecowymi..
    masakra..
    Ten przypadek jest beznadziejny- żadna tablica jej nie ciekawi- woli na stojąco rysować :P

    • li_lia says:

      Ręce mi opadły Kochana. Skąd te nasze dziewczyny czerpią inspiracje do takich twórczych zabaw?

  • nikollet85 says:

    nie wiem, tutaj nawet farba ścieralna na ścianach juz nie daje nic, gdyz po pewnym czasie juz nawet nie ma co ścierać….tyle razy myta…
    ostatnio szorowalam fugi i kafle w kuchni bo Laura pomalowała je na zielono świecówkami.. Masakra- a wiesz jak to ciężko schodzi?

    • li_lia says:

      Moja jeszcze mnie taką robotą nie uraczyła.
      A le za to wysmarowała połową tubki kremu na opalanie z Pharmaceris podłogę, lustro i siebie. Takie miała podpuchnięte oczy, jakby ja ktoś pobił. A wszystko na złość, bo nie zabrałam jej ze sobą do łazienki, gdy się myłam.

  • QueenIris says:

    Przypominam sobie moje dzieciństwo hehe:) Też tworzyłam ‚dzieła’ na ścianie…tylko dziwnym trafem, moje ludziki były bez nosów XD

    • li_lia says:

      Oj tam , taki mały defekt ;)

  • testereczka says:

    hihi a wiecie że z malowania po ścianach tak łatwo się nie wyrasta
    Moja 6letnia Maja ciągle gdzieś coś podmazuje :/ może kiedyś to minie co? hihi

    A co do tablicy miałyśmy taką samą dopóki któraś nie weszła na nią nogą :(
    fajni etu u Ciebie zapraszam do mnie ;)

    pozdrawiam

    • li_lia says:

      Dziękuję i idę Cię ,,poznać” ;)

  • yeeel says:

    30 zł to naprawdę sporo, czyżby ze względu na dodatkowe elementy, hmm .
    Też planuję kupić swojemu malcowi taką pisajkę, tylko że najdroższa cena za największą tablicę to ok 10 zł ;)

    • li_lia says:

      Sęk w tym, że naprawdę tańszej nie dostałam. A w porównaniu z asortymentem ze Smyka wydawała się prawdziwą okazją :)

  • Pastelle says:

    Tablice wpisuję na listę propozycji na mikołajki. Na Gwiazdkę głównym prezentem będzie prawdopodobnie koń na biegunach dla młodszej, ze starsza tak łatwo nie pójdzie ;)

    • li_lia says:

      Zawsze chciałam mieć swojego rumaka, najlepiej z księciem do pary :)
      Laurka powinna być zadowolona. Wyżyje się podczas przejażdżek :)

    • Pastelle says:

      Też właśnie myślę, że będzie to idealny prezent dla tak żywiołowego dziecka, tym bardziej, że uwielbia konie. Prawie wszystkie zabawki, którymi trzeba bawić się stojąc w miejscu lub siedząc odpadły w przedbiegach…

    • li_lia says:

      Pomyślałam o drabinkach w pokoju, takich wiesz, jak niegdyś można było spotkać na sali gimnastycznej :) Ale od razu tego pożałowałam. Moja Nadka z pewnością wspinałaby się aż pod sufit. Tylko ile razy po tym musiałabym bidulkę zawozić do lekarza… Na szczęście ja już mam załatwioną sprawę prezentów. Mam zajączka od pani Bożenki i wielką pluszową biedronkę z… Biedronki :) Niestety, w tym roku będzie bardzo skromnie.

    • Pastelle says:

      mojej małpce to przydałby się tor przeszkód rodem z poligonu… Wciąż ściągam ją z przeszło metrowego barku, stołków barowych, krzesełka do karmienia, stołów, stołków i szafek… drabinki też by jej się spodobały… im wyżej, tym lepiej.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>