Nocą wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach.

Mrok potęguje lęki, wyostrza zmysły i przeinacza rzeczywistość.

Cztery kąty, dotąd doskonale znane, uważane za prawdziwy azyl, bezpieczną przystań, przeistaczają się w obszar wypełniony kryjówkami dla potworów.

Dziwne kształty, przyprawiające o gęsią skórkę cienie, pojawiają się tam, gdzie za dnia spoczywały ukochane zabawki.

Ktoś czai się pod łóżkiem.

Coś próbuje wyjść zza zasłony.

Podłoga zaczyna nieprzyjemnie skrzypieć. Z biurka wysuwają się szuflady. Na szybę nacierają suche, pozbawione liści gałęzie. A może to długie, powykrzywiane ręce, zakończone ostrymi pazurami?

Już wiem, że dzielę pokój z kimś, lub z czymś, co chce mnie przestraszyć…

Zamykam oczy. Chowam się pod pierzyną, z poduszek budując barykadę. I kiedy drżę na samą myśl o spotkaniu z najgorszymi koszmarami, przypominam sobie o leżącym na podłodze pudełku. Ostrożnie wyciągam dłoń spod puszystej kołdry i sięgam po kolorową broń. Siadam wygodnie na łóżku, włączam lampkę i z całych sił krzyczę:

UCIEKAJ POTWORZE DO SZAFY!!!

A potem śmieję się do rozpuku.

Dziecięce lęki, które powracają wraz z nocną porą,  można oswoić na wiele sposobów. Ukojenie przynosi odpowiednia lektura, obecność bliskiej osoby, delikatne światło, ukochana przytulanka, opowiedziana przed snem bajka, albo niezbyt emocjonująca rozrywka. Do ostatniej kategorii zalicza się gra, którą niedawno zakupiłam Nadii. Potwory do szafy zwróciły jakiś czas temu moją uwagę, ale szczerze napisawszy nabyłam je pod wpływem impulsu niż bliższego zapoznania się z produktem. Propozycje Granny są mi znane od dawna i póki co nie zawiodłam się ani na jakości ani na tym, co może zyskać moje dziecko, korzystając z tych zabawkowych pomocy edukacyjnych.  W każdym razie wydając niecałe 30zł stałam się nową właścicielką wspomnianej gry.

Muszę przyznać, że szata graficzna dość niewielkiego pudełka, została zaprojektowana z rozmachem. Na opakowaniu aż roi się od potworów, które bardziej wzbudzają śmiech niż przyprawiają nam ciarki na plecach. Obdarte z koszmarnej otoczki paskudy, stają się oswojonymi, niezbyt pięknymi, ale wesołymi stworami. I właśnie o taki efekt chodziło pomysłodawcy gry. Dlatego też warto po nią sięgnąć zwłaszcza wieczorem.

Docelową grupę graczy stanowią przedszkolaki i uczniowie początkowych klas podstawówki. Zważywszy na niewielkie elementy, znajdujące się w pudełku, młodsze dzieci mogą uczestniczyć w zabawie wyłącznie pod czujną opieką osób dorosłych. Jednorazowo w ,,rozgrywce” może wziąć udział od 1 do 6 osób. Przewidywany czas zabawy nie przekracza 10 minut. Ma to same plusy- gra zbyt szybko nie znudzi się dzieciom i zbytnio nie zakłóci przedsennych rytuałów.

Nie lubię kupować kota w worku (ups, przecież identyczną nawę nosi inna gra wspomnianego producenta, o której opowiedziałam Wam TUTAJ), dlatego też cenię sobie takie produkty, których opakowania zostały odpowiednio opisane przez ich pomysłodawcę. I tak też było w przypadku Potworów do szafy. Pudełko zawiera szczegółowe informacje dotyczące zarówno zawartości jak i celu gry, a także korzyści, wynikających z uczestnictwa w zabawie.

Co znajduje się wewnątrz opakowania?

Najważniejszym elementem gry jest oczywiście szafa. To w niej prócz ubrań i obuwia schowamy potwory. Mebel posiada ruchome drzwiczki, przez które wkładamy karty ze strasznymi istotami.

Prócz szafy w opakowaniu znajdziemy 10 żetonów, przedstawiających zabawki oraz 2 oznaczone mianem Łowców Doskonałych. Aby móc korzystać z tych dwustronnych, grubych, kartonowych ,,kafelków” należy je wypchnąć z dopasowanych ramek.

W grze bierze również udział 20 kart, przedstawiających potwory oraz symbole zabawek. Te same dziecięce przedmioty pojawiły się wcześniej na żetonach. Na rewersach kart znajdują się leżące w łóżkach dzieci.

Nieomal zapomniałabym o Zębogonie! To ten dwukolorowy przystojniak, który odgrywa istotną rolę w zabawie.

ETAPY GRY

Przygotujcie stół, lub kawałek niezagraconej zabawkami podłogi.

W centralnym miejscu umieśćcie talię z odwróconymi kartami. Naokoło ułóżcie żetony z zabawkami i Łowcami Doskonałymi. W rogu talii powinna znaleźć się szafa w drugim zaś Zębogon.

Najmłodszy z graczy podnosi jedną z kart. Na jej powierzchni prócz potwora znajduje się symbol zabawki. Zadaniem uczestników rozgrywki jest znalezienie właśnie tego przedmiotu, który znajduje się na jednym z żetonów. Po kolei odsłaniamy żetony. Jeśli dana osoba nie trafi na właściwy ,,kafelek” wówczas odsłaniamy jeden element Zębogona.

3 nieudane próby spowodują wyjęcie kolejnej karty z talii i pojawienie się nowego potwora.

Jeśli jednak znajdziecie pasującą zabawkę, wówczas potwór trafia do szafy, a żetony z powrotem zostają zasłonięte.

Gra kończy się wraz ze wsadzeniem wszystkich koszmarków do wspomnianego mebla.

Prócz ciekawej zabawy, która oswaja dziecięce lęki, Potwory do szafy są świetnym pomysłem na grę typu MEMO, czyli stanowiącą trening pamięci. Przecież za każdym razem, gdy dany stwór zostanie zamknięty w meblu, czemu towarzyszy radosny okrzyk ,,Uciekaj potworze do szafy!”, odwracamy żetony w taki sposób, by ukryć namalowane na nich zabawki. Zapamiętując położenie przedmiotów, ułatwiamy sobie wygraną. Oczywiście nie musimy trzymać się wytycznych, zawartych w instrukcji gry, wszakże ciekawym wariantem jest każdorazowe tasowanie kafelków i ponowne ich rozkładanie, by gracze nie mogli zapamiętać ich wcześniejszego położenia. I  to od Was zależy czy postawicie na rywalizację czy grę zespołową, w której każdemu z graczy przyświeca ten sam cel.

Jestem ciekawa czy Potwory do szafy przypadły Wam do gustu

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

• E-mail
|
• Więcej postów (1459)