W wigilijną noc cuda się zdarzają

18 października 2013 Dla dzieckaKsiążka  8 komentarzy

Przeważnie w okresie Bożego Narodzenia stajemy się bardziej podatni na wszelkiego rodzaju akcje charytatywne, łaskawiej spoglądamy na tych, którym się w życiu nie poszczęściło, częściej się wzruszamy, pozwalając na to, by podniosła atmosfera chociaż na krótki czas opanowała nasze zabiegane lub zazwyczaj niewzruszone serca. Niektórzy wciąż wierzą w magię wigilijnej nocy, stawiając na stole dodatkowe nakrycie dla zbłąkanego wędrowca. Podsłuchują drzemiące zwierzęta, licząc na to, iż przemówią one ludzkim głosem. Tymczasem ewentualne rozmowy zagłuszane są przez płynące z naszych ust, z radioodbiorników bądź z telewizorów słowa popularnych kolęd, opowiadających o cudach i zapierających dech w piersiach wydarzeniach.

I chociaż świąteczna gorączka nie zdążyła nas jeszcze zaatakować, jej przedsmak możemy znaleźć w utworze Augusta Staszkiewicza, który tchnął życie w maskotki, rozweselające parapet jednej z warszawskich przychodni. To właśnie one, niewielkich rozmiarów pluszaki w wigilijną noc postanowiły sprawić, iż jeden z małoletnich podopiecznych placówki miał w niezwykły sposób powrócić do zdrowia.

DSC_0034

Skromny objętościowo tekst (zaledwie 60 stron) został obficie wyposażony w liczne wydarzenia. Wielowątkowa opowieść o zabawkach rozpoczyna się od ryzykownego pomysłu, którego realizacji podjęły się dwa rezolutne aniołki. Wzruszone losem chorego na serce Jasia, niebiańskie istoty postanowiły ożywić materiałowego słonia oraz pingwina. Korzystając z ich pomocy, chciały sprawić, by chłopiec mógł w pełni cieszyć się beztroskim dzieciństwem. Maleńcy bohaterowie, przejęci powagą misji, nawiązali nowe znajomości, przywrócili napotkanym stworzeniom wiarę w dobro w pomyślne rozwiązanie problemów, pomagali odzyskać lub zdobyć dom tym, którzy go w niesprawiedliwy sposób utracili. Krótko pisząc, Rex i Bimbek na brak przygód nie mogli narzekać, a autor dostarczył czytelnikowi masę wrażeń.

Staszkiewiczowi udało się stworzyć świąteczną atmosferę, która udziela się nie tylko bohaterom, ale przede wszystkim odbiorcom książki. Nie można tak po prostu przyjąć do wiadomości, iż sympatyczne postaci zostały wrzucone na głęboką wodę i na skutek zbiegu różnych okoliczności, często wpadały w poważne tarapaty. Gdy tylko ulegałam wrażeniu, iż cel, jaki obrały sobie zwierzaki, był niemalże w zasięgu ich ręki, na horyzoncie pojawiał się czarny charakter, niweczący szansę na happy end. Innym razem kłody pod nogi słonia i pingwina rzucała sama natura. Niejednokrotnie ,,zdrowie” i ,,życie” maskotek wisiało na włosku, raz zagrażała im wataha bezpańskich psów, kiedy indziej wzburzona rzeka, którą, gdy była jeszcze pokryta grubym lodem, postanowiły pokonać. Mimo bajkowej otoczki sceny zostały tak realnie przedstawione, że można było sądzić, iż eskapada zmierza ku katastrofie.

DSC_0037

Mamy więc do czynienia z nagłymi zwrotami akcji oraz nieco przytłaczającą liczbą bohaterów, bowiem prócz wymienionych wcześniej postaci na stronach książki pojawiają się również inne zabawki, przypadkowi przychodnie, rodzina chorego Jasia, zwierzęta zamieszkujące warszawskie Zoo i pewien porzucony pies, który w całej historii odegra kluczową rolę. Byłabym hipokrytką, gdybym stwierdziła, iż nie uległam magii tego rozbudowanego opowiadania, że nie wzruszyłam się postawą dziecka, które doświadczyło w swoim krótkim życiu wielu trosk i jednocześnie prawdziwego cudu. Przyznam się zatem do tego, iż płakałam w momencie, w którym Jasio podzielił się swoim szczęściem z ubogim rówieśnikiem i wcale nie jestem tym faktem zażenowania.

Czuję się jednak zobowiązana do tego, aby wytknąć autorowi kilka rażących błędów. Otóż w nadmiarze serwowanych czytelnikowi wrażeń August Staszkiewicz wyraźnie się zagalopował. Momentami miałam wrażenie, iż całkiem udany pomysł na fabułę został utrwalony w niedbały i nieprofesjonalny sposób. Objawia się to chociażby wołającą o pomoc korektora stylistyką. Uciekanie od synonimów zaowocowało licznymi i dość irytującymi powtórzeniami, przez co zdarzyło mi się skomentować dane sformułowanie ubogim zasobem słów autora. Staszkiewiczowi często myliły się właściwe formy czasownika, zwłaszcza wtedy, gdy zwierzaki, pluszaki, maskotki ,,byli”, ,,biegli” ,,chodzili”. Ponadto odnotowałam kilka logicznych błędów: unoszący się w powietrzu zabawkowy helikopter, osiągnął wysokość 100 metrów i zaczepiał o czubki rosnących w Warszawie drzew (pokażcie mi tak bujną roślinność w naszej stolicy, a zwrócę honor pisarzowi), albo moment w którym porywacz-Syfon nakazuje słoniowi i pingwinowi, by ,,siedziały na miejscu i zaprowadziły go” do pewnej choinki (jedno wyklucza drugie). Grania na emocjach czytelnika (gest Jasia, którego wzruszyła bieda innego chłopca, nawrócenie bezpańskiego kundla, który wąchając szalik należący do swej pani, postanowił zrezygnować z krwawej jatki) nie uważam za przewinienie. Akurat w tym przypadku wydało mi się to nawet pożądane.

DSC_0036

Nieomalże zapomniałabym wspomnieć o naprawdę godnych uwagi ilustracjach, do stworzenia których przyczyniła się Kamila Stankiewicz. Z całą pewnością oddają one klimat Wigilijnej nocy, wzbudzają zainteresowanie młodego czytelnika i wywołują pozytywne wrażenie.

Mimo kilku wpadek uważam, iż debiutu Staszkiewicza nie można spisać na straty. To całkiem przyjemna, dająca nadzieję na doświadczenie czegoś dobrego i niezwykłego w życiu, historia. Myślę, że książka mogłaby stać się udanym gwiazdkowym prezentem dla naszych milusińskich.

DSC_0035

Wigilijna noc

August Staszkiewicz

Gdynia 2013

Wydawnictwo Novae Res

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

8 komentarzy w W wigilijną noc cuda się zdarzają

  • Asia says:

    Świetna ta książka, a jakie piękne ilustracje! Bardzo mi się podoba!

  • Chochlik schował Ci „z” w zdaniu -”zdrowie i życie maskotek wisiało na włosku.Przepiękne ilustracje i ciekawa książka.

    • li_lia says:

      Merci :*

  • Zebra says:

    Fantastyczna grafika w książce, jak się wam znudzi – z chęcią odkupię :P
    Ps. My jesteśmy na antybiotyku znowu!! :(

  • nikollet85 says:

    ilustracje są rewelacyjne, takie przemyslane i z uczuciem :)

  • Kruszynka says:

    Jak tak czytałam Twoją recenzję to się czułam, jakby już były święta i ta cała otoczka z nimi związane. Te kilka błędów można autorowi wybaczyć:)

  • Kiti says:

    Mnie już same ilustracje zachwycają, a fabułą już szczególnie. Trochę żałuję, że się na nią nie skusiłam:)

  • Alicja says:

    fajne ilustracje, ale nie specjalnie przepadam za lekturami, gdzie są małe błędy.. jakoś mi to przeszkadza w ostatecznym odbiorze ;/

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>