-
Wiosna, wiosna! Wiosno, gdzie jesteś?
21 marca 2013 Dla dziecka, Książka
-
Tę literacką propozycję z powodzeniem mogą wykorzystać rodzice, których pociechy zaczynają samodzielnie czytać. Wielkie kłopoty to interesujący materiał zarówno dla miłośników dzikiej przyrody jak i bacznych obserwatorów, zmieniających się pór roku. Wszak winowajczynią tytułowego zamieszania jest wiosna oraz zjawiska poprzedzające jej przybycie. Niespodziewana zmiana aury wywołuje w mieszkańcach lasu potrzebę działania, którego przejawem jest wielka narada.
Tekst z powodzeniem może służyć za przewodnik po leśnej faunie. Autorka zadbała o różnorodność bohaterów, kładąc szczególny nacisk na ich charakterystyczne, choć stereotypowe, cechy. Aneta Kołat w przystępny i ciekawy sposób opisała naturalne środowisko zwierząt. Na atrakcyjność ssaków, owadów i ptaków wpłynął fakt, iż wyposażono je w zdolność zrozumiałego dla ludzi sposobu komunikowania się i przedstawienia myśli. Ponadto ułatwieniem dla młodego czytelnika jest zastosowanie odpowiednio dużej czcionki i takie rozmieszczenie tekstu, by po każdej sekwencji można było zrobić przerwę, zachęcić dziecko do skomentowania, ustosunkowania się do danego fragmentu i wyrażenia opinii o sąsiadującym obrazku. Istotny jest również fakt, iż pomiędzy sąsiadującymi ze sobą paginami nawiązuje się twórczy dialog. W Wielkich kłopotach to nie słowa wiodą prym, pierwszeństwo oddane zostało ilustracjom.
Jeśli zaś chodzi o sam tekst to odrobinę razi mnie niekonsekwencja autorki, która albo miała problemy z utrzymaniem zgodności brzmienia końcowych części wyrazów, albo celowo eksperymentowała z treścią utworu. W każdym razie zauważyłam, że proste i przewidywalne rymy sprawiają, że dzieci niektórych wersów nie czytają, zamiast tego odgadują ich zakończenie.
Największym atutem Wielkich kłopotów jest wyjątkowo udana szata graficzna. Choć z jednej strony ilość i wielkość ilustracji może przytłaczać to jednak nie są one całkowicie dosłowne. Bowiem umożliwiają dziecku własną interpretację utworu. Ciekawym rozwiązaniem okazało się również pozostawienie niedokończonych fragmentów obrazków. Możemy to potraktować jako świadome prowokowanie młodego czytelnika do nadania tej historii osobistego akcentu, dzięki czemu nasza pociecha z pewnością polubi nową lekturę. Połączenie książki i kolorowanki jest także ukłonem w stronę nowego właściciela utworu Anety Kołat, mającym na celu rozbudzić jego kreatywność, potrzebę tworzenia, reorganizacji czegoś, co wyszło spod ręki osoby dorosłej, tym samym czyniąc książkę bliższą dziecięcym wyobrażeniom.
Za ciekawe rozwiązanie uważam również zastosowanie śliskich, pozbawionych matowego efektu stron. Taka faktura pagin stanowi dla młodszego dziecka nie lada atrakcję i z całą pewnością zachęca czytelnika do tego, by dotykał, a nawet pogłaskał niektóre z zilustrowanych zwierząt. Na pewno jest miłą alternatywą dla odgórnie narzuconych lektur.
Choć książka jako całokształt prezentuje się naprawdę przyzwoicie, nie obyło się bez literówek. Jednak estetyczne wydanie, koncepcja autorki i ilustratorki ostatecznie przemawiają na korzyść Wielkich kłopotów.
Wielkie kłopoty
Aneta Kołat
Ilustracje: Anna Wrzosek-Elbich
Warszawa 2012
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Rzeczywiście, rysunki są bardzo interesujące
wydaje się ciekawa ta książka, ilustracje fajne no i możliwość dorysowania
Świetny patent z tym dorysowywaniem i kolorowaniem! Książeczka w sam raz dla kreatywnych maluchów- to lubię!
super wyglada jak namalowane farbami
Lubię takie wydania
Bardzo ładne ilustracje:)
Najbardziej posiadaczom dzieci (bosze jak to brzmi) zazdroszczę możliwości czytania książek dla nich i obserwowania na ich buziach, w ich oczach fascynacji światem. Dzięki dzieciom możemy odkrywać wciąż na nowo niby tak dobrze znane, a już zapomniane piękno. Najlepiej do tego służą książki, które dodają nieco magii jak szczyptę egzotycznej przyprawy do opowiadanej historii.
„A u jelenia siedziała akurat rodzina borsuka”… mój Boże jakie rozległe pole dla dziecięcej wyobraźni.
Pozdrawiam Cię Moja Droga
odpowiadajac na nagłówek – wiosny nie ma. zbuntowała się
Niestety w lany poniedziałek śmigus dyngus sprawi nam psikusa i będziemy rzucać się śnieżkami zamiast lać wodą
ale śliczna książeczka