-
Bonnie, Clyde i wyjątkowa bransoletka
29 października 2013 Dodatki
-
- To ma być zwykły napad. Bierzemy tylko pieniądze, żadnych fantów, Bonnie! I zapomnij o biżuterii- Clyde, tym razem przezorny i nieprzypominający dawnego gangstera, o którym rozpisywała się prasa w całym kraju, uprzedził towarzyszkę o celu ,,spontanicznej” wizyty w banku.
- Kotku, uda nam się, zobaczysz. Nie myśl o konsekwencjach. Burning Hell to już zamknięty rozdział. Nie pozwolę, abyś ponownie trafił za kratki- uspokajała go filigranowa Parker.
Barrow mimowolnie powrócił pamięcią do miesięcy, które spędził w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Widok kompanów z utęsknieniem wyglądających jego powrotu, przyprawił Clyde’a o mdłości. Nie zamierzał wracać do obskurnej celi, rezygnować z uciech doczesnego świata, ani tym bardziej z kobiety, wiernie trwającej przy nim zarówno w dobrych momentach, jak i w chwilach niedoli. Ten ostatni raz chciał zagrać na nerwach dotychczasowym ciemiężycielom, teksańskiemu wymiarowi sprawiedliwości, którego sumienie przypominało czarną dziurę.
Tymczasem w banku Alfonsa Cartera, młoda pracownica towarzyszyła jednemu z klientów, który powiększał zasoby rodzinnej skrytki o nowe świecidełka. Wśród różnorodnych kolii, sygnetów i kolczyków, znajdowała się niewielkich rozmiarów bransoletka. Panna Marple, przyglądająca się zwinnym ruchom przystojnego mężczyzny, zauważyła niepozornie wyglądający element biżuterii. To nie okazałe brylanty, ani szlachetne szmaragdy przykuły na dłużej jej uwagę, ale subtelna bransoletka. Podwładna bankiera mimowolnie dotknęła szczupłego nadgarstka, zastanawiając się czy srebrny motylek ładnie komponowałby się z jej dłonią. Dopiero wymowne chrząknięcie klienta z powrotem sprowadziło ją na ziemię.
- Gotowa?- tuż przed uruchomieniem najnowszego nabytku, jakim był skradziony Ford V-8 B-400 Convertible Sedan, Clyde otoczył szerokim ramieniem swoją ukochaną. Przez przypadek dostrzegł złoty krążek, uparcie tkwiący na palcu Bonnie, obrączkę, symbolizującą oddanie innemu mężczyźnie. Kiedy wreszcie pozbędziesz się dowodu zbrodni wobec naszej miłości?
- Och, Clyde. Gdyby to było mniej skomplikowane. Przecież wiesz czym może się skończyć wizyta w sądzie z tak błahego powodu jak rozwód? Roy nic dla mnie nie znaczy. To była pomyłka. Ile razy zamierzasz jeszcze mi to wypominać?
Faktycznie nie mógł ścierpieć myśli, iż formalnie Bonnie jest nadal mężatką i to nie jemu przyrzekała wierność, uczciwość i inne górnolotne słowa. Zdawał sobie sprawę, iż prawdopodobnie nigdy nie będzie mu dane jej poślubić, nawet jeśli oboje zmieniliby tożsamość.
Jestem sentymentalnym głupcem! Zrugał się w myślach, po czym przekręcił kluczyk, cierpliwie wystający ze stacyjki. Po krótkiej chwili dało się słyszeć niepokojący odgłos uśpionego silnika, który w końcu poddał się woli nowego właściciela. Okazały Ford ruszył sprzed kryjówki gangsterskiej pary, a jego czarna, lśniąca w słońcu karoseria przypominała mknącego z wiatrem rumaka.
To było upalne majowe popołudnie, które szczególnie dłużyło się pracownicom banku. Tego dnia do najokazalszego oddziału finansowej instytucji Alfonsa Cartera przybyła ciężarówka wraz z pachnącymi drukarnią stosami banknotów o wysokich nominałach. O dostawie nie wiedział nikt, nawet najbardziej zaufani ludzie, od lat pracujący w gmachu eleganckiego budynku. Nie to jednak zdziwiło Jane Marple najbardziej. Fakt, iż w placówce zabrakło ochroniarza, który zazwyczaj towarzyszył pracownicom podczas nagłego przypływu gotówki, dał jej do myślenia.
Wyprawa do banku minęła zaskakująco szybko. Tym razem Bonnie i Clyde w skupieniu ponownie analizowali ustalony plan. Próbując nie zwrócić uwagi na wyjątkowo okazałe auto, Barrow starał się przestrzegać przepisów, przepuszczając zamyślonych pieszych, bez zapowiedzi pojawiających się drodze. Ukradkiem spoglądał w stronę partnerki, próbując odnaleźć na jej dziewczęcej twarzy chociażby nutkę przejęcia. Ta jednak, podekscytowana eskapadą, ozdobiona była szelmowskim uśmiechem.
Zaparkowali pod samym bankiem, gwarantując sobie szybki dostęp do jedynej opcji ucieczki. Nie zakładali kominiarek, chcieli bowiem, aby ich twarze zapadły w pamięci świadkom napadu. Mężczyzna szarmanckim ruchem otworzył drzwi samochodu i podawszy dłoń pani Parker, pomógł jej wydostać się z auta. Następnie wręczył jej schowany za pazuchą pistolet, drugi zaś pewnie dzierżąc w dłoni, skierował na wprost drzwi. Oboje wzięli głęboki oddech po czym przekroczyli próg banku.
Znużone brakiem klientów dwie szczupłe kasjerki, nie zauważyły nieproszonych gości. Popijając zbożową kawę, wymieniały się gorącymi ploteczkami, które zaprzątały głowy mieszkańców teksańskiego miasteczka. I kiedy wreszcie ich błękitno-zielone źrenice zarejestrowały postaci o dziwnie znajomych twarzach, na jakąkolwiek reakcję było już za późno.
- Dzień dobry!- Nonszalancko rzucił przystojny, choć przyprawiający o dreszcze mężczyzna- To jest napad. Radziłbym współpracować, jeśli chcą panie jeszcze dzisiaj wrócić do swoich domów.
- No już! Rączki do góry! Chcę zobaczyć, że nie zamierzacie popełnić jakiegoś głupstwa!- Dodała Bonnie.
Potem wszystko potoczyło się w zawrotnym tempie. Clyde przeskoczył barierkę, oddzielającą stanowiska kasjerek od przestrzeni dla zwykłych klientów i zaczął ładować do worka pliki banknotów. Bonnie zaś, wraz z jedną z kobiet zniknęła w bankowej skrytce. Zakładniczka, z przyłożoną do skroni lufą pistoletu, po kolei otwierała szuflady, zawierające najcenniejsze depozyty. Kiedy zaczęła wyjmować kosztowności, które zaledwie kilka godzin temu ulokował w dotychczas bezpiecznym miejscu jeden z najlepszych klientów placówki, partnerka Barrow’a dostrzegła fioletowy rzemyk wraz z doczepioną do niego zawieszką.
Filigranowa dłoń kochającej błyskotki Bonnie, mimowolnie pochwyciła niepozornie wyglądającą bransoletkę. Zdumiewał ją fakt, iż tak bardzo wyróżniała się na tle bogato zdobionej konkurencji. Zwinnym ruchem palców, udało jej się dopasować rozmiar kolorowego sznurka do obwodu nadgarstka, po czym błyskawicznie przywdziała nową ozdobę.
- Leży, jak ulał. Jakby stworzono ją z myślą o mnie, prawda?- spytała zaskoczoną zakładniczkę.
Podziwiając prostotę wykonania biżuterii, nie omieszkała zapoznać się ze srebrnym motylkiem, w którego powierzchni mogła przejrzeć się, jak w zwierciadle.
- Taka mała rzecz, a cieszy. Zawsze lubiłam motyle, przypominały mi czasy, kiedy moje życie było proste, pozbawione lęku o przyszłość. Popatrz, ten niewielki dodatek wygląda niczym prawdziwy okaz, który zastygł w trakcie lotu, kiedy zamiast przysiąść na jednym z nęcących swym aromatem kwiatów, zatonął w srebrzystym potoku.
Tymczasem w głównej sali banku nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Oto we wnętrzu budynku pojawili się funkcjonariusze miejscowego posterunku, których zaalarmował właściciel pobliskiego sklepu. Poczciwy obywatel rozpoznał skradzione auto, którego zdjęcie ukazało się w gazecie zaledwie kilka dni temu. A kiedy dostrzegł jego pasażerów, nie miał wątpliwości, iż para słynnych gangsterów przybyła do jego miasta, aby ograbić kolejny bank.
Clyde nie miał żadnych szans, by zbiec z miejsca zdarzenia. Nawet nie przeszła mu przez myśl samotna ucieczka. Nie miał również możliwości, by ostrzec swą ukochaną i umożliwić chociaż jej wyjście z opresji.
Niezorientowana grożącym niebezpieczeństwem Bonnie, wciąż przyglądała się wyjątkowej bransoletce. Z zadumy wyrwał ją przestraszony głos pracownicy banku, wskazującej palcem na srebrnego motylka.
- Tutaj jest coś napisane.
- Faktycznie! ,, c’est la vie”. Co to znaczy?
- Takie jest życie- odparł męski, tubalny głos.
Zanim Bonnie Parker zdążyła odwrócić się w stronę nieznajomego świadka napadu, usłyszała wystrzał z pistoletu i poczuła ostry ból, przeszywający jej pierś. Spojrzała na jedwabną, kremową bluzkę, opinającą jej kobiece kształty, która szybko zaczęła nabierać szkarłatnej barwy.
—————————————————————————————————-
Bohaterką dzisiejszego wpisu wcale nie była chciwość Bonnie i jej skłonność do wyjątkowych rzeczy, ale spersonalizowana bransoletka, na powierzchni której wygrawerowano nazwę mojego bloga.
Jeśli chcielibyście zakupić swoją, niepowtarzalną bransoletkę, odsyłam Was do sklepu Dedicante, który ze swoją ofertą trafi w gust nawet najbardziej wymagającej osoby.
Biżuterię Dedicante można również nabyć za pośrednictwem Allegro: KLIK
P.S.
Zdjęcie Bonnie i Clyde’a pochodzi z Wikipedii.
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
sama chciałabym taką dedykowaną bransoletkę. Motylek jest świetny
Bardzo fajna opowieść, a motylek na bransoletce jeszcze lepszy:)
Motylek prosty, ale przyjemny dla oka, fiolet jest jednym z moich ulubionych kolorów.
Bardzo mi się podoba ta bransoletka, jest taka subtelna i delikatna, takie lubię:)
Bransoletka jest urocza
Jakie rewelacyjne opowiadanie. Po prostu bomba. Bransoletka również mi się ogromnie podoba.
Świetne opowiadanie! Bransoletka fajna, też bym taką chciała
PS. Odpowiedziałam u siebie na Twoje pytanie
Bardzo mi się podoba ten prezencik !
Ps, Kochana daję LUBIĘ TO – i mnie nie wyświetla…
Szok co? Zebra od dziś na FB By być bliżej
Tylko jak to zrobić,żebym wiedziała,że jestem na Twoim fb ;/
ładna taka delikatna
I niepowtarzalna, zważywszy na wygrawerowany napis.
Nic z tego, Ja nie mogę ani nic skomentować ani wysłać do Cb wiadomości prv :[
Jeszcze chwilę i się zmyję z tego całego fb
piekna bransoletka:)
Piękna bransoletka! Masz głowę do tych spersonalizowanych rzeczy: najpierw bluza, teraz branso
A pierścionek to prezent od mojego chłopaka, dostałam go kilka lat temu na urodziny