Czy warto zainwestować w balsam w sprayu Vaseline?

4 listopada 2015 DodatkiKosmetyki  2 komentarzy

Jeżeli ktoś od ponad wieku zajmuje się produkcją kosmetyków, możemy sądzić, że zdobyta wiedza, doświadczenie, znajomość rynku, sam fakt utrzymania się w biznesie przez tyle lat przemawiają na jego korzyść.

Czasami jednak produkty, którym udało się pozyskać serca i portfele klientów, ulegają modyfikacji. Zmiany dotyczą opakowań, listy komponentów, konsystencji, albo poszerzony zostaje krąg docelowych odbiorców.

Pojawienie się balsamów w sprayu nie dokonało istotnej rewolucji. Owszem, istnieje grupa użytkowników, wiernych takiemu rozwiązaniu, aczkolwiek pozostali konsumenci sięgają po nie raczej okazjonalnie, wręcz napisałabym, że sezonowo.

Czy zatem propozycja od Vaseline jest w stanie na dobre zagościć w naszych łazienkach i toaletkach?

 balsam w sprayu Vaseline

Jako pierwsza magii reklamy uległa moja mama. Zażyczyła sobie ,,kosmetyczną nowość”, gdy tylko ta pojawiła się na półkach lokalnych drogerii. Nie będę ukrywać, że produkt wzbudził moje zainteresowanie, a przeszkolone ekspedientki potrafiły odpowiednio zachęcić do zasilenia sklepowej kasy dość wygórowaną kwotą. O tak, bowiem balsam w sprayu kosztował niemalże 30zł. Czy jest to astronomiczna cena? Skądże, aczkolwiek biorąc pod uwagę przeczucie, które rzadko wyprowadza mnie w pole, byłam pewna, że mam do czynienia z kosmetykiem, którym zbyt długo się nie nacieszę. Dlatego też weszłam w jego posiadanie dopiero, gdy trafił do ulubionego dyskontu i można go było nabyć za nieduże pieniądze.

Na pierwszy rzut oka Vaseline spray moisturiser przypomina klasyczny dezodorant. Umieszczono go w sporej butelce o nieergonomicznym kształcie. Opakowanie ślizga się w dłoni, a jego szata graficzna, osobę nieposługującą się biegle językiem angielskim, może wprowadzić w błąd. Niektórzy mogą stwierdzić, iż mają do czynienia z samoopalaczem. Prawda jest taka, że barwa butelki nawiązuje do użytego składnika, jakim jest masło kakaowe. Przekaz, skupiający się na ślinie nawilżającym działaniu kosmetyku, potęguje obrazek, przedstawiający  mikro kropelki wazeliny, wnikającej w głąb naskórka.

balsam w sprayu Vaseline

Z dostępnych na opakowaniu informacji, możemy się również dowiedzieć, że produkt posiada lekką formułę. Non-greasy w tym przypadku oznacza niepozostawianie tłustych śladów na ubraniu i na ciele. Mnie akurat trafił się egzemplarz bez jakiejkolwiek wzmianki, napisanej w rodzimym języku.

balsam w sprayu Vaseline

balsam w sprayu Vaseline

Butelka nie została wyposażona w korek, chroniący ,,główkę” przed przypadkowym wydostaniem się kosmetyku, ale zastosowano wygodniejsze rozwiązanie. Wystarczy przekręcić nakrętkę, aby uniemożliwić aplikację. Jeśli zabierzemy kosmetyk na przykład na plażę, unikniemy późniejszego oczyszczania dyfuzora z piasku.

Wedle zaleceń producenta powinniśmy odsunąć butelkę od skóry na odległość ok. 10cm i rozpocząć aplikację. Cała ,,machineria” działa bez zarzutu. Nie musimy się przejmować marnotrawstwem kosmetyku, gdyż niemal do końca możemy go wydobyć z opakowania. Przecinanie butelki jest niewskazane.

Nie musimy szczególnie napracować w trakcie aplikacji balsamu, ani też wstrząsać butelką. Stosowna ilość produktu tworzy mgiełkę, która koncentruje się na niewielkim obszarze skóry. Możemy stosować go bezpośrednio wybraną partię ciała i potem rozsmarowywać, albo w pierwszej kolejności wydobyć na wewnętrzną część dłoni, co wydaje się lepszym rozwiązaniem.

balsam w sprayu Vaseline

Balsam posiada białą barwę, przypomina mleczko. Nie pachnie zbyt intensywnie, aczkolwiek jego aromat nie ma nic wspólnego z naturą. Rzeczywiście nie jest oporny w trakcie rozsmarowywania, szybo wnika w skórę, pozostawiając ją gładką, miękką i nawilżoną. Nie zapada w pamięci, jako kosmetyk o tłustej konsystencji. Zarówno dłonie jak i pozostałe partie ciała pozbawione są tłustej, klejącej się warstwy. Ponadto bezpośrednio po użyciu i rozsmarowaniu można założyć ubranie, bez obaw o pobrudzenie się resztkami kosmetyku.

Produkt nie uczulił mnie, nie wywołał podrażnień, nawet gdy zastosowałam go po depilacji. Nie mogę  stwierdzić, czy przyniesie ulgę osobom, borykającym się z problemem bardzo suchej skóry, gdyż sama takowej nie posiadam.

Na pewno balsam Vaseline przypadnie do gustu osobom, które nie lubią mocować się z opakowaniami, wyciskać kosmetyku z plastikowych butelek, cenią sobie szybką, wygodną aplikację i fakt, że mimo wszystko opisany produkt zabiera mniej miejsca w kobiecej torebce i na toaletkowej półce niż klasyczna konkurencja.

balsam w sprayu Vaseline

Wracając do moich zastrzeżeń. 190ml balsam przy codziennej aplikacji wystarczył mi na niecałe dwa tygodnie. Tak, jak w przypadku antyperspirantów w sprayu, olejków, odżywek itp. zużyłam go szybciej, hojniej traktując ciało kosmetykiem. Dlatego też, jeśli miałabym go kupować w regularnej cenie, w miesiącu musiałabym nabyć co najmniej dwa opakowania, co niezbyt mi się uśmiecha.

Minusem jest brak możliwości kontroli zawartości opakowania. Butelka jest nieprzezroczysta. Możemy więc polegać na niemiarodajnej ocenie, wynikającej z ważenia w dłoni opisanego produktu.

W niektórych materiałach marketingowych spotkałam się z określeniem, iż balsam Vaseline na tle konkurencji wyróżnia się szybszą aplikacją. Jednakże nie myślcie, że wystarczy rozpylić białą mgiełkę na ciele, by po chwili wskoczyć w bieliznę i codzienny strój, wedle zasady spray&go. Produkt, jak przeważająca liczba kosmetyków, należy dokładnie rozsmarować. Także w tym przypadku wspomniany argument mija się z prawdą.

Pozytywne działanie wazeliny zaobserwują osoby, posiadające tatuaże. Za każdym razem, gdy poddawałam się działaniu igły, wprowadzającej pod skórę kolorowy tusz, zwracałam uwagę na czynności, wykonywane przez mojego tatuatora. Otóż Krystian zawsze smarował mi wybrany obszar ciała wazeliną, przed ogłoszeniem przerwy w tatuowaniu. Dzięki temu rana mniej krwawiła, on zaś mógł spokojnie kontynuować pracę.

balsam w sprayu Vaseline

Reasumując balsam w sprayu Vaseline jest mało wydajny, dość drogi, aczkolwiek rzeczywiście dobrze nawilża, charakteryzuje się prostą aplikacją, przyjemną konsystencją, przeciętnym zapachem i nieergonomicznym opakowaniem.

Czy spełni Wasze wymagania?

O tym musicie sami zadecydować.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

2 komentarzy w Czy warto zainwestować w balsam w sprayu Vaseline?

  • Aneta Szcześniak says:

    bo bardzo lubię kupywać balsamy przetestowane . A gdy ta marka mio sie spodoba to bede ją kupywać

    • li_lia says:

      Aneto, spróbuj. Być może będziesz zadowolona. Pozdrawiam Cię serdecznie.

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>