Kawałek nieba na ziemi

23 sierpnia 2013 Dodatki  11 komentarzy

Ogłuszył ją swoim krzykiem, wprawiając w drżenie szyby w najbliższym oknie. Wielkie białe ramy, rozpostarły drewniane ramiona, próbując uchronić swe kruche wnętrze przed rozbiciem. Uwolnione słowa, niczym kulki gradu, niszczyły wieloletnie plony przyjaźni, która z czasem przeobraziła się w bardziej egoistyczne uczucie. Nabierały siły i prędkości, pozwalających im dotrzeć do zatkanych uszu kobiety.

Pokornie trwała w swej bezsilności, w nieodpieraniu zarzutów, z coraz większym trudem zaciskając usta i szykującą się do kontaktu z jego policzkiem dłonią. On zaś, odgrywając rolę domowego prokuratora, za swoich popleczników podawał niepodważalne fakty. Nie dane mu było dotrwać do końca monologu. W kulminacyjnym momencie wspierało go tylko echo, odbijające się od zimnych ścian.

Wolność to drzwi, których nie trzeba wyważać, przez które można wyjść bez konieczności użycia klucza. Przekraczając próg domu, będącego milczącym świadkiem awantury, nogi same poniosły ją w znajomym kierunku.

DSC_0038

Było już po sianokosach, złote ziarna trafiły do przestronnych spichlerzy. Na nierównych polach pozostały jedynie suche, sterczące słomki. Czaiły się na wędrowców, którzy zboczywszy z utartych ścieżek, wkraczali na teren, będący filarem wypiekanych w niedalekiej przyszłości chlebów. Nieostrożnemu turyście, albo nietrzeźwemu mieszkańcowi wioski, boleśnie dawały do zrozumienia, iż po ziemi uświęconej życiodajnymi płodami, przechadzać się nie wypada, nie można. Stąpała zatem po rozciągającej się nieopodal łące, na której rozprzestrzeniły się wielobarwne okazy suszonych bukietów, które tak chętnie znosiła do salonu. Wśród nęcących zapachem i aromatem roślin wznosiły się chmary komarów, szukających potencjalnych krwiodawców. Nieco niżej, pokaźne zapasy słodkiego nektaru, spijały z ulubionych kwiatów pszczoły.

Obserwacja skupionej na swych obowiązkach natury, skutecznie koiła zszargane nerwy Hanny. Nienarzucająca swych poglądów przyroda, traktowała kobietę, jak brakujący element, którego obecność idealnie wpisywała się w zielone tło. Kiedy nieco uspokojona adresatka, wypowiedzianych w złości słów, pozwalała swym zmysłom napawać się pięknem otaczającego ją świata, moment zadumy brutalnie przerwał odgłos łamiących się gałęzi. Nie był to jednak niewinny sygnał, pochodzący od usychającego dębu. Hanna skupiła wzrok na punkcie, będącym epicentrum podejrzanych szmerów. Czuła narastający niepokój, który upewniał ją w przekonaniu o nacierającym niebezpieczeństwie. Doskonale znała okolicę. Niejednokrotnie zwiedzała jej zakątki, mając za towarzysza swego psa. Tym razem w pojedynkę musiała zmierzyć się z czymś, co zagłuszyło ciszę.

W pewnej chwili między drzewami zauważyła wielką, brązową plamę, która jakby w zwolnionym tempie zmieniała swoje położenie. Instynkt podpowiadał Hannie, iż może mieć do czynienia ze szwendającym się po wsi bezpańskim kundlem, który z głodu zagryzał kury sąsiadom. Świadomość spotkania nieoswojonego zwierzaka, który choć nie ponosił odpowiedzialności za swój marny żywot, napawała kobietę lękiem. A jeśli zostanie potraktowana, jak intruz? Czy przestraszony pies, próbując bronić swego terytorium, zaatakuje? Natłok myśli podpowiadał jej, aby czym prędzej i jak najciszej wróciła do domu. Jednak wspomnienie o czekającej ją rozmowie z mężem skutecznie oddalało tę konieczność.

W końcu niezidentyfikowany obiekt przyjął realny, znany kobiece kształt. Najpierw z bujnych zarośli wyłonił się zgrabny, niedługi ryjek, ubrudzony ziemią, w której ewidentnie szukał pożywienia. Następnie Hanna spostrzegła dobrze zbudowane, nieco spasione ciało. O tak, zarówno korpus, jak i znajoma głowa musiały należeć do… dzika! Hanna nie wiedziała czy spotkanie dzikiego mieszkańca lasu nie przyniesie z sobą drastyczniejszych skutków od konfrontacji z agresywnym kundlem. Nagle, niespodziewanie poczuła na sobie zaciekawiony wzrok zwierzęcia. Małe, czarne ślepia z zainteresowaniem przyglądały się ludzkiej postaci. Kobieta poczęła ostrożnie rozglądać się po okolicy, szukając bezpiecznej kryjówki. W tym czasie dzik, wydawszy z siebie ostrzegawczy sygnał, chrząknął, zarył racicą we wcześniej wzburzonej ziemi po czym oddalił się w głąb lasu.

Hanna, zaskoczona reakcją niedoszłego napastnika, odetchnęła z wyraźną ulgą. Nie zamierzała jednak narażać się na kolejne niespodzianki. Wróciła więc na łąkę. Tam zaś, znalazłszy dogodne miejsce, usiadła na łamiących się pod ciężarem jej ciała kwiatach. Wciąż prześladował ją widok zaintrygowanego intruzem dzika. Czuła wdzięczność do zwierzęcia, które postanowiło usunąć się cień. Nadmiar wrażeń, w jakie obfitował ten dzień, powoli przejmował władzę nad ustępującą miejsca adrenaliną. Hanna pozwoliła sobie na chwilę błogiego lenistwa, bezceremonialnie rozkładając się na ciepłej ziemi.

DSC_0022

Jakże cudownie było wrócić do chwil dzieciństwa, kiedy to wraz z przyjaciółmi bawiła się w Dyzia Marzyciela, odgadującego kształty chmur. I tym razem nie omieszkała dopuścić do głosu fantazję, która zbudzona z długiego snu, miała okazję pracować na najwyższych obrotach. Bezkresny błękit nieba, przyćmiony przez śnieżnobiałe obłoki, przyjmował więc formę pasa startowego dla imponującej wielkości samolotu. Kiedy indziej wyglądał, jak stół zastawiony wyszukanymi smakołykami, by za chwilę przemienić się w pluszowego misia, pokonujący fale dwumasztowiec, albo zamek, godny prawdziwej księżniczki.

Oderwana od doczesnych problemów Hanna, czuła wszechogarniający ją spokój, skutecznie wymazujący z pamięci żal, smutek i gniew. Nawet nie zauważyła momentu, w którym coraz cięższe powieki leniwie opadły, zakrywając jej zmęczone oczy. Niezapowiedziany, ale jakże potrzebny sen, zmorzył ciało kobiety. Zaaferowana niecodziennym widokiem przyroda, wyciszyła brzęczące owady, których skrzydła drgały w rytm naturalnej kołysanki.

Słońce chyliło się już ku zachodowi, gdy Hanna powróciła do rzeczywistości. Pozbawiona zegarka, nie była w stanie określić czasu, jaki spędziła na łące. Niespiesznie podniosła się z tymczasowego legowiska, zmierzając w stronę domu. Wyzwoliła się od nieznośnego przygnębienia, pozwoliła odejść w niepamięć wszelkim negatywnym emocjom. Była gotowa stawić czoło mężczyźnie, który kilka godzin temu zburzył jej poukładany świat. Pewna swym racji, nacisnęła klamkę frontowych drzwi, nieomal wpadając na męża.

- Martwiłem się o ciebie. Gdzie byłaś?- zapytał, szczerze przejęty.

Przez chwilę milczała. Ułożona w myślach odpowiedź nie chciała wydobyć się z czeluści jej gardła. I kiedy tak tkwili po obu stronach wspólnej przestrzeni, mężczyzna objął ramionami Hannę, przytuleniem udowadniając swą troskę i oddanie. Ona zaś, nie pozostała obojętna wobec tego gestu. Po chwili oboje siedzieli w kuchni przy pustych kubkach po rozlanej nad ranem kawie.

W pewnym momencie mężczyzna wyciągnął z kieszeni niewielkie zawiniątko, nieśmiało kładąc je na blacie stołu w pobliżu ręki Hanny.

- Czekałem na wyjątkowy moment. Otwórz, proszę.

DSC_0003

Kobieta ostrożnie dotknęła zapakowanego w ozdobny papier pudełeczka. Zdziwiła ją niemalże niewyczuwalna waga przedmiotu. W końcu ośmieliła się zapoznać z zawartością prezentu. Kiedy jej oczy ujrzały brązowa tekturkę, do której przytwierdzone były ręcznie wykonane kolczyki, poczuła napływające do każdej komórki, poruszające wszystkie nerwy i zmysły wzruszenie. Oto trzymała w dłoniach dwie, utrzymane w niebieskiej tonacji, chmurki. Ściśle przylegające do siebie kółka, stworzone z satynowych tasiemek, przypominały epicentrum burzy. Prezentowały sobą udane zestawienie współgrających z sobą barw, począwszy od bladego błękitu, przez kolor spokojnego jeziora, na wzburzonym oceanie skończywszy. Miały w sobie coś z delikatności ulotnych obłoków i niebezpieczeństwa, kryjącego się w nabrzmiałych od piorunów chmur. Całym swym jestestwem oddawały różnorodność emocji, jakie towarzyszyły Hannie dzisiejszego dnia. Mało tego, we wnętrzu kłębiastych przedmiotów kryły się połyskujące perełki, które doskonale imitowały rodzące się krople deszczu. Subtelny wygląd, ale i wymowność kolczyków ucieszyły ich nową właścicielkę, którą z zamyślenia wyrwał głos mężczyzny:

- To twój prywatny kawałek nieba. Abyś była pewna tego, że każda burza ma swój kres i w końcu nawet zza najbardziej mokrej chmury musi wyjrzeć słońce.

——————————–

Od dawna obserwowałam biżuteryjne nowości, jakie na swoim facebookowym profilu prezentowała Ania, działająca pod szyldem Tally’s. Wciąż jestem pełna podziwu dla jej umiejętności, które sprawiają, iż każde kolczyki, broszka, zawieszka, bransoletka czy naszyjnik, trafiają w gusta nawet najbardziej wybrednych osób. Spośród ręcznie wykonywanych ozdób, najbardziej do gustu przypadły mi te, które Ania tworzy techniką sutasz. Pomysłowość, przejawiająca się formą biżuterii, oryginalnym zestawieniem barw, dodatków i podstawowych materiałów, idzie w parze z wielką precyzją. W przypadku finalnego produktu (wybaczcie formalne określenie) nie ma mowy o żadnej fuszerce, objawiającej się niedociągnięciami czy nieodpowiednio ukrytymi miejscami łączenia poszczególnych elementów.

DSC_0008

Ostatnio zdecydowałam się zakupić swoje pierwsze kolczyki. Zamiast sówek, które niezmiernie mi się podobają, zamówiłam chmurki. Przesłałam Ani pierwowzór w postaci niewielkich witraży, przedstawiających wspomniany kształt i w zupełności zdałam się na wyobraźnię twórczyni biżuterii. Niebawem otrzymałam do zaakceptowania wzór, który kilkukrotnie jeszcze uległ modyfikacji ze względu na moje niezdecydowanie, aż w końcu moje kolczyki przybrały taką formę, która spełniła moje oczekiwania.

Zaplanowałyśmy z Anią osobisty odbiór biżuterii, zważywszy na fakt, iż dzieli nas niewielka odległość. Jednakże niefortunny zbieg okoliczności rzucił nam kłody pod nogi. W ostateczności kolczyki przybyły do mnie drogą listową. Teraz te wyraziste, ale leciutkie niczym prawdziwe obłoki ozdoby, zakładam do niemalże każdej stylizacji. I już odkładam oszczędności na kolejne biżuteryjne skarby.

Tally’s znajdziecie na Facebooku: KLIK

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

11 komentarzy w Kawałek nieba na ziemi

  • Asia says:

    Bardzo oryginalne :) Nosiłabym

  • Kiti says:

    Cudowne te kolczyki ;)

  • Kruszynka says:

    Bardzo mi się podobają, muszę przejrzeć te cudności ;)

  • nikollet85 says:

    sliczne sa te kolczyki :)

  • weronika says:

    mega są! bardzo mi się podobają! :-)

  • Karcelka says:

    Takie wyjątkowe, lakier też niczego sobie :)

  • Ula K. says:

    Ładniutkie, choć nie mój kolor. A Sowy są rewelacyjne!!!

  • Mariola says:

    kiedyś próbowałam coś robić z sutaszu i nawet coś mi wyszło… może pora do tego wrócić… Kolczyki bardzo ładne… Sówka urocza:)

  • Andzia6668 says:

    mają sliczny kolorek

  • Antoniana says:

    oryginalne na pewno, ale do mnie jakoś nie przemawiają ; P

    • li_lia says:

      Dla każdego, co innego ;)

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>