Krótki tekst o BLOGERYTKACH

11 września 2012 Dodatki  12 komentarzy

Wirtualne pamiętniki, miejsca inspirujące szafiarki, a zaraz po nich web logi zawierające informacje o darmowych próbkach i gadżetach do tego roku były najpopularniejszym sposobem wykorzystania personalnych stron internetowych. Od kilku miesięcy blogosfera przeżywa prawdziwą rewolucję, do powstania której przyczyniły się sieciowe dzienniki dotyczące testowania i recenzowania produktów. Opiniowanie stało się nie tylko stylem życia, ciekawym hobby, ale również przyczyniło się do narodzin nowej grupy, jaką ironicznie nazwano Blogerytkami.

Zanim zabrałam się do napisania tekstu kilkukrotnie, zastanowiłam się w czym tkwi fenomen posiadania bloga, dotyczącego testowania rzeczy pochodzących z różnych branż, i jak nie należy postępować, by nie zostać zaliczoną do społeczności Blogerytek. Kim bowiem jest przedstawicielka tego piętnowanego środowiska? Czy po przeczytaniu jakiegokolwiek tekstu, którego jest autorką, można to od razu stwierdzić nie wyrządzając jej krzywdy, nie przypinając niesprawiedliwej łatki?

Zacznijmy od rozróżnienia dwóch pojęć, jakimi są opiniowanie i recenzowanie testowanych produktów. Zasadnicza różnica tkwi w szczegółach. Bowiem opinie dotyczą rzeczy, w których posiadanie blogerka weszła samodzielnie, bądź stanowiły one prezent od kogoś z jej bliskich bądź znajomych, natomiast to drugie ma miejsce w przypadku, gdy nawiązała współpracę z firmą i działa na zasadzie barteru- tekst w zamian za produkt. Jeśli chodzi o słynne współprace to te możemy podzielić na dwie kategorie- gdy blogerka kontaktuje się z firmami i kiedy to kontrahenci sami zgłaszają się do wybranych posiadaczek bloga.

Istnieją portale, które specjalizują się w ocenianiu produktów, dokonywanego przez użytkowników Internetu. Jednak często zawierają one lakoniczne recenzje, które zazwyczaj pozbawione są zdjęć, analizy komponentów czy takiego zwykłego konsumenckiego podejścia do oceny. Zostały one wyparte przez blogi, których użytkowniczki pisały szczerze, dokonywały rzetelnej oceny oraz opisu i jako dowód umieszczały bogate fotorelacje. Dzięki temu wiele osób mogło przed zakupem danej rzeczy zobaczyć, jak prezentuje się ona podczas użytkowania i tym samym mieć szansę na podjęcie właściwej decyzji i zaoszczędzenia nerwów i pieniędzy wynikających ze źle podjętej decyzji.

Kiedy użytkowniczki blogosfery zorientowały się, że firmy podejmują barterowe współprace spora część z nich skorzystała z takiej możliwości. I nie widzę w tym nic złego, zwłaszcza wtedy, gdy jest ona korzystna dla trzech stron- producenta/sklepu, autorki bloga oraz czytelników. Takie działanie pozwala poznać produkty do których większość z nas nie ma dostępu na co dzień, uczy przedsiębiorczości, motywuje do pisania i pozwala w uczciwy sposób za pomocą klawiatury ,,zarobić” na dany produkt. Myślę, że do tego momentu większość z Was się ze mną zgodzi.

Jednak z czasem blogi przestały być obiektywnym źródłem informacji. Wedle zasady ,,pisać każdy może” zaczęło pojawiać się wiele stron, których właścicielki ukierunkowały się wyłącznie na kilka haniebnych działań. Nawiązywały współprace z których się nie wywiązywały, czym psuły opinie innym blogerkom, albo przedstawiały produkty w samych superlatywach, jako nieskalane żadną wadą, idealne rzeczy. I co najważniejsze w swych mailowych propozycjach otwarcie pisały o swoich zamiarach, zarzekając się, iż nawet jeśli produkt nie spełni ich oczekiwań nie wspomną o tym w swej recenzji ani słowem.

źródło: funpage pewnej firmy kosmetycznej na facebooku

 

Nie myślcie jednak, że profil Blogerytki jest prosty do zdefiniowania. Bowiem wśród osób, które gustują w prostocie wypowiedzi, wyrażają się zbyt zwięźle, których teksty pełne są banalnych zwrotów i w oczy razi brak pomysłu na recenzję, zdarzają się postaci, dla których klawiatura z natury jest łaskawa. Można je rozpoznać po pewnym zjawisku, ulegają one efektowi owczego pędu testerek. I bynajmniej nie chodzi tutaj o kupowanie produktów, ale o ich zdobywanie.

Blogerytki przetestują wszystko bez względu na ,,cenę”. Nie ma znaczenia czy są to gumy do żucia za 2zł, które same mogą kupić w pobliskim kiosku czy prezerwatywy, aktualnie sprzedawane po niskich cenach, albo opakowanie landrynek. Obojętnie, co, byle zgodnie z zasadą- wszyscy mają za darmo, ja też chcę.

Istota testowania tkwi w przyjemności odkrywania czegoś nowego i dzielenia się własnym zdaniem z innymi ludźmi. Wychodzę z założenia, że recenzje powinny być zgodne z sumieniem blogerki. Kosmetyki są jak ludzie, te ładne na zewnątrz czasami okazują się bezwartościowe, a te, które nie zachęcają opakowaniem potrafią urzekać wnętrzem. Trudno trafić na kompletnie beznadziejny produkt. Większość rzeczy posiada jakieś zalety, o których należy wspomnieć dokonując ogólnej oceny. Podobnie sprawa wygląda z pozytywnymi recenzjami.

Posiadanie bloga, który opiera się na recenzowaniu produktów powinno sprawiać jego autorowi przede wszystkim przyjemność. Pasję zaklętą w słowach czytelnik wyczuje bez konieczności zbliżania się do monitora. Pisząc starajmy się, by nasza strona była miejscem, do którego użytkownicy blogosfery lubią wracać i czerpać przyjemność nie tylko z samego faktu zapoznawania się z naszymi tekstami, ale również z pozostawiania pod nimi komentarzy i ucinania sobie ciekawych polemik. Czego Wam i sobie z głębi serca życzę.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

12 komentarzy w Krótki tekst o BLOGERYTKACH

  • mylamoja3004 says:

    Bardzo ciekawy artykul. Niestety wiele osob segreguje blogerki przez takie „pitu pitu blogery”. Opinie na blogu maja byc szczere a nie koloryzowane na potrzeby firmy. Kochana firmy tez nie sa te naj. Zdarza sie bo mowily inne blogerki, iz firmy potrafia napisac ze dostaniecie produkt jezeli opiszecie to w samych superlatywach i na dodatek dacie nasza reklame/ Reklame?? Za takie rzeczy placi sie krocie miesiecznie, a oni chcieliby na forever za produkt ktory kosztuje max 50 zl? No bez przesady. Blogerka powinna sie szanowac

    • li_lia says:

      Właśnie o to mi chodzi :)

  • Żaneta says:

    o tak :) ja staram się cały cza pozyskiwać nowe „tetery” jak się mawia o tym u mnie w domu :) Pani w dorgerii jak mnie widzi obdarza mnie ciepłym uśmiechem i proponuje mi różne nowości i nie tylko, cieszy mnie to bardzo każdy kupiony produkt… jadank jak każdą z nas cieszą mnie również kometyki które dostaję w ramach wymiany czy wygrnych :)

    a co do osób któr zakładają bloga tylko po to by coś dostać… szkoda słów.

  • Pastelle says:

    Takie propozycje „współpracy” to jak strzał samobójczy, ale prawda jest taka, że wina nie leży wyłącznie po stronie blogerów, jest też wiele firm, które traktują blogi jak tanią (czyt. darmową) formę reklamy. Jedni będą dziękować za słynną już puszkę pomidorów, podczas gdy inni propozycję zrecenzowania markowego sprzętu uznają za obelgę, jak to było w przypadku testowania sprzętu Philipsa. Każdy ma jakiś cel, jakiś pomysł na siebie, na swojego bloga i nie wydaje mi się, by cokolwiek, kiedykolwiek się zmieniło. Mam tylko nadzieję, że nas nikt nigdy nie zaliczy do tej dziwnej kategorii ;)

    • li_lia says:

      Gosiu, ja też mam taką cichą nadzieję ;)

  • mamaagatki says:

    Myślę, że Wam to nie grozi :) Już nie raz przecież Ewo ja i inne czytelniczki bloga chwaliły Cię za szczere recenzje testowanych produktów, dlatego chętnie tu zaglądam :)

    • li_lia says:

      Dziękuję Kochana. To bardzo motywuje :)

  • Lusia says:

    Bardzo ciekawy artykuł zawierający samą prawdę. Sama widziałam już mnóstwo blogów, których autorki zakładają je tylko po to, aby pozyskiwać coś za darmo poświęcając kilka minut na napisanie czegokolwiek, byle wywiązać się z ”umowy”. Dla mnie osobiście jest to bardzo przykre, gdyż przez takie postępowanie BLOGERYTEK można stracić szacunek do BLOGEREK, które wkładają dużo pracy w szczere opinie. Wniosek nasuwa się jeden – Blogerytkę można kupić za przysłowiowe 5 złotych. Poprę mamaagatki w 100%, pani blog jest rewelacyjny i przede wszystkim prawdziwe, brak w nim fałszu za co bardzo ten blog cenię i życzę powodzenia w prowadzeniu go.;)

    • li_lia says:

      Lusiu, naprawdę dziękuję za tak miły i szczery komentarz. Nie zmienia to faktu, że ja też piszę o tanich produktach jak makarony czy jedzonko od Granexu, ale wydaje mi się, że widać w tym moje serce :)

  • ewanka says:

    Wydaje mi się że firma powinna dobrze przeglądnąć blog zanim, przystąpi do współpracy :-)

    • li_lia says:

      Aniu, naprawdę firmy rzadko to robią, zauważyłam, że nawet nie czytają dokładnie maili. Mam w zwyczaju wysyłać prawdziwe elaboraty, w których przedstawiam historię swojej ,,działalności” z uwzględnieniem obu blogów i portali na których publikuję artykuły. Podaję świeże dane dot. statystyk, przykładowe teksty, które dotyczą podobnych produktów jak te danej firmy z którą chciałabym współpracować. A i tak dostaję zwrotki z pytaniami o kwestie, które dokładnie opisałam…

  • Loriette says:

    och takich blogerytek jest całe mnóstwo. Zachwalają coś co nadaje się jedynie do wyrzucenia. Dlatego tak bardzo lubię Twojego bloga, bo potrafisz napisać obiektywną rzetelną opinię na temat danego produktu i nie ukrywasz jego wad.

  • Loriette says:

    och takich blogerytek jest całe mnóstwo. Zachwalają coś co nadaje się jedynie do wyrzucenia. Dlatego tak bardzo lubię Twojego bloga, bo potrafisz napisać obiektywną rzetelną opinię na temat danego produktu i nie ukrywasz jego wad.

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>