Melissa- Historia biustonoszem pisana

17 grudnia 2012 Dodatki  11 komentarzy

Przekroczyła próg mojej pracowni, wpuszczają zapach jaśminu, cedru i mandarynki. Stąpała cicho, z wdziękiem, niczym skradająca się na palcach baletnica. Jej głos figlarny, pozbawiony zażenowania, obwieścił potrzebę wykonania nietypowego zamówienia. I tak oto dzierżąc w dłoniach igłę i szpulkę białej nici, zostałem poproszony o uszycie intymnej części garderoby.

DSC_0010

Od tamtej pory rozpraszał mnie stukot kół dorożek, przemierzających brukowane ulice, nawoływanie chłopca, który usiłował sprzedać najświeższe wydanie lokalnej gazety. Nawet tykanie zegara irytowało mnie do tego stopnia, iż postanowiłem umieścić go w mosiężnej skrzyni i przykryć stertą materiału.

Zapowiedziała się na środę. Od rana każdy kęs czerstwego chleba ciążył mi w przełyku. Próbowałem powstrzymać drżenie rąk i myśli krążące wokół dekoltu jej niebieskiej sukienki. Irytowało mnie zatroskane spojrzenie mojej żony, jej pełne zadumy gesty, a nawet stary kubek z parującą kawą. Nigdy nie pomyślałem o tym, że będę mógł patrzeć na inną kobietę oczami głodnego wilka, który nie zwraca uwagi na krążącego w pobliżu myśliwego.

DSC_0001

Jej przybycie zapowiedziała pokojówka, dziewczyna, którą zabrała z sobą w roli przyzwoitki. Wszak pannie na wydaniu nie przystoi przebywać w jednym pomieszczeniu z przedstawicielem odmiennej płci sam na sam. Kiedy poprosiłem, by stanęła na niewielkim podniesieniu, bez skrępowania podała mi prawą dłoń, po czym zajęła pozycję. Przypuszczałem, że śmiałość opuści ją w chwili, gdy poproszę o to, by pozbyła się sukni. Liczyłem na dwa różowe okręgi, które zarumieniłyby jej porcelanowe policzki. Myliłem się. Perspektywa zostania obnażoną najwidoczniej sprawiała jej przyjemność. Skinęła na służkę, która pospiesznie pomogła jej uwolnić się z objęć ciężkiego materiału. I tak oto stanęła przede mną ubrana w czarny satynowy gorset i w majtki o nogawkach tak krótkich, że poczułem przebiegające po plecach dreszcze. W końcu udało mi się zapytać

- Czy ma panienka konkretne wymagania odnośnie nowego gorsetu? Zależy pani na wybranym kroju, fasonie?

Nawet nie próbowała zachować powagi. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z pokojówką po czym obie zaniosły się zaraźliwym chichotem. Poczułem się tak, jakbym popełnił największy w życiu lapsus. Zanim przeanalizowałem sens moich pytań, ona wyręczyła mnie, ponownie wyprowadzając z błędu i równowagi…

DSC_0005

- Szanowny panie. Nie o kolejny gorset mi chodzi. Czuję się ograniczona tak trywialną i ciężką bielizną. Marzę o większej swobodzie,  czymś, co będzie zarazem piękne, ale i praktyczne.

Na początku nie rozumiałem znaczenia jej słów. Myślałem, że panna z dobrego domu postanowiła zakpić z ubogiego krawca. Kiedy zebrałem w sobie odwagę, potrzebną do tego, by wyprosić ją z mojej pracowni, ponownie przemówiła.

- Dlaczego pan posmutniał? Czy trafiłam do nieodpowiedniego człowieka? Wszak wszystkie znane mi damy chwalą pana usługi i nadziwić się nie mogą pańskich zdolności. Za pana nazwiskiem stoi wieloletnie doświadczenie, umiejętność tworzenia wyjątkowych rzeczy oraz dyskrecja. A o tą ostatnią szczególnie mi chodzi. Zależy mi, aby papa nie poznał prawdy o mojej zachciance. Oczywiście zgodził się pokryć wszelkie koszty nowej bielizny, ale nie musimy go przecież informować o jej kształcie, prawda?

DSC_0006

Jak mogłem odmówić tym wielkim brązowym oczom, których spojrzenie przypominało odbicie pyszczka wystraszonej sarny. W jednej chwili postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę i przyjąć zlecenie wraz z wszelkimi konsekwencjami.

- Zatem uszyję biustonosz. Czy o to panience chodzi?- Spytałem pewniej, próbując uciszyć głos rozsądku.

Przyklasnęła z zachwytu dłońmi i niemalże wykrzyczała:

- Oczywiście! Genialnie! Tylko prawdziwy mistrz może zrozumieć klientkę. Proszę pana o jedno, aby różnił się od rzeczy szytych na co dzień. Niech będzie delikatny, ale wytrzymały, złożony z różnych faktur, wygodny i biały…

Ostatnie żądanie zdziwiło mnie najbardziej. Biel, przecież to kolor niewinności. Na pierwszy rzut oka widać było, że nie będzie pasować do tej kokietki.

- Sugerowałbym jednak pudrowy róż, bardziej dziewczęcy i..

- Nie ma mowy!- przerwała mi w połowie zdania- Albo zgodzi się pan wykonać bieliznę wedle moich wytycznych, albo będziemy musieli zapomnieć o całej sprawie- Skwitowała.

Po minie jej pokojówki wywnioskowałem, że jest absolutnie pewna swojej decyzji. Skoro już podjąłem się tej konwersacji będę musiał wywiązać się z reszty zobowiązań.

- Dobrze. Zacznijmy zatem od wzięcia miary.

DSC_0007

W odpowiedzi kiwnęła mi znaczącą głową, obsypaną burzą złotych loków. I gdyby nie ta rozmową, którą przed chwilą odbyliśmy, mógłbym przysiąc, że oto stoi przede mną najczystsza istota, jaką kiedykolwiek widziały moje oczy. Wyjąłem z kieszeni zwiniętą miarkę i prosząc, by podniosła w górę ręce, resztkami profesjonalizmu, jakie mi jeszcze pozostały, dokonałem czysto krawieckiej pracy.

Długo szukałem odpowiedniego materiału. Zachodziłem do portu, by zapoznać się z towarem, przywiezionym przez marynarzy z odległych krajów. Dotykałem, oglądałem z każdej strony, ważyłem w dłoniach wiele ciężkich bel, na które nawinięto metry białych tkanin. W końcu, gdy zamierzałem się poddać, znalazłem coś, co powinno spełnić jej oczekiwania. Zaopatrzony w odpowiednią ilość mieszanki poliestru, poliamidu oraz lycry, opuściłem przystań, wypełnioną gwarem cumujących statków i rozochoconych kupców.

Zaszyłem się w pracowni, obwieszczając małżonce, by nie wpuszczała do mnie nowych klientek. Usiadłem naprzeciw paleniska, którego żarł napawał optymizmem zaciemnione kąty. Trzymałem w dłoniach materiał, czekając aż nadejdzie właściwy moment, kiedy to poczujemy siebie nawzajem, gdy coś zaskoczy, podpowie mi w jaki sposób kierować nożyczkami. Nie musiałem długo czekać na nić porozumienia.

DSC_0009

Oczami wyobraźni ujrzałem jej biust, niezniszczony ciążą i ssącym mleko dzieckiem. Widziałem jego zsynchronizowane z każdym oddechem ruchy, rytmiczne podnoszenie się i opadanie i delikatną gęsią skórkę, gdy przez otwarte okno do pracowni wpadł podmuch wiosennego wiatru.

Nie pofatygowała się osobiście, by odebrać zamówioną bieliznę. Wysłała po nią pokojówkę, która wręczywszy mi kilka srebrnych monet odebrała ozdobnie zapakowane zawiniątko. Po dwóch tygodniach otrzymałem list, napisany JEJ dłonią.

Mistrzu!

Chylę czoło przed Pańskim talentem. W najśmielszych marzeniach nie sądziłam, że stanę się posiadaczką tak niebanalnej części garderoby. Nigdy dotąd nie czułam się tak swobodnie. Moje nieskrępowane wreszcie ruchy podziwiają Pański kunszt. Nawet po dniu pełnym wrażeń, gdy wracam zmęczona do swoich pokoi, po wieczorach wypełnionych tańcami, po obfitych kolacjach, gdy ciało zaczyna puchnąć, czuję ulgę i idealnie dopasowany biustonosz. Dotąd moje misternie zdobione gorsety niemiłosiernie wrzynały się w skórę, raniąc ją wymyślnymi haftami, fiszbinami oraz drutami, raniącymi ciało aż do pierwszych kropel krwi. Wreszcie mogę jeść, pić, bawić się i nie znać w tym umiaru.

Moja bielizna nie tylko pozostaje na swoim miejscu, nie zsuwając się, nie uciekając z docelowego miejsca założenia. Dzięki niej moje kobiece atuty zostały idealnie wyeksponowane, uniesione, podkreślone, ale też i schowane przed niepowołanymi oczami kawalerów. Zakładam ją niczym drugą skórę, jak szytą na miarę woalkę, której nie czuję, ale wiem, że istnieje i sprawdza się, wywiązuje ze swojego zadania.

Dotykam śnieżnobiałego materiału, który choć nie przepuszcza światła, pozwala mojej skórze oddychać, nie powoduje odparzeń. Jest tak elastyczny, że występujące dotąd czerwone paski bólu na skórze odtąd przestały spędzać mi sen z powiek. A dzięki temu, iż służka pierze go ręcznie, bez wspomagania się tarką, wykorzystując wyłącznie mydlane płatki, materiał zachowuje swoją delikatną strukturę, pozbawioną sztywnej rezerwy. Mimo swojej subtelności, biel mego biustonosza nie pokrywa się siateczką zgnieceń, przepięknie opina moje piersi.

Jednak najbardziej do gustu przypadła mi gipiura, misternie utkana i różnorodna w swych wizerunkach. Jakże odbiega ona od typowej, banalnej, cienkiej koronki, która się pruje przy zbyt mocnym rozciągnięciu. Precyzyjnie wykonane elementy zapierają dech. O czym Pan myślał, tworząc wiosenne gałązki pełne młodych liści? Czy inspirował się Pan wielkanocnymi baziami, które kwitną na palemkach? Gdzie widział Pan te sześciopłatkowe stokrotki? A może to nie kwiaty, a pierwsze płatki grudniowego śniegu? I wreszcie te piękne półokręgi, niczym bogato zdobione okna w naszym kościele. Cała gipiura w swych różnorodnych oczkach i przestrzennych haftach podobna jest do zimowego witrażu, który okala moje piersi, pieszcząc je subtelnym dotykiem wykrochmalonej nitki.

Jest Pan prawdziwym czarodziejem, mistrzem swojego rzemiosła. Jeszcze nigdy nie byłam zadowolona z tak idealnie dobranego biustonosza, z jego urody i precyzyjnego wykonania. Te detale, ta urocza, choć nieco infantylna wstążeczka, cudowna gipiura i wytrzymałe ramiączka. To nie jest żaden banał! To prawdziwe dzieło sztuki. Nie znajduję innego słowa, by wyrazić swój zachwyt i wdzięczność, jak proste, ale jakże wymowne:

Dziękuję.

Pańska najwierniejsza klientka

-Melissa

DSC_0003

——————————————————————————————————————–

melissa biust

Do napisania powyższego tekstu natchnął mnie biustonosz marki Melissa dessous wyprodukowany przez firmę Jamrog Film and Moda (która zajmuje się również produkcją… filmów) o numerze katalogowym 0033, dostępny TUTAJ, dostępny w różnych rozmiarach w cenie 98zł.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

11 komentarzy w Melissa- Historia biustonoszem pisana

  • nikollet85 says:

    piekny staniczek, ja czekam na swój, ale nie o tym chciałam pisać.
    Odpowiadając na Twoje pytanie to tak- orzechy macadamia, to takie ala duże orzechy laskowe, z tym, że te orzechu po włożeniu do buzi jakby się rozpuszczały, ponadto chcąc je ugryść ścierają się o zęby i nie wiem czy dobrze to wyjaśnie, ale odchodzą od siebie warstwami. Dla mnie najlepsze orzechy akie w życiu jadła. napisze to też pod postem , bo juz pytali sie o ich smak czytelniczki :)

    • li_lia says:

      O kurcze, to rzeczywiście brzmi zachęcająco :) No i gratuluję współpracy z Melissą :)

  • nikollet85 says:

    Dzięki Tobie ją mam, choć tylko jeden staniczek, ale śliczny :)
    Także dziękuję :) )

    • li_lia says:

      Proszę :) Polecam się na przyszłość.

  • Marta P says:

    u mnie musi być sztywny, bo inaczej… no wiecie ;) – nic przed sobą bym nie nosiła :)

    • li_lia says:

      Tak, grawitacja… Wiem coś o tym :(

  • Andzia6668 says:

    Ciekawy post i ładny stanik :)

  • _Lena_ says:

    No, no… Tego faktycznie jeszcze nie było :) Gratuluje odwagi :) Mało kto chwyta się tych tematów :) Ale Ty potrafisz każdą rzecz zamienić w złoto , opowiadanie, bajkę .. :) Rasumując ciekawą mialaś przygodę :)

  • senninha says:

    pięknie napisane, ale mnie biustonosz absolutnie się nie podoba :( zdecydowanie jestem fanką innego stylu :)

    • li_lia says:

      Moja Droga, może zatem czarny przypadnie Ci do gustu? Proszę o odrobinę cierpliwości i niebawem pojawi się kolejna recenzja :)

    • senninha says:

      w takim razie czekam na kolejną recenzję :)

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>