-
Prezent od króla Midasa
-
Odkąd sięgam pamięcią, borykam się z problemem niesfornych, opornych na zabiegi pielęgnacyjne skórek wokół paznokci.
Oczywiście regularnie stosuję intensywnie nawilżające kremy, staram się dbać o część ciała, będącą moją wizytówką, ale czasami patrząc na dłonie, zniszczone codziennymi obowiązkami i pracą, marzę tylko o tym, by schować je głęboko w kieszeniach.
Przypadkowo w jednej z drogerii trafiłam na ciekawą promocję, dzięki której za rozsądną cenę udało mi się nabyć dwa preparaty do pielęgnacji ,,mojej bolączki” oraz kosmetyk, będący zwieńczeniem manikiuru.
Uległam magii 18. karatowego złota, stanowiącego istotny dodatek intrygującego preparatu.
Przekonajcie się czy trafiłam na kosmetyczny hit czy wręcz przeciwnie, straciłam na tej transakcji.
Swój pierwszy lakier, sygnowany logiem Sally Hansen, zakupiłam ponad dekadę temu. Efekt miliona diamentowych drobinek towarzyszył mi podczas kościelnego ślubu i niewątpliwie pięknie komponował się z wymarzoną suknią.
Obecnie chętnie sięgam po serię kolorowych kosmetyków do ,,żelowego manikiuru”, stanowiących odskocznię od hybryd.
O linii wzbogaconej złotem dowiedziałam się z blogów kosmetycznych. Poleciła mi ją również ekspedientka w drogerii. Zrządzeniem losu okazały się nieplanowane zakupy, podczas których wzbogaciłam swoją kolekcję o 3 nowe produkty, za które zapłaciłam niecałe 30zł (w Super-Pharm).
Ten, który najbardziej przypadł mi do gustu, wcielił się w rolę bohatera dzisiejszego wpisu.
Odżywka ze złotem do pielęgnacji skórek 18K Gold od Sally Hansen wywarła pozytywne wrażenie na zakończeniach moich dłoni. Nie tylko przybrała ciekawą formę, ale też jest skuteczna w działaniu.
Z wyglądu wspomniany preparat przywodzi na myśl wieczne pióro. To składający się z kilku elementów plastik, którego czarna część jest na tyle miękka, by można było ją ściskać, co też ułatwia użytkowanie. Naciskając na nieprzezroczysty zbiornik (uniemożliwiający podgląd zawartości i ocenę ilości kosmetyku), po ówczesnym zdemontowaniu białej skuwki (jej profil ma znaczenie), uwalniamy półprzezroczysty żel, wzbogacony złotem, wydobywający się z płaskiej ,,łopatki”.
Ten miękki, elastyczny aplikator, wyposażony jest w niewielki otwór. Jednakże to od siły nacisku zależy ile preparatu wypłynie z wnętrza opakowania. Na uwagę zasługuje fakt, iż jest on (aplikator) bardzo poręczny i nawet drżące, niewprawione dłonie poradzą sobie z precyzyjnym nałożeniem żelu na skórki.
Kiedy już pokryjemy kosmetykiem docelowe miejsce, odczekamy chwilę, by preparat zaczął działać, powinniśmy z powrotem umieścić białą skuwkę na aplikatorze i rozpocząć proces wmasowania żelu w twarde skórki. Jednocześnie zmiękczamy je i przeprowadzamy piling. Spokojnie, ten wykonany z gumy element, wyposażony w niewielkie, półokrągłe wypustki jest delikatny dla dłoni, nie przyczyni się do powstania ran, aczkolwiek efekty widać gołym okiem. Wystarczy poświęcić kilka minut na zabieg, będący podstawa manikiuru, gwarantujący estetyczną otoczkę paznokci, a także równą powierzchnię płytki, po której lakier będzie sunął niczym nóż po miękkim maśle.
Jeśli chodzi o sam żel- nie podrażnia skóry, nie wywołuje efektu pieczenia. Jak wspomniałam, biała skuwka nie przyczynia się do krwawych pamiątek po inwazyjnej pielęgnacji, ale gdybyście wycięły skórki nożyczkami, nie musicie się obawiać agresywnej reakcji na kontakt z kosmetykiem.
Na uwagę zasługuje również jego konsystencja. Odżywka nie jest ani zbyt gęsta ani zbyt płynna. Pamiętajcie, że niecałe 7ml należy zużyć w ciągu dwóch lat od pierwszej aplikacji.
Bezwonny preparat sprawia, iż twarde, ostre, odstające skórki stają się podatne na usunięcie. Okolice paznokci cieszą zadbanym wyglądem. Ponadto, masaż wykonany białą końcówką, wspomagającą kwarcowe granulki odżywki, wyrównuję płytkę paznokcia, czyniąc ją podatną na działanie odżywki i lakieru.
Podoba mi się fakt, iż produkt Sally Hansen zmusza mnie do wykonania określonych czynności. Nie wystarczy bowiem posmarować newralgicznego miejsca preparatem i czekać na cud. Ale też nie ma takiej potrzeby, abym korzystała z dodatkowych gadżetów. Opisywany kosmetyk zastępuje kilka rzeczy, przez co pozwala zaoszczędzić i czas i pieniądze.
Po zakończonych, wyżej wymienionych czynnościach, należy zmyć preparat i nałożyć ulubioną odżywkę (stosuję kolejny produkt ze złotej serii). Efekt przejdzie najśmielsze oczekiwania.
Szczerze polecam!
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
No proszę. Zachęciłaś mnie do kupna.
Daj znać Wiolu, czy będziesz z niej tak samo zadowolona.