Wspomagacz odchudzania

17 października 2012 Dodatki  5 komentarzy

Jaka szkoda, że nie istnieją tabletki, których łykanie odejmowałoby centymetry w talii i w cudowny sposób pozwalało pochłaniać ulubione potrawy i desery bez wyrzutów sumienia i dodatkowych kilogramów.

Póki co moim największym zainteresowaniem wśród suplementów diety są preparaty, których zadaniem jest oszukanie głodu. Czy rzeczywiście warto po nie sięgać?

Jest pewien nocny koszmarek, który mi spędza sen z powiek. Przemieniam się w nim w wilka, któremu już nie wystarcza malutki Bambi, któremu mama wciskała przed dobranocką karmę z dopalaczmi. Śnię o tłuściutkim, Czerwonym Kapturku i jego całkiem przyzwoicie utuczonej babci. Nawet świadomość, przeprowadzonej na żywca sekcji mojego żołądka, której dokona przystojny myśliwy, nie jest w stanie osłabić poczucia wszechogarniającego głodu.

Tak więc pędzę sobie pomiędzy kwiatkami po jakiejś łysej polanie, depcząc wielkimi łapskami  dorodne prawdziwki. Z paszczy mej wydobywają się dźwięki piosenki o cukierkach Bajkowej Drużyny. I kiedy już zbliżam się do niezabezpieczonej alarmem chatki sympatycznej staruszki, ostrząc zęby o klamkę, cała sceneria pęka niczym mydlana bańka.

Zaczynam spadać. Wielki dół wciąga mnie niczym rura od odkurzacza. Intensywny lot trwa kilka chwil, po czym kończy się bolesnym upadkiem. I oto jestem, podnoszę się, opierając o kawałek lady. Spoglądam na szybkę, która oddziela mnie od miłego pana w białym fartuchu. Zanim dociera do mnie, że jestem w aptece, głos farmaceuty przywołuje mnie do porządku:

,,Mogę polecić pani pewien preparat, który pomoże zmniejszyć łaknienie, czy jest pani zainteresowana?”.

Zanim sięgnie do pobliskiej półki, na której równiusieńko stoją w kilku rzędach suplementy diety, budzę się nagle, nim zdążę dokonać wyboru. A w głowie mej kołuje niczym sęp nad padliną tylko jedna myśl- co by tu zjeść na śniadanie…

Odchudzam się odkąd zostałam zaobrączkowana. Podejrzewam, że to jony złota wzmagały mój apetyt ;) ;) . Było tak źle, że Pan Mąż żywcem przecinał GPSa na moim palcu pilarką. Różowy serdelek tak spuchł, że za nic w świecie nie dało się zsunąć z niego złotego krążka. Wszystkie smutki i małe sukcesy zagryzam tym, co mam pod ręką. Nie pomaga opróżnianie lodówki, pokusa jest tak silna, że potrafi mnie wysłać na niezaplanowane zakupy do spożywczaka.

Próbowałam różnych specyfików. Bardzo pomógł mi Błonnik z ananasem i CLA BioGarden. Łykałam go przez 10 miesięcy. Potem odstawiłam, ponieważ dostałam do przetestowania inny specyfik, który pozwolił mi uzyskać naprawdę świetne rezultaty. Zaopatrzyłam się w jeszcze kilka pudełek, ale ponieważ był to interes, który osiągał cenę zielonego banknotu, którego musiałam pozbywać się dwa razy w miesiącu, doszłam do wniosku, że jest to dla mnie zbyt wysokim wydatkiem.

W końcu trafiłam na Ziołodiet od Sanbios.

Buteleczka jest sporo mniejsza od produktu BioGarden. Różni się też pojemnością, bowiem zawiera 90 tabletek, czyli o 10 mniej niż konkurencja.

O ile w pojedynkę zapach małego krążka nie drażni nosa, tak powąchanie zawartości opakowania powoduje lekki szok. Nadmiar ziół uderza do głowy.

Sproszkowane pastylki z racji niewielkich rozmiarów są wygodne w połykaniu. W smaku przypominają gorzkie cukierki.

Producent zaleca, by nie przekraczać dziennej dawki, która wynosi nie więcej niż 3 tabletki, co w porównaniu z Błonnikiem BioGarden jest bardziej opłacalne, ponieważ tamtych łykałam od 6 do 10 sztuk, a więc opakowanie starczało mi na dwa tygodnie, co wiązało się z miesięcznym wydatkiem w wysokości ponad 50zł. Ziołodiet natomiast wystarcza na 30 dni i kosztuje 33zł.

Uważam, że bardzo niepraktyczne jest to, że produkt marki Sanbios należy spożyć na godzinę przed posiłkiem. O ile w przypadku obiadu i kolacji nie miałam z tym problemów, tak było mi ciężko zastosować się do tego przed śniadaniem. Wygodniej byłoby zażywać preparat w trakcie posiłku.

Jeśli chodzi o działanie, to obietnice producenta, które dotyczyły ograniczenia łaknienia, czyli tego na czym mi najbardziej zależało, okazały się mitem. Kuracji nie towarzyszyło uczucie pełnego żołądka. Preparat nie oszukał mojego głodu. Jadłam tyle samo, a czasami nawet i więcej niż zwykle.

Ziołodiet pozytywnie wpłynął wyłącznie na trawienie. Nie jestem w stanie stwierdzić tego, czy zadziałał antyoksydacyjne. Jedno jest pewne, w trakcie spożywania posiłków nie odczuwałam wzmożonego ciepła, które rzekomo miało wytwarzać się pod wpływem zażywania preparatu i przyczyniać się do spalania kalorii.

Ponadto w trakcie zażywania Ziołodiety nie dopadło mnie wczesnojesienne przeziębienie. Zapewne dzięki sporej dawki witaminy C- 30mg w 1 tabletce.

Skład preparatu:

Garcinia Cambogia- Odpowiedzialna jest za oszukiwanie głodu. Uniemożliwia cukrom przemianę w tłuszcze.

Yerba Mate, zielona herbata i imbir- to dzięki nim miałam doznać przyjemnego uczucia ciepła, które miało sprzyjać szybszemu spalaniu kalorii.

Kurkuma- odpowiedzialna za prawidłowe działanie przewodu pokarmowego.

Skład pojedynczej tabletki*:

  • garcinia cambogia (wyciąg) – 150 mg
  • yerba mate – 150 mg
  • zielona herbata ( Camellia siniensis)- 100 mg
  • imbir – 40 mg
  • kurkuma – 18 mg
  • witamina C – 30 mg
  • stearynian magnezu – subst. przeciw zbrylająca – 5 mg
  • dwutlenek krzemu – subst. wiążąca – 7 mg

Według producenta skuteczność preparatu zwiększy aktywny wysiłek, co w moim przypadku jest wręcz niemożliwe. Dodatkowo, by zabezpieczyć organizm przed wydzielanymi w trakcie odchudzania toksynami, firma Sanbios poleca zażywanie innych preparatów, co wiąże się z dodatkowym wydatkiem i napędzaniem biznesu… Irytuje mnie takie sugerowanie konsumentowi, że powodzenie kuracji uzależnione jest od zaopatrzenia się w kilka specyfików.

To była jednorazowa przygoda, której nie zamierzam powtórzyć.

Dziękuję firmie Sanbios za możliwość przetestowania wyżej wymienionego produktu i możliwość wyrażenia swojej opinii.

* Informacja pochodzi ze strony producenta

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

5 komentarzy w Wspomagacz odchudzania

  • karcelka says:

    Mania odchudzania dopadła mnie już kilka lat temu. Już nawet nie jestem w stanie przypomnieć sobie ile to specyfików próbowałam.. Jednak jest jeden, który dał mi ogromne rezultaty, pomógł zrzucić kilka kg, dodał energii do ćwiczeń, życia. Kupiłam na allegro, gdzie cena była o połowę niższa jak w aptece. To therm Line II.
    Podejrzewam,że będę go jeszcze stosować,ale to za kilka miesięcy,może rok… :)

  • mamaagatki says:

    Ewo na zmniejszenie łaknienia łykaj zwykłe tabletki z chromem. Szczególnie dobrze działa gdy chodzi o apetyt na słodkie.

    • li_lia says:

      Jakies konkretne polecasz? Właśnie zaczynam drugie opakowanie migdałów, a dopiero co jadłam obiad. Nie mam na siebie już siły :(

  • karcelka says:

    Aha, a na „zapełnienie” żołądka polecam tabletki „dieta kapuściana”. Nie są drogie,a świetnie pęcznieją w żołądku. Próbowałaś?

    • li_lia says:

      No właśnie nie. Ale boję się, ze po kapuścianych tabletkach będę wyglądać na wysoką ciążę. Miałaś okazję spróbować?

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>