-
Zamiast zaręczynowego pierścionka
6 lutego 2013 Dodatki
-
Zbudziły mnie z letargu, leniwie trzepocząc rzęsami, pasikoniki ukryte w szczelinie zniszczonej ściany. I cicho, cichuteńko na niewidzialnych wiolonczelach, zagrały wiedeńskiego walca. Okryły mnie kołdrą ludzkiego ciepła twe spracowane dłonie. Wyjętym z poduszki piórem kreśliły fale Dunaju na skraju mojego karku.
Gdy wiatr z zachodu uniósł firanki, dygocąc z zimna, chowając swą intymność, zgasiłam tlące się na dywanie świece. Ze srebrnej czary kilka kropel wina spłynęło, brudząc ramiona nieśmiałym potokiem. Twoje spierzchnięte usta ślizgały się po zboczach mych kobiecych gór.
Mogłabym codziennie wylegiwać się na tym pastwisku miłości, oddawać ci moje stopy, abyś mógł błogosławić je w partnerskim podarunku. Pozwoliłabym nawet z rozkoszą zagłaskać mnie na śmierć…
I kiedy tak wzdychając z zadowolenia, leniwie przeciągałam się w wymiętej pościeli, wyjąłeś z kieszeni leżących na krzesełku dżinsów czerwone zawiniątko…
Nakrapiana brokatowymi groszkami organza stała się katalizatorem pragnień. Połechtała moje próżne, naiwne ego i do momentu, w którym wyciągnęłam po nią swoją dłoń, była jedną wielką sumą kobiecych marzeń. Zawartość szkarłatnego woreczka mogła okazać się społecznym awansem, zakończeniem docinków krążących wokół mojego panieńskiego stanu, tymczasowym zabezpieczeniem przyszłości, deklaracją wspólnego wznoszenia gmachów i taranowania murów.
Nigdy wcześniej nie wyobrażałam sobie jak miałby wyglądać mój zaręczynowy pierścionek. Miałam jednak cichą nadzieję, że mężczyzna, który poznał zakamarki mojej mentalności, nie będzie mieć problemu z doborem odpowiedniego modelu.
Wczuwając się w nastrój tej jakże przełomowej chwili, napełniłam klatkę piersiową całkiem sporą dawką łapczywie połkniętego powietrza. Co prawda przyszło mi do głowy, aby mu zasugerować zmianę pozycji na klęcząco-wyprostowaną, jednakże w ostatnim momencie ugryzłam się w język.
Tymczasem on, lekko zniecierpliwiony, podsunął mi niemalże pod sam nos czerwone zawiniątko. Bez zbytecznych ceregieli przystąpiłam do usunięcia przeszkody, która stała na drodze do naszego narzeczeństwa.
Mocując się z solidnym wiązaniem rumianych wstążek, okalających podarunek, pod palcami wyczuwałam niepokojący kształt, który z całą pewnością nie przypominał smukłej obrączki zakończonej kosztownym brylantem. Ciekawość kusiła mnie niczym namiętny głos filmowego amanta wszech czasów.
Nastąpiło zwolnienie materiałowej blokady. Worek z organzy obnażył swoje wnętrze…
W pierwszej chwili nie wiedziałam czy spoczywająca na mym udzie koronkowa podwiązka powinna zamienić się w pętlę na szyi mojego mężczyzny. Zastanawiałam się czy spokojnie leżąca na dnie pakunku bransoletka jest zwykłym żartem, kpiącą odpowiedzią na moje oczekiwania czy zwyczajnym prezentem, za którym to nie kryje się żaden podtekst.
- Podoba ci się?- Usłyszałam- Koleżanka otworzyła internetowy sklep z biżuterią. Pracowałem nad szatą graficzną jej strony i wtedy zobaczyłem tę bransoletkę. Pomyślałem, że będzie do ciebie pasować.
Musiałam przyznać przed samą sobą, że ów niespodziewany prezent, choć z początku skutecznie wpłynął na zmianę ciśnienia, przy bliższym kontakcie okazał się całkiem interesującą rzeczą. Użycie stali nierdzewnej do stworzenia tej nadgarstkowej ozdoby było lepszym rozwiązaniem niż inwestycja w drogi kruszec. Bowiem stal w wyniku częstego noszenia, narażenia na kontakt z wodą, materiałem czy leżąca obok innej biżuterii nie zmieni swojego oblicza, nie pokryje się plamami starości w postaci śniedzi. Mało tego od razu polubiła się z moją skórą bez zbędnego fundowania jej jakiejkolwiek alergicznej reakcji.
Po co inwestować w brylanty, obawiać się napadu i utraty ich z rąk zapatrzonego w nie złodzieja? Masywna, ale solidnie wykonana bransoletka idealnie wpasowuje się w hołubioną przeze mnie czerń, gotycki mrok. Jej początkowy ciężar w rzeczywistości okazał się niemal niewyczuwalną lekkością, zaś pomysłowe zapięcie nie wymagało ode mnie zbytniego zaangażowania. Dwie srebrne połówki łączyły się przy użyciu wyłącznie palców jednej dłoni. Cóż za oszczędność nerwów, czasu i energii
Filarem mojej bransoletki okazały się jednak czarne rzemienie, ewidentnie kojarzące się z dominacją, siłą przebicia oraz pewnością siebie. Na niektóre z nich nawleczono kontrastujące z mroczną barwą kulki. Srebrne perełki zmieniały położenie, przesuwając się po paskach niczym planety po galaktycznych trasach. I tak, jak dla ciał niebieskich centrum wędrówki stanowi słonce, tak dla koralików bransoletki środek wyznaczał mój nadgarstek.
Żadnych niedociągnięć, poszarpanych nitek, wystających, niedbale przyczepionych elementów. Istna perfekcja. Maleńkie dzieło sztuki. Przedmiot godny pożądania, dzięki któremu przegub mojej dłoni przestał być tak przytłaczająco nagi, samotny i zapomniany. Miejsce w którym krew intensywniej pulsowała pod skórą przykryte zostało moją nową bransoletką.
——————————————————————————————————————
Bohaterką dzisiejszego wpisu stała się bransoletka KLIK pochodząca ze sklepu Biju.pl. Jej pomysłodawcy udało się połączyć elegancję, przebojowość z klasycznymi barwami i praktycznymi rozwiązaniami.
Jeśli i Wam moja nowa biżuteria przypadła do gustu, zapraszam do zapoznania się z asortymentem Biju. Wkrótce dostępna będzie wiosenna kolekcja, o której mam zamiar Wam opowiedzieć
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
ładna a opowiadanie jeszcze ładniejsze ,wciaga czytanie twoich postów
zamkniecie tej bransoletki jest bardzo praktyczne, ja zawsze mam problem z zapinaniem
eehhhhhh aż chce się więcej
Będzie, będzie Kiedyś napiszę prawdziwy erotyk
Nie noszę biżuterii, ale wizualnie mi się podoba
bardzo lubię bransoletki
Pytałaś mnie kochana u mnie na blogu o chlebek i muszę Ci powiedzieć, że trzeciego dnia pojawia się już na nim pleśń, więc jest on do zjedzenia „na już”, ale patrząc, że ma tylko 350g, to można w dwa dni przejeść ) Bransoletka przepiękna!
Jak dla mnie to starczyłby tylko na śniadanko
Dziękuję za odpowiedź :*
fajne zapiecie!
Opowiadanie bardzo wciągające.;)
Mimo, że nie noszę bransoletek to ta jest bardzo ładna.♥
bransoletka jest przepiękna, już od dawna mi się podoba, jest gustowna i bardzo wbrew pozorom elegancka
Bransoletka zarówno pasuje dla silnej kobiety, jak i dla delikatnej, świetne połączenie dość ciężkich rzemyków z lekkością koralików.
Porządna, lekko rockowa bransoletka- idealnie w moim guście;)
Fajna bransoletka,ale sam wpis wciągający.Jak ty na to wszystko znajdujesz czas.Dwa blogi,strona na fb i zajmowanie sie domem i dzieckiem cała masa obowiązków.Zazdroszczę i podziwiam cię.
Kochana, siedzę do 2 w nocy i piszę, ale gdyby nie ten blog to chyba bym się na bezrobociu wykończyła psychicznie, fizycznie i emocjonalnie Znalazłam sobie punkt zaczepienia i trzymam się go kurczowo.