Frankenweenie

26 grudnia 2012 Film  3 komentarzy

Skróciłam sobie świąteczny urlop od blogowania. Mam nadzieję, że tęskniliście.

Śmierć jest zaledwie pretekstem, albo kopalnią możliwości, dzięki którym bohaterowie filmów Tima Burtona balansują na granicy niezwykłości, przesady i dobrego smaku. Ich przygody przypominają senne koszmary, zaś dylematy, którym muszą stawić czoła, tak naprawdę niewiele różnią się od problemów przeciętnych mieszkańców Ziemi. Do tej skondensowanej charakterystyki idealnie pasuje najnowsze dzieło Burtona- ,,Frankenweenie”. Czy historia chłopca, który wskrzesił swojego czworonożnego przyjaciela może być remedium dla tych, którzy stracili bliską osobę? A może Burton wyczerpał już swoje twórcze możliwości, stwarzając pozbawioną moralnych podstaw mrzonkę, w której istotny pierwiastek sensu przyćmiły wymyślne animacje?

fot. http://www.filmofilia.com/frankenweenie-poster-trailer-109125/

Victor, jedyne dziecko państwa Frankenstein, stroni od sportu i zabaw z rówieśnikami. Wolny czas spędza w towarzystwie ukochanego psa- Sparkyego, jego prawdziwą pasją jest nauka, a w szczególności eksperymenty, którymi zafascynował się dzięki kontrowersyjnemu nauczycielowi fizyki. Zachowanie chłopca niepokoi jego rodziców, którzy chcieliby, aby ich syn przestał być tak bardzo aspołeczny. Pewnego dnia ojciec Victora wpada na pomysł, który osobiście odebrałam jako emocjonalny szantaż, mający pomóc dzieciakowi zintegrować się z rówieśnikami. Pod wpływem serii niefortunnych zdarzeń dochodzi do tragedii, którą Sparky przypłacił życiem. Śmierć przyjaciela sprawiła, że wszystko, co dotychczas przynosiło chłopcu radość przestało mieć znaczenie. Sytuacja zmienia się radykalnie, kiedy to natchniony przez swojego mentora Victor znajduje sposób na wskrzeszenie psa. Widzów o słabych nerwach może zniesmaczyć ekshumacja zwłok pokiereszowanego czworonoga i próba przywrócenia go do życia, która w ostateczności kończy się sukcesem. Szczęśliwy z takiego obrotu sprawy syn państwa Frankenstein usiłuje utrzymać w tajemnicy całą sytuację, jednakże sekret odkrywa jeden z kolegów Victora, który postanawia wykorzystać zdobytą wiedzę podczas naukowego festynu. Bowiem to przedsięwzięcie sprawia, iż uczniowie zaczynają ze sobą rywalizować, nie uznając zasady fair play. W rezultacie dochodzi do makabrycznych sytuacji,  w których dzieci próbują ożywić martwe zwierzęta.

fot. http://www.enzasbargains.com/disney-presents-tim-burtons-frankenweenie-meet-the-characters-frankenweenie/

,,Frankenweenie” jest bajką z dreszczykiem, animowanym horrorem, który zapowiada się obiecująco, przykuwa uwagę widza, ale z czasem pokazuje, jak bardzo absurdalnym wizjom dał się ponieść jego twórca. Tym, co tworzy klimat historii jest na pewno kolorystyka- czarnobiała tonacja, jakże odmienna od pełnych różnorodnych barw bajek. W dalszej kolejności Burton usiłował zbudować grozę za pomocą postaci. Prócz zwyczajnej, wręcz nudnej rodziny państwa Frankenstein pojawiają się dość karykaturalni, przerysowani bohaterowie. Nie są to jednak istoty, żyjące wyłącznie w wyobraźni pomysłodawcy animacji. Przeciętny kinoman bez problemu odnajdzie ich pierwowzory w sztampowych produkcjach. Pod uwagę wystarczy wziąć chłopca, który wygląda jak młody Lurch z rodziny Addamsów, Edgara, będącego połączeniem Dzwonnika z Notre Dame i Igora z Frankensteina, dziewczynka z kotem do złudzenia przypomina pomyloną Lunę Lovegood, przyjaciółkę Harrego Pottera, wskrzeszony przez Toshiego żółw Shelly przemienia się w Godzillę, zaś stworki Boba wyglądają niczym Gremliny. W filmie pojawiają się również analogie do ,,Ptaków” Hitchcocka oraz do ,,Draculi”.

fot. http://www.themaninthemoviehat.com/frankenweenie-burton-stitches-childhood/

Bohaterowie albo wyglądają pokracznie i  brzydotę rekompensują przebiegłością, brakiem lojalności, innym razem reprezentują sobą zbiór stereotypów (na przykład spasiony amerykański chłopiec, który chowa się pod spódnicą mamusi, inteligentny Azjata, który wyznaje zasadę, iż cel uświęca środki), albo po prostu mają przerażać lub wywoływać uczucie konsternacji (Nassor i dziewczynka z kotem).

fot. http://movies.about.com/od/frankenweenie/ss/Frankenweenie-Sets-Characters.htm

,,Frankenweenie” nie jest zwykłą kreskówką. Jeśli się dobrze przyjrzycie zauważycie prawdziwe chmury, które leniwie przemieszczają się po niebie. Na ekranie telewizora rodzice Victora oglądają nie animację, a stary film z najbardziej znanym krwiopijcą wszech czasów. Tam również sytuacyjny absurd miesza się z nieudolną próbą przemycenia istotnych kwestii. Choć z jednej strony otumaniony kot, którego odchody małoletnia właścicielka odczytuje jako omeny, pasuje do irracjonalnych zdarzeń  i klimatu historii, tak już moralizujące teksty o połączeniu nauki z emocjami nie bardzo. Bowiem wykład pana Rzykruskiego, który opiera się na stwierdzeniu, iż serce musi iść w parze z rozumem bo tylko bezpośrednie zaangażowanie naukowca w jego eksperyment jest gwarancją sukcesu trąci banałem.

fot. http://www.thehollywoodnews.com/2012/05/13/great-new-stills-production-shots-from-tim-burtons-frankenweenie/

To mogło być całkiem przyzwoite kino, gdyby tylko Burton nie dążył do szczęśliwego zakończenia. Wszak imię chłopca, który zamienił swojego psa w Łazarza, albo lepiej w monstrum Frankensteina skazało go na sukces (Victor- męski odpowiednik imienia Wiktoria= zwycięstwo). W porządku, mógł wskrzesić psa, w bajkach wszystko jest możliwe. Chociaż powyższa sytuacja pociągnęła za sobą lawinę wypadków w ostateczności zwierzak uratował chłopcu życie. Ale to właśnie to ostatnie wydarzenie powinno skłonić małoletniego bohatera i jego rodziców do tego, by pozwolić Sparkyemu odejść. Granica między światem żywych, a tych, którzy umarli nie powinna być elastyczna. Nie można ot tak zachwiać równowagi w naturze bez ponoszenia konsekwencji swojego czynu. Pupil państwa Frankenstein powinien spocząć w spokoju na cmentarzu, a Victor zaś przebyć wszystkie etapy żałoby i pogodzić się ze śmiercią przyjaciela.

fot. http://www.helios.pl/28,Pila/StronaGlowna/

Szkoda, wielka szkoda zmarnowanego potencjału. Czyżby zmierzch kariery Burtona nadszedł tak szybko?

——————————————————————————————————————–

Frankenweenie (2012r)

Gatunek: animacja

Reżyseria: Tim Burton

Scenariusz: John August

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

3 komentarzy w Frankenweenie

  • nikollet85 says:

    hehe, ja sie zastanawiałam nad skróceniem tego czasu, ale jakoś pod namowa wszystkich odpuszczam, jakoś – i piszę to szczerze- nie chce mi się :P
    To błogie lenistwo …
    Mmmmm… byłe by mi na dłużej nie zostało :)

    • li_lia says:

      Oj tak, bo potem ciężko jest się w sobie zebrać :)

  • ewanka says:

    dzieci oglądały nawet dwa razy ;-)

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>