-
Hobbit (2012)
30 grudnia 2012 Film
-
źródło: http://www.thehobbit.com/
Zgodnie z obietnicą mam dla Was recenzję jednej z największych premier ostatnich dni, tygodni, miesięcy – „Hobbita” w reżyserii Petera Jacksona. Razem z Małżonką udaliśmy się w niespełna trzygodzinna podróż po Śródziemiu. Czy była ona świetną zabawą, czy gorzkim rozczarowaniem? Zapraszam do lektury.
Wbrew obiegowej opinii pan J.R.R.Tolkien nigdy nie pragnął rozgłosu dla swoich dzieł. Pisał je jako filologiczne wprawki, a ich komercyjny sukces był wypadkową wielu z pozoru niezależnych czynników. I tak… nie oglądalibyśmy dzisiaj „Hobbita” czy „Władcy Pierścieni”, gdyby nie… podatki! Po sukcesie książkowych pierwowzorów Tolkien obawiał się, że – po jego śmierci – jego synów zrujnują astronomiczne podatki związane z ogólnoświatowym popytem na tytuły. Dlatego też sprzedał prawa do ich ekranizacji. Dlaczego? Ponieważ uważał, że jego książek nie da się zekranizować, a co za tym idzie, nie będzie dalszego rozgłosu. Zgodnie ze słowami Wojciecha Orlińskiego (dziennikarza Gazety Wyborczej): Tolkiena trafił szlag w zaświatach, bo skończyło się nie tylko na filmach, ale również na klockach LEGO, jednorękich bandytach i telefonicznych aplikacjach!
źródło: http://www.imdb.com/title/tt0903624/
Historię przedstawioną w pierwszym filmie z cyklu można streścić następująco. „Hobbit Bilbo Baggins niechętnie wyrusza w niebezpieczną podróż. Kierowany przez czarodzieja Gandalfa opuszcza swój przytulny domek w Shire, by wraz z trzynastoma krasnoludami zmierzyć się ze smokiem Smaugiem.” – opis dystrybutora
Pierwszym pytaniem, jakie jawi się każdemu fanowi Tolkiena jest: Czy rzeczywiście trzeba było podzielić fabułę książki aż na trzy filmy? „Władca Pierścieni” liczy sobie ok. 1500 stron. Dla porównania – „Hobbit” ok. 300. Śpieszę z wyjaśnieniami. Pierwszy film, czyli „Hobbit: Niezwykła podróż” dotyczy 6 z 19 rozdziałów. Drugi film z serii ma (prawdopodobnie) wyczerpać fabułę książkowego pierwowzoru, natomiast trzeci – tworzyć swego rodzaju pomost między „Hobbitem” a „Władcą Pierścieni”. I co najdziwniejsze… nie jest to chyba najgorsze rozwiązanie. Po pierwsze… nasz powrót do Śródziemia potrwa dłużej. Po drugie – w pierwszym filmie z serii nie ma tego, czego obawiali się sceptycy, czyli dłużyzn. Jakim cudem? Ano takim, że autorzy scenariusza (Guillermo del Toro, Peter Jackson, Fran Walsh, Philippa Boyens) wykorzystali – oprócz tekstu powieści – notatki mistrza Tolkiena dot. chociażby zniknięć Gandalfa i innych niedopowiedzeń z fantastycznej lektury. A zatem wszyscy poszukiwacze wartkiej akcji, okulary 3D na nos!
No właśnie! Co z efektami 3D? Szczerze… lepiej prezentowały się podczas reklamówek przed seansem, ale najgorzej nie jest. Może wypadłyby lepiej w technice 48 klatek na sekundę, ale niestety w kinie, w którym byłem na seansie nie było takiej opcji. Olbrzymim plusem jest to, że okulary, które otrzymujecie przed seansem MOŻECIE SOBIE ZATRZYMAĆ. Będzie to na pewno dobra wiadomość dla wszystkich posiadaczy telewizorów LG 3D Cinema, ponieważ owe okulary są z nimi w 100% kompatybilne i odwrotnie. To znaczy, że jeśli macie już swoje okulary (z LG Cinema 3D) a’la tęczowy RayBan, to możecie zapłacić za sam seans – bez opłaty „okularowej”. A co ogląda się najlepiej w 3D? Efekty specjalne oczywiście! Chyba nikt nie ma wątpliwości, że stoją na najwyższym poziomie i niczym nie ustępują „Pierścieniowemu” poprzednikowi. Gollum jak żywy poskrada się wśród skał, olbrzymie trolle doradzą Wam jak zostać Masterchef’em Śródziemia, a góry okażą się wielkimi…. ups… niech to będzie niespodzianka.
źródło: http://www.imdb.com/title/tt0903624/
W moim odczuciu Peter Jackson stworzył bardzo dobry film. Ale czy bardzo wierną adaptację? Chyba nie! Gdybym miał stworzyć listę pytań ze znajomości lektury, od razu rozpoznałbym ucznia, który obejrzał film w zastępstwie przeczytania kilkusetstronicowej pozycji. W niektórych momentach fabuła została bardzo uproszczona (chociażby pojawienie się krasnoludów u Bilba), w innych została zmodyfikowana (KSIĄŻKA: Bilbo chce ukraś trollom sakiewkę, FILM: Bilbo chce ukraść trollom nóż) lub poszerzona (wprowadzono postać czarodzieja Radagasta Burego i orka albinosa o imieniu Azog). Oczywiście wszystkie (a przynajmniej większość) tych zmian jest usprawiedliwiona. Musimy pamiętać, że książkowy „Hobbit” to przede wszystkim pozycja dla młodszych czytelników, utrzymana w tonie baśni opowiadanej przez troskliwego rodzica. Dla Jacksona „Hobbit” miał być widowiskowym preludium do „Władcy…”, dlatego też pewne zmiany były koniecznością. Czytając książkę nie natkniemy się na olbrzymie sceny batalistyczne. W filmie znajdziemy ich co najmniej kilka. Wszystko po to, aby widz rodem z XXI wieku wyszedł z kina usatysfakcjonowany. A jeśli dodamy do tego piękne scenerie Nowej Zelandii, to otrzymamy coś nie tylko rozrywkowego, ale również cieszącego oko.
Jeśli chodzi o stronę aktorską, to również się nie rozczarujecie. Mimo, że minęła już cała dekada, to Ian McKellen nie zapomniał, co to znaczyć być Gandalfem, Hugo Weaving Elrondem, Cate Blanchett Galadrielą, a Andy Serkis Gollumem. Oprócz znanych twarzy zobaczycie również galerię nowych postaci i co się z tym wiąże nowych aktorów. Na szczególną uwagę zasługują dwie kreacje. Po pierwsze – Martina Freeman’a w roli młodszego o 60 lat Bilba i Richarda Armitage’a w roli przywódcy krasnoludów – Thorina. Pierwszy z tej dwójki już przebił swojego poprzednika (Froda). Freeman nie tylko gra oczami (które były głównym atutem Wood’a), ale wykorzystuje wszystkie atuty swojej twarzy. Armitage gra krasnoluda, ale jest to postać całkowicie inna niż wykreowany we „Władcy…” przez Johna Rhys-Davies’a Gimli. Gdybym miał przyrównać Thorina do któregoś ze znanych już bohaterów Śródziemia, to pewnie byłby to Aragorn, którego również charakteryzowała powaga, męstwo i honor. Pozostałych dwunastu krasnoludów to prawdziwa galeria osobowości. Tylko nie łudźcie się, że po niespełna trzygodzinnym seansie będziecie każdego z nich pamiętali. To i tak za mało czasu. Ale spokojnie… macie na to jeszcze cały rok.
źródło: http://www.imdb.com/title/tt0903624/
Na koniec… muzyka. Wszyscy, którzy pokochali ścieżkę dźwiękową z „Władcy…” nie będą rozczarowani. Usłyszycie znajome takty z Shire, a każdej scenie walki wtórować będzie dynamicznie zagrywająca orkiestra pod wodzą MISTRZA Howarda Shore’a.
Dla kogo – Dla wszystkich tych, którzy pokochali trylogię „Pierścienia”, ale również dla tych, którzy uwielbiają kino przygodowo-fantastyczne ze szczyptą eposu, humoru i męskiej przyjaźni. Jeśli szukacie romansu, to się zawiedziecie. Nie od dziś wiadomo, że o krasnoluda płci żeńskiej jest bardzo trudno, a ucieczka przed trollem, orkiem, goblinem czy inną zmorą nie sprzyja spotkaniom towarzyskim. A zatem… przygotujcie kuce, prowiant i czystą bieliznę, bo wycieczka do podnóża Samotnej Góry może trochę potrwać. A dokładniej – z dwa filmy ;P
Zwiastun:
Czas trwania: 2 godz. 49 min.
Gatunek: fantasy, przygodowy
Premiera na świecie: grudzień 2012
Premiera w Polsce: grudzień 2012
Produkcja: USA, Nowa Zelandia
Reżyseria: Peter Jackson
Moja ocena: 10/10 (rewelacja)
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Obejrzałam przedpremierowy pokaz i byłam zachwycona
Książkę czytałam, ale nie dobrnęłam do końca, natomiast film nie znudził mnie ani przez sekundę. Można było się i pośmiać i posmucić. Arcydzieło, czekam na kolejne części
Uwielbiam prozę Tolkiena, dlatego przez książkę bardzo sprawnie przebrnąłem Jeśli chodzi o film, to rzeczywiście – nudzić się nie da. No chyba, że ktoś z góry założy porażkę. Wtedy to nawet fajerwerki z *@#$%* Gandalfa nie pomogą
Sama postać Radagasta mnie bardzo rozśmieszyła Najbardziej nudziły mnie prawie 50 minutowe trailery i reklamy przed pokazem, teraz już wiem, że do kina nie opłaca się przychodzić na czas…
A ja lubię oglądać trailery Taki urok kina, ale wnerwiają mnie nachalne reklamy.
Ja też lubię zwiastuny To czego nienawidzę w kinie, to… zachowania niektórych widzów. Człowiek ogląda sobie film w jednym z najlepszych rzędów (10), na samym środku sali, a tu z siedzenia obok dobywa się głos: „Zobacz. Jakie on ma duże stopy! Fuj! I jakie owłosione!” albo „Ten Wielki Goblin jest taki obleśny… blee!” lub „To ona później będzie z Aragornem, co nie?” (na ekranie akurat była Galadriela). Osoba, która wypowiadała powyższe teksty nawet nie próbowała mówić szeptem. Aha… i odpisywała na SMS-a w trakcie filmu. ŻENUA!
Albo, kiedy zdradzają treść filmu…
Bylismy na tym filmie super godny polecenia
Popieram
Tak,tak nudzić się nie da !!Na potwierdzenie słowa mojej koleżanki kiedy to na ekranie smok,oko i ekran gaśnie : „Lilka,to chyba będzie przerwa ,szybko idziemy się wysikać”:))).Kocham ją i Hobbita!!!