Kapitan Phillips i mój niedoszły spadochronowy skok

28 grudnia 2013 FilmKuchniaMiejsca  10 komentarzy

Pan Mąż, będąc pod wrażeniem ostatniej konfrontacji AdBustera (KLIK), postanowił, że w ramach urodzinowego prezentu zafunduje mi skok ze spadochronem. Przejrzał ofertę spadochronowej szkoły, mieszczącej się w okolicach Włocławka i ze wszystkich sił starał się przekonać mnie do swego szalonego pomysłu. Co prawda przed trzydziestką chciałam przeżyć coś niesamowitego, nawet irracjonalna obawa, związana z zacięciem się spadochronu, nie była w stanie pokrzyżować moich szyków. Jednakże w ostateczności doszłam do wniosku, iż przynajmniej w swoje święto zasługuję na odrobinę spokoju oraz przewidywalnych czynności. Także z podniebnej wycieczki uczynię atrakcję wiosennego urlopu, dzisiaj zaś wybrałam się z małżonkiem do kina.

Ubogi repertuar oferował filmy, spośród których trudno było wybrać taki, jaki zadowoliłby naszą dwójkę. Wspólnym mianownikiem okazał się Tom Hanks i zbierający wysokie oceny widzów Kapitan Phillips. Ślubnemu do gustu przypadła tematyka, mnie zaś nazwisko aktora, będące gwarancją sukcesu.

Po dobrym kwadransie obserwowania somalijskich piratów, planujących obrabowanie wiozącego kosztowny ładunek kontenerowca, usłyszałam dochodzące zza moich pleców szepty ,,Jakaś dziwna ta ekranizacja. Za bardzo odbiega od książki”. Zapewne nie wspominałabym o tej sytuacji, gdyby nie fakt, iż po chwili autor wspomnianych słów, zwrócił się do mnie z pytaniem:

- Przepraszam, czy my oglądamy nowego Hobbita?

To był jedyny wesoły akcent w trakcie seansu. Wartka akcja, gra aktorów całkowicie skupiły na sobie moją uwagę.

Mogłabym uprościć powyższą historię stwierdzając, że bieda i brak perspektyw na lepszą przyszłość zmuszają ludzi do niecnych uczynków. Czarnoskóry Muse wraz z mieszkańcami swej wioski zostaje sterroryzowany przez bandytów, którzy stają się jego ,,pracodawcami”. Nowym zajęciem byłego rybaka stają się morskie grabieże. Jako współczesny pirat atakuje statki, by przejąć ich drogocenny ładunek. Mimo poważnego, niebezpiecznego zajęcia dla swych pobratymców nie stanowi wzoru do naśladowania. Z racji swej mizernej postury i uległości względem szefów jest traktowany bez należnego mu szacunku. W końcu nadarza się okazja, by Muse dokonał wielkiego skoku, co równocześnie wiązałoby się ze zmianą społecznego statusu.

W tym samym czasie znany, doświadczony kapitan Richard Phillips wraz z nową załogą wyrusza w kolejny rejs. Widz poznaje go jako kochającego męża i ojca, skrupulatnego, oddanego swej pracy człowieka oraz kapitana-służbistę, który za swoich podwładnych jest w stanie oddać życie.

Mogłoby się wydawać, że banda poróżnionych piratów, uzbrojonych w karabiny i środki wodnego transportu, które w kulminacyjnym momencie odmawiają posłuszeństwa, nie wystarczy, aby podbić amerykańskiego giganta i sterroryzować jego marynarzy. Tymczasem zbieg okoliczności, przewrotny los umożliwia czwórce somalijskich biedaków wtargnięcie na pokład statku kapitana Phillipsa. Jak potoczą się dalsze losy postaci? Czy na pomoc podbitej jednostce wyruszą posiłki w postaci potężnej floty? Dla kogo wspomniany rejs okaże się ostatnią podróżą?

Generalnie stronię od typowych filmów, w których główną rolę odgrywa przemoc, a tematyka porusza kwestie związane z polityką czy też armią. Mimo wszystko historia kapitana, który na swej drodze napotkał równie silny charakter okazała się fascynującym, choć niepozbawionym dramatycznych akcentów filmem. Owszem, z początku przeszkadzał mi niestabilny, poruszający się za bohaterami obraz. Zdaję sobie sprawę, iż w ten sposób reżyser zwiększył dynamikę akcji, jednakże w odbiorze okazało się to (przynajmniej dla mnie) męczące. Nie mogłam pozostać obojętna wobec tragicznej sytuacji, w jaką bez zgody zostali wplątani członkowie załogi Maersk Alabamy. Czułam paraliżujący ich strach, z napięciem obserwując przebieg wydarzeń.

Jeśli zaś chodzi o Toma Hanksa, muszę stwierdzić, iż kolejny raz nie zawiodłam się na jego aktorskich umiejętnościach. Był tak przekonujący, oddany zarówno sprawie, jak i swojej pracy, że w pewnym momencie chciałam krzyknąć, iż takiego kapitana potrzebowała zatopiona w ubiegłym roku Costa Concordia. Oto prawdziwy bohater, który nie potrzebuje ani obcisłego kombinezonu, ani peleryny! Na szczęście dla moich kinowych ,,sąsiadów” powstrzymałam się od zrealizowania tegoż zamysłu. Jednakże wraz nadejściem finału historii nie potrafiłam zahamować łez. Obserwowałam będącego w szoku Hanksa-Phillipsa, którego losem przejął się nawet uzupełniający medyczną dokumentację sanitariusz, z trudem walczący ze wzruszeniem.

DSC_0003

To był naprawdę dobry, choć momentami mało wiarygodny seans. Opuszczając kino dyskutowaliśmy z małżonkiem o słuszności postawy kapitana, o możliwościach lepszych, mniej szkodliwych wyborów, z których nie skorzystali piraci. Z niecierpliwością czekam na dzień, kiedy wspomniany film pojawi się na DVD, aby ponownie móc przeżyć tę wciągającą historię.

urodziny

Po powrocie do domu z wrażenia zjadłam zaledwie kawałek ukochanego tortu dacquoise i razem z wujkiem Google, który ,,pamiętał o moim święcie” (swoją drogą, podoba mi się taka przypominajka, jest o niebo lepsza od facebookowego kalendarza) zakończyłam ten jakże emocjonujący dzień. Całe szczęście, że do trzydziestki został mi jeszcze rok. Mam sporo czasu, aby wcielić w życie kilka szalonych pomysłów. Może podsuniecie mi kilka z nich?

5

P.S.

Plakat promujący film, pochodzi ze strony Filmweb.pl.

Przepis na domowy, o niebo lepszy od kupnego tort znajdziecie tutaj: KLIK

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

10 komentarzy w Kapitan Phillips i mój niedoszły spadochronowy skok

  • Asia says:

    Zaraz sobie obejrzę na E-kino :) Tort wspaniały! Mniam!

    • li_lia says:

      Podzielę się z Tobą kawałkiem, jeśli masz ochotę :)

  • cyrysia says:

    Ja też nie dałabym rady skoczyć ze spadochronu. Za bardzo się boje, chociaż mój brat swojej żonie i sobie zafundował taki prezent na urodziny i nawet nagrali owe wydarzenie, dzięki czemu mają cudowną pamiątkę.
    Kino to znacznie spokojniejsza opcja i też byłabym na twoim miejscu zadowolona. Co do filmu, brzmi ciekawie, więc będę miała go na uwadze.
    Torcik wygląda smakowicie. Narobiłaś mi apetytu ;)

  • Yllla says:

    Urodziny? Coś mi się wydaje, że my ten sam rocznik, tyle, że ja ze stycznia jestem i 3 wskoczy mi na licznik już za niecały miesiąc.
    wszystkiego najlepszego, tego co Ci potrzeba i tego szaleństwa trochę :) niech Cię otaczają sami mili ludzie , niech praca Ci lekką będzie, niech miłość bliskich dodaje Ci sił,niech spełnią się wszystkie Twoje marzenia :) nie

  • Yllla says:

    To nie na końcu przez przypadek wskoczyło. Uroki pisania na komórce :|

  • Andzia6668 says:

    apetyczne ciacho my bylismy w świeta na 2 czesci hobbita

  • Kruszynka says:

    Grunt to spełniać swoje marzenia, skok ze spadochronu może być jednym z nich :D

  • Kiti says:

    Aktora kojarzę, uwielbiam takie historie. Poczekam, aż film pojawi się w necie i z pewnością go obejrzę!
    100 lat;)

  • Alicja says:

    Oj ja marzę o skoku ze spadochronem :) A film chciałabym obejrzeć, bo uwielbiam Toma Hanksa :)

  • magda says:

    uwielbiam toma :)

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>