-
Ted (2012)
14 listopada 2012 Film
-
źródło: http://www.medlmobile.com/apps/iphone/my-wild-night-with-ted-ted-the-movie
Pomysł wprowadzenia innowacji, jaką było połączenie (na dużą skalę) filmu aktorskiego i animacji pojawił się już w 1988 roku. A wszystko za sprawą Roberta Zemeckisa – jednego z najbardziej wizjonerskich i kultowych twórców zza oceanu. Nie bez kozery Kto wrobił królika Rogera dostał Oscar’a za efekty specjalne. A niespełna 10 lat później do kin wszedł Kosmiczny mecz, gdzie grupa animków pod wodzą Michaela Jordana miała stawić czoła okrutnym najeźdźcom z kosmosu. Sukces jednej i drugiej produkcji oraz postęp w dziedzinie komputeryzacji sprawiły, że na naszych ekranach gości coraz więcej animowano-aktorskich hybryd. Najnowszy film Setha MacFarlane niewątpliwie się do nich zalicza.
źródło: http://www.allmoviephoto.com/photo/2012_Ted_photo.html
W dzieciństwie John Bennett (Mark Wahlberg) nie należał do lubianych dzieci. Z niewiadomych przyczyn nikt nie chciał się z nim bawić, pobić, czy wykazać jakąkolwiek formę zainteresowania jego osobą. Jedynymi przyjaźnie nastawionymi do dziecka istotami na Ziemi byli jego rodzice. To oni sprezentowali chłopcu dużego, pluszowego misia, którego ten nazwał (bardzo odkrywczo zresztą) – TEDDY. Od tej pory zabawka była jego jedynym przyjacielem. Ale apety rośnie w miarę jedzenia i młody John zapragnął, by jego zabawka ożyła i nigdy go nie opuściła. Ku zaskoczeniu całej rodziny, życzenie spełniło się. Trzy dekady później John spotyka się z piękną Lori (Mila Kunis). Sęk w tym, że dojrzałą dziewczynę denerwuje dziecinno-rozrywkowy styl życia partnera i jego misia. Konfrontacja jest nieunikniona. Kogo wybierze John? Najlepszego przyjaciela, czy przedstawicielkę płci pięknej?
Reżyserem i autorem scenariusza został Seth MacFarlane. Kariera tego pana rozpędziła się na dobre, kiedy to w amerykańskiej telewizji pojawił się serial animowany – „Family Guy” (Głowa Rodziny) jego autorstwa. Produkcję jednogłośnie okrzyknięto największym konkurentem Simpsonów, a rosnąca popularność zapewniła jej już 11 sezonów, odcinki specjalne, prestiżowe nagrody (w tym Emmy) etc. Powód powodzenia obrazu tkwi w prostej animacji połączonej z kontrowersyjnym (na pierwszy rzut oka) humorem i nawiązaniami do popkultury. Warto też wspomnieć, że sam Seth podkłada głos do wielu postaci głównych i wielu pobocznych. Jednym słowem – człowiek orkiestra. A skoro już o tym wspomniałem… to również świetnie śpiewa! Powaga. Zapytajcie wuja JUTUBA. A żeby tego było mało… już na początku 2013 roku poprowadzi kolejną ceremonię rozdania Oscarów.
źródło: http://www.allmoviephoto.com/photo/2012_Ted_photo.html
W sferze aktorskiej jest całkiem sympatycznie. Mark Wahlberg mimo 40-tki na karku wciąż trzyma formę i z odpowiednim dystansem podchodzi do tego co robi. Jego postać to mężczyzna, który jest po prostu rozdarty. Ma 35 lat i nadal boi się burzy. Jedną nogą tkwi w świecie dziecka, gdzie za przewodnika ma delikatnie ‚wyliniałego’, pluszowego misia. Za drugą nogę ciągnie go ukochana, która chce mieć przy swoim boku dojrzałego i odpowiedzialnego mężczyznę, na którym będzie mogła polegać. John stara się postępować tak, żeby nie ranić bliskich mu osób. Niestety… nie do końca mu to wychodzi. Mila Kunis jest drugą gwiazdą w tym zestawieniu. Młodsza koleżanka po fachu, dotrzymuje warsztatowo kroku Markowi. W przeciwieństwie do niego, ona sprawdza się najlepiej w scenach dramatycznych. Może to stereotypowe, co zaraz napiszę, ale… chyba już tak po prostu jest. To kobiety bardziej przeżywają, to kobiety są wrażliwsze i dzięki temu wypadają w takich scenach wiarygodniej.
Ale oczywiście cały film skradł tytułowy TED. Pluszowy miś gustujący w grzybkach halucynkach, wodnych fajkach i prostytutkach. Co ciekawe… to nie miś jest marionetką w układzie John-Ted. Postać grana przez Marka ulega wpływom zdeprawowanej aczkolwiek sympatycznej „zabawki”. Spotkanie z przyjacielem jest ważniejsze od pracy i poważnych zobowiązań. Wspólnie tkwią w stworzonej przezeń Nibylandii, w której dorastanie jest passe, a spotkanie idola z dzieciństwa jest niczym boskie objawienie.
źródło: http://www.allmoviephoto.com/photo/2012_Ted_photo.html
Oprócz genialnego scenarzysty, gwiazd w rolach pierwszoplanowych i z pozoru słodkiego misia film oferuje przede wszystkim kilkadziesiąt minut dobrej zabawy (jedna z ulubionych scen: kiedy Lori sprząta podłogę – kulałem się). Jeśli lubicie „Głowę Rodziny”, to nie powinniście być zawiedzeni. Co prawda nie znajdziecie tutaj tak wielu wstawek i retrospekcji, co w Waszym ulubionym serialu, ale bezkompromisowość żartów na pewno wyda się Wam znajoma. Moim zdaniem film nie potępia stylu życia proponowanego przez duet John-Ted. Fabuła zmierza do momentu, w którym możliwa stanie się hybryda młodzieńczego wyzwolenia i dorosłego podejścia do życia. Czy tak się rzeczywiście stanie? Musicie przekonać się sami.
PS. W filmie pojawił się (na chwilę) Ryan Reynolds. Co prawda nie wypowiada żadnej kwestii, ale pokazuje jaki dystans ma do plotek na swój temat. Zainteresowanych odsyłam również do 4 odcinka 10 serii „Głowy Rodziny”, gdzie Ryan (w wersji animowanej) zaprzyjaźnia się z Peterem Griffinem. Fun, fun, fun…
Zwiastun:
Czas trwania: 1 godz. 46 min.
Gatunek: komedia, fantasy
Premiera na świecie: czerwiec 2012
Premiera w Polsce: wrzesień 2012
Produkcja: USA
Reżyseria: Seth MacFarlane
Moja ocena: 9/10 (Rewelacja)
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Dawno się tak nie uśmiałam jak na tym filmie. Po prostu rewelacja.Polecam
Potwierdzam. Roześmiana paszczęka gwarantowana
No uśmiech miałam na ustach jak oglądałam zwiastun więc zaczynam szukać okazji by obejrzeć ten film
Ja oglądałem już dwa razy i może za jakiś czas obejrzę po raz trzeci
Świetny wybór.
Potrzebowałam czegoś, co skutecznie zajmie mi myśli na ponad godzinę.
Z pozoru komiczny obraz okazał się naprawdę ciekawą propozycją.
Widok misia z fają, albo w towarzystwie panienek do towarzystwa- bezcenny.
Chciałabym mieć takiego przyjaciela, bezgranicznie oddanego, szczerego i lojalnego.
To bardzo ciekawe, bo moja Żona też chciałaby takiego misia… hmmm… podejrzane
Michale, zapewniam Cię, że Twoja małżonka ma niewinne intencje
Po prostu fajnie byłoby posiadać kogoś, kto tak dobrze rozumie naszą naturę.
A konkretnie… jaką sferę tej natury? Hmm?
No tę niezbadaną przez facetów
Nie mogłam iść do kina na ten film, bo by mnie chyba wyrzucili Dawno się tak nie uśmiałam! Szkoda, że Ted nie istnieje, chętnie bym go przygarnęła
Zaczynam podejrzewać, że kobiety lubią niegrzecznych chłopców… nawet jeśli mają postać MISIA ;P
Do tej pory się zastanawiam, jak Ted uprawiał seks z koleżanką z pracy? Przecież misie nie mają określonej płci
Marchewką Albo pietruszką. Ona coś na ten temat wspominała.
Sam TED zgłaszał tę wadę do producenta zabawek już wiele razy. A jeśli mnie pamięć nie myli, to wspominał coś o pietruszce…
Kto wie, Justynko. Może, gdy pomyślisz o swoim własnym Tedzie, spadająca gwiazdka spełni Twoje życzenie.
I wszystko jasne!
Nie mam pamięci do szczegółów, wybacz
Wybaczam Hehe…