-
Zagraj ze mną w NERVE
10 listopada 2016 Film
-
Miałam kiedyś znajomą, za wszelką cenę pragnącą zdobyć popularność. Marzyła jej się sława i idące z nią w parze profity. Zaliczała się do grona osób prowadzących bujne życie towarzyskie. Jednak w odróżnieniu od przeciętnych zjadaczy chleba, budowała związki wyłącznie z internautami. Być może to kompleksy związane z brakiem prawdziwych przyjaciół, albo wręcz przeciwnie- wybujałe ego, sprawiły, iż owa dziewczyna żyła przed ekranem monitora. Należała do społeczności blogerów, w której czuła się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Ilość lajków pod postem stanowiła wyznacznik jej dobrego samopoczucia, liczba komentarzy zaś utwierdzała ją w przekonaniu o tym, jak bardzo jest wyjątkowa.
Pomiędzy wirtualną rzeczywistością, a namacalnym życiem przebiega cienka granica. Łatwo jest zatracić się w przybieraniu nowej tożsamości, odgrywaniu roli fajnego, godnego poznania człowieka. Wypowiedzi fanów (a także przeciwników) stanowią doskonałą motywację do działania i nieustannego udowadniania swojej wartości. Jednakże dobra passa może szybko stać się przeszłością, kiedy na poligonie portali społecznościowych pojawi się świeża krew, wzbudzająca większe zainteresowanie.
W takiej sytuacji pozostaje podnieść rękawicę i przystąpić do pojedynku o utrzymanie popularności lub przebicie rywala. Można także opuścić ring, wyciągając odpowiednie wnioski, lub skupić się na dotychczasowym działaniu.
Do czego może prowadzić wycenianie jednostki?
Jeśli sądzicie, że problem uzależnienia od silnych wrażeń i internetu dotyczy wyłącznie nastolatków- tkwicie w błędzie. Jednak to ich poczynania posłużą za przykład dzisiejszej historii.
Do zapoznania się z Nerve skłoniło mnie kilka czynników. Uwielbiam odtwórczynię głównej kobiecej roli. Emma Roberts jako inteligentna, wiecznie wzburzona psychopatka, przyciąga amatorów czarnego humoru. Nie można przejść obojętnie obok panny Channel z Królowych krzyku (Scream Queens). Zapadła również w pamięci fanom American Horror Story. Ciężko mi było wyobrazić sobie Emmę, jako skromną, zakompleksioną nastolatkę. Taka postać z pewnością ograniczałaby szeroki wachlarz umiejętności charakternej osóbki, w którą z łatwością się wczuwa. Do ostatniej klatki filmu miałam wrażenie, iż w obsadzie nastąpiła pomyłka. Nie zmienia to jednak fakt, że przyjemnie było popatrzeć na nowe wcielenie aktorki.
Fabuła filmu skupia się na niebezpiecznej, wciągającej grze, której reguły są z góry ustalone i nie przewidują odstępstwa, a już tym bardziej zdrady. Udział w NERVE wymaga nie lada odwagi, samozaparcia, ale również wdzięku. Każdy może wziąć w niej udział. Musi tylko zająć stanowisko- stać się widzem lub graczem. Pierwsza opcja wydaje się bezpieczna. Umożliwia obserwowanie uczestników przedsięwzięcia, decydowanie o kolejnych zadaniach. Osoby, które podejmują się drugiej możliwości zyskują popularność, pieniądze i systematyczne skoki ciśnienia.
NERVE wymaga całodobowej obserwacji. Każdy krok uczestnika gry jest monitorowany, dane o nim samym, wszelkie intymne, zdrowotne i pozostałe informacje udostępniane są obserwatorom. Dzięki temu znają oni lęki, hobby, problemy graczy. Łatwiej jest więc wymyślić kolejne zadanie.
Ryzykanci łamią prawo, igrają ze śmiercią. Urządzają jazdy bez trzymanki, kładą się na torach, pod przejeżdżającym pociągiem, przechodzą po drabinie, zaczepionej o dwa wieżowce, wspinają się na ogromne żurawie i uciekają w bieliźnie przed ochroną sklepów. Każde zaliczone zadanie skutkuje sporą kwotą pieniędzy, przelaną na konto gracza. Można się zatem w szybki sposób wzbogacić lub stracić wszystko po odpadnięciu z zabawy.
Vee neguje przedsięwzięcie. Nie interesuje ją życie na świeczniku. Wegetuje u boku popularnej koleżanki. Nie jest jednak bezwartościową jednostką. Ma pasję- fotografuje, odnosi sukcesy w nauce. To właśnie afront ze strony obiektu jej westchnień i wyzwanie rzucone przez przyjaciółkę powodują, iż dziewczyna loguje się w NERVE. Dzięki grze poznaje przystojnego konkurenta (Iana, w tej roli Dave Franco), z którym łączy siły. Przeżywa silne zauroczenie i zdobywa sympatię tysięcy widzów.
W filmie występują wizualnie atrakcyjne postaci o wyrazistych charakterach. Są czarne owce, zwolennicy przysłowiowego parcia na szkło, anarchiści i spragnieni wrażeń oraz akceptacji przeciętniacy. NERVE opowiada o sile przyjaźni, o prawdziwych wartościach. Ukazuje jednostkę, która może sprzeciwić się powszechnie akceptowanym (wśród rówieśników) postawom. Wrzuca bohaterów w wir mknących niczym rozpędzony motor wydarzeń. Widz śledzi poczynania graczy i obserwatorów. Dostrzega mechanizmy, kierujące umysłami zwolenników NERVE oraz to, co czyni grę wyzwaniem rzuconym życiu.
Kamera nadąża za mknącymi pojazdami, utrwala malujące się na twarzach graczy i obserwatorów przerażenie, fascynację, żądzę wygranej. Nic nie jest do końca pewne, łatwe do przewidzenia. Łakomi sensacji widzowie wymyślają coraz trudniejsze wyzwania, traktując graczy jak bezwartościowe marionetki. Zdrada jednego z uczestników zostaje surowo ukarana. Czy dostanie on kolejną szansę na odkupienie win i powrót do gry?
Co zrobisz, by przejść do następnego poziomu, by znaleźć się w finale? Ile jesteś w stanie zaryzykować ile poświęcić, by wygrać? Co tak naprawdę zyskujesz, grając?
Nie jest to przykład wybitnego kina, stanowiącego ucztę dla zmysłów prawdziwego melomana. Mimo wszystko ociekający emocjami NERVE trzyma w napięciu i skłania do myślenia. Stanowi również ostrzeżenie przed zgubnym wpływem wirtualnej rzeczywistości i dążenia do zdobycia sławy, popularności za wszelką cenę.
Mylę, że z powyższych powodów warto sięgnąć po inspirację twórców filmu- książkę Jeanne Ryan, na podstawie której powstała ekranizacja. Choćby po to, by skonfrontować własne wyobrażenia z wizją reżyserów (H. Joost, A. Schulman) i scenarzystki (J. Sharzer).
———————————————————————————
W tekście wykorzystałam zdjęcia, pochodzące ze stron:
http://www.thefandom.net/movies/nerve-poster-dare-movie-interview/
http://www.playnerve.com/
https://trailers.apple.com/trailers/lions_gate/nerve/
http://celebnmovies247.com/nerve-dares-new-posters/
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Najnowsze komentarze
EWELINA: ŚWIETNY POMYSŁ. DZEKI ZA »
Natalia: chciałabym kupić są »
Barbara: Witam serdecznie »
li_lia: Dzień dobry. Niestety »