A dlaczego miałabym Wam pudrować?

7 lipca 2012 Kosmetyki  9 komentarzy

Pozwól sobie na chwilę relaksu, na zmysłową podróż, w której towarzyszyć Ci będzie błoga cisza i Twój spokojny oddech.

Zostaw za drzwiami łazienki codzienne troski, niedokończone sprawy.

Wypełnij wannę ciepłą wodą.

Wrzuć do niej musujące kule, mydlane konfetti, barwiący płyn, albo dodaj odrobinę czegoś nowego, co sprawi, że kąpiel pozwoli zregenerować siły i odpowiednio przygotować przed nocą pełną wrażeń…

Oto opowieść o pudrze, który zawitał podczas wieczornego rytuału.

 

Nawilżający puder do kąpieli, Tso Moriri

90g

 

Skład:

Sodium Bicarbonate, Citric Acid, Solanum Tuberosum Starch, Cocos Nucifera (coconout )oil, Aqua, Parfum, Fruit Extract, (+/- Cl 16255, Cl 19140, Cl 42090).

Pamiętacie piosenkę- motyw przewodni reklamy wody toaletowej- ,,Pachnieć krzykiem- z wykrzyknikiem”? Tak właśnie zaśpiewałam, gdy otworzyłam opakowanie produktu, który otrzymałam od Tso Moriri. Ten obłędny zapach, w którym dominuje arbuz i mango przyprawił mnie o pozytywny zawrót głowy.

Nie przypadło mi do gustu opakowanie pudru- przezroczysta torebka sprawia, że ogólna ocena za wygląd osiągnęła minimalne noty. Po prostu nie pasuje mi to do kosmetyków, które mają zachwycać niebanalnymi właściwościami, ale również sprawiać, że  na sam widok będę ich pożądać. Ponadto kłóci się ono z pozostałymi opakowaniami, które zostały wyprodukowane ze szkła i aluminium.

Puder przypomina pustynny piasek, w którym zawarte są kolorowe drobinki. To nie jest zmielony na drobny pył proszek, który po wysypaniu z opakowania drażni nozdrza, albo unosi się niczym pyl w powietrzu. Muszę dodać, że kosmetyk ten nie zawiera parabenów, ropopochodnych składników, a te kolory zawdzięcza wyłącznie naturalnym barwnikom.

W pudrowym asortymencie Tso Moriri znajdziecie również:

- Liść grejpfruta

- Soczysty arbuz

- Pustynna noc

- Seven days of beaty

- Dolina kwiatów

- masło mango

Zasadnicza różnica między tym, jakie jest moje wyobrażenie o produkcie, a do czego on w rzeczywistości służy wcale nie stoi w opozycji do obietnic firmy, która zajmuje się sprzedażą kosmetyku. Według producenta puder ma po prostu w kontakcie z wodą wykazywać musujące i relaksujące właściwości. Dodatkowo zawarte w kosmetyku składniki gwarantują nawilżenie i odżywienie skóry.

Pełna nadziei wsypałam garść produktu do wanny wypełnionej letnią wodą. Puder faktycznie szybko się rozpuścił i zaczął musować. Jednakże czynność ta trwała tak szybko, że nawet nie zdążyłam się nią nacieszyć. W wodzie wyczuwalna była obecność pudru, który sprawił, że stała się ona bardziej śliska. Fantastyczny zapach, który od razu zrobił na mnie wrażenie, stopniowo zanikał i cała zabawa przypominała mi oczekiwanie na gwiazdkę, która przyniosła pod choinką zamiast przydatnego gadżetu opakowanie czekoladek. Co z tego, że je uwielbiam. Co z tego, że sprawiają mi przyjemność i poprawiają samopoczucie. Co z tego, że osoba, która mi je podarowała miała dobre intencje. To wszystko schodzi na dalszy plan wraz z ostatnią zjedzoną czekoladką, po której pozostało mi puste pudełko i odrobina słodyczy na języku.

O co mi tak konkretnie chodzi? Nie było spektakularnego efektu. Oczekiwałam wulkanu w wannie, wzburzonej wody, aromatycznej chmury. Zamiast tego otrzymałam namiastkę przyjemności. Wiecie, co to za uczucie? To tak, jakby przechodzić obok mężczyzny z którym się wiąże wielkie nadzieje. Takiego ucieleśnienia marzeń, takiej kwintesencji siły, odwagi, poczucia bezpieczeństwa i cholernie pociągającego seksapilu. Patrzysz na ten prawie ideał, czujesz jak nogi odmawiają Ci posłuszeństwa, słowa grzęzną w ustach, gęsia skórka maluje szlaczki na skórze, a serce niczym zegarowa kukułka oznajmia, że nastało południe.

No więc patrzysz na niego swoim sarnim wzrokiem. Podziwiasz pięknie wycięte usta, które w uśmiechu odsłaniają zadbane białe zęby. Przez chwilę jesteś przekonana, że to do Ciebie skierowany jest ten gest. Próbujesz go złapać, zapisać w albumie pamięci. I gdy już decydujesz się na to, by do niego podejść, zauważasz na jego dłoni złotego GPSa i zastygasz w pół kroku. Nawet nie zauważasz, że zostajesz potrącona przez piękną długonogą blondynkę, która zawiesza ręce na jego szyi i namiętnie całuje w wargi.

Troszkę popłynęłam, ale właśnie to o kąpieli miała być ta recenzja. Wracając zatem do meritum sprawy. Produkt rzekłabym bez wyrzutów sumienia- przeciętny, w wannie zamienia się w substancję, która źle działa na moją wyobraźnię. Piękny pomarańczowy puder barwi wodę na szarobury brąz, który wygląda jak tygodniowy brud. Ten straszny widok psuje moje wyobrażenie o relaksującej kąpieli. Odechciewa mi się pluskania, moczenia i kontynuowania tego jeszcze chwilę temu przyjemnego zabiegu.

Wyrywam korek, pozwalam wodzie uciec rurami poza obręb mojego domu. Zmywam z siebie pozostałości po kąpieli. Mimochodem zauważam, że skóra faktycznie jest miękka w dotyku, ale niestety nie pachnie tak, jak proszek, który niedawno przetestowałam.

Przeglądając katalog nie znalazłam nigdzie ceny pudru.

A jak w domowych warunkach samodzielnie przygotować puder musujący?

Będziecie do tego potrzebować:

2 filiżanek kukurydzianej mąki

1 filiżanki mąki ryżowej

Pół łyżeczki ekstraktu z wanilii

Kilka kropel ulubionego olejku eterycznego

Wyżej wymienione składniki łączymy ze sobą, a następnie przesypujemy do metalowej puszki- najlepiej takiej po herbacie. Po kilku dniach nasz puder nabierze pożądanych właściwości.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

9 komentarzy w A dlaczego miałabym Wam pudrować?

  • mentoska says:

    Puder nie jest drogi, kosztuje kilka złotówek, ale jeśli nie ma prawie żadnego efektu, szkoda nawet tych kilku złotych :) Wolę klasyczne olejki i płyny do kąpieli, osobiście wystarczy mi jakiś relaksujący, pieszczący zmysły zapach, a zwykła kąpiel może stać się niecodziennym rytuałem :P

    • li_lia says:

      Mentosko. Otóż to. No, ale jak wspomniałam, okropnie się rozczarowałam. Gdzieś widziałam przepis na domowe kule masujące. Robiłaś kiedyś?

  • mamaagatki says:

    Przykre to, ale prawdziwe- często oczekujemy cudu, magi, szaleństwa… a pozostaje nam gorzkie uczucie rozczarowania

  • Jan says:

    Ja tam nie ufam pudrom do kąpieli. Często są po prostu kitem :(

    • li_lia says:

      To zależy czego od nich oczekujemy :)

  • mentoska says:

    Robiłam Ewo, z tego przepisu, tylko bez suszonej lawendy :)

    http://dziecisawazne.pl/jak-zrobic-musujace-kule-do-kapieli/2/

    • li_lia says:

      Metnosko- naprawdę ciekawy pomysł. Dziękuję za link :)

  • Basia says:

    Szczerze mowiac, to szkoda by mi bylo za niego zaplacic te pare zlotych,a pozniej sie rozczarowac. Przeciez moglabym doloyc grosza i kupic cos co mnie zachwyci:) Ale ciesze sie,ze zajrzalam na te recenzje- dzieki temu moge zasiegnac „przepisu” na taki domowy puder :) I wiecie co? chyba juz dzis zaczne produkcje.. Autorko, ujela mnie najbardziej ta wizja mezczyzny idealu, chyba poruszyla najmocniej moja wyobraznie!

    • li_lia says:

      Basiu, szkoda tylko, że ten ideał jest nieosiągalny :(

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>