-
Błotem w twarz
6 października 2012
Kosmetyki
-
Tuż za skrzyżowaniem ulic, które znajdowały się w pobliżu mojego rodzinnego domu, po każdej ulewie tworzyła się ogromna kałuża. Z perspektywy kilkuletniego dziecka wyglądała niczym jezioro. W cieplejszych porach roku wraz z bandą zaprzyjaźnionych dzieciaków urządzaliśmy sobie kąpiele w tym znikającym bajorze. Czasy były beztroskie, nierówne drogi pokrywał wówczas zamiast betonu piach. My, na przekór zatroskanym matkom, które beształy nas widząc ślady po mokrej zabawie, z radością brodziliśmy w odmętach kałuży, budując z piasku i błota potężne fortece.
Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że za kilkanaście lat stanę się miłośniczką kosmetyków, które będą bazować na wydobywanej z Morza Martwego lepkiej masie.
Ostatnio potraktowałam swoją twarz pilingiem błotnym, który znajduje się w ofercie Bingo Spa.
Piling błotny do twarzy
Z kwasami owocowymi
Bingo Spa
Pojemność: 100g
Cena: ok 12zł
Nie uznaję leniwych kosmetyków, które mają mi zapewnić rewelacyjne efekty. Sceptycznie podchodzę do pilingów enzymatycznych (w końcu podzielę się z Wami opinią o jednym z nich). Produkty służące do usuwania zrogowaciałego naskórka i dogłębnego oczyszczania muszą zawierać wyczuwalne drobinki i wyróżniać się odpowiednią konsystencją, która nie ucieka w trakcie aplikacji. To jedyny kosmetyk, którego używanie mniej lub bardziej boli, wymaga aktywnego udziału dłoni i ja to w pełni akceptuję.
Błotna propozycja od Bingo Spa umieszczona została w plastikowym słoiczku. Mogłabym wyliczać estetyczne mankamenty opakowania, ale odpuszczę sobie krytykę. Piling nie jest rzeczą, która swoją otoczką ma wprawiać mnie w zachwyt, stać na widocznym miejscu w toaletce i być jej najpiękniejszą ozdobą. Najważniejsze, że nieprzekombinowana etykieta zawiera wszelkie istotne informacje.
W poręcznym słoiczku pływa sobie błoto, stanowiące 10% składu kosmetyku. Szarobura masa ma idealną konsystencję, dzięki której produkt z łatwością nabieram palcami i rozmazuję po twarzy. Piling nie spływa ze skóry, pozostaje na niej wystarczająco długo, by można było przeprowadzić skuteczny zabieg. Jeśli chodzi o zapach to nie jest on ani odpychający ani nadzwyczaj uroczy. Napisałabym, że po prostu typowy. Mogę sobie wyobrazić, iż został wydobyty z dna czystego akwenu, w którym nie pływają ścieki, pozostałości po turystach ani inne okropne śmieci. Kosmetyk nie tylko przywołuje miłe wspomnienia z dzieciństwa, ale nawet zachęca do użycia i potraktowania nim skóry.
Prócz cennego dla naszej urody błota w pilingu znajdują się również zmielone pestki oliwek. Mimo iż tego maleństwa jest tam zaledwie 2% i charakteryzują się one niemalże identycznym wyglądem, grubością i wielkością, sprawdzają się w roli tarki, która niemiłosiernie oczyszcza twarz. Traktowałam skórę gruboziarnistymi pilingami z mniej lub większym powodzeniem, jednak ten produkt działa lepiej niż specjalna rękawica o złuszczających właściwościach. Błoto z dodatkami nie wymaga użycia żadnych wspomagaczy, wystarczą czyste palce obu dłoni. Nawet nie trzeba intensywnie wcierać zmielonych pestek, by zauważyć rezultaty.
Po ok. 2 minutach zużyłam nałożoną ówcześnie warstwę pilingu. Możecie sobie pomyśleć, że po takim sadystycznym zabiegu powinnam pomyśleć o kontynuowaniu pielęgnacji jakimś delikatnym kremem. Nic bardziej mylnego. Zachwycona czerwoną jak burak skórą, która pozbawiona była zanieczyszczeń i resztek makijażu, przypominałam Andrzeja Gołotę przechodzącego się po ringu, zanim został zmasakrowany przez ostatniego rywala. Postanowiłam nałożyć sobie maseczkę tej samej firmy z owocowymi kwasami. Gdy poczułam niepodziewanie szczypanie odrobinę zrzedła mi mina. Ale o tym innym razem
W każdym razie na błotny piling nie narzekam. Namiętnie stosuję go co 2-3 dni, pilnując, żeby sobie nie wyrządzić krzywdy z powodu tak częstego używania. Produkt całkowicie wywiązał się z moich oczekiwań. Po każdym użyciu twarz jest gładka w dotyku, dokładnie oczyszczona. Kosmetyk jest wydajny, stosunkowo niedrogi, chociaż trzeba się w niego zaopatrywać w internetowych sklepach. Na jego korzyść przemawia brak sztucznych kompozycji zapachowych oraz barwników.
Do kosmetyku dodano owocowe kwasy z passiflory (zwanej jadalną męczennicą, powszechnie znana jako marakuja, wykazuje nawilżające właściwości, odżywia, ściąga i wygładza skórę), ekstrakt z cytryny (składnik aktywny, będący źródłem flawonoidów, witaminy C i hydroksykwasów, korzystnie wpływający na zmniejszenie przebarwień), wyciąg z trzciny cukrowej (występujące w niej alfa hydroksykwasy przyczyniają się do odnowy komórek, ponadto składnik ten działa złuszczająco i antybakteryjnie), ekstrakt z ananasa (przydatny, gdy mamy do czynienia ze skórą, której brak energii, w ekstrakcie tym znajdują się kwasy organiczne oraz enzymy, dzięki nim nawet pozbawiona blasku skóra staje się rozświetlona i zdrowo wyglądająca), wyciąg z winogron (odżywia i sprawia, że która staje się bardziej elastyczna). W sumie owocowe kwasy stanowią 50% zawartości kosmetyku.
Płacąc rozsądną cenę stajemy się posiadaczami naprawdę porządnego kosmetyku, który pomoże nam uzyskać świetne rezultaty.
W przypływie dodatkowych środków pieniężnych zamierzam zaopatrzyć się w błotną maskę z kolagenem
Możliwość zrecenzowania pilingu otrzymałam dzięki hurtowni MedicSpa , w asortymencie której znajduje się wiele produktów polskich producentów.
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Bardzo lubię kosmetyki Bingo Spa, ale jeszcze nie używałam tego peelingu, więc może po takiej recenzji się zdecyduję na zakup.
Co dziwne nie ma go w ofercie producenta, ani w sklepie od którego otrzymałam produkt. Może zabrakło go w magazynach?
a ja znalazłam bezpośrednio w sklepie medicspa.
Dzieki za opinie i opis
Edyto, szukam, szukam i znaleźć nie mogę
Ja znalazłam i już kupiłam bo produkt mnie zainteresował
http://medicspa.com.pl/home/134-peeling-blotny-kwasy-owocowe-bingospa-5901842003912.html
Dziękuję za link. Nie wiem, jakaś nieprzytomna jestem. Nie mogłam znaleźć tego pilingu
No oczywiście, cały czas wpisywałam ,,piling”, a nie ,,peeling”. Ech, nie mam na siebie siły
Oj tam Ewo, nie bądź dla siebie zbyt surowa;)
a PILING:) wydaje się być bardzo ale to bardzo obiecujący.
Pielęgnacja ciała>Pielęgnacja twarzy>Maseczki (twarz)
Jest, dziękuję
Taka cena to całkiem niewiele jak za dobry kosmetyk zależy jeszcze tylko ile wynoszą koszty wysyłki skoro to sklep internetowy
. Brakuje mi pilingu do twarzy w moim składzie kosmetyku więc po przeczytaniu tej recenzji rozważam jego kupno
Jeśli zrobisz zakupy za 50zł to wysyłka jest za darmo
miało być *składzie kosmetyków