-
Błoto wulkaniczne…
27 grudnia 2012 Kosmetyki
-
Czy zastosowany w domowym zaciszu zabieg z wulkanicznym błotem w roli głównej sprawił, że poczułam się bardziej zrelaksowana i wolna od stresu? Dokąd doprowadziło mnie kosmetyczne śledztwo i dlaczego tak bardzo czepiam się MudSpa?
Kilka słów o testowanym preparacie. Pozwólcie, że wkleję zdjęcie z dołączonej do przesyłki ulotki.
Przy jakich dolegliwościach wskazane jest użycie wulkanicznego błota?
Wygląd produktu:
Błoto wulkaniczne zapakowano w biały plastikowy słoiczek. Między nakrętką a drugim elementem opakowania znajduje się naklejka z nazwą MudSpa oraz informująca o tym, iż mamy do czynienia z próbką. Jednocześnie jest ona zabezpieczeniem, taką pieczęcią, która jest dowodem na to, iż ,,fabrycznie nałożona porcja” nie została wcześniej użyta. Niestety słoiczek nie posiada etykiety z datą przydatności błota, jego składem i ilością. Do złudzenia przypomina mi swoim wyglądem opakowanie oliwkowego kremu Ziaji, dlatego też wydaje mi się, że w opakowaniu znajduje się ok. 50ml preparatu.
Zapach:
W przypadku recenzowanego kosmetyku nie ma mowy o jakimkolwiek przyjemnym aromacie. Błoto ewidentnie przywodzi na myśl muł, wygrzebany z dna jeziora piasek. Po prostu pachnie bardzo intensywnie, jak typowe błoto. Z jednej strony obniża to przyjemność stosowania preparatu, ale przecież do tej woni można się przyzwyczaić.
Kolor:
Barwę błota określiłabym jako szarozieloną glinkę. Po podgrzaniu produkt przypomina zgniłą trawę, zwiędnięty kwiat.
Konsystencja:
W słoiczku błoto prezentuje się niczym zbita, nieidealnie gładka masa. Podczas aplikacji na zimno opuszkami palców wyczułam grudki, które delikatnie pilingowały skórę. Pod wpływem wyższej temperatury produkt staje się płynny, ale nie udało mi się uzyskać bardzo rzadkiej konsystencji, jak na fotografii z ulotki.
Sposób użycia:
Preparat aplikujemy na wybraną partię ciała (można nawet stosować go na skórę głowy) po ówczesnym podgrzaniu do temperatury nieprzekraczającej 42 stopnie. Testowany produkt nakładałam zarówno bezpośrednio ze słoiczka na zimno jak i po podgrzaniu go w ciepłej wodnej kąpieli. Nie wiedziałam, czy można do tego celu użyć mikrofalówki.
Opinia:
Błoto wulkaniczne postanowiłam wykorzystać w charakterze maseczki, którą potraktowałam twarz. Ze względu na niewielką ilość wydawało mi się, że rozsądniej będzie potraktować nim niewielki obszar ciała, by preparatu wystarczyło mi na kilka aplikacji, dzięki czemu będę mogła wyrobić sobie o nim uczciwą opinię i zauważyć ewentualne rezultaty. Ponieważ producent nie dołączył do ulotki informacji o tym, jak długo powinien trwać ,,zabieg” poczekałam aż błoto zaschnie na twarzy, co trwało dość krótko, następnie dokładnie je zmyłam. Preparat wysycha nierównomiernie, w pierwszej kolejności zmienia swoją konsystencję w miejscach tak zwanej strefy T (czoło, nos i broda). W praktyce wyglądało to tak, że błoto zaczynało się kruszyć i odpadać od skóry, kiedy jeszcze na policzkach było widać mokre plamy.
Błotnemu zabiegowi towarzyszyło szczypanie i pieczenie skóry. Na początku wydawało mi się, iż było to spowodowane wcześniejszym przeprowadzeniem gruntownego pilingu, ale sytuacja powtarzała się za każdym razem. Nieprzyjemny efekt potęgowało uczucie silnego ściągnięcia skóry oraz nieprzyjemny zapach.
Zmywanie preparatu przypominało potraktowanie twarzy tarką. Zaschnięte błoto raniło skórę. Spodziewałam się ujrzeć mocno zaczerwienione oblicze, jednak ku mojemu zdziwieniu skóra była jedynie delikatnie podrażniona i odrobinę wygładzona.
Jeśli chodzi o efekt końcowy to zależało mi w szczególności na gruntownym oczyszczeniu, rozświetleniu, zmatowieniu i ukojeniu. Preparat stosowałam przed miesiączką oraz w trakcie trudnych dni, kiedy to na twarzy zaczynają pojawiać się niechciane wypryski. Niestety nie zauważyłam, aby krostki zaczęły się szybciej gonić czy chociażby błoto powstrzymało skórę przed wytworzeniem nowych wyprysków. Pory nie były przesadnie pootwierane, ale również nie zostały gruntownie oczyszczone. Podobnie rzecz wyglądała ze zmniejszeniem produkcji sebum. Twarz po nałożeniu makijażu zaczynała się nieestetycznie błyszczeć w normalnym dla siebie, krótkim czasie. Co prawda skóra wyglądała na czystą, ale na pewno nie przypominała widoku cery, która wróciła ze SPA czy chociażby z relaksującego urlopu.
Na stronie www.mudspa.pl w zakładce Certyfikaty znajdziecie imponującą ilość dokumentów świadczących o… no właśnie o czym? Nie mogę odnieść się do ich treści ponieważ wszystkie 8 certyfikatów dostępnych jest w języku rosyjskim. Tam również dowiedziałam się, iż zastosowane przeze mnie błoto pochodzi z jeziora Saki, a MudSpa nie oznacza nazwy produktu tylko jest określeniem firmy, zajmującej się dystrybucją błota. Szkoda tylko, że organizator akcji nie pofatygował się, by na sporej ulotce zawrzeć naprawdę istotne informacje.
Zalety:
- Wydajność- do tej pory zdążyłam zaaplikować sobie czterokrotnie produkt jako maseczkę na twarz i na oko zostało mi jeszcze około 35% błota
- zgodność z obietnicą producenta- preparat faktycznie nie wysusza skóry, a delikatnie ją nawilża, efekt ściągnięcia mija po zmyciu preparatu
Wady:
- Brak podstawowych informacji o produkcie- nie wierzę w zapewnienia, że coś jest, jak obiecuje producent, w 100% naturalne. Przecież nawet błoto musi zawierać w sobie jakieś środki przedłużające jego żywotność. Pytanie brzmi- jakie? Ponadto nie wiem do kiedy produkt jest ważny. W jakim czasie po otwarciu opakowania powinnam go zużyć, by nie zmarnować preparatu i nie wyrządzić sobie krzywdy. W dalszej kolejności interesuje mnie to w jakich warunkach powinnam przechowywać błoto, aby nie straciło swoich właściwości i czy mogę je podgrzewać w oryginalnym słoiczku czy lepiej dla niego będzie, jeśli za każdym razem przełożę odpowiednią ilość do innego pojemnika. Na ulotce widniej zapis: ,,Po upływie wskazanego czasu zmyć ciepłą wodą i zaaplikować krem”. I tutaj mamy problem ponieważ producent nawet nie wspomniał o okresie przetrzymywania na skórze preparatu. Dodatkowo zastanawiam się nad tym jakie są przeciwwskazania do stosowania tego kosmetyku? Na samym końcu poruszę kwestię dotyczącą informacji o producencie. Czym właściwie jest MudSpa? Czy to jest nazwa produktu, producenta czy dystrybutora?
- efekt odstresowania- skoro po aplikacji odczuwałam pieczenie i ściągnięcie skóry, którym towarzyszył błotnisty aromat, to tylko rewelacyjny efekt końcowy mógłby sprawić, że faktycznie poddałabym się w trakcie ,,zabiegu” błogiemu relaksowi. Niestety irytujące objawy, towarzyszące użyciu produktu i niezadowalający rezultat na pewno nie rozładowały napięcia.
- cena- najniższa kwota (poza promocją), jaką musimy zapłacić za 500g opakowanie błota wynosi 150zł
- pojemność- szkoda, że produkt nie jest dostępny w mniejszych i poręczniejszych pojemnikach, dzięki czemu w razie ewentualnego niezadowolenia półkilogramowy słoiczek nie musiałby okazać się nietrafionym zakupem
- dostępność- na tę chwilę błoto można zakupić wyłącznie za pośrednictwem jego dystrybutora
Mam mieszane uczucia w stosunku do tego błota. Z jednej strony ciekawi mnie czy oryginalne, pełnowartościowe opakowanie jest lepiej opisane, intryguje mnie również to czy każdy może zastosować produkt czy są jakieś zdrowotne przeszkody (na przykład ciąża), które uniemożliwiają przeprowadzenie w domowym zaciszu zabiegu opisywanym kosmetykiem. Wyglądałoby to bardziej profesjonalnie, gdyby firma, która zorganizowała nabór osób do przetestowania błota wulkanicznego zadbała o to, by dołączona do przesyłki ulotka zawierała wszystkie niezbędne informacje. Ponadto zdziwił mnie fakt, iż to, czego nie znalazłam na stronie producenta pojawiło się w tekstach reklamowych na portalach, które ,,współpracują” z Mudspa. Mimo wszystko dziękuję organizatorowi akcji za udostępnienie mi recenzenckiego egzemplarza wulkanicznego błota.
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Przyznam, że blotko wygląda odrobinę przerażająco… Chyba wolę kosmetyki, które mniej „brudzą”
ja tez to testuje, i wygladam identycznie, moje corki az sie mnie przestraszyly jak sie wysmarowałam tym blotkiem
Noo to błotko trochę „przeraża” i ta cena też nie na każdą kieszeń…
tez to mam ale czeka na odpowiednia chwilę
wygląda okropnie
Ale jak działa to ok
Sęk w tym, ze właśnie nie działa. Przynajmniej na mnie
Lila, to że nie mozna dopuścić do wyschnięcia było w materiałach, które firma przesłała mi w pliku PDF. Jeśli chcesz to wyślę Ci ten plik.
W broszurze PDF były też wyczerpujące informacje na temat przeciwwskazań, bardzo dziwi mnie fakt, że tego nie dostałaś :/
Asiu, naprawdę nie dostałam ani materiałów (poza tą ulotką) ani tym bardziej maila. MudSpa wysłało mi prywatną wiadomosć na Facebooku z prośbą o podanie danych do wysyłki błota i nic poza tym.
Ja również otrzymałam informacje o składzie, aplikacji błotka itd. na maila w postaci pliku do poczytania, ja już z doświadczenia wiem, że o takie rzeczy producentom należy przypomnieć
No widzisz Aniu, widocznie byłam wyjątkiem od tej reguły
Jak na tak mizerne efekty to cena jest przerażająca Oo
A ja jestem naprawdę bardzo zadowolona z tego błotka i moja opinia jest jak najbardziej pozytywna