Cała jestem mineralna

9 września 2013 Kosmetyki  25 komentarzy

O tym, że makijaż wykonany kosmetykami na bazie minerałów prezentuje się o niebo lepiej niż ,,tradycyjny” make up przekonywać muszę tylko wierne fanki ostatniej opcji, prawda? Kto choć raz użyje prawdziwych mineralnych pudrów, cieni, podkładów nie będzie chciał wrócić do dotychczas używanych produktów. W czym tkwi fenomen nowej marki, która gości w moje toaletce od kilku tygodni?

 DSC_0012

Gdyby natura obdarzyła mnie pięknym głosem, mogłabym bezwstydnie zaśpiewać ,,Cała jestem mineralna” i nie miałabym na myśli żołądka, wypełnionego aż po brzeg ulubioną, gazowaną wodą. Niestety, swą artystyczną ,,działalność” ograniczam do zabawy w malarza, który dobiera odpowiednie warstwy kolorowych kosmetyków, by ukryć zmęczoną skórę już nieroześmianej twarzy. Gdyby nie wcześniejsza współpraca z toruńskim sklepem Hiacynt, oferującym klientom produkty marki La Rosa, nie wiedziałabym, że w tak niewielkiej odległości od mojego miejsca zamieszkania znajduje się prawdziwa kopalnia kosmetycznych skarbów. Teraz już wiem, gdzie będę się regularnie zaopatrywać w kolorowe minerały.

DSC_0014

Zanim pokażę Wam przeróżne sposoby wykorzystania cieni, pozwólcie, że skupię uwagę na pudrach. Aktualnie posiadam trzy odcienie: Light, charakteryzujący się wszechstronnym zastosowaniem, Ivory, stanowiący przysłowiową kropkę, wieńczącą cały makijaż oraz Vanilla, posiadający niemalże identyczne właściwości, jak jego poprzednik. Jednak moim faworytem jest puder oznaczony mianem Ivory.

DSC_0015

DSC_0017

DSC_0018

W przezroczystym, 4,5g słoiczku znajduje się kosmetyk o konsystencji miałkiego proszku. Po zdemontowaniu srebrnej nakrętki, widzimy maleńki, uroczo wyglądający puszek. Można go wykorzystać w dwojaki sposób, jako narzędzie do aplikowania pudru na twarz (co jednak w praktyce okazuje się nie lada zadaniem), albo w roli wacika, wchłaniającego resztki kosmetyku, jakie wydostały się przez naszą nieuwagę z opakowania. Aby zapoznać się z właściwościami produktu należy w pierwszej kolejności pozbyć się naklejki, chroniącej sitko plastikowej membrany. Posiada ono niewielkie otwory w kształcie kwadratów, które umożliwiają wysypanie odpowiedniej ilości pudru.

DSC_0022

DSC_0024

Puder idealnie zabezpieczony przed dostępem wilgoci, pozbawiony jest grudek i chemicznego zapachu. Charakteryzuje się barwą, która sprawia wrażenie naturalnej opalenizny. Nałożony na twarz od razu odżywia nawet ziemistą i zmęczoną cerę, nadając jej blasku, dzięki świetlistym drobinkom. Spokojnie, nie tworzą one warstwy, przypominającej sylwestrowe szaleństwo. Jego aplikacja przebiega bez najmniejszych problemów. Naprawdę dobrze stapia się ze skórą, jakby miał odegrać rolę jej dopełnienia. Posiada właściwości kryjące, co w praktyce oznacza, że maskuje wypryski, przebarwienia, a nawet wszelkie niedoskonałości pod oczami. Warto jednak wspomnieć, że nie podkreśla mimicznych zmarszczek. Poza tym jest bardzo wydajny i z pewnością starczy mi na przynajmniej rok codziennego używania.

DSC_0026

Jeśli chodzi o jego trwałość to sprawa wygląda następująco, przy całodziennym siedzeniu w domu i praktycznym nic nie robieniu, makijaż prezentuje się nienagannie od rana do wczesnych, wieczornych godzin. Puder nie warzy się, nie roluje, nie pozostawia nieestetycznych placków na twarzy. Gorzej sprawa wygląda, gdy prowadzimy aktywny tryb życia. Po niespełna dwugodzinnej przejażdżce rowerowej moje lico przypominało lśniący księżyc w pełni, ale nie oszukujmy się, wielokrotnie wspominałam o tym, że moja skóra ma paskudną tendencję do błyszczenia w strefie T w zastraszająco szybkim tempie. I chociaż obecnie stosuję wyłącznie krem typu BB lub krem nawilżający i na to nakładam puder, tak nadal co jakiś czas muszę kontrolować wygląd twarzy.

DSC_0033

DSC_0034

Dopełnieniem makijażu są cienie, pochodzące z mineralnej kolekcji La Rosy. Najczęściej stosuję trio w kolorach:

DSC_0038

DSC_0043

DSC_0047

- Gold- sproszkowane złoto, charakteryzujące się największą z możliwych liczba karatów. Fenomenalnie oddaje piękno cennego kruszcu. Pasuje posiadaczkom zielonych źrenic. Podkreśla opaleniznę. Subtelnie mieni się dzięki zawartości miałkiego brokatu w nieco ciemniejszej i jaśniejszej tonacji.

DSC_0048

DSC_0053

DSC_0057

- Malachite- cudowna szmaragdowozielona wariacja, która sprawi, że banalny efekt przydymionego oka nabierze tajemniczego wyrazu. Cień posiada drobinki, współgrające z podstawowymi barwami.

DSC_0049

- Carmelian- kremowy, bardzo dobrze kryjący cień. Jego spokojna barwa doskonale sprawdzi się jako uzupełnienie biurowego makijażu. Z pewnością pokochają go zwolenniczki odcieni typu nude, preferujące spokojne, nierzucające się w oczy rozwiązania.

DSC_0036

Wyżej wymienione cienie bez problemu rozprowadzają się na powiece i przywierają do niej niczym druga skóra. Pylą, to prawda, trzeba uważać podczas ich aplikacji, aby nie zrobić sobie krzywdy w postaci osypującego się na policzkach proszku. W tym celu warto skorzystać z kilku praktycznych sztuczek, o których opowiem Wam następnym razem. Jeśli zależy Wam na subtelniejszym efekcie, używajcie poszczególnych cieni na sucho. Dzięki zwilżonemu wodą pędzelkowi, można uzyskać bardziej intensywne i trwalsze rezultaty.

DSC_0055

Opisywane produkty można śmiało ze sobą łączyć, bawić się w tworzenie nowych, kolorystycznych zestawień. Ciekawie wygląda wykorzystanie cienia Carmelian, jako bazy i pokrycie go cienką warstwą cienia Gold. Zaskakująco dobrze wygląda również szmaragdowa zieleń, którą próbuje zdominować złoto. Uwielbiam smoky eye, bazujące na tych dwóch odcieniach. Ponadto Malachite zastępuje tradycyjną kredkę do powiek. Wystarczy użyć odpowiedniego pędzelka, by cieszyć się zniewalającymi kreskami.

DSC_0067

Cienie La Rosa należą do moich kosmetycznych ulubieńców. Nawet podczas ciężkiego dnia, obfitującego w liczne wzruszające chwile czy prawdziwie nerwowe sytuacje, makijaż oka prezentuje się okazale. Kolory nie blakną, przez cały dzień wyglądają tak intensywnie, jak w chwili ich zaaplikowania na powiekę. Istotny jest również fakt, iż nie rolują się, nie zbijają, ani nie gromadzą się w załamaniach powiek Wspomniane kosmetyki, zamknięte w 3g słoiczkach, dostępne są w wielu kolorach, pogrupowanych w 3 palety- Moon, Sun oraz Earth. O niektórych z nich napiszę niebawem.

Koszt cieni nie przekracza 25zł za sztukę. Słoiczek z pudrem to wydatek ok 30zł. Więcej informacji o tym, gdzie można nabyć kosmetyki La Rosa możecie dowiedzieć się korzystając z poniższego odnośnika:

KLIK

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

25 komentarzy w Cała jestem mineralna

  • Kapturek (czyli ja) jest takim stworzeniem, które bardzo nie lubi pokazywać swej prawdziwej twarzy, dlatego przez całe dnie noszę na twarzy maskę w postaci podkładu, korektora i pudru. Najbardziej zainteresował mnie właśnie puder, gdy będę miała jakieś pieniążki i będę znajdę go gdzieś stacjonarnie to zastanowię się na poważnie nad jego kupnem. Cienie sobie podaruję, bo malarz ze mnie nijaki, chociaż chodziłam na zajęcia plastyczne. Ograniczam się do tuszu, kredki lub eyelinera. ;)

    Pozdrawiam.

    • li_lia says:

      No popatrz Kochana, ile ciekawych rzeczy mogę się dowiedzieć z komentarzy :)

  • ila pop says:

    fajne te cienie! te kolory, żywe, piękne i wydajne

    • li_lia says:

      I nie są tragicznie drogie ;)

  • Paulineczka says:

    uwielbiam cienie mineralne! szkoda tylko ze są tak ciezko dostepne..w sensie jedynie przez internet..:) milego testowania kochana! :*

    • li_lia says:

      Dziękuję, a jest co testowac :)

  • Anita says:

    U mnie są tylko w Katowicach, za daleko.. :( a bliżej póki co takich cieni nie widziałam..

    • li_lia says:

      Możesz je zamówić u przedstawiciela firmy :) Przez internet.

    • Anita says:

      ooo, nie wiedziałam! dobry pomysł :)
      hmm, z jakim poprzednim blogiem? cały czas funkcjonuje ten :) )

    • Anita says:

      Nie ma problemu, tak myślałam, że musiała to być pomyłka :) ale w takim razie zapraszam częściej do mnie :)

  • Asia says:

    bardzo jestem ciekawa tych cieni, nigdy z podobnymi nie miałam problemu

    • Asia says:

      hahaha, co ja napisałam?… chciałam napisać, że nie miałam do czynienia :D

    • li_lia says:

      Oj tam, oj tam. Każdemu może się zdarzyć ;)

  • Madamegreen says:

    Malachite – bardzo ciekawy odcień!

  • Mariola says:

    cudowne wybrałaś kolory… ja równiez szykuję się do posta… Niebawem podzielę się jakie ja wybrałam odcienie…

  • nikollet85 says:

    bardzo lubie te cienie sa ekstra :)

  • Kiti says:

    Ja to jedynie na cienie bym się skusiła, choć nie maluję się zbyt często, ale widzę, że ładne odcienie mają:)

  • Kruszynka says:

    Puder raczej by mi się nie przydał, ale cienie, jak najbardziej. Czyli dobrze jest się umalować i nic nie robić:)

  • Widzę, że te cienie są nieźle napigmentowane. Podobają mi się :)

  • Ula K. says:

    świetne cienie, mi najbardziej podoba się odcień Carmelian ;)

  • Puder mineralny mam i nie zamienię go na inny.Cienie na razie wpisane na listę zakupów.:)

  • Karcelka says:

    miłego używania cieni,bo są na prawdę super!

  • Alicja says:

    ah te minerały, muszę się w końcu na nie skusić :) ) też mam tendencję do szybkiego świecenia..;/

  • Kingusia ;) says:

    Bardzo ładne cienie, akurat „moje” kolory ;)
    Pozdrawiam!

  • Kaśka says:

    No z minerałami to ja zbyt wiele doświadczenia niestety nie mam :)

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>