-
Ciasteczkowy jogurt od Fennel
-
Cóż, nie udało mi się zdobyć zaproszenia na dzisiejsze urodzinowe przyjęcie uwielbianego przez tajlandzkich poddanych króla Bhumibola Adulyadeja. Monarcha na pewno hucznie będzie obchodził swoje 85 urodziny. Na pocieszenie pozostaje mi więc Jogurt do ciała o zapachu ciasteczka z czekoladą firmy Fennel, kosmetyk, którego źródeł należy szukać właśnie w Tajlandii.
Dlaczego położony na Półwyspie Indochińskim ,,kraj słonia”, stanowi ciekawą turystyczną atrakcję oraz inspiruje kosmetyczne firmy do tworzenia interesujących produktów? Być może odpowiedź tkwi w wilgotnych lasach monsunowych, w poetyckich przedgórzach Himalajów, w tygrysach, które pozwalają się głaskać. Jedno jest pewne to właśnie rosnące w Tajlandii owoce i kwiaty możecie odkryć dzięki kosmetykom marki Fennel.
W ramach współpracy z firmą mogłam wybrać sobie do zrecenzowania dwa produkty. W pierwszej odsłonie chciałabym zaprezentować Wam
Jogurt do ciała
Ciasteczka z czekoladą
pojemność: 300ml
Cena: od 30zł do 35zł
Nie dajcie się zwieść jogurtowej nazwie bowiem ani konsystencja ani zapach produktu nie przypominają znanego mi spożywczego artykułu. Pewna włocławska firma (ta od keczupów) posiada w swoim asortymencie mój ulubiony czekoladowy budyń i to właśnie z nim skojarzył mi się kosmetyk Fennel. Byłby idealnym odpowiednikiem mlecznej przekąski, gdyż kusi zarówno wyglądem jak i aromatem, gdyby nie pewien szkopuł- nie nadaje się do konsumpcji
Wystarczyło pierwsze spojrzenie na opakowanie, którego najważniejszym ozdobnym elementem jest niewielka wieża wykonana z domowych ciastek. Znajomy kształt przypomniał mi popularne niegdyś pieguski. Jak wiecie apetyt rośnie w miarę jedzenia, a mój na pewno dał się mocniej odczuć, gdy zajrzałam do środka półokrągłego, białego pojemniczka, które ze względu na swój nieprzezroczysty, twardy plastik nie ujawnia swojej zawartości.
Kiedy udało mi się pokonać niezwykle uparte sreberko, które ze wszystkich sił broniło dostępu do jogurtu (uważajcie na palce, istnieje prawdopodobieństwo przecięcia sobie nim skóry), ujrzałam coś, co skutecznie poprawiło mi nastrój. Niby krem orzechowy, albo coś w rodzaju kawy z mlekiem, zachęcało mnie do zanurzenia w nim dłoni.
Przyjemnie chłodny, gęsty, gładki, rozkosznie pachnący kosmetyk, utwierdzał mnie w przekonaniu, że to był naprawdę dobry wybór. A to był dopiero początek naszej znajomości…
Produkt rewelacyjnie rozprowadza się po skórze, wchłaniając się w mgnieniu oka, czyni ją cudownie miękką, delikatnie nawilżoną. Jednak działanie to jest niestety krótkotrwałe. Nie ma żadnych efektów ubocznych jego stosowania. Skóra nie zmieniła barwy, nie pojawił się na niej tłusty film ani kolorowe smugi. Jedyne czego nie zauważyłam to wpływu na polepszenie jędrności i elastyczności, bowiem na tę chwilę jestem zadowolona z rezultatów uzyskanych dzięki produktom konkurencji.
Jeśli chodzi o jego zapach to mogę wyrazić się o nim wyłącznie w superlatywach. Genialne połączenie czekolady z ciastkami. Stwierdzenie ,,Niebo w gębie” w tym przypadku przenosi się na ciało. Jeśli używanie tego produktu może być dla mojej skóry rajem to obiecuję więcej nie zgrzeszyć I nie ma w tym ani odrobiny przesady, chemicznej nutki, ani zbyt intensywnych i narzucających się aromatów. Szkoda tylko, że tak szybko nos się do niego przyzwyczaja.
Tym razem nie będę doszukiwać się mankamentu w postaci opakowania i konieczności niehigienicznej aplikacji. Bowiem produkt jest niesamowicie wydajny i naprawdę nabieram go oszczędnie, obawiając się tego, iż niedługo ujrzę dno pojemniczka.
Podsumowując produkt ma całkiem przyjazny skład, wybornie działa na zmysły. Minusem jest to, że efekt nawilżenia mija po kilku godzinach.
Martwi mnie tylko dostępność jogurtu. Chciałabym znaleźć go w swojej drogerii.
Dziękuję firmie Fennel za udostępnienie mi powyższego kosmetyku do przetestowania.
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Wygląda naprawdę kusząco:) Mam słabość do tak pachnących i apetycznie wyglądających kosmetyków, a to mi przypomina krem do pieczywa Snickers, tylko brakuje w nim orzeszków;)
Kasiu, mój mąż to samao powiedział, czyli coś jest orzechowego na rzeczy
normalnie zarobiłas mi smaka na niego
I o to mi chodziło
jej… pewnie strasznie korci,aby go „spróbować”
Oj Kochana, żebyś wiedziała
O kurcze wygląda „pysznie”
Uwielbiam takie ciasteczka z czekoladą
Bardzo ciekawy produkt.