-
Co można zrobić z wygraną 6 w totka?
16 sierpnia 2013 Kosmetyki
-
Siedzę na brzegu kanapy, ściskając w dłoni lekko zniszczony kupon. Zniecierpliwiona wpatruję się w ekran telewizora. Komentuję zbyt długi blok reklamowy, który szczególnie teraz wyprowadza mnie z równowagi. Jeszcze się łudzę, jeszcze karmię nadzieją, że oto właśnie nadszedł ten wieczór, kiedy całe moje życie wywróci się do góry nogami. Przecież taka kumulacja trafia się niezmiernie rzadko.
Wreszcie dostrzegam kolorowe piłeczki, które wpadają do bębna losującej maszyny. Chwila oczekiwania rozciąga się niczym klasyczna mozzarella na wyjętej z pieca pizzy. W końcu prowadzący odczytuje cyfry na kulistych przedmiotach, które zostały wessane do przezroczystego tunelu.
Nie słyszę trąbiącego za oknem samochodu, odgłosu rozbitego na podłodze kubka, który przez przypadek strąciłam ze stołu. Zdaje się, że na chwilę straciłam słuch. Spoglądam na wydrukowane na kuponie czarne znaczki, porównuję je z tym, co wyświetla ekran telewizora. Czynność tę powtarzam dopóki program nie zostanie zastąpiony kolejną reklamą. Powoli dociera do mnie łomot podnieconego serca. Wycieram spoconą dłoń o spodnie po czym zaczynam krzyczeć.
- Jasny gwint! Trafiłam szóstkę w totka!
Włączam komputer, pytając wujka Google, co w takiej sytuacji powinnam uczynić. Znajduję numer do biura obsługującego laureatów loterii i pozostaje mi tylko dopełnić szeregu formalności. Jak przez mgłę pamiętam stosy papierzysk, porządkujących sprawy w skarbówce i banku. Kiedy na konto wpływa zawrotna kwota, omal nie ląduję w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. Gdy już dochodzę do siebie, rozważam dwie opcje, albo wykupię położoną na końcu świata wyspę, na której będę wiodła bezproduktywny żywot w symbiozie z naturą, albo przeprowadzę się nad polskie morze, gdzie sukcesywnie zapełnię ekskluzywną willę przedmiotami, o których dotąd mogłam tylko pomarzyć.
W powodzenie pierwszej opcji nie wierzę. Lenistwo przegrałoby z nadmiarem rozpierającej mnie energii. Z resztą, jak mogłabym egzystować z dala od internetu, książek, śmieciowego jedzenia i kosmetyków? Jeśli zaś chodzi o drugą kwestię- zastanawiam się, kiedy doszłabym do wniosku, iż wysoka cena nie zawsze idzie w parze z jakością, albo pozostawia wiele do życzenia. Weźmy na przykład taki tonik z kolagenem.
Bezalkoholowy Tonik kolagenowy
Naturall Collagen Inventia
Pojemność: 125 ml
Cena: 57zł
Dostępny w: sklepie Lagenko
Nie da się ukryć, że zwraca uwagę potencjalnego klienta. Posiada bowiem ciekawie zaprojektowane opakowanie, które bez wątpienia wpływa na pozytywne postrzeganie produktu. W środku kartonika, wyposażonego w srebrzystą ściankę, znajduje się bogata w informacje ulotka oraz biała buteleczka. W jej przypadku brak przezroczystości jest wręcz wskazany. Dzięki temu kolagenowa zawartość chroniona jest przed dostępem mogącego jej zaszkodzić światła. Zdobi ją jedynie podwójna nakrętka, moim zdaniem zupełnie zbędna, nie mająca żadnego wpływu na użytkowanie kosmetyku.
Preferuję opakowania wyposażone w bardziej praktyczne sposoby otwierania. Miękki plastik butelki ułatwia wyciskanie toniku, aczkolwiek on sam w sobie posiada idealną konsystencję do tego, by bez problemu opuścić poręczną buteleczkę. Jeśli chodzi o etykietę to również w jej przypadku zaproponowałabym producentowi/dystrybutorowi skorzystanie z trwalszego oznakowania produktów poprzez drukowanie na opakowaniu niezbędnych informacji. Naklejki, którym notorycznie odrywają się rogi, nie wyglądają estetycznie.
Tonik posiada wyrazisty, aczkolwiek niemęczący zapach. Dość szybko ulatnia się on ze skóry. Przezroczysty płyn bez problemu wydobywa się ze sporego otworu, trzeba zatem uważać, by nie przesadzić z jego ilością podczas aplikacji. Nałożony na skórę kosmetyk, pozostawia po sobie cienką, lepiącą się warstwę, która na szczęście w mgnieniu oka zostaje wchłonięta. Potraktowana tonikiem twarz staje się miła w dotyku. Jeśli niedokładnie oczyszczę ją z makijażu, wówczas z pomocą przychodzi mi wacik nasączony opisywanym kosmetykiem. Kolagenowy preparat świetnie radzi sobie z resztkami tuszu czy wyjątkowo opornej na demakijaż pomadki, a na dodatek potęguje uczucie świeżej i czystej skóry.
Po użyciu toniku nie czułam irytującego napięcia czy też ściągnięcia skóry, które towarzyszą mi po zastosowaniu oczyszczającego żelu. W miejscach, które potraktowałam kosmetykiem, odczułam nieznaczną poprawę poziomu nawilżenia. Niewątpliwie przyczyniła się do tego obecność witaminy B5. Produkt zgodnie z obietnicą producenta zakwasza skórę, przywracając jej wymagane pH i przygotowuje ją do dalszej pielęgnacji. Istotne jest również to, że nie wywołuje szczypania, pieczenia ani w jakikolwiek inny sposób nie podrażnia wrażliwej cery.
Przez pierwszy miesiąc kuracji tonik stosowałam razem z kremami na dzień i na noc tego samego producenta. Jednak moja skóra nie zaakceptowała takiej dawki kolagenu, reagując na kurację sporą ilością wyprysków oraz zwiększoną produkcją sebum. W związku z powyższym na czas zmiany pogody (nie wykluczam tego, że po prostu wysokie temperatury miały jakiś wpływ na niepowodzenie) i pory roku zmuszona byłam odstawić sporą część kosmetyków z kolagenowej serii, ograniczając się do użycia jedynie kremu pod oczy i pilingu.
Przyglądając się liście komponentów toniku, zauważyłam, iż jego kluczowy składnik- kolagen nie znajduje się w samej czołówce. Do stworzenia preparatu wykorzystano znacznie większą dawkę ekstraktu z Noni oraz aloesu. Oprócz wody i gliceryny wysoko na liście znajduje się glikol propylenowy, kwas o właściwościach złuszczających- Glukonolakton, a także benzoesan sodu.
Kolagenowy tonik nie podbił mojego serca. Śmiem twierdzić, iż ma całkiem przeciętne właściwości. Znam wiele ciekawszych i co najważniejsze, dostępnych w korzystniejszych cenach kosmetyków.
Więcej o produktach dostępnych w sklepie Lagenko możecie przeczytać na blogu pani Diany Piech: KLIK. Jego autorka prócz ciekawych artykułów, publikuje również wywiady z gwiazdami, które miały okazję wypróbować działanie poszczególnych produktów.
P.S.
Zdjęcie maszyny losującej pochodzi ze strony:
http://finanse.wp.pl/gid,14232786,kat,36874,title,Rekord-w-Lotto,galeria.html
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
To na której bezludnej wyspie teraz mieszkasz?
Ech, no na szczęście na żadnej
To nam wprowadzenie zaserwowałaś
Starałam się
Ja w ogóle takich specyfików nie używam, więc nie mam porównania, ale skoro rewelacji nie ma to nie skuszę się tym bardziej.
Za to maseczka tego samego producenta jest rewelacyjna.
Te różne kosmetyki są mi obce, ale z pewnością na sklepowych półkach są inne w tańszej cenie, a odłażące naklejki też mnie irytują.
Otóż to.
kochana ja jak bym wygrała w totka to zabrała bym Cie na Malediwy
Serduszko, Ty to jesteś the best.
Tyle za tonik bym nie zapłaciła, chociaż kto wie… . Gdybym trafiła szóstkę…
Myślę, że nie jest sztuką być rozrzutnym, gdy ma się pieniądze, ale robić zakupy z głową.
serio wygrałaś w totka? :O
poszalałaś ze wstępem no cóż, nie skusiłabym się na ten tonik, choć buteleczkę ma fajna:>
Starałam się Was zaskoczyć
racja wysoka cena nie zawsze idzie w parze z jakością,co do totolotka to sama chetnie wyjechałabym do ciepłych krajów
To umówmy się, że jak wygram to Cię zabiorę ze sobą.