Dwie minuty radości

10 sierpnia 2012 Kosmetyki  44 komentarzy

Zamknęłam łazienkę na cztery spusty.

Wcześniej poinformowałam, że nie zamierzam odpowiadać na wszelkie pukania do drzwi przez przynajmniej trzy kwadranse.

Napuściłam przyjemnie gryzącej od nadmiernego ciepła wody do wanny. Ukucnęłam przy jej brzegu i wrzuciłam musującą kulę Body Club.

 

 Musująca kula, Body Club

Mango i mandarynka

z naturalnym olejem z pestek winogron i awokado

165g

cena 3.99zł

Całkiem spora kula, która została dość efektownie zapakowana przykuła moją uwagę, obiecując samym wyglądem niesamowite wrażenia podczas kąpieli.

Po odwinięciu zabezpieczającej produkt folii (a były ich dwie i szczerze mówiąc musiałam się z nimi nagimnastykować zanim skapitulowały i pozwoliły oskalpować kulę) ujrzałam coś, co swą strukturą nawiązywało do starego kruszącego się w dłoniach lekko liliowego pustaka, który wydobyty został z ruin przedwojennej chatki.

Kula z mandarynką i mango miała tylko jedną wspólną rzecz- nazwę. Albowiem zapach, który towarzyszył zarówno podczas samego wąchania jak i wydobywający się w trakcie zanurzenia w wodzie wspomnianych owoców nie przypominał. Jednak w całej swej chemicznie opracowanej mieszance nawet mi się podobał. Spośród dostępnych aromatów, z którymi pobieżnie zapoznałam się na Biedronkowej wystawie, właśnie ten najbardziej przypadł mi do gustu.

Z napięciem oczekiwałam efektu działania kuli. Produkt, gdy tylko zetknął się z ciepłą wodą zaczął intensywnie musować. Z przyjemnością obserwowałam jak zmniejsza swoją objętość i wywołuje burzę w mojej wannie.

Jeśli spodziewaliście się zobaczyć pianę, dryfującą na powierzchni,  to muszę Was rozczarować. Ze względu na zawartość olejków jest to niemożliwe. Po dwóch minutach z małym haczykiem było już po zabawie. Kula całkowicie poddała się wodzie i połączyła się z nią na wieki.

Pod wpływem kuli woda zabarwiła się na ładny różowy kolor. Ponadto na jej powierzchni widać było tłuste plamki- to zapewne pozostałości po awokado i winogronach.

Produkt Body Club tym razem nie zawiódł moich oczekiwań. Efektowne, choć krótkie przedstawienie pozostawiło po sobie przyjemny zapach w łazience, uczyniło kąpiel prawdziwie relaksującym zabiegiem, po którym moje zmysły były zaspokojone, a skóra widocznie nawilżona i przyjemnie miękka w dotyku.

Teraz żałuję, że nie zaopatrzyłam się w kilka egzemplarzy tych kul.

Skład:

Sodium Bicarbonate, Citric Acid, Sodium Sulfate, Grape seed oil, parfum, avocado oil, d-limonene, butylphenyl methylpropinal, benzyl salicylate, coumarin, hexyl cinnamal, linalool, Cl 42090, Cl 14720.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

44 komentarzy w Dwie minuty radości

  • ewanka says:

    prawdziwe widowisko :-) i ta burza w wannie mnie najbardziej zachęciła :-)

  • Żaneta says:

    a że się zapytam, gdzie się w o zaopatrzyłaś ? ja do kąpieli uwielbiam płyn do kąpieli plmolive taki zielony :) niestety nie pamiętam z jakiej serii, a w takie kulki z przyjemnością bym się zaopatrzyła :)

    • li_lia says:

      Żanetko- w Biedronce były :)

  • Paulinecka says:

    Ty to dopiero w ekstremalnych warunkach zdjęcia robisz:D haha . A tak poważnie to fajna sprawa z tymi kulkami, ja miałam malinową z yves rocher, była boska! :)

    • li_lia says:

      Paulinecko- testerka musi być gotowa na wszystko, nawet na wpuszczenie paparazzich do wanny ;)

  • Loriette says:

    ta kula wydaje sie być bardzo dużo, mówisz, że piany nie było, ale czy ogólnie taka kulka nie wystarczałaby na 2 użycia ?

    • li_lia says:

      Loriette- z pewnością by wystarczyła. Ale ja jak zwykle zachłannie musiałam postąpić ;)

  • mentoska says:

    A mnie nie skusiły te kule, wolę prysznic od kąpieli, aczkolwiek nie powiem, marzy mi się wanna pełna wody z aromatycznymi olejkami i płatkami róż :)

    • li_lia says:

      Odnośnie płatków róż. Kiedyś postanowiłam zrobić niespodziankę ówczesnemu partnerowi. Rozsypałam na pościeli płatki róż. Romantycznie, pachnąco. Rano, po przebudzeniu zastanawiałam się czy aby przypadkiem nie dostałam okresu. No skąd te plamy na pościeli i nogach…

  • mentoska says:

    Haha, dobre :D No ja spodziewałam się takiego efektu i kupiłam płatki róż. Sztuczne. Pachniały tak samo pięknie, a nie brudziły :)

    • li_lia says:

      Tak to jest jak chce się zrobić niezapomniane wrażenie ;)

  • Żaneta says:

    aż się przejdę do biedronki :) może będą u mnie :)

  • Loriette says:

    A ja jakoś nie przepadam za różami i ogólnie ich zapachem. Jestem z tych co kochają sie w tulipanach i to najlepiej żóltych, które niby symbolizuja rozstanie.. ;)

  • mentoska says:

    Loriette – również uwielbiam tulipany, ale róże są dla mnie czymś wyjątkowym, ekskluzywnym, na co można sobie pozwolić tylko okazyjnie :)

  • Żaneta says:

    ja na drugiej randce od mojego męża dotałąm cudowne różowe tulipany :) bardzo śliczne… a pałtki róż pcały cza kojarzą mi się z Bożym Ciałęm i prceją :) z kwiatów najbardziej lubię storczyki

    • li_lia says:

      Tulipany wymarzyłam sobie do ślubu, jako bukiecik. Babka w kwiaciarni, jak go zamawiałam na miesiąc przed uroczystością, wypaliła mi, że ona nie wie czy będzie je miała na stanie…

  • Loriette says:

    Żaneta musiały być śliczne, ja lubię jeszcze goździki ;)

  • Żaneta says:

    oj były cudowne i mimo tego że to był luty stały prawie miesiąc :)

  • Ania says:

    O proszę, czekałam na tą recenzję.Zachęciłaś mnie do jej kupna;)Pozdrawiam i zapraszam do siebie;)

    • li_lia says:

      Cieszę się Aniu, że tekst okazał się pomocny. Również Cię pozdrawiam :)

  • Żaneta says:

    a były ? ja do koscielnego chce deo bialej sukni czerwone kwiaty i opadajacy bukiet :)

    • li_lia says:

      Wiesz, że nie pamiętam z czym do cywila szłam… Ale do kościelnego miałam sztuczny bukiecik… Nie wiem, co mnie podkusiło, ale był piękny. Gdzieś leży w domu i zbiera kurz.

  • mamaagatki says:

    Żaneto moja znajoma do kościelnego ślubu miała bukiet właśnie z czerwonych kwiatów, a dokładnie z róż. I pod kolor bukietu krwistoczerwone szpilki. Wywołało to nie lada sensację wśród starszych gości ;) Jak twierdził potem mój niepoprawny mąż moherowe berety prawie zawału dostały :)

    • li_lia says:

      I dobrze im tak. To nie średniowiecze, żeby panna młoda szła do ołtarza zapięta pod szyję w sukni określającej jej stan cnoty lub niecnoty ;)

  • mamaagatki says:

    Kulka naprawdę mocno musuje, żałuje teraz,że jej nie kupiłam. Na pewno już jej nie dostane, bo w naszej Biedronce takie rzeczy rozchodzą się jak świeże bułeczki.
    A jako ciekawostkę powiem wam, że my się podniecałyśmy kosmetykami z Biedronki a moja mama zadzwoniła do mnie wczoraj z wiadomością, że w Biedronie było dużo fajnych rzeczy i kupiła mi… miskę i wiadro! :) :) … ach, proza życia… kulka do kąpieli pewnie nawet przez myśl jej nie przeszła ;)

    • li_lia says:

      Mama była praktyczna :)

  • Loriette says:

    hehe, Mamoagatki nie martw się jeszcze na pewno natrafisz na tą kulkę co jakiś czas pojawia się w Biedronce. Zwykle kiedy pojawia się gazetka urodowa. Ja akurat nie przepadam jak mi coś musuje czy też mocno się pieni :)

  • mamaagatki says:

    Będę jej szukała, może się uda:)

  • Żaneta says:

    ja właśnie dzisiaj kupiłąm :) specjalnie męża zaciągłam :) mam kulkę imbirowo-cytrynową :)
    a co do kwiatów i szpilek… moim jedynym czerwonym dodatkiem będzie właśnie taki bukiet reszta klasyczne ecri :)

  • arbuzowa97 says:

    Ja też sobie muszę kupić takie kule :D

  • Loriette says:

    ja byłam na ślubie gdzie panna młoda miała szpilki w kolorze limonki do tego zielony bukiet. Coś innego, ładnie się prezentowala ;) Żaneta macie już wyznaczoną datę ślubu ? :)

  • malwa03 says:

    MIałam ochtę na tą kulę ale zrezygnowałam i mam za swoje:(I tak to jest jak się słucha psiego ogona a nie ciebie :) ♥♥♥

    • li_lia says:

      Oj, Malwo, aż się zarumieniłam ;)

  • Żaneta says:

    kościelny, jeszcze nie, musimy się hmm… dorobić, żeby za swoje zrobić :)
    a co do kuli i mąż i tata stwierdzili, że achnie jak duomox (antybiotyk)

    • li_lia says:

      Ha,ha ;) jakie porównanie. Mężczyźni mają dobre teksty.
      A co do ślubu, to widzę, że i Ty preferujesz zamiast 2w1 osobno :)
      Śmieję się, ze trzeci raz za tego mojego już nie wyjdę ;)

  • Żaneta says:

    dokładnie :) wychodzi taniej :P a po drugie dwa razy rzezywa sie ta nutke podniecenia :)

    • li_lia says:

      Czy taniej to niestety nie orientuję się w aktualnym cenniku klech i urzędników. Ale dwa razy trzeba się bawić w przyjęcie ;) Teraz inaczej bym to rozegrała. Kościelnego bym nie wybrała.

  • Żaneta says:

    po cywilnym był obiad dla rodzicó i świadków i tyle :) skromnie z klasą :)

    • li_lia says:

      U mnie tez nie było szału. Dodam tylko, że hajtnęliśmy się w Sylwestra, wiec fajerwerki mieliśmy za oknem za free. Do domku tylko moja rodzina przyszła i najbliżsi znajomi. A po kościelnym to w 30 osób balowaliśmy. Szkoda nam było kasy na huczne weselisko.

  • Żaneta says:

    my mamy gorzej, bo jak koscielny to wesele raczej duze, moj maz ma bardzo duza i zżyta rodzine :)

    • li_lia says:

      Żanetko- Mariusza Maślanki?

  • Żaneta says:

    tak :) oczywiście że Bidul Maślanki :)

  • Perełkowa says:

    Tez odwiedziłam niedawno Biedronkę i zaopatrzyłam się w te kule – sztuk 2. Jeszcze ich nie uzywałam. Musująca przyjemnosc przede mną ;)

    • li_lia says:

      Perełkowa- Jakie wersje zapachowe wybrałaś?

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>