Elżbieta Batory i pragnienie wiecznej młodości

21 października 2013 KosmetykiMiejsca  13 komentarzy

Ciemniejący błękit niespiesznie poddawał się wpływom nadchodzącego mroku. Cichły odgłosy żywego inwentarza, który przez cały dzień dawał się we znaki mieszkańcom okolicznych wiosek. Chłopi, zmęczeni pracą, spożywali w izbach ostatni posiłek, rozmyślając o obowiązkach, z których przyjdzie im się wywiązać następnego dnia. Ci bardziej krzepcy i spragnieni życia, wygłodniałym wzrokiem spoglądali na krzątające się wokół parujących garnków połowice, snując w myślach scenariusze nocnych uciech, których jedynym świadkiem będzie małżeńska pierzyna.

Niosący ukojenie zmierzch, ocierał się o mury zamku w Čachticach, z niepokojem przysłuchując się odgłosom, dochodzącym z lochów. Zakradał się przez szpary i nieszczelne okna, dodając odwagi wychodzącym na polowanie myszom. Rzucał cień na przybite do ścian korytarzy obrazy zacnych przodków rodu Batory, pozostawiając na ich dumnych twarzach nutkę niepokoju. Badał zakamarki wiekowych włości, nie mając pojęcia o okropieństwach, jakie czyhają na niego nie tylko w podziemiach.

Ciszę zmąconą tupotem łapek gryzoni, przerwał donośny, złowieszczy śmiech. Przypominał grzmot zrodzony przez sierpniową burzę, rozdzierający niebo elektrycznym blaskiem. Stanowił preludium krwawej uczty, której lada moment miała się oddać hrabina.

 

Jej próżność przekraczała samouwielbienie, z jakim macocha Śnieżki wpatrywała się w zwierciadło zaczarowanego lustra, szukając dowodów swojej niezwykłości. Elżbieta nie potrzebowała ożywionych sprzętów, ufała swoim oczom, wierzyła w zapewnienia uniżonych sług i każdą komórką, każdym nerwem czuła, że żadna z niewiast nie może dorównać jej urodą. Rozczesując długie, kasztanowe włosy, poczuła naglącą potrzebę skosztowania czerwonego trunku.

- Gdzie jest ta głupia pokojówka?! Darvulo, czy zechcesz mi udzielić odpowiedzi?

Krzyki hrabiny sprowadziły z lochów jej najwierniejszą przyjaciółkę, czarownicę, zielarkę i uzdrowicielkę. Ta zaś, z ukrytą pogardą spoglądała na swą chlebodawczynię, tocząc z sobą wewnętrzną walkę. Darvula od dawna marzyła o opuszczeniu zamczyska. Wiedziała, że prędzej czy później prawda o dziwnych skłonnościach Elżbiety ujrzy światło dzienne. Wystarczy, aby ktoś połączył fakty, skojarzył zniknięcia dziewic z dochodzącymi ze starej budowli krzykami. Gdyby informacje o praktykach siostrzenicy polskiego króla dotarły na dwór któregoś z europejskich władców, wówczas ziściłaby się zemsta osieroconych rodzin. Dlatego też wiedźma zdawała sobie sprawę z tego, iż to właśnie ona musi uświadomić hrabinie powagę sytuacji, przedstawić jej korzystną alternatywę, pomóc dostrzec nowe możliwości.

Tymczasem żądna mocnych wrażeń żona nieobecnego żołnierza, ponownie zwróciła się do swej powiernicy z ówcześnie zadanym pytaniem. Nie ukrywała, iż odpowiedź, jaka padła z ust Darvuli, była nie tyle rozczarowująca, co wręcz wymagała podjęcia radykalnych działań.

- Pani, przecież Ludmiły już nie ma wśród żywych. Osobiście podcięłaś jej gardło…

- Ach, tak. Racja. Jej żywot okazał się marny i niegodny zapamiętania. Zaś krew, choć dziewicza, czysta, pachnąca metalem, niestety nie wystarczyła na długo. Mam ochotę na prysznic. Zejdźmy do podziemi!- rzuciła głosem, nieznoszącym sprzeciwu.

Darvula musiała działać szybko. Pragnęła wyczuć odpowiedni moment, by odwieść Elżbietę od kolejnego morderstwa. Posłusznie jednak udała się za swą przełożoną do lochów, z niepokojem nasłuchując szlochów uwięzionych w nim dziewcząt. Wśród nich znajdowało się kilka chłopskich córek, których los zapewne nikogo nie obchodził, nie zmotywował do wszczęcia poszukiwań. Ale hrabina ostatnio gustowała w szlachciankach. Uciekając się do fortelu, zapraszała ubogie, ale posiadające odpowiednie korzenie panny na wydaniu, Biedne stworzenia, sądziły, iż spotkało je wyróżnienie, że pod skrzydłami małżonki Franciszka Nádasdy’ego, nabiorą towarzyskiej ogłady, co przełoży się na znalezienie odpowiedniego narzeczonego.

Chłód bijący od ścian i śliskiej podłogi nawet w najmniejszym stopniu nie studził zapału morderczyni. Batory, czując świeżą krew, płynącą w żyłach swych nieletnich gości, zacierała z podniecenia dłonie. Uwielbiała moment wyboru swej ofiary. Przepełnionym obłędem wzrokiem, obserwowała strach malujący się na twarzach świadomych niebezpieczeństwa panien. Pozamykane w klatkach, niczym przerażone zwierzęta, zanosiły się płaczem, błagając o zwrócenie im wolności. Miały jednak nigdy nie dostąpić tego zaszczytu.

Hrabina podchodziła do każdej z dziewcząt, czule głaszcząc wskazującym palcem ich spocone policzki, głośno rozmyślając o tym, która z nich tej nocy wpadnie w objęcia Żelaznej Dziewicy. Nawet uniżony sługa Elżbiety, paskudny karzeł, odwracał wzrok od maszyny, parającej się niezwykle wyszukanymi torturami. Nienawidził odgłosu łamanych kości, igieł, przebijających organy, jeszcze żywych ofiar. Często prześladowały go koszmary z żelazną mumią w głównej roli. Mimo wyrzutów sumienia, wiernie służył swej pani, dostarczając jej kolejnych powodów do zbrodni.

Tym razem wybór Batory padł na szlachciankę, Katerinę. Dziewczę świadome bólu, jaki za kilka chwil przyjdzie jej doświadczyć, padło na kolana i w geście rozpaczy, złączyło dłonie, jak do modlitwy. Niewzruszona jej losem hrabina, rozkazała karłowi, by uwolnił przyszłą ofiarę i nagą odprowadził ku Żelaznej Dziewicy. Pozbawiona ubrań i resztek godności szlachcianka, drążącymi dłońmi usiłowała zakryć swe mizerne wdzięki. Nie przypuszczała, że jej krótki żywot zakończy się w tak brutalny sposób. W duszy przeklinała chwilę, kiedy to prosząc ojca, by umożliwił jej podróż do zamku w Čachticach, cieszyła się z szansy na lepszą przyszłość.

Wykonana z żelaza szafa przerażała samym widokiem. Skrywające się w jej wnętrzach narzędzia tortur pobudzały wyobraźnię, karmiąc strach nadchodzącym cierpieniem. Katerina nie mogła pogodzić się z takim losem, nie należała do biernych ofiar. Nie chciała sprawić przyjemności swej przyszłej morderczyni.

I właśnie wtedy, gdy jeszcze żyjącą niewolnicę popychano ku Żelaznej Damie, wyczekująca odpowiedniej chwili Darvula ośmieliła się przemówić:

- Pani, a gdybym tak dostarczyła ci czegoś znacznie mocniejszego i skuteczniejszego od krwi? Czegoś co da silniejsze i bardziej zauważalne rezultaty…

Rozzłoszczona przerwanym widowiskiem hrabina, w pierwszej chwili zamierzała obdarzyć wiedźmę siarczystym uderzeniem w policzek. Jednak zanim to uczyniła, jej pomarszczona dłoń, zastygła w bezruchu.

- Co powiedziałaś?

- Znalazłam preparat, odznaczający się większymi właściwościami od czerwonego płynu. Nie będziesz musiała już zabijać…

- Nie będę musiała zabijać?! Przecież w przemocy tkwi największa przyjemność, płynąca z tego rytuału! Jak śmiesz mi proponować coś innego?

Nieco zaniepokojona Darvula już chciała zrezygnować z planowanej od dawna rozmowy, kiedy ponownie spojrzała w stronę idącej na śmierć szlachcianki. Widok niedoszłej ofiary pobudził ją do działania.

- Hrabino, przecież w końcu ktoś odkryje te wszystkie rzeczy, jakie działy się w twoim zamku. Nie możemy do tego dopuścić. Pomyśl o swoich córkach, o nieskalanej reputacji, o swoim wuju, dzierżącym tron w obcym kraju. Ktoś będzie chciał wymierzyć sprawiedliwość, ukarać cię za wszystkie zbrodnie. Nie żal ci swego życia?

Wydawało się, że Elżbieta, zupełnie zaskoczona słowami swej powiernicy, przez chwilę rozmyśla nad ciekawą propozycją Nikt z zebranych w lochach osób nie był w stanie przewidzieć ruchu wampira z Siedmiogrodu. W końcu, hrabina przemówiła:

- Pokaż mi zatem alternatywę. Uprzedzam jednak, iż jeśli mnie zawiedziesz, skończysz na miejscu tej panny!

Darvula, chwyciła dłoń swej chlebodawczyni i powiodła ją do swojej komnaty. Tam, zaszyła się między półkami, na których piętrzyły się wszelakie buteleczki, worki z ziołami. Po kilku chwilach odwróciła się przodem do Elżbiety, trzymając w dłoniach ciemnoniebieskie pudełeczko.

DSC_0039

- A cóż to jest?- spytała zdziwiona mało efektownym podarunkiem właścicielka zamku w Čachticach.

- O pani, daję ci prawdziwy Naturalny Kolagen Inventia z serii Platinum.

- Masz szczęście, że nie kazałam cię wychłostać- rzuciła oschło hrabina- Jeśli okaże się, że dzięki niemu odzyskam swą młodość, wówczas daruję ci życie. W przeciwnym razie możesz szykować się na spotkanie z Żelazną Damą…

Zaintrygowana propozycją Darvuli, Elżbieta Batory przyjęła niecodzienny prezent. Następnie zamaszystym krokiem skierowała się swej komnacie, krzycząc z całych sił:

- Znów będę piękna i młoda!

Krążące w organizmie hormony, nadmierne eksponowanie skóry na słońcu oraz inne urodowe grzechy zaowocowały licznymi niedoskonałościami cery. O ile zaczerwienienia, drobne wypryski mogę zatuszować dobrym korektorem i odpowiednio wykonanym makijażem, tak już przebarwień w postaci plam nie potrafiłam zaakceptować i potraktować ich jak przeciwników, z którymi stoczę uczciwą walkę.

Nie jestem w stanie wymienić wszystkich specyfików, jakimi traktowałam twarz, ani tym bardziej przyznać się do ilości pieniędzy, które wydałam na kosmetyki. Przyznaję jednak, iż sięgałam zarówno po produkty z niższych półek, dostępne dla przeciętnych konsumentek, jak i nie zawahałam się zainwestować w preparaty, których ceny wolałabym przemilczeć dla spokoju sumienia i nadszarpniętego domowego budżetu.

Zazwyczaj sądziłam, iż nowy nabytek będzie właśnie tym, który przywróci mi radość spoglądania w lusterko, że okaże się remedium na paskudne plamy, dodające mi lat, sprawiające wrażenie brudnej, zaniedbanej skóry. Najczęściej po każdym niepowodzeniu czułam ogromny zawód, nawet ulegałam czarnym myślom, wedle których nie stworzono jeszcze specyfiku, mogącego sobie poradzić z moją przypadłością.

1

Kilka miesięcy temu dałam szansę marce Floslek, która nie ukrywam jest moim kosmetycznym ulubieńcem, a jej asortyment często gości na blogu. Wówczas skusiłam się na Krem wybielający przebarwienia z serii White&Beauty. Przeczytałam, iż powinien sobie poradzić nie tylko z piegami (tych akurat nie posiadam), jak również z plamami pigmentacyjnymi.

2

Biały specyfik o dość przyjemnym, nienarzucającym się zapachu, zamknięty został w wygodnym pojemniku, przywodzącym na myśl małą, poręczną, pękatą butelkę. Higieniczną aplikację ułatwiała niezacinająca się pompka. Wystarczyły dwa naciśnięcia na szeroką główkę, by mechanizm zassał odpowiednią ilość gęstego kremu.

4

5

Nie barwił on skóry, nie pozostawiał na jej powierzchni białych smug. Rozprowadzał się szybko, jednakże wchłaniał znacznie długo. Na skutek tego defektu twarz od razu po jego użyciu nie była gotowa do dalszych pielęgnacyjnych zabiegów. Ponadto irytował mnie fakt, iż preparat pozostawiał po sobie tłustą i wyraźnie klejącą się warstwę. Mimo wszystko nie zapomniałam o tym, że świetnie nawilżał i zmniejszał uczucie napięcia skóry.

3

Jeśli chodzi o jego wydajność to 50ml zawartość opakowania wystarczyła na dwa miesiące kuracji. Niestety nie pomógł mi zwalczyć żadnych, ale to żadnych niedoskonałości. Plamy jak były, tak nadal można je było dostrzec gołym okiem nie tylko na nagiej skórze, ale również przebijały przez grubą warstwę makijażu…

Dla porównania zdjęcie z lewej strony przedstawia skórę przed zastosowaniem kuracji z kremem, z prawej strony po kilku aplikacjach.

flossslek

DSC_0040

Gdy już straciłam nadzieję, wybawienie przyszło ze sklepu Lagenko pod postacią Naturalnego Kolagenu Platinum.

Moja Platynka, jak ją pieszczotliwie nazywam, okazała się strzałem w dziesiątkę i zdecydowanie najlepszym preparatem, mającym w  swym składzie kolagen. Zacznę jednak od kilku istotnych kwestii, wiążących się z jej przechowywaniem.

DSC_0041

Otóż z racji, iż mam do czynienia z kapryśnym składnikiem, któremu szkodzi światło i wysoka temperatura, preparat zmuszona jestem przechowywać w lodówce. Siedzi sobie bezpiecznie schowany w styropianowej ochronce, dodatkowo zabezpieczony ciemnoniebieskim kartonikiem. To, co w im najcenniejsze, zostało umieszczone w szklanym, pozbawionym błysku i przezroczystości pojemniczku o pojemności 50ml.

DSC_0042

Na komfort aplikacji wpływa prężnie działająca pompka. To ona wyciąga na moją dłoń nieprzezroczysty kolagen. Charakteryzuje się on gęstą, żelową konsystencją, dzięki czemu nie spływa z twarzy i łatwo go nałożyć koniecznie na mokrą skórę! Nie posiada on wyczuwalnego zapachu, napiszę więc, iż dla mnie jest on wręcz bezwonny. Platynka szybko się wchłania i przez chwilkę pozostawia po sobie ślad w postaci kleistego filmu, potem zaś błyskawicznie napina twarz, dając złudzenie nieinwazyjnego liftingu. Dlatego też po aplikacji należy zastosować krem nawilżający.

Z początku korzystałam z preparatów marki Colway na dzień i na noc, ale ponownie musiałam je odstawić, gdyż okropnie zapychały mi pory i przyczyniały się do powstania licznych wyprysków, także ostatecznie zakończyłam kurację i nie obdarzę ich kolejną szansą.

DSC_0043

Kolagen naturalny Platinum sprawił, że skóra stała się niesamowicie gładka, niczym drogi i rzadko spotykany w obecnych czasach jedwab. Ponadto po dwumiesięcznej kuracji (kosmetyk jest tak zwanym długodystansowcem, wymaga kilkutygodniowego stosowania, by móc ukazać wachlarz swoich możliwości) zauważyłam, iż korzystnie wpłynął na redukcję wyprysków, zmniejszając częstotliwość ich pojawiania się oraz na liczbę niechcianych ,,ozdobników”. Nie doświadczyłam z jego strony żadnych niepożądanych efektów, nie uczulił mnie, ani nie podrażnił. Ponadto świetnie koił twarz po moich masochistycznych pilingach, jakie często sobie serwuję przy użyciu ostrych rękawiczek. Jest również bardzo wydajny.

Nie potrafię jednoznacznie określić, czy opisywany kosmetyk przyczynił się do zmniejszenia porannych worków pod oczami, gdyż na te delikatne okolice stosuję inny preparat, również z kolagenem. Mniemam więc, iż po prostu wzmocnił działanie swojego poprzednika. Czy w jakimś stopniu poprawił owal mojej twarzy? Nie, zdecydowanie nie zauważyłam widocznej zmiany.

A teraz zwróćcie uwagę na listę komponentów mojego preparatu:

,,Aqua, collagen, caprylyl glycol, elastin, lactic acid”.

Jednakże dla mnie najistotniejsze działanie objawiło się pod postacią znacznego wybielenia przebarwień. Dzięki regularnemu stosowaniu kolagenu w takiej postaci uzyskałam skórę, którą mogę zaprezentować bez makijażu

Dowód? Proszę bardzo:

kollagen

Moja Platynka dostępna jest w sklepie Lagenko: KLIK

Pojemność buteleczki: 50ml

cena: bagatela 197zł

Czy warto? Jeszcze pytacie ;)

Krem wybielający przebarwienia

Do nabycia tutaj: KLIK

Pojemność opakowania: 50ml

Cena: 27,50zł

P.S.

Zdjęcie Żelaznej Dziewicy pochodzi ze strony:

http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Muzeum_Ziemi_Lubuskiej_-_Muzeum_Tortur_-_%C5%BBelazna_dziewica.JPG

Fotografię Elżbiety znalazłam tutaj:

http://www.ikmag.pl/miesiecznik/kobiety_niezapomniane/elzbieta_batory_krwawa_hrabina.html

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

13 komentarzy w Elżbieta Batory i pragnienie wiecznej młodości

  • Asia says:

    ehh, nie znoszę trzymać kosmetyków w lodówce :/

  • magda says:

    a juz myslalam ze przeczytam cala ksiazke;) lagenko ma swietny skład bez watpienia.

  • Zebra says:

    Czytam czytam krew mrozi się w mych żyłach -a tu siup kolagen :D
    Ale mnie rozkręciłaś z czytaniem oj Słońce dałaś czadu!

  • Ania W says:

    Kolagen z Platinum faktycznie daje bardzo niesamowity efekt, ładnie wygładził buźkę :-) Tylko jego cena dość porażająca, jednak za to co dobre, czasem trzeba zapłacić ;-)

  • Kruszynka says:

    Dobrze chociaż, że ten drugi specyfik okazał się skuteczny:)

  • Kiti says:

    Opowieść bardzo mnie zachwyciła, bo działanie tego kosmetyku z Flosleku już niekoniecznie;)

  • nikollet85 says:

    bardzo ciekawy wstęp kochana ;)

  • cyrysia says:

    Początek szalenie mi się spodobał :-)
    Co do kosmetyków tym razem się na nie nie skuszę, bo mam podobne produkty w domu i jeszcze ich nie zużyłam do końca.

  • Zebra says:

    Słońce Ty masz jeszcze jednego bloga prawda?
    Możesz mi podesłać link ?
    Bo szukam i znalezć nie mogę;/

  • Kingusia ;) says:

    Drogi ten kolagen, ale takie kosmetyki są zazwyczaj drogie ;)
    Swoją drogą fajne opakowanie ;)
    Pozdrawiam!

  • vero says:

    dla mnie cena z kosmosu, mam mniejszy budżet, ale od niedawna uzywam kremów od noble health i naprawde są warte każdej złotówki

    • li_lia says:

      Mogłabyś podać, który z nich konkretnie zasługuje na uwagę?

  • martaaa says:

    KOlagen + was hialuronowy to taki malutki krok w kierunku młodej skóry, natomiast moim hitem jest olej CBD konopny. Jest to wersja z sativy czyli nie trzeba na nią recepty bo ma regulaminową zawartość thc. Jak działa? Nie mam pojecia. Najzwyczajnie w świecie po 3 tyg. stosowania znikenła lwia zmarszczka. Owszem mam 28 lat i nie była ona bardzo głęboka,ale sam fakt,ż eudalo się cofnąć powstałą już zmarszczkę jest dl amnie ogromnym odkryciem. jbc. to na http://www.konopiafarmacja.pl

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>