IntiMoments przy kawie…

31 sierpnia 2012 Kosmetyki  17 komentarzy

Kilka szybkich, zwinny ruchów. Sprawdzona kombinacja klawiatury. W takich chwilach nie żałowała swoich krótkich paznokci. Projekt nad którym pracowała od kilku dni wreszcie zyskał odpowiedni szlif. Naniosła ostatnie poprawki i z ulgą zapisała dokument. Mimowolnie spojrzała na wielki, plastikowy zegar, który wskazywał kolejne darmowe nadgodziny. Wyłączyła komputer, zabrała torebkę i szybkim krokiem ruszyła na wieczorne spotkanie z przyjaciółką.

Mijając sklepowe witryny usiłowała wciągnąć brzuch, by odjąć sobie nieco  nachalnie widocznych kilogramów. Z daleka dostrzegła Annę, która dopijała ulubione latte machiato. Zatrzymała się na chwilę. Sięgnęła po lusterko i ze zrezygnowaną miną  doszła do wniosku, że nawet szybka poprawa makijażu nie jest w stanie jej pomóc.

Zajęła miejsce przy stoliku i przez chwilę wpatrywała się w lśniące, idealnie ułożone włosy przyjaciółki. W tej samej chwili przesadnie opalony kelner położył obok niej filiżankę małej czarnej. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć uprzedził ją zdecydowany głos Anny:

- Zamówiłam za ciebie. Wiem, co lubisz.

Laura poczuła nagły przypływ gorącej fali, który drażnił każdą komórkę jej dojrzałego ciała. Pospiesznie wędrował wyżej i wyżej, kierując swoją złość ku  wyjściu. Zaciśnięta pięść z impetem przesunęła filiżankę na niebezpieczny  skraj mebla. Tłumione od dawna łzy mimowolnie zaczęły wypełniać zmęczone oczy Laury.  W końcu podniesiony głos dał upust spychanym do kąta emocjom.

- Cholera, nic nie wiesz! Nic! Tylko tak ci się wydaje. Dlaczego inni sądzą, że wiedzą, co dla mnie jest najlepsze? Dlaczego sama o sobie nie mogę decydować?

 

- Płacz. Jeśli przyniesie ci to ulgę. Wyżyj się- usłyszała głos przyjaciółki, głos, w którym dominowało zrozumienie pozbawione współczucia.- A jak będziesz chciała to wszystko mi opowiesz. Mamy czas. Chętnie posłucham- dodała po chwili Anna.

Dwie paczki chusteczek później Laura była w stanie zdradzić przyczynę swojego zachowania.

- W zeszłym tygodniu szef przyznawał premie. Ponieważ na początku miesiąca wzięłam kilka dni zwolnienia, żeby zająć się Karolem, który w żłobku zaraził się jelitówką, ominęła mnie okrągła suma. Zamierzałam ja przeznaczyć na zakup netbooka. Mało tego, Paweł zapomniał o moich urodzinach. Sądziłam, że uda nam się wreszcie gdzieś razem wyjść. Znalazłam opiekunkę dla Młodego i czekałam, aż wróci z pracy. A on nie tylko przyprowadził ze sobą kolegów, by razem oglądać jakiś niezwykle ważny mecz angielskiej ligi, ale jeszcze zażyczył sobie, bym przygotowała całemu towarzystwu poczęstunek. Mało tego, podczas ostatniego badania u ginekologa dowiedziałam się, że moje intymne okolice są bardzo podrażnione i wymagają natychmiastowej regeneracji. To by było na tyle… Uff. Ulżyło mi.

Anna odczekała jeszcze moment, przekonując się, że przyjaciółka nie zamierza już niczego dodawać, po czym stwierdziła:

- Odnośnie  premii to wierzę, że będziesz jeszcze miała okazję to nadrobić. Podobno szykuje wam się intratna współpraca z dużą firmą. Postaraj się dostać zlecenie. Jeśli chodzi o Karola, to nie miałaś innego wyjścia. Wiesz dobrze, że w żłobku nikt nie zapewniłby mu takiej opieki jaką daje mu matka. No i jesteś o tyle mądrzejsza od pozostałych rodziców, by nie przyprowadzać do placówki chorego dziecka, które rozsiewałoby dalej zarazki. A z Pawłem musisz po prostu szczerze porozmawiać. Westchnieniami, płaczem i cichymi dniami nic nie wskórasz. Facet to prosta maszyna, otwarcie powiedz mu, co ci na wątrobie zalega. Mogę ci pomóc w ostatniej kwestii.

- Niby jak? Wyślesz mnie do SPA na specjalne waginalne zabiegi?

- Nie, polecę ci dobry preparat, który przyniesie ci ulgę i sprawi, że znowu będziesz się mogła cieszyć z upojnych nocy z Pawłem.

- Upojne noce, a to dobre. Naprawdę nie pamiętam kiedy mieliśmy chwilę na jakąkolwiek intymność. Od porodu minęło już 8 miesięcy, a ja nadal odczuwam dyskomfort.

- I oczywiście nie zamierzasz nic z tym robić, prawda?

- Niby jak? Wstydzę się o tym z kimkolwiek porozmawiać. Dziwię się, że ten temat został dzisiaj w ogóle między nami poruszony.

- Przestań. Przecież nie jesteś jakaś dewotką, tylko świadomą swej kobiecości przedstawicielką żeńskiej płci. Problem suchości miejsc intymnych dopadł mnie zaraz po 35 urodzinach. Wiesz, że nie wyobrażam sobie tego, by w moim związku zabrakło bliskości i seksu. Zanim znalazłam lek na moje dolegliwości przetestowałam kilka dostępnych na rynku preparatów.

- Z jakim skutkiem?

-   Z różnym. Niektóre intymne żele nie współgrały z prezerwatywą. Zdarzyło nam się, że pod ich wpływem gumka nie jeden raz pękła. Akurat miałam wtedy przerwę od tabletek. Ponadto takie jednorazowe nawilżenie działało krótko i niedługo po nim dyskomfort wracał.

- I co zrobiłaś?

- Moja ginekolożkę poradziła mi, abym zaopatrzyła się w krem intymny. Sama używa IntiMoments od CaliVity.

- Pierwsze słyszę.

- Nie martw się. Ja też dotąd nie zdawałam sobie sprawy z jego istnienia. Niestety nie kupisz go w żadnym stacjonarnym sklepie czy aptece. Zamówisz go za pośrednictwem Internetu.

- I pewnie w jakimś sexshopie?

- Nie. W normalnym sklepie. Ja swój egzemplarz zamówiłam w http://www.algi24.com.pl/

- Ile to rzekome cudo kosztuje?

- To zależy. Za swój krem zapłaciłam 60zł.

- Pewnie to jakaś maciupeńka buteleczka?

- Mylisz się. Specyfik znajduje się w tubce, która zawiera 135g kremu.

- No niech ci będzie. Opowiedz mi coś więcej. Jak się go stosuje?

- Przez pierwsze dwa tygodnie smarujesz nim obolałe, suche, obtarte miejsca dwa razy dziennie- rano i przed snem. Potem, dla utrzymania efektu wystarczy tylko jedna dawka.

- A jak z jego konsystencją, zapachem?

- Wiesz, co. Strasznie przypomina mi Sudocrem, którym smarowałam odparzone miejsca intymne mojego syna, gdy był mały. Też jest biały, gęsty i specyficznie pachnie, tak bardzo chemicznie. Zupełnie antypociagająco.

- Czyli nie jest zwykłym lubrykantem, który dodatkowo stymuluje powonienie?

- Niestety nie.

- No dobrze, czy po jego zastosowaniu zauważyłaś różnicę? Czy on w ogóle nie wycieka ze środka?

- Nie, jest tak gęsty, że zostaje na swoim miejscu. Na początku wydawało mi się, że potraktowałam swoje wrażliwe miejsca tłustym kremem. To dziwne uczucie towarzyszyło mi przez kilka pierwszych aplikacji. Potem było coraz lepiej, aż odzyskałam pewność siebie i komfort, dzięki któremu do łóżka chodzę z moim Markiem kiedy tylko mamy na to ochotę.

- Czym wyróżnia się ten specyfik na tle konkurencji prócz ceny, która jest dosyć wysoka?

- Na pewno komponentami. Weźmy pod uwagę ekstrakt z rokitnika zwyczajnego. Dzięki niemu uszkodzony naskórek szybciej się odbudowuje. Lanolina natomiast świetnie natłuszcza. Podobnie działa L-Arginina. IntiMoments zawiera również kolagen, którymi nafaszerowane są nasze przeciwzmarszczkowy kremy.

- No i co, spłycił ci zmarszczki? Czy ty w ogóle masz TAM zmarszczki?

- Nie bądź niemądra. Kolagen rewitalizuje i wpływa na odnowę skóry. Jest jeszcze elastyna. Jeśli będziesz regularnie używać kosmetyku to staniesz się bardziej elastyczna, a intymne miejsca niczym po siłowni będą bardziej jędrne.

- Czy ten krem podrażnia, szczypie, wywołuje jakieś negatywne efekty?

- Absolutnie nie. I mało tego nie zawiera hormonów! Za to w jego składzie znajdziesz również ekstrakt z rozmarynu i rumianku.

- Które zapewne działają kojąco?

- Owszem. Ale to przecież wiesz. A jeśli borykasz się z częstymi infekcjami to zawartość Eukaliptolu na pewno przyniesie ci ulgę.

- Faktycznie, gdy tylko wybiorę się z Młodym na basen zawsze potem odczuwam skutki i nie chodzi mi tutaj o grzybice stóp.

- Wiem, co masz na myśli. A, zapomniałabym o algach.

- Co? W tym ,,dowcipnym” kosmetyku upchnęli też algi? Po co?

- Może się zdziwisz, ale dzięki nim, a konkretnie dzięki Chlorella vulgaris zwiększa się wilgotność błon śluzowych, a o to przecież głownie chodzi, prawda?

- Muszę przyznać, że IntiMoments ma bogaty skład. Jednak wolałabym najpierw przetestować chociażby kilka próbek, by przekonać się na własnej skórze czy nie kupię kota w reklamówce. Skąd mam wiedzieć, czy on na mnie podziała?

- Dobrze, to zrobimy tak. Gdy zamówię sobie kolejne opakowanie wycisnę odpowiednią ilość do maleńkiej buteleczki i w domowym zaciszu go sobie wypróbujesz, zgoda?

- Ok. W sumie nic na tym nie stracę. Ale powiedz mi jeszcze jak wygląda opakowanie? Obawiam się, że gdy Paweł zobaczy taką tubkę na mojej toaletce to będę musiała przyznać się do mojego problemu.

- Lauro- szkoda, że jeszcze tego nie zrobiłaś. To nie tylko twój kłopot. I nie martw się. Opakowanie jest estetycznie zaprojektowane, pozbawione wulgarnych obrazków. Na pierwszy rzut oka wygląda niczym normalny balsam.

- Przypomnij mi jeszcze raz gdzie mogę go kupić?

- Krem IntiMoments nabędziesz w sklepie http://www.algi24.com.pl/

* Tekst zawierał produkt, który otrzymałam do przetestowania od sklepu http://www.algi24.com.pl/

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

17 komentarzy w IntiMoments przy kawie…

  • Loriette says:

    świetnie piszesz ! :)

    • li_lia says:

      Dziękuje dziewczynki.
      Nie wiedziałam jak ,,ugryźć” tak intymny temat ;)

  • Żaneta says:

    świetne opowiadanie :) na początku nie zorientowałam się ze chodzi o żel :) a co do żelu ciekawie ciekawie… w sumie nie jednej by się przydał

  • mamaagatki says:

    Ciekawa forma zrecenzowania produktu ;)

  • Magdalena says:

    Tekst super :] ‚Ugryzłaś temat’

    • li_lia says:

      Cieszę się, że przypadł Wam do gustu :*

  • mentoska says:

    Kurczę, ale fajny pomysł z taką recenzją w formie opowiadania :)

  • mentoska says:

    A opakowanie przypomina mi energy drinka :P

    • li_lia says:

      Mentosko- nie wpadłam na to :)

  • mentoska says:

    Ja zawsze byłam dziwna :D Na przykład Tiger w Biedronce ma podobną butelkę, kształtem i kolorem mi go przypomina.

  • Żaneta says:

    mi aplikator przypomniał bardziej ketchup lub muszatardę :)

  • mentoska says:

    O, jeszcze lepiej :P

  • Żaneta says:

    mentoska więc nie tylko Ty jesteś dziwna :D w każdym z nas coś tkwi :D

  • Loriette says:

    dokładnie, aplikator jak w ketchupie :D

  • Anna says:

    Bardzo ciekawa forma recenzji (chciałam zauważyć że Ewa nie pierwszy raz jej użyła)

    • li_lia says:

      Dziękuję Aniu. Czuję takie niewyżyte pokłady mojej grafomańskiej pasji, której muszę dać upust na blogu :)

  • malwa03 says:

    Fajne opowiadanko:)

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>