Jak sobie włosy rozgrzałam

27 sierpnia 2012 Kosmetyki  11 komentarzy

Moich eksperymentów z włosami ciąg dalszy.

Tym razem sprawdziłam jakie właściwości posiada Gorąca kuracja do włosów firmy Marion.

Jak przebiegł łazienkowy test?

Gorąca kuracja do włosów

Marion

Migdał i kokos

10 ml

Cena: 1.90zł

Coraz bardziej podobają mi się produkty w saszetkach. Małe, stosunkowo niedrogie i szybkie do przetestowania. Ale największym ich atutem jest to, że nawet jeśli natrafię na kosmetyczny niewypał nie będę rozpaczała nad kosztami ani nad przyszłymi losami owego produktu, który zazwyczaj starcza na jedno-dwa użycia.

Mój romans z firmą Marion trwa od kilku tygodni. Wciąż poszerzam swoje zbiory o nowe pozycje. W drogerii moją uwagę przykuły saszetki. Spośród kilku propozycji wybrałam dwa warianty. Byłam strasznie ciekawa tego samorozgrzewającego efektu.

Produkt przeznaczony jest do wszystkich typów włosów. Celem kuracji, której stałam się właścicielką, jest odżywienie oraz stymulacja wzrostu kosmyków. W składzie kosmetyku znalazł się olej kokosowy oraz olej migdałowy, jednak jest ich tak mało, że znalazły się prawie na samym końcu wyliczanki komponentów.

Ogromnym minusem produktu jest tworzywo, z którego zostało wykonane opakowanie. Chociaż mogłam zawczasu zaopatrzyć się w nożyczki, jak zwykle wolałam załatwić sprawę zębami. Zanim poradziłam sobie z tym ,,sreberkiem” w dalszej kolejności musiałam przeciąć jeszcze jedną warstwę, którą tworzyła ochronna folia. Na szczęście z pomocą przyszła mi maszynka do golenia, która na dobre rozprawiła się z saszetką.

Umyłam włosy nowym szamponem Avon z serii Advance Techniques z dodatkiem olejku arganowego. Na wilgotną dłoń wylałam bezbarwną, lejącą się ciecz. Następnie potarłam dłonie i w chwilę po tym poczułam przyjemne ciepło i zapach palonych migdałów z lekką nutką orzecha kokosowego. W dalszej kolejności rozprowadziłam po czuprynie preparat, dokładnie wcierając go w każdy kosmyk. Gdybym potraktowała kuracją włosy od połowy ich długości aż po same końce to z pewnością 10ml substancji wystarczyłoby na dwie aplikacje. Jednak zużyłam całą zawartość saszetki od razu. Produkt jeszcze przez chwilę raczył mnie rozgrzewającym efektem. I było po fajerwerkach. Na tym skończyła się cała zabawa.  Po 2-3 minutach całkowicie zmyłam go z głowy.

Jak widzicie włosy po użyciu kuracji były bardzo poplątane, chociaż produkt w swym skaldzie zawiera środek ułatwiający tę czynność- Cetrimonium Chloride, ale poradziłam sobie nimi wygładzającą szczotką. Zanim je wysuszyłam nie potraktowałam ich żadnym sprayem, mgiełką, ani jedwabiem (który ostatnio stosuję wyłącznie na noc). Układałam jak zwykle przy użyciu grubej okrągłej szczotki. W ostateczności uzyskałam przyjemnie miękkie, sypkie, ale pozbawione efektu siana włosy, które delikatnie lśniły.

Producent zaleca, by kurację trzymać na włosach przez minutę. Troszkę wydłużyłam ten czas. Kokosowo-migdałowy zapach utrzymywał się przez kilka godzin. Saszetka nadal jest nim przesączona.

W samorozgrzewającej się kuracji nie spodobało mi się:

- konsystencja- zbyt wodnista, przy gwałtownym nalewaniu na dłoń może ściekać

- materiał, z którego wykonano saszetkę

- skład produktu- dlaczego, to co powinno stanowić filar kuracji stanowi jego znikomą ilość?

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

11 komentarzy w Jak sobie włosy rozgrzałam

  • mentoska says:

    Kupiłam sobie wersję Ylang Ylang i Rozmaryn, zobaczymy jak się sprawdzi, ale z tego co wiem, wszystkie te niby rozgrzewające kuracje są strasznie rzadkie i ich aplikacja jest trudna..

  • Loriette says:

    dokałdnie, bardzo trudna aplikacja takiej ‚wody’

    • li_lia says:

      Wystarczyłoby odrobinę zagęścić kurację i byłoby ok.

  • malwa03 says:

    Myślę ,że opłaca się to kupić jutro skoczę do skelu i wypróbuję:)

  • big-deal says:

    Też koniecznie wypróbuje jak zadziała na moją czuprynę :)
    http://big-deal.blog.pl/ – zapraszam :)

  • weronika says:

    Cześć :) Od dłuższego czasu czytam Twojego bloga, zawsze cenne rady i po prostu fajnie spędza się przy nim czas :) Nie dawno postanowiłam otworzyć swojego bloga o kosmetykach – dlatego zapraszam Cię bardzo serdecznie i liczę na sporo cennych rad :)

    • li_lia says:

      Dziękuję Weroniko. Zaraz zajrzę. Pozdrawiam Cię serdecznie :)

  • Magdalena says:

    Nienawidzę poplątanych włosów! :)

  • Żaneta says:

    i znowu mnie namówiłaś na kolejny kosmetyk tej firmy :) coś czuję, że na wypłątę pójdę do drogerii i złoże troszkę większe zamówienie :) a kuracja hmm… najbardziej podoba mi się to, że zapach się długo utrzymuje na włosach :)

    • li_lia says:

      Żanetko, w Naturze kupujesz czy masz swoją drogerię?

  • Żaneta says:

    mam taka malutka drogerię, bo niestety u mnie nie ma Natury :) ale miła ani,mały sklepik :) tylko o wszystko musze się pytac :(

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>