Jedwabiem otulona

29 marca 2013 Kosmetyki  4 komentarzy

Wiatraki gwarnie przebiły niebo, pożerając jemiołę. Obcięły rogi księżycowi. Wybiła godzina samobójców. Szliśmy przez pola, na których opary mgły utworzyły pomniejszającą się z każdą chwilą kopułę. Błoto mackami chwytało buty. Nawet nasze cienie się bały. Nieśmiałe krople deszczu niczym brzydkie księżniczki, ostentacyjnie wygnane z nieba, zaczęły wyraziście akcentować swoją rozpacz. Taki żałosny krzyk, połknięty przez powietrze. A kiedy zniżały się do poziomu kałuż,  zapominały resztek godności, topiąc się dramatycznie.

Ściskałem jej przerażoną rękę, która w mojej szorstkiej dłoni szukała schronienia. W praktyce nasz plan ucieczki okazał się wielce niedopracowany. I jeśli któreś z nas wierzyło, że zdołamy umknąć pościgowi, właśnie w tej chwili doznało gorzkiego smaku rozczarowania. Z początku głuchy tętent zbliżających się wieżowców utwierdzał nas w przekonaniu, że jeszcze istnieje szansa na to, by znaleźć doskonałą kryjówkę, ocalić dwa wciąż młode istnienia. Zanim odległość, dzieląca nas od podwładnych jaśnie pana, drastycznie się zmniejszyła,  Sophie, zatrzymana przez wystający głaz, upadła na spragnioną ofiar ziemię.

Nachyliwszy się nad jej wątłym ciałem, mimo strachu, przejęcia i zmęczenia, czułem unoszący się nad skórą mojej towarzyszki zapach jedwabnego mleczka. Przywołałem w pamięci nocne wizyty w jej komnatach. Pierwsze próby wzajemnego zapamiętania intymnych miejsc i czułych zakamarków. Mój śmiały wzrok, gdy pozbywała się zbędnych warstw. Ogromna wanna, stojąca na wyrzeźbionych w marmurze nogach i nieopodal stojąca butelka z różowym płynem, którym namaszczałem ciało mojej wybranki…

DSC_0106

Mleczko pod prysznic z jedwabiem

BingoSpa

Pojemność: 300ml

Cena: 8,50zł

Link do sklepu: KLIK

DSC_0059

Opis zewnętrznego wyglądu tego produktu mogłabym skopiować z poprzedniego wpisu, który dotyczył kolagenowej kuracji do mycia włosów. Butelki różnią się jedynie pojemnością (w tym przypadku szala przewagi przechyliła się na korzyść jedwabnego mleczka) oraz etykietami. O ile jakość tamtej nalepki pozostawiała wiele do życzenia tak ten egzemplarz prezentował się przyzwoicie i służył mi aż do ostatniej kropli kosmetyku.

DSC_0062

Ponownie oszczędna forma pozytywnie zaskoczyła mnie bogatym wnętrzem. Prysznicowa propozycja BingoSpa rzeczywiście swą konsystencją przypomina mleczko, dość kapryśne, lubiące w nadmiarze wypływać z dużego otworu butelki, uciekać z gąbki i bawić się w kotka i myszkę z wyciągniętą dłonią. Jego atutem jest wyrazisty, ale akceptowalny przez wrażliwe nozdrza zapach. Z całą pewnością nie występuje on w naturze, na pewno jest tworem ludzkiej pomysłowości. Wraz z barwą kosmetyku przywodzi mi na myśl wariację na temat mleczno-malinowego koktajlu.

DSC_0067

W kontakcie z wodą jedwabna substancja wytwarza gęstą, lekko puszystą pianę, pozbawioną imponujących bąbelków, która dokładnie otula spragnione pieszczot ciało, usuwając z niego brud, pot oraz zmęczenie. I chociaż jest to kosmetyk mało wydajny, który wymaga przynajmniej 2-3 aplikacji na ulubioną myjkę, korzystnie wpływa na skórę, pozostawiając ślad swego istnienia w postaci przyjemnego aromatu i wyraźnej pielęgnacji. Jednorazowe użycie mleczka nie wywołuje potrzeby posiłkowania się po prysznicu nawilżającym balsamem. Rozkosznie gładkie i miękkie ciało zamiast zbędnych kosmetyków domaga się pieszczot…

DSC_0064

Mleczko z jedwabiem zdecydowanie jest warte swojej ceny. Niestety nie widzę go w aktualnej ofercie sklepu BingoSpa. Nie znajdziecie go również na półkach Waszych drogerii :(

DSC_0099

Delikatny krem do twarzy z kolagenem

BingoSpa

Pojemność: 100g

Cena: 18zł

Do kupienia: KLIK

Choć wydawało mi się, że wybrane z asortymentu BingoSpa kosmetyki (z aktualnej testerskiej edycji) każdorazowo okażą się strzałem w dziesiątkę, tak niestety jeden z nich przysporzył mi samych zmartwień. Może zbyt wiele od niego oczekiwałam, wszak pozostałe kolagenowe propozycje wspomnianego producenta zyskały miano moich ulubieńców.

Nie wiem na czym miała polegać owa delikatność mojego nowego kremu. Liczyłam, że w nieinwazyjny sposób wpłynie na poprawę kondycji skóry mojej twarzy, która ewidentnie dostała w kość, przez ciągłe odmawianie należytego jej odpoczynku, skracanie i zarywanie snu, eksperymentowanie z makijażem. Tymczasem pierwsze rozczarowanie dotyczyło nie samego kremu, co jego opakowania, braku sreberka bądź plastikowej membrany, zabezpieczającej zawartość kosmetyku oraz jakości naklejki.

DSC_0101

Zestawienie srebrnej etykiety z czarną czcionką owszem wygląda zachęcająco, lecz w praktyce okazuje się całkowicie nieudanym rozwiązaniem. Bowiem w trakcie użytkowania druk niczym zdrapka samoistnie opuszczał swoje docelowe miejsce, pozostawiając po sobie luki. Najgorsze, że spustoszenie objęło listę komponentów produktu.

Jeśli chodzi o plastikowy słoiczek to już przyzwyczaiłam się do tego typu rozwiązań. Również ten przypadek realizuje założenie producenta, by nie podnosić ceny kosmetyku zbyt kosztownym opakowaniem. Jestem w stanie zaakceptować powyższe rozwiązanie, choć nie ukrywam, że lubię efektownie prezentującą się zawartość mojej toaletki, ale skoro to właśnie wnętrze ma stanowić główny atut produktu nie zamierzam marudzić.

DSC_0103

Śnieżnobiały krem charakteryzuje się niejednolitą strukturą. Jest  lśniący, równocześnie gęsty i lekki.  Do złudzenia przypomina mi kolagenowe serum do włosów i muszę przyznać, że korciło mnie, by oba produkty zastosować zamiennie. Czego oczywiście nie uczyniłam. Pielęgnacyjna propozycja BingoSpa posiada nawet przyjemny zapach, który zbytnio nie różni się od pozostałych kolagenowych kosmetyków tej samej marki. Wchłania się błyskawicznie, nie pozostawiając po sobie tłustego, klejącego się filmu. Odniosłam wrażenie, że moja skóra łapczywie pochłaniała każdą warstwę kremu, jednak nie zauważyłam, by chociaż w najmniejszym stopniu poprawie uległ stopień jej nawilżenia. Za to powierzchnia twarzy już po drugiej aplikacji zaczęła wykazywać niepokojące symptomy.

DSC_0104

O jakiejkolwiek regeneracji w przypadku opisywanego kremu nie może być mowy. Jego główne działanie polega bowiem na… bolesnym wysuszaniu skóry i dodawaniu lat. O tak, regularnie stosując ten produkt sprawiłam, że w lustrzanym odbiciu witała mnie smutna twarz sporo starszej kobiety z tak uwydatnionymi zmarszczkami wokół oczu, że zaczęłam się zastanawiać czy faktycznie przybyło mi tylu zmartwień, które odbiły swój ślad na delikatnych okolicach.

,,Pielęgnacja” kolagenowym kremem zdecydowanie pogarszała moje samopoczucie. Makijaż mimo wielu sztuczek również odmawiał posłuszeństwa i w zastraszającym tempie rozpoczynał migrację po mojej buzi. I chociaż nie poddałam się żadnemu liftingowi skóra stała się okropnie napięta i tak sucha, że po dwutygodniowej ,,kuracji” postanowiłam zaprzestać dalszego testowania. Z ciekawości jednak okazałam kosmetykowi łaskę, obdarzając go drugą szansą i zastosowałam na spierzchnięte dłonie (musiałam czymś zastąpić ukochany wynalazek konkurencyjnej firmy).

Niestety, tym razem również nie odnotowałam jakichkolwiek pozytywnych właściwości kremu. Wszczęłam więc poszukania winowajców. Jak się okazało grzecznie czekali na mnie na opakowaniu kosmetyku. Długa lista parabenów utwierdziła mnie w przekonaniu, iż delikatność działania opisywanego kremu jest niemożliwa. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że jedyną zaletą produktu jest stosunek jego ceny do pojemności. Mając na uwadze fakt, iż standardowe kosmetyki w tej kategorii przeważnie mieszczą się w 30-50ml słoiczkach, koszt, jaki przyjdzie nam zapłacić za zamówiony w sklepie BingoSpa krem jest niewygórowany, jednakże z całą pewnością powyższy argument nie zmieni mojej oceny, ani nie zaważy na podjęciu decyzji o ponownym nabyciu specyfiku. Pamiętajcie jednak, że każda z nas posiada inną cerę, zmaga się z różnymi urodowymi problemami i produkt, który okazał się nieodpowiedni dla mnie u innej osoby może zyskać miano hitu.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

4 komentarzy w Jedwabiem otulona

  • nikollet85 says:

    dobrze, że chociaż mleczko się spisało i warte jest uwagi:)

  • Marta says:

    Ciekawi mnie mleczko pod prysznic z jedwabiem. Skuszę się na nie jeśli spotkam, choć podejrzewam, że z tym może być problem, bo kosmetyki BingoSpa są trudno dostępne…

  • QueenIris says:

    Ja miałam kolagen do ciała i spisywał się wzorowo:) Życzę Ci wesołych świąt w rodzinnym gronie oraz mokrego dyngusa:)

  • Andzia6668 says:

    Dzieikuję i wzajemnie wszytskiego dobrego,zdrowych,spokojnych Świązt :)

Zostaw komentarz Cancel reply

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>