-
Jesień na paznokciach
18 września 2013 Kosmetyki
-
Z deszczowej pogody prawdopodobnie jako jedyni cieszą się grzybiarze. Rozstawiają wzdłuż krajowych dróg swe małe kramy, kusząc kierowców wiaderkami, wypełnionymi jadalnymi kapeluszami. Nawet mój ulubiony dyskont spożywczy wyszedł naprzeciw oczekiwaniom swych klientów, oferując kolorowe kalosze, pachnące gumą i obietnicą aktywnych spacerów. I chociaż nadejście kalendarzowej jesieni będziemy świętować dopiero za kilka dni, tegoroczne wakacje na dobre odeszły do historii.
Wymieniamy garderobę, w której prym zaczną wieść ubrania o barwach bliskich naturze. Do łask powrócą brązy i szarości. Może jednak warto przemycić kolorowy akcent, chociażby na paznokciach? Jeśli nie gustujecie w śliwkach i jarzębinowych koralach, prawdopodobnie do gustu przypadną Wam bardziej spokojne odcienie.
Będąc pod wrażeniem mineralnych pudrów i cieni, ciesząc się z rewelacyjnego działania Nail hardenera, nie przypuszczałam, że wyśmienitą passę marki La Rosa brutalnie przerwie testowanie lakierów. Z nieco ubogiej palety barw, liczącej zaledwie 16 odcieni, które idealnie pasują do jesiennych stylizacji, wybrałam sobie cztery intrygujące egzemplarze. Każdy z nich przelany został do 10ml szklanej buteleczki o grubych ściankach i podniesionym dnie. Spodobał mi się klasyczny wygląd i dobra jakość opakowań, które nawet na skutek upadku ze sporej wysokości nie uległy stłuczeniu.
Niestety, pozytywne wrażenie zastąpione zostało rozczarowaniem, będącym wynikiem licznych mankamentów produktów. Po dokładnym zapoznaniu się z właściwościami lakierów, stwierdzam, że:
- ich konsystencja zdecydowanie utrudnia aplikację, przyczyniając się do rozlewania kolorowej masy na skórkach,
- pełne krycie paznokciowej płytki uzależnione jest od nałożenia kilku warstw, w przypadku testowanych lakierów mowa jest o przynajmniej 3, co przy długim czasie oczekiwania na to, by można było wykonywać jakąkolwiek czynność dłońmi, jest po prostu irytujące,
- wysychanie lakierów trwa znacznie dłużej niż obiecuje to ich producent,
- produkty szybko tracą swoją pierwotną barwę, blakną, a nawet ulegają rozjaśnieniu,
- niektóre z nich odpryskiwały już w pierwszej dobie od aplikacji, reszta drugiego dnia fatalnie prezentowała się na dłoniach, co objawiało się znacznym ścieraniem końcówek i widocznymi ubytkami na pomalowanej powierzchni,
- ciemniejsze kolory barwią płytkę paznokcia, przyklejają się do skórek i trudno je usunąć,
- duże pędzelki (które na szczęście nie posiadają odstających włosków) nie ułatwiają perfekcyjnej aplikacji.
Przejdźmy jednak do szczegółów. Oto obiektywna ocena poszczególnych kolorów.
Odcień 112
Subtelny, pastelowy róż, przywodzący na myśl uwielbiane w dzieciństwie landrynki. Jego nienarzucająca się brawa będzie zwieńczeniem spokojnych stylizacji. Pasuje zarówno nastolatkom, eksperymentującym z lakierami, które w ciągu roku szkolnego powinny zachować umiar nie tylko w makijażu, ale również w manikiurze, jak i kobietom sukcesu, stroniącym od ekstrawagancji.
Niestety, nawet taki chłodny, aczkolwiek elegancki kolor, nałożony na docelowe miejsce, nie potrafi zachwycić blaskiem, lustrzanym odbiciem.
Lakier już w pierwszej dobie zaczyna blaknąć. Jego nieznaczny połysk również traci swoją moc. Na końcówkach paznokci pojawia się efekt ombre- róż przybiera odcień bieli, przez co rzucają się w oczy nieestetyczne prześwity. Z całej czwórki, jaką miałam okazję przetestować, odcień 112 zdecydowanie wypada najsłabiej pod względem trwałości.
Przyglądając się uważnie szklanej buteleczce, można zauważyć, że jej różowa zawartość wymieszana została z rozświetlającymi drobinkami. Pozwalało mi to oczekiwać od produktu, iż na paznokciach będzie widoczna delikatna, brokatowa smuga. Niestety, w rzeczywistości okazało się, że jest praktycznie niewidoczna. Nie ukrywam, powyższy fakt znacznie mnie rozczarował.
Odcień 103
Metaliczna śliwka, ciemny, wręcz granatowy fiolet z dodatkiem srebrnej poświaty. Pod względem kolorystycznym zdecydowanie podoba mi się najmniej. Nawet trzy warstwy nie wystarczą, by móc równomiernie pokryć paznokcie bez smug i niechcianego rozwarstwiania się lakieru. Ponadto wspomniana ilość nie jest w stanie wydobyć prawdziwej głębi z koloru. Bardzo szybko ściera się na końcówkach, nawet po nałożeniu rewelacyjnego Nail Hardenera tej samej firmy. Zauważyłam, iż zabarwia płytkę paznokcia, mimo ówcześnie zastosowanej ochrony w formie przezroczystej odżywki. Ponadto zmywanie opisywanego produktu przypomina walkę z wiatrakami. Okrutnie przywiera do skórek i trudno dostępnych zakamarków na paznokciowej płytce.
Odcień 113
Darzę go szczególnym sentymentem, gdyż przypomina mi pomadkę, z którą nigdy nie rozstawała się moja babcia. Pomijając kwestię ciemnoróżowych drobinek, nieznacznie rzucających się w oczy, ruda czerwień cudownie komponuje się z moimi paznokciami. Sądzę, że z racji swej barwy idealnie nadaje się do wykorzystywania w trakcie jesieni. Ma wiele wspólnego z jarzębiną, z szukającą orzechów wiewiórką, ze spadającymi z drzew liśćmi.
Opisywany lakier bardzo polubił moje skórki, od których nie chciał się łatwo odkleić. Spośród całej trójki ten egzemplarz schnie zdecydowanie najdłużej i niestety szybko odpryskuje.
Odcień 111
Mój ulubieniec. Bardzo udana wariacja na temat popularnego niegdyś koloru nude. Skojarzył mi się z kawą bieloną mlekiem. Nie pogardziłaby nim największa elegantka.
Charakteryzuje się kremową, dość gęstą konsystencją, pozbawioną jakichkolwiek ozdób i dodatków. Jak to miało miejsce u jego poprzedników również wymaga przynajmniej 3 warstw, jednakże ta ilość w zupełności wystarczy, aby móc cieszyć się pięknym manikiurem.
Bez problemu poddaje się działaniu nawet najgorszego zmywacza.
Cóż, ze względu na sporą liczbę mankamentów zaprezentowane produkty La Rosy zdecydowanie nie należą do moich lakierowych faworytów. Jestem ciekawa czy miałyście możliwość zapoznania się z ich działaniem. Jeśli nie, warto wiedzieć, że dostępne są one na stronie: http://www.larosa-profesionales.pl/lakierydopaznokci,529,l1.html, zaś dystrybucją zajmują się przedstawiciele, których znajdziecie tutaj: http://www.larosa-profesionales.pl/gdziekupic,5,l1.html
Moje egzemplarze pochodzą z Hurtowni Kosmetycznej Hiacynt, która działa w Piernikowie
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
hmmm a ja mam o nich ciut lepsze zdanie. Mam nudziaka lekko jaśniejszego niż ten Twój od nich i jestem z niego zadowolona jedna warstwa wystarczy aby ładnie pokryć płytkę…
kolory nawet ciekawe, to że trudno zmywać, to bym przebolała, ale jak szybko odpryskują to juz dyskwalifikacja
Odcień 112 jest przepiękny. Szkoda tylko, że taki słaby technicznie
Hmm… Również testuję lakiery z La Rosa, mam trzy odcienie. Dwa inne od Twoich i jeden taki jak Twój – 103. Ja jestem z tych lakierów zadowolona. Aż nie chce mi się wierzyć jakie odmienne zdanie można mieć na temat tego samego lakieru . Co prawda 3 warstwy to konieczność przez co lakiery nie powalają na kolana, ale tak łatwo i zwinnie mi się z nimi współpracuje, że nie jest to dla mnie dużym problemem. Lakiery te schną na moich paznokciach bardzo szybko co uważam za ich największy plus No i nie barwią płytki moich paznokci a konsystencja ich jest dla mnie idealna . Od czego to kurcze zależy? Przymierzam się powoli do ich recenzji, ale chyba jeszcze raz się im przyjrzę
Nie wiem Moja Droga, ale naprawdę nie podbiły mojego serca.
mi się podoba najjaśniejszy i najciemniejszy
Kolory ładne tylko szkoda,że takie nietrwałe.
Ja akurat paznokcie maluję od święta, ale będę wiedziała, jakich lakierów się wystrzegać.
dwa pierwsze mam i ja , kolorki ok, ale szybko odpryskują…
w sumie chyba nie jestem zainteresowana.. barwią skórki, szybko odpryskują, trzeba długo czekać.. Nie będę się męczyć
Odcień 113 przypadł mi do gustu. Taki mocny i soczysty, ale skoro technicznie słaby, to jednak nie warto po niego sięgać. Wybiorę zatem innej firmy.
Nie miałam, także nie spotkałam ich nigdzie jak dotąd.. Odcień 103 całkiem fajny na jesienne popołudnia
Najbardziej podoba mi się ten ostatni
Śliczna jest ta pomarańczowa czerwień:) Ach, te przerwy były zbyt długie: najpierw przez obronę, teraz remont…mam nadzieję, że to koniec przeszkód:)
Odcienie 112 i 103 w moim typie. Nie cierpię czerwieni na paznokciach (u mnie), jakoś nie mogę się przekonać. Szkoda że lakiery felerne. Pozdrawiam
Miałam z nimi do czynienia – i nadal mam – wszystko OK ale na moich pazurkach długo się nie potrafią utrzymać – co dla mnie jest denerwujące.