-
Kokosowa rozkosz dla dłoni
9 listopada 2012
Kosmetyki
-
Wszystko zaczyna się od nasionka, które w rzeczywistości do najmniejszych nie należy. Ten nieuginający się pod naciskiem ludzkich palców zalążek palmy w pierwszej kolejności poddany zostaje suszeniu. Aby wytłoczyć z niego olej trzeba go porządnie zmielić. Jeśli podda się go rafinacji, wówczas zostanie ogołocony z cennych składników, do których należą betakaroten, koenzym Q10 i zmieni się w masę, której niemalże połowę stanowią nasycone tłuszcze. Żółtą substancję wykorzystują kosmetyczne koncerny, tworząc produkty o właściwościach silnie nawilżających i przynoszące ulgę popękanej skórze. Znajdziecie go również w margarynach, zupkach w proszku, panierowanych rybach i w czekoladzie!
Czy kiedykolwiek używając kosmetyku z zawartością oleju palmowego myśleliście o tym, że wraz z założeniem kolejnej plantacji palm, wycince poddane zostają lasy deszczowe, co wiąże się z utratą ,,domów” dla orangutanów?
Czy wiedza z zakresu ekologii odbiera Wam przyjemność korzystania z niektórych produktów?
Balsam kokosowy do dłoni
BingoSpa
pojemnosć: 100ml
cena: 10zł
do kupienia tutaj: KLIK
Pierwsze wrażenie
Przeważająca ilość kremów do rąk, które dotychczas kupiłam, znalazła się w moim posiadaniu z powodu dwóch cech: zapachu i opakowania. Ten praktyczny kosmetyk nie został stworzony do tego, by zalegał na tylnych miejscach półek toaletki. To jeden z tych produktów, które śmiało możemy wyjąc z torebki, będąc w znanym towarzystwie, zabrać ze sobą do pracy, w podróż, albo skorzystać z jego dobrodziejstwa odpoczywając na ławce w parku. Swobodne korzystanie z jego dobrodziejstw wynika z potrzeby ukojenia suchej skóry i przede wszystkim z praktycznego opakowania, jakim w znacznej ilości przypadków jest tuba.
Tymczasem balsam do dłoni BingoSpa zapakowano w… plastikowy słoiczek. Nie dość że mocowanie się z pokrywką może sprawiać kłopot zwłaszcza, gdy chcemy zamknąć kosmetyk, to na dodatek nie posiada on sreberka, chroniącego produkt przed wylaniem. Chociaż przywykłam do używania go w domu, nie zaryzykuję zapakowania balsamu do torebki i zabrania ze sobą chociażby na spacer z dzieckiem.
Pokaż kotku, co masz w środku…
Moim dąsom kres położyło bliższe poznanie produktu. O tak, to była miłość od pierwszego powąchania. Kiedy tylko ujrzałam gęsty krem, którego konsystencja do złudzenia przypomina skondensowane mleczko kokosowe, zapragnęłam zanurzyć w nim palce i bezwstydnie skosztować kosmetyku. BingoSpa powinno umieszczać na etykiecie ogromny, czerwony napis ,,Produkt nie nadaje się do spożycia”, koniecznie z trzema wykrzyknikami
Niech kokosowy krem do rak i paznokci Farmony albo kokosowa terapia do dłoni Ziaji padną na kolana i pochylą czoła! Oto pojawił się ich największy konkurent. Z ręką na sercu piszę Wam, że gdybyście zasłonili mi oczy przepaską i dali powąchać ten balsam z przekonaniem stwierdziłabym, iż mam do czynienia z prawdziwym kokosem.
Prócz aromatu balsam przypomina wspomniane mleczko również konsystencją. Jest gęsty, nieaksamitny, niejednolity i kokostycznie biały. Prawdziwa kokostyczność
Kokosowe doznania
Dlaczego zabieram ze sobą krem do rąk idąc z Młodą na spacer? Nie znoszę rękawiczek. Jedynym zabezpieczeniem przed chłodem i pogodowymi czynnikami jest dla mnie kosmetyk, który namiętnie wmasowuje w skórę. Niestety, moje Espiro w odróżnieniu od Tako Jumpera nie daje się prowadzić jedną ręką. W domu zaś nie używam gumowych rękawic, sprzątają swoje cztery kąty. Także brzydko pisząc, łapy mam niegodne dżentelmeńskich pocałunków.
W kontakcie ze skórą nie wnika w jej głąb, jak atrament sympatyczny w kartkę papieru. Zostawia po sobie ślad w postaci tłustego filmu. Przez jego obecność po kilku chwilach na moich dłoniach pojawiają się kropelki potu. Skóra zaczyna się świecić, jakbym w nią wtarła oliwę, ale wierzch dłoni wygląda na nawilżony. Efekt miękkiej i gładkiej skóry mija po maksymalnie około dwóch kwadransach.W pierwszej kolejności o pomoc wołają kostki. Tam skóra jest najbardziej szorstka i sucha. Tak więc ładuję kolejną porcję balsamu i raczę swoje zmysły kokosowym aromatem, który trwa i trwa i trwa.
Kokosowy balsam do dłoni BingoSpa w moim przypadku działa jedynie doraźnie. Nie podoba mi się jego niepraktyczne opakowanie, które zmusza mnie do jeszcze częstszego mycia dłoni. Znika w zastraszającym tempie z opakowania, a ja bez opamiętania ładuję go również na ręce i powoli przemieniam się w chodzący batonik Bounty.
Jeśli chodzi o jego cenę- 10zł za 100g uważam, że jest ona nieadekwatna do jakości kosmetyku. Dobry krem do rąk, którego zalety nie ograniczają się jedynie do zapachu, kosztuje ok 6-7zł za 75ml i charakteryzuje się większą wydajnością.
Co się kryje w balsamie?
- woda
- olej palmowy (Elaesis Guineensis)- dlaczego nie kokosowy? Ponieważ jego produkcja wiąże się z ponoszeniem niższych kosztów.
- wazelina (petrolatum) pomaga zatrzymać wodę w naskórku
- Cetyl alkohol
- Propylene glycol- substancja pochodna ropy naftowej
- Paraffinum liquidum- olej parafinowy
Balsam do dłoni otrzymałam od BingoSpa w ramach kwartalnej współpracy, za co serdecznie dziękuję.
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
A ja zapachy kokosa wprost nie znoszę
ale za to podoba mi się lakier na Twoich pazurkach
To ten zaginiony z Essie, który wreszcie się odnalazł
Hej otagowałam Cię, bo często czytam Twojego bloga i lubię to, co robisz
Dziękuję Weroniko
Fajnie, że Essie się znalazł! Zazdroszczę kokosowego balsamu, bo ja dostałam palmowy i nie pachnie zbyt pięknie, ale czego się nie robi dla dłoni?
Justynko, jeśli tylko jest skuteczny i faktycznie pomaga raczkom, to myśle, że wiele można ,,wycierpieć”. Ale przecież BS słynie z naprawdę pysznych i dobrych produktów.